sobota, 20 czerwca 2015

Tom II. I don't want to miss a thing

Wstęp
Wrzesień, 1986


          Jak zwykle o tej porze, wstawiłam sobie wodę na herbatę i czekając na cud, jakim miało być zejście na dół Natalie, usiadłam przy białym, małym stoliku w kuchni. Tym razem na jego blacie nie leżały nowe czasopisma przyniesione przez Nat bądź Axla, tylko starocie, z których informację znałam już na pamięć. I moje wzdychanie nic by tu nie dało, bo i tak nikt by tego nie usłyszał i nie poszedłby po nową gazetę. W końcu byłam sama w pomieszczeniu... Choć, nawet gdyby ktoś tu ze mną był to i tak sam z siebie po gazetę by nie poszedł. Musiałabym błagać godzinami i dopiero wtedy, kiedy sama bym po nią ruszyła, któryś z domowników, na złość mi, wyprzedziłby mnie. Uroki mieszkania z piątką mężczyzn.
Wstałam od stolika i przeszłam w głąb kuchni, w poszukiwaniu filiżanki do herbaty. Oczywiście w szafce zalśniła pustka, a wszystkie kubki, filiżanki czy też szklanki leżały w zlewie. Ni to czyste, ni to brudne - jak zwykle. Zawsze zastanawiałam się, kiedy oni zaczną po sobie sprzątać, w końcu są dorośli, już wszyscy; mogą kupować sobie alkohol, chodzić tam gdzie chcą (co i tak robili od dawna), robić po prostu wszystko. Ale to oznacza również, że muszą odpowiadać za obowiązki domowe! Już od dawna powinni to robić! Pomóc i nie tylko jednorazowo, nie raz na rok. I chyba pora wbić im to do rozumów. Po raz kolejny.
- Felicja, czyś ty zwariowała? - ufarbowana teraz na czerń, głowa Natalie pojawiła się w drzwiach. - Wiesz, która godzina?
- Coś z rana - mruknęłam niewyraźnie. - Przecież nie byłam głośno.
- Ale nie było cię w pokoju i musiałam więcej chodzić.
- Zabawne.
Posłała mi tylko mordercze spojrzenie, po czym, owijając się w szary szlafrok, opuściła pomieszczenie. Do moich uszu dobiegł dźwięk zamykanych drzwi, który oznaczał, że ktoś wreszcie poszedł po gazetę.
Nie wiem jak było na dworze, ale po wyrazie twarzy jaki miała, gdy wróciła, można było rozpoznać, że nie grzało. Raczej na zewnątrz panowała wszechobecna lodówka. Dlatego też, Natalie jak tylko weszła, rzuciła mi gazetę przed nos, po czym ruszyła na górę mrucząc coś o tym, że idzie po sweter. Nawet się tym nie przejęłam, bo co? Najwyżej będzie mi marudzić, ze chora jest. Ale to nie ja kazałam jej iść po gazetę! Fajnie, nie?
Wyłączyłam gotującą się wodę, zalałam do, wcześniej umytej, filiżanki, po czym opadłam na fotel w salonie, gdzie już czekała na mnie porcja nowych informacji. Może i nie zawsze mnie interesowały, ale czymś czas było trzeba zająć, bo było go za dużo. Szczególnie w dzień wolny od pracy, każdej jaką wykonywałam - i tej domowej, i tej poza nią. Chłopaków nie było, ponieważ już wczoraj wyjechali dać występ w jakimś barze i raczej nie mieli wrócić za szybko. Przeważnie zdarzało im się wracać dwa dni po koncercie, bo w końcu trzeba go gdzieś opić. Tak. Oni MUSZĄ to zrobić, gdyby nie, to złamaliby jakąś tam swoją pieprzoną zasadę. Lub przyjemność. Jak kto woli. Nawet Natalie zaczęło to denerwować, co oznacza, że nie jestem jakaś przewrażliwiona. Choć... Ona myśli o ślubie z Izzy'm, co znaczy, że może jednak jesteśmy przewrażliwione. Troszeczkę.
Pukanie do drzwi.
Właśnie w tym momencie znalazłam się na drugiej stronie szarej gazety, jednak czy tego chciałam, czy nie, musiałam wstać i otworzyć. A może nie? Bo jednak, jeśli nie chcę, to nie muszę wpuszczać nikogo do własnego domu. Mogę tak po prostu się tu zaszyć i siedzieć, kontaktując się jedynie z chłopakami i Nat. Ale to byłoby niezdrowe. Lepiej jest wpuszczać, nawet nieznajomych. Stop, nie...
- Faith... - moim oczom ukazała się zapłakana twarz Corrine. - Faith, on nie żyje, rozumiesz?! - nie wiedziałam kogo ma na myśli, jednak uderzyło mnie to. Choć z drugiej strony odezwała się moja wredna strona, która mówiła, że wszyscy ciągle tylko tu z problemami przychodzą. Fakt, w sumie... Ale!
- Kto nie żyje? - zapytałam cicho wpuszczając roztrzęsioną dziewczynę do środka.
Spojrzała na mnie wzrokiem pełnym cierpienia. Nie chciałam na to patrzeć, samo już spoglądanie na nią przyprawiało o rozpacz. Cholera. A jeśli...?
- Cliff... - wyłkała.
- Jasna cholera, kto znów do nas przylazł? Jeśli znów jakiś kłopot, to mam to w dupie! - i Natalia powiedziała to, co myślałam ja trochę wcześniej.
Jednak... Nie zrozumiałam nic. Burton miał nie żyć? Pieprzony, słaby żart.


____________

Witam, mamy początek tomu drugiego.
Nie wiem, tak naprawdę, co mam tu napisać, więc zostawię to dla Was. Jeśli ktoś ma jeszcze na to ochotę, oczywiście.

14 komentarzy:

  1. HA! MAM KOMPA! W sensie nie mojego, ale "pożyczonego", pożyczonego, który będzie mi pożyczany przy dobrych wiatrach aż półtora roku, az do mojej osiemnastki, kiedy kupię sobie nowego.
    Dzisiaj powracam z komentarzami, więc strzeż się!
    Jestem parę rozdziałów w tył, nadrobię sobie powolutku, w końcu wakacje mam zaraz. Dobra, bo się rozpisuję nie na temat.
    WIIIIIIIIIIIIIIIIIIKTORIA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ZABIJE CIĘ KOBIETO, NOOO! CZEMU MUSIAŁAŚ UŚMIERCIĆ CLIFFA, DLACZEGO TY MI TO ROBISZ, NOOO!
    NAJPIERW HOPE, POTEM STEVEN, POTEM ROSEMARY, A TERAZ CLIFF! KURWA WIKTORIA, NOO!
    Dobra, bo ja Ci robię wyrzuty, że zabijasz, a sama mordowalam w opowiadaniach i taki wątek pojawi się już niedługo.
    NO ALE Z DRUGIEJ STRONY TO JEST CLIFFY, JEGO NIE WOLNO ZABIJAĆ!
    :C
    CLIFFY JEST NIEŚMIERTELNY. C:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NO I CZEKAM NA IZZY-WEDDING :3

      Usuń
    2. Mój komputer również nienaprawiony i raczej pozostanie taki do września. Nawet nie wiadomo co z nim nie tak, cholera.
      Przecież przygotoeywałam Cię na jego śmierć od dobrych paru miesięcy, Aśka, no. XD I mi tu nie wypominaj o Hope, Stevenie i tak dalej, bo Chuck Cię... A nie, on ma teraz misję. Ja na urlopie... Tłuczek przyjdzie!
      Ślub Izzy'ego, kurde... Pewnie kiedyś mi się tu chajtnie, na pewno z Nat, ale... XD nieważne.
      Dziękuję za komentarz, Asiu!

      Usuń
    3. No, ale to Cliff...jego się kocha, a nie zabija ;C
      Nie boje się Chucka! Tluczka też nie!
      Ale ja czekam na Izzy wedding xD

      Usuń
  2. Ledwo wytrzymuję z jednym mężczyzną pod jednym dachem, a co dopiero z piątką. Wykitowałabym w ciągu tygodnia. Jestem tego pewna. Cśśś... Też jestem dorosła i po sobie nie sprzątam, przynajmniej wtedy, gdy przyjeżdżam do rodziców. U siebie próbuję utrzymywać jakiś porządek. Za dużo ludzi mnie odwiedza, nie chcę się im tłumaczyć z bałaganu.
    A niech to, nawet dziewczynie w spokoju gazety przeczytać nie dadzą. Ciekawe, czy za chwilę dowiedziałaby się z niej o śmierci Burtona.
    Dziewczyna Cliffa, Corrine, była tak samo brzydka, jak Julie - dziewczyna, a potem żona Ellefsona. Ja nie wiem, ci basiści to gustu nie mają, czy co? Mustaine też miał oczy w tyłku, jak spotkał swoją Pamcię. Ach, te chłopy.
    Huh, chyba będę musiała przeczytać tom pierwszy Twojego opowiadania, skoro mamy tu Cliffa, a w zasadzie właśnie go straciliśmy. Jestem ciekawa, co wcześniej o nim pisałaś. Dowiem się tego na pewno. Za bardzo gościa lubię, żeby sobie to odpuścić.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem szczerze, że i mnie denerwuje mieszkanie z piątką mężczyzn, ale w innym sensie. Mnie raczej samo pisanie o nich denerwuje, ale przyzwyczaiłam się i źle bym się czuła zostawiając. Więc może i Faith wytrzyma? Ale takie mieszkanie z chłopami naprawdę musi być uciążliwe...
      W ogóle to - witaj, Hadas! Ja, Chuck Norris i Tłuczek wyciągamy w Twoją stronę pomocną dłoń i chętnie odpowiemy na pytania dotyczące fabuły, z uwagi na to, że rozdziały od 1 do 14 są w trakcie poprawek. W końcu się za to zabrałam, wybacz. XD
      A co do Cliffa... Teraz będzie go więcej niż wcześniej. Tak naprawdę to odegrał element tła w tym wszystkim, jak cała Metallica. Burton dopiero po śmierci zawita do życia mieszkańców Hellhouse.
      Dziękuję Ci pięknie za przyjścir tutaj. ♥

      Usuń
    2. W takim razie jak już poprawicie, to dajcie znać. I tak nie zabiorę się za czytanie wcześniej jak w drugiej połowie lipca.
      Bardzo się cieszę, że historia Cliffa wciąż jest przede mną!

      Usuń
  3. Cliff zginął. Musiało to w końcu nastąpić. Nie mam pojęcia jak teraz "zawita do życia mieszkańców Hellhouse", ale trudno, przekonam się później.
    Miałam przerażający sen.
    Śniło mi się, że na początku tego posta napisałaś to, o czym wiem, co powinno się wydarzyć, jeśli dalej tak ma być.
    To takie poplątane! Ale dobra, nieistotne.
    Wszystko fajnie (poza śmiercią, ale cii), czekam na ślub (jak to brzmi...), czekam na sama-wiesz-co-jeśli-plany-się-nie-zmieniły (tyle pisania bez słownika).
    A teraz muszę już iść, przepraszam za to coś, podobnież będące komentarzem.
    Idę na zakupy, pani Z. mnie zabije, nie przyszłam do szkoły. Ale to dlatego, że zasnęłam wczoraj ok. 20 i obudziłam się o 8:36 dzisiaj, bez nastawienia budzika i byłam już spóźniona.
    Jakoś przetrwam ten skecz (tak się to pisze?).
    Żegnam, weny itd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak też można, Joanno, bo czemu nie? Nie chciałabyś, żeby Cię po śmierci wspominali?
      Ale teraz - czy Ty myślisz o tym? Dobrze się czujesz, co najważniejsze? Plany się nie zmieniły, napisze. On.
      Itd.

      Usuń
  4. Ciekawy wstęp i ogólnie przyjemnie to się czytało. Jak możesz się domyślić, cholernie czekam na ślub mojej ulubionej pary, w której oboje chodzą z czarnymi kudłami. Natalka się farbnęła, cóż za zmiana.
    Podoba mi się jak to zakończyłaś na zdaniu o żarcie. Te kilka słów bardziej dramatycznie zabrzmiało niż zapłakana Cori. Przeznaczenie Burtona nie różni się zbytnio od rzeczywistości. Tak czy siak szkoda mi, że na samym wstępie zakończył swój żywot. Tak jak większość, uwielbiam jego postać. Jestem ciekawa, jak wszystko dalej się rozwinie.
    Niech dopadnie Cię ogrom weny, Faith.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, Nadine.
      Cholera. Wszyscy czekają na ślub, no fajnie, ale Izzy nic o tym nie wie. XD Może najpierw Natalie by go poinformowała o swych zamiarach, a dopiero potem o ślubie myślała? XD Patrzcie no, wszyscy wiedzą prócz Pana Młodego. XD
      Cliff będzie miłym wspomnieniem tutaj, zresztą, Corrine jest w ciąży, więc o Burtonie będzie się mówić.
      Dziękuję za komentarz, Nadine. ♥

      Usuń
  5. Wstawiłam coś nowego na kształt pierwszego rozdziału. Zapraszam i jeśli nasuną Ci się jakieś sugestie odnośnie bloga, to chętnie rzucę okiem na te propozycje.
    http://tornado-dusz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. ,,Jeśli ktoś ma jeszcze na to ochotę, oczywiście.'' Ja Ciebie kiedyś zastrzelę za te słowa. Jeszcze raz spróbujesz tak powiedzieć to pod ścianę ido grobu. I nie żartuję. Ty wiesz, że masz pełno czytelników (w tym oczywiście JA), więc nawet mnie nie denerwuj. I GDZIE DO JASNEJ CIASNEJ MÓJ PASEK Z MUZYKĄ?!
    Mój Cliff... Moje dziecko... nienawidzę jeśli ktoś wspomina o jego śmierci :/ No mogłaś go jako jedyna ożywić, a nie uśmiercać!!! Czekam na ślub Izzego i Nat z niecierpliwością ^^ Michaela niedoszłe wesele było zajebiste, ale ich będzie jeszcze lepsze ^^
    Tak, więc czekam na więcej i liczę na powrót mojego paska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, hej, co ja mam powiedzieć? Jakie pelno? Ostatnio eszędzue pusyki, więc spodziewałam się, że tu raczej nikt nie zawita!
      Pasek z muzyką, hm, wiesz, eva... XD
      A o weselu wolę się nie wypowiadać, tak, lepiej nie mówić, może Izzy'ego poinformujemy?
      Dziękówa, że wpadłaś, kochany wiesniaku. Buźki, tulanko i w ogóle.

      Usuń

Jeśli już tu jesteś i przeczytałeś, zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Nawet jedno słowo potrafi dać pozytywnego kopa :) Wyraź Swoje zdanie, to co myślisz, czujesz, kogo lubisz a kogo nie.