piątek, 13 lutego 2015

XXX.

I Don't Want To Miss A Thing: Rozdział 30

There's somethin' wrong with the world today 

Trochę czasu minęło zanim przyswoiłam to, co powiedział mi Steven z samego rana...
- Jak to, wyjechała?! - krzyknęłam na niego. - Tak po prostu jej pozwoliłeś?! Dlaczego jej nie zatrzymałeś?!
- Myślisz, że by posłuchała?! Jestem ostatnią osobą, której mogłaby się podporządkować! - blondyn również uniósł głos.
Steven... Ona się przecież nawet nie pożegnała... - powiedziałam cicho. - Przepraszam, że na ciebie krzyknęłam.
Chłopak machnął tylko ręką i zostawił mnie samą w brudnym salonie. Kroki skierował do kuchni, w której aktualnie przebywał Slash robiący sobie coś do jedzenia.
Opadłam na, rozwalający się już, mój ulubiony fotel, który przeżył pewnie więcej niż ja. Westchnęłam cicho i podparłam twarz na rękach. Jedyne co mnie w tej chwili dręczyło, to ten niespodziewany wyjazd Natalie, który musiała planować już wcześniej. Tylko, dlaczego mi nie powiedziała? Dlaczego nie założyła, że ja chciałabym wiedzieć o takich sprawach, nawet jeśli nie moich, choć jej to i również mój problem? Dlaczego mnie tu, do cholery, zostawiła? Po co jej to było? I najważniejsze – skąd miała na to pieniądze? Przecież potrzebowaliśmy ich, wiedziała o tym, a jednak wolała nas zostawić z tymi problemami i zająć się tylko sobą.
Spojrzałam na Hudsona, który wszedł do pomieszczenia i bezszelestnie usiadł na kanapie stojącej obok. Uniosłam brew pytająco, a on się uśmiechnął i obdarował mnie tym swoim pokrzepiającym spojrzeniem dużych, ciemnych oczu. Włosy miał mokre i odgarnięte z twarzy, więc mogłam legalnie wpatrywać się w jego oczy, co często się nie zdarzało, bo raczej wolał je ukrywać.
- Ja jakoś nie będę tęsknić – powiedział i położył nogi na stoliku. - Chyba.
- Ja też nie – skłamałam. - Trudno, jakoś sobie bez niej poradzimy.
- I tego się trzymajmy, przecież i tak nic nie robiła. Natalie to przeszłość, prawda Izzy? - zapytał rytmicznego, który wszedł do salonu. Specjalnie to zrobił.
- A coś się stało...? - brunet spojrzał na nas zaspanym wzrokiem.
- Zwiała – oznajmił gitarzysta, po czym Stradlin zbladł a jego twarz przybrała poważny wyraz.
Wpatrywałam się uważnie w Jeffrey'a. Chociaż jedna osoba się trafiła, które tęsknić będzie razem ze mną, choć on to może raczej... Cierpieć.
- Przeszłość, tak – powtórzył rytmiczny i skinął głową. - Napijecie się ze mną?



20.03.1986
Czas leciał szybko, zbyt szybko. Miałam wrażenie, że przez ten czas razem ze Stevenem zdążyliśmy powiedzieć sobie za dużo, zbyt wiele razy się skłócić, zbyt wiele razy się przepraszać. Coraz bardziej wydawało się, że chłopcy są gotowi do tego, aby nagrywać, ale ciągle coś im wypadało. Częściej zdarzało się, że Erin była bita przez Axla i nie potrafiła już tego ukryć. Wiele razy się zdarzało, że przepraszali się na naszych oczach. Już tyle czasu minęło od wyjazdu Natalie. Już tak długo staram się nie myśleć o tym, że w ogóle się nie odezwała. Do nikogo. Tak jakby nas wcale nie było, jakbyśmy się nigdy nie znali. Nie wiedziałam czy mam z tego powodu się śmiać, czy płakać, bo już naprawdę jej zachowanie było dosyć komiczne, ale i dramatyczne. Jej matka coś wspomniała w swoim liście, który napisała kilka dni temu, że Nat jest źle traktowana w Hellhouse, że wszystko jej opowiedziała, że to wszystko nasza wina. I że Natalie już nie wróci, to zabolało. Okropnie.
W ostatnim czasie nie zajmowałam się niczym innym oprócz gotowania czy też sprzątania, parę razy nawet Neverland odwiedziłam. Z czystych celów zwiadowczych, oczywiście. Tam również nic ciekawego się nie działo, oprócz tego, że Nancy dostała w prezencie urodzinowym nowy komplet garnków, z którego się bardzo ucieszyła. A osobą, która wpadła na taki pomysł był Quentin. Przebił nawet Michaela, który dał gosposi wolne i zabrał ją do restauracji. Ja za to ograniczyłam się do złożenia życzeń i małego podarunku. 
Odwróciłam głowę w stronę Jamesa, który klepnął mnie w kolano i mruknęłam pod nosem coś, co miało być pytaniem. Blondyn tylko uśmiechnął się do mnie i wskazał na Larsa, który zdążył już przysnąć na fotelu na przeciwko. Teraz z ułożoną głową na ramieniu, cicho pochrapywał, co nie mogło w ogóle zaistnieć dla Hetfielda. Duńczyk musiał być obudzony, dlatego też James rzucił w niego poduszką tak, że chłopak, wybudzony z drzemki, podskoczył na fotelu i z wielkimi oczami, spadł na podłogę.
- Weź odpal wrotki, Ulrich i skocz po piwo do kuchni - zaśmiał się Hetfield.
Perkusista prychnął coś do niego, po czym podążył do wskazanego przez blondyna miejsca. 
- James, czy ty czasem zbytnio się tu nie rządzisz? - spytałam i wzięłam kolejne już ciastko z opakowania leżącego na stoliku.
- Nie myślę tak - odparł Hetfield i zerknął na Larsa wchodzącego do pokoju z piwem w ręku. - A gdzie dla mnie?
- Kub sobie - odparł Duńczyk i z powrotem zajął miejsce na fotelu.
- Przepraszam bardzo, ale to za moje pieniądze, Ulrich, więc bądź łaskaw i oddaj mi je - powiedziałam wyciągając ręce w stronę perkusisty. Ten zrobił tylko minę mówiącą, że jest to już jego własność i nie zamierza jej nikomu oddać, więc z westchnięciem oparłam się o oparcie kanapy. - Ktoś wie, gdzie reszta?
- Reszta czego? - zapytał James.
- Was, kurwa - odpowiedziałam. - Gdzie Cliff i Kirk? A może tak dla odmiany, gdzie są mieszkańcy tego domu?
- Bo ja wiem... - zaczął Ulrich drapiąc się po głowie. - Kirk i Cliff robią coś u nas, a Axl to chyba w Rainbow jest. Reszta to nie wiem, nie orientuję się, pijany jestem.
Spojrzałam tylko na niego z politowaniem, po czym mrucząc, że sobie idę, wstałam z kanapy i ruszyłam na górę, do siebie. na schodach minęłam się ze Slashem, który nawet nie zwrócił na mnie uwagi i przepchnął się podążając w dół. Spojrzałam za nim, ale po chwili uznałam, że to nie ma sensu, więc poszłam dalej. 
Trzasnęłam drzwiami wejściowymi do pomieszczenia, po czym patrząc niewyraźnie na migającą lampkę stojącą na szafce nocnej, podeszłam do łóżka i się na nie rzuciłam. Spojrzałam w sufit, który przydałoby się odmalować, jednak skąd wziąć pieniądze na białą farbę? No z dupy. I kto by to jeszcze wymalował? No na pewno nie chłopaki, trzeba by było przekupić kogoś miłego i chociaż trochę kulturalnego, na przykład Jona albo... Albo nawet takiego Hetfielda. Jeśli da się mu piwo, to chętnie to zrobi, przecież. Proste. Ale najpierw farba, której nigdy nie kupimy, bo nie ma za co. Choć może i kiedyś było, ale jednak ta osoba nie chciała się z nami dzielić i pomóc samej sobie. Trudno. I tak ją kocham, chociaż uważam, że to co zrobiła jest po prostu głupie. Po co uciekać? To jej i tak gówno da, co z tego, że jest u matki i ojca? Przecież to jej nie pomoże, chyba że w ogóle tu nie wróci. Jasne, najlepiej wszystko zostawić w cholerę. Wszystkich zostawić. Ja nie mogłabym ich wszystkich porzucić, samych, przecież te sieroty by sobie nie poradziły... Erin i Mandy by sobie nie poradziły z nimi. A może nie? Może wcale potrzebna nie jestem? A jeśli ja też mogę...? Zostawienie tego wszystkiego jest chyba najlepszym z możliwych opcji, jakie posiadam. Może i by rozwiązało moje problemy, tylko czy ja potrafię? Coś złego się dziś dzieje, naprawdę. Ze mną.
Drzwi od mojego pokoju się otworzyły, a do środka wpadł Slash z krzykiem, że telefon do mnie. Podniosłam się z łóżka i ociężale przeszłam tą odległość i te zabójcze schody aż do naszego mini przedpokoju z telefonem stacjonarnym, zaraz obok szafki na buty Duff'a. Jego własnej szafki, którą sprawił sobie po wyjeździe Natalie. Szafka się zwolniła to mógł chłop zaszaleć.
- Tak? - podniosłam słuchawkę i od niechcenia zapytałam o godność mojego rozmówcy. - Joe? Nie, nie wpadnę na imprezę.
- ...
- Urodziny Zoey? To może...
- ... 
- Chłopcy? Oni... Ich nie ma, gdzieś się szlajają, a szukać to nie za bardzo mi się chce. 
- ...
- Kurwa, Perry, jest tylko Slash! Nie będę z nim latać po mieście i zgarniać ci gości na imprezę.
- ...
- Co mnie obchodzi, że dużo żarcia Zoey zrobiła?!
- Jakie żarcie? - głowę zza framugi wynurzył, wcześniej wspomniany, Hudson.
Przyłożyłam do słuchawki telefonu rękę i kulturalnie odpowiedziałam kochanemu Saulowi...
- Jeśli chcesz się, kurwa, nażreć to idź sobie do Perry'ego, ale najpierw znajdź resztę - warknęłam. - Joe, Slash przyjdzie, cześć.
Odłożyłam słuchawkę i zniechęcona już do wszystkiego, wróciłam do Jamesa i Larsa, na kanapę. 
- Panowie, jest sprawa, ale taka bardzo poważna - zaczął Hudson stając na przeciwko nas. - Perry robi imprezę urodzinową dla swojej wybranki, a jedzenia podobno jest dużo i nie ma kto go zjeść, dlatego my go wspomożemy. Ubierać kurteczki i wychodzimy. Tylko rwiemy zelówy, bo jeszcze ściągną nam tam kogoś innego...
Hetfield wraz z perkusistą podnieśli się ze swoich miejsc i zaczęli się ubierać, układać włosy za pomocą śliny czy też czesać brwi, bo grunt to dobry wygląd. Patrzyłam tylko na to z uśmiechem na ustach, bo jednak taki widok humor może poprawić. 
- Ej, ale w gości nie wypada iść bez niczego, a w szczególności do Joe Perry'ego - zauważył Lars.
- Kupi się wódkę po drodze, no jazda! - krzyknął Hudson i otworzył drzwi. - Faith, pilnuj domu, śliczna - puścił mi oczko i opuścił Hellhouse pchając i popędzając Jamesa i Larsa.



* * *


Szła spokojnie ulicą nucąc pod nosem piosenkę usłyszaną ostatnio w radiu. Torebka trzymana w dłoni delikatnie obijała się o jej nogę. Blondynka z natapirowanymi włosami skręciła w uliczkę, która była skrótem do domu jej rodziców. Na dworze było już ciemno, więc ledwo, co widziała krzaki wystające po bokach chodnika, a co dopiero kobietę przechodzącą obok! Dlatego też podskoczyła i stłumiła cichy krzyk zaskoczenia, gdy z mroku wynurzyła się sylwetka nieznajomej. Kobieta przeszła obok posyłając jedynie pytające spojrzenie blondynce. Ta jednak ruszyła dalej, przed siebie, teraz już szybszym krokiem.
Poczuła ból w lewym ramieniu i gwałtownie się odwracając uderzyła głową w czyjąś klatkę piersiową. Podniosła wzrok do góry, jednak nie ujrzała osoby trzymającej ją za ramię. Chciała krzyknąć, ale nie pozwoliła jej na to ręka zasłaniająca jej usta. Zaczęła się więc szarpać.

_________________

Chyba jest dłuższy niż poprzedni, chyba... W każdym razie mi się tak wydaje.
Jeśli chodzi o Wasze rozdziały to mam już część nadrobioną, więc widzimy się jeszcze dzisiaj albo jutro. Te, których nadrobionych jeszcze nie mam, to przeczytam w czasie ferii, które właśnie się zaczęły, także również się widzimy.
Dlatego ja się żegnam i podziękuję za wspaniałe komentarze pod ostatnim rozdziałem.

14 komentarzy:

  1. Woooah, będę pierwsza?
    Faith! Ah, nawet nie wiesz jak się ucieszyłam, że dodałaś choć w sumie piątek jest, a ty w piątki masz zwyczaj.
    Także muszę Ci powiedzieć, że czytałam od razu po obudzeniu, a na dodatek w nocy miałam najbardziej zajebisty sen w życiu, o tym jak byłam jurorką w jakimś programie do którego zaproszono Slasha bez mojej wiedzy, i jak wszedł to się na niego rzuciłam, a potem ubłagałam go żeby poszedł że mną na galę gdzie nie wiedzieć czemu byli ludzie z mojej podstawówki, a pod sufitem wisiały papierowe planety. A na koniec Hudson dał mi swoją gitarę.
    Nie, nie jestem normalna.
    Do rozdziału, cholera!
    Chłopcy z Metalliki mnie miło zaskoczyli, zawsze jakoś się tak miło robi, jak jest taki James i Lars. No i Hudson też, szczególnie w świetle mojego snu, haha. Ja to myślę, że właśnie dla nich, dla tych kilku co jednak potrafią humor bez względu na wszytsko poprawić, to warto zostać, nie porzucać ich. Zresztą, Faith by nie dała rady, choć o tym myśli. Kocha Hellhouse, ja to wiem. Za dużo tam przeszła, żeby uciec jak Nat.
    A ja nie mam Natalie nic za złe, za bardzo ją lubię. Wszyscy tak narzekają, że bez pożegnania, cóż może faktycznie powinna powiedzieć chociaż papa, ale żeby tak się jej czepiać? Ona jest tylko człowiekiem, i wie czego chce, a to się ceni, myślę.
    A Izzy...? Dobra... Jego mi trochę żal z jej powodu, żal... Cierpi, choć w sumie... Sam też nie raz spieprzył parę spraw, on zaprzepaścił szansę na powrót do Nat, więc jego cierpienie to tylko jego wina. I tak jestem wielką fanką Izzalie.
    Tylko ten ostatni fragment! No nie! A miało być tak pięknie... Ale może to Izzy, o! Może powie jej najbardziej szczerze jak się da, że nie może odejść, bo on sobie nie poradzi, bo to wcale nie jest przyszłość i... Dobra, nic nie mówię, ale boję się co będzie dalej z moją kochaną Nat.
    Rozdział naprawdę dobry Wićka, naprawdę! ❤
    Weny, moja droga.
    I przepraszam za ewentualne błędy w komentarzu, ale piszę z telefonu.

    Hugs, Rocky.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć, czy mogłabyś podać mi link do Pierwszego rozdziału tego opowiadania, bo nigdzie nie mogę znaleźć, a przeczytałam tą notkę i mi się spodobało :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faith chyba się nie obrazi, że pomogłam. :D
      http://just-a-little-patience.blogspot.com/p/i-dont-want-to-miss.html?m=1 tu masz spis. :D

      Usuń
  3. Zacznę od konca: gif z Larsem. Lars. Gif. Z Larsem. ♡
    No dobra, kochana, śliczny ten, no... zabrakło mi słowa! Motyw...? Nie... Szablon! O, chodziło o szablon! XD
    Nancy dostała garnki. Od Quentina. Quenansizm foreva! :'3
    Ja też nie będę tęsknić za Nat, podobnie jak Hudson. Jakoś nie przepadalam za nią i dalej nie przepadam. Ale teraz co? ;-; Skończyłas w taaakiiim momencie. ;-;
    Mecia! Pojawia się moja ukochana Mecia. :'3 I Lars. ♡♥♡♥
    Szafka na buty Duffa...ej, ja też chcę szafkę na buty. *zazdrość*
    Ten komentarz to wielki syf, like always.
    Weny, kochana! C:

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć Lars :D
    Tak, właśnie przywitałam się z Larsem z obrazka :)
    Bez zbędnego wstępu, przechodzę do komentarza na temat rozdziału.
    O Jezus. :P Steveny na samym początku mi się pomyliły xD Myślałam, że chodzi o Tylera i coś i nie pasowało ... Ale już mam wątek ...
    "(...)więc mogłam legalnie wpatrywać się w jego oczy, co często się nie zdarzało, bo raczej wolał je ukrywać." - Bo Slash nie ma oczu .... ciii ... taka moja teoria ... zawsze tak uważałam xD
    Izzy chyba raczej nie przewidywał, że kolejny krok Nat będzie właśnie taki. Tak sobie pomyślałam ... ciekawe czy byłby gotowy za nią pojechać?
    Co? Co ja czytam .... że Nat ma nie wrócić?! Ej. Ona się tak zgrywa nie? Wróci? No dobra ... może Hellhouse to nie jest niebo usłane różami ale ... Czemu pamięta tylko złe chwile? Były przecież też dobre ... Uciekaniem od problemów na pewno ich nie rozwiąże. Zostawianie niedokończonych spraw za sobą i tak będzie się za nią ciągnęło.
    O Metka! :D Cześć panowie :P Dawno ich tu nie było.
    "Odpal wrotki" xD - klasyk :D
    Widać u Mety opierdalanie na porządku dziennym, nawet po piwo się nikomu nie chce ruszyć. To już przegięcie, nawet jak na nich ;) Oj, po co wydawać kasę na piwo dla Jamesa ... Cliff jest tak miły, że zrobi to za darmo. A Jon to już na pewno. Kirka też by się dało zagonić. Tak sądzę.
    Impreza? Co? Gdzie? Kiedy?
    Ej, Slashu weź zbierz ekipę :D Impreza mogłaby być fajna. Moglibyście się nawalić na przykład .... Tylko Kirka z Cliffem nie zapomnijcie! Wino z Maryją weźcie xD
    Whoa! Tu taka sielanka imprezowa a tu nagle ostatni fragment!
    No to mnie zaskoczyłaś Faith ...
    Jak ja nie znoszę kiedy urywacie (tak, Ty i Nadine głównie xD) opowiadanie w najciekawszym momencie. Lars Was kiedyś za to pozwie, zobaczycie.
    Muszę zrobić obiad ...
    Weny Faith!
    ~N&L&K

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszędzie gwałty. Kurwa wszędzie gwałty. Gdzie się rozejrzysz gwałt. Gwałt na gwałcie. Lub to był Izzy. Stradlin przyjechał do Polski po Nat? O.o
    Przepraszam, że tak dziwnie zaczęłam ale obstawiam, że Natlie będzie zgwałcona. Mnie to dobija te gwałty. Idż se kurwa do jakiegoś burdelu,a nie gwałcisz! Naprawdę to dobijające...
    Rozumiem ból Faith gdy odjechała przyjaciółka. Ona ma jeszcze gorzej be pożegnania liściku czy czego kol wiek.... Rozumiem ją w 100% gdy nie wiesz co się dzieje u bliskiej osoby i dzieli was całe morze,a ty nie możesz się ruszyć....
    Axl bije Erin? Wiem, że tak naprawdę było ale szkoda mi tej dziewczyny. Nie dość, że straciła bluzkę hahah...(tak wiem to nie było poważne -.-... ale zabawne! xD) to jeszcze rudy się nad nią znęca.
    Chyba wszystko napisałam wszystko. I jestem zbulwersowana! Tobie zaczynają się ferie,a mi kończą :/.... Ale zdjęcie Lars'a boskie *.*... I wyszła moja miłość do Duńczyka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze coś mi ktoś przypomniał! Tak masz Faith anonimowego czytelnika - Tryś( Fuck Yeah wyjawiłam cie siostra ;*) A tak coś jeszcze napisać. Tajemnicze uśmiechy Slash'a. Będzie coś? I jeszcze jedno najważniejsze. Skup się. Jakie spodnie założyłaś!?

      Usuń
  6. Panowie z Mety wraz z Hudson'em- perełka ;) Uwielbiam tego gościa. Jest niesamowicie pocieszny. Tak jak i James, który znalazł sobie sługusa Lars'a. Biedny robaczek, tak się daje wykorzystywać blondynowi. Aczkolwiek bardzo dobrze się to czytało ;) Takie zamartwienia Faith przeplatające się z przekomicznym zachowaniem moich ulubionych panów ;) Nic dodać, nic ująć. I na tym krótkim wstępie skończę komentowanie sytuacji w domu, gdyż najważniejszy jest wątek Natalie! Mimo, iż jeszcze nie zdecydowała się wrócić, mamy jej dość dużo dzięki Faith, a raczej jej tęsknocie za przyjaciółką. Strasznie szkoda zrobiło mi isę Izz'a, gdy dowiedział sie o odejściu blondynki. To musiał być dla niego cios mimo, iż ich związek nie by najzdrowszy. Jednak nie zmienia to faktu, że cicho, a raczej głośno liczę na jej powrót i zgodę z chłopakiem. Natomiast ostatni fragment rozdziału przedstawia nam dość drakońską sytuację. Wszystko wskazuje na to, że ofiarą napaści jest Natalie, prawda? Jednakże jest to może zamierzone? No wiesz, zaczyna się groźnie, a w dalszym ciągu okaże się, że to po prostu stary znajomy, który chciał ją przywitać z zaskoczenia. No, nie wiem... moja wyobraźnia pracuje na pełnych obrotach, więc mam przed oczami wiele scen, które mogłyby mieć miejsce. Tylko co okaże się prawdą? Mam nadzieję, że nikomu nie stanie się żadna krzywda oraz żeby mój Het kochany pojawiał się częściej :3 Nie wspominając Hudson'ie- taka kudłata perełka, potrafi rozwalić system w każdej sytuacji, niezależnie jak złej xD Uwielbiam, po prostu uwielbiam ;)
    Dobra, koniec tego dobrego. Za dużo o Nat, ale nie mogłam sobie odpuścić. Jest to zdecydowanie moja ulubiona bohaterka, a ze Stradlin'em w duecie...poezja.
    Weny, weny, weny, pomysłów, więcej weny ;) (Nie)cierpliwie czekam na rozwój sytuacji. Znam ból Nem, gdy rozdział zostaje przerwany w takim momencie xd

    OdpowiedzUsuń
  7. Ok, mam dwie wiadomości. Złą i dobrą. Zła jest taka, że zapomniałam lekko twoje opowiadanie, wiec musiałam sobie przypomnieć.
    Dobra jest taka, że od razu po obrazku gunsow w bohaterach przypomniałam sobie to jakże zajebiste opowiadanie :-D
    Mam nadzieję, że nie jesteś zła, ale czytam tyle opowiadań, że (uwierz mi) sama byś połowy nie pamiętała Xd
    W każdym razie, chciałam cie jeszcze przeprosić, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, ale miałam zeszyt z chemii so przypisania, ogólnie cztery sprawdziany w tym tygodniu i chujnia.
    Ale wracając do rozdziału.
    Dobrze, że Nat wyjechała. Niegdy jej nie lubiłam. Wkurwiła mnie rtm swoim gadaniem, że każdy musi patrzeć na nią i tylko na nią, aż mi ciśnienie skacze. Zoey ma urodziny, alkoholowe libacje i te sprawy xd
    Faith taka przygaszona, pewnie wyjazdem Natalie... No ale ma jeszcze Mandy i Erin...no cóż, jak kto woli :-P
    Rozdział po prostu cud miód i malina. Boski i czekam na kolejny rozdział :3
    Przepraszam najmocniej jeszcze raz i POZDRAWIAM X666

    OdpowiedzUsuń
  8. Śmieszna sprawa, Faith, w ogóle miało mnie dzisiaj tutaj nie być, ponieważ, szczerze mówiać, chciałam już od razu zabrać się za swój rozdział, ale dotarło so mnie, że Twój czytałam jeszcze w sobotę rano, więc mam u Ciebie dług do spłacenia tylko i wyłącznie w postaci komentarza. Nie mam pojęcia, dlaczego Ci o tym piszę, ale skoro Ty mi tak namiętnie opowiadasz o swojej siostrze, to ja mogę o tym. chociaż chyba kiedyś męczyłam Cię w komentarzach jakimiś niedoszłymi i niejasnymi tematami z seksem związanymi, acz niezupełnie. Czy coś podobnego. A jeżeli to nie u Ciebie - zignoruj po prostu, ostatnio jestem nad wyraz bardzo rozkojarzona XD

    Natalie spaliła za sobą wszystkie mosty i ucekła, zostawiając wszystkich w duszącym dymie. Nigdy nie potrafiłam rozpracować tej dziewczyny, nawet nie wiem, czy kiedykolwiek naprawdę chaiłam to zrobić. Myślę nad nią i myślę. Przypomniał mi się jej ostatni incydent z Izzy'm, jeszcze w Neverlandzie, o ile mnie pamięć nie myli. Sądziłam wtedy, że jakoś się ułoży i będzie względznie w porządku, ale nie, pomyliłam się. Zaczęłam osądzać o wszystko Stradlina, ale potem przeanalizowałam wszystko znów i już tak nie potrafię. Nie wiem, kto co i komu jest tutaj winny, ale sprawa jest zagmatwana. Albo ja jej tylko przyswoić nie mogę. Natalie jest ciężką postacią. Osobiście mnie ona męczy, ale czytam wszystko dość zawzięcie, jakbym maiła jakąś nadzieję, że w końcu czegoś się dowiem. Bo póki co wiem tylko tyle, żezarówno Izzy jak i Faith kłamią. Kłamią, że nic im jej ucieczka nie robi różnicy.

    Jeśli brakuje gości, to ja Perry'ego od biedy odiwedzić również mogę.
    Myślę, co sensownego mogę tutaj powiedzieć, poza tym, że wszyscy chcą uciekać. Wszyscy, którzy chociażby w miałym stopniu potrafią trzeźwo pomyśleć. Tyle, że ja nie wiem, czy uciekanie ma sens. Uciekanie dla samego uciekania, bez konkretnego celu. Dokąd. Do kogo. I po cholerę. A kiedy ja już się zapadam w te wszystkie egzystencjalne rozważnia, do pomieszczenia wpada Slash, haha. Uwilebiam to, zawsze wszystko staje do góry nogami i gdzie giną troski?

    Troski przechodzą do ostatniego akapitu. O którym nie chcę nic mówić, pochopne wnioski sobie darujmy, jeszcze na pewno będę miała okazję, żeby Ci się nimi pochwalić.
    A póki co już lecę do siebie i pozdrawiam, Faith ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Aj, znowu mam zaległości. Znowu! Chociaż ferie są, to jednak lenistwo mnie pożera, haha.
    Chociaż wszyscy narzekają na Natalie i jej wyjazd, przynajmniej tak mi się wydaje, to dla mnie jest chyba ulubioną bohaterką u Ciebie, bez powodu tak naprawdę. A co do wyjazdu... No cóż, każdy potrzebuje zmian lub przerwy, więc ją rozumiem. Nie obwiniam ani jej, ani Stradlina, ani nikogo innego. Nat nie była w domu Gunsów kimś ważnym, może dla siostry, ale dla reszty nie sądzę. Ewentualnie Izzy miał coś dla niej do zaoferowania, chociaż i tak namieszał. Sami potem przyznają, że nie będą tęsknić. Kto chciałby przebywać z ludźmi, którzy, tak naprawdę, mają cię w dupie?
    Co innego Faith. Ma o niebo lepszą sytuację niż Natalie - wszyscy ją uwielbiają, jest PRAWDZIWĄ częścią tej rodziny. Ma chłopców. I bardzo dobrze. Przynajmniej pozwalają jej, choć przez chwilę, nie myśleć o Stevenie i przyjaciółce. Bardzo, bardzo dobrze. Zwariowałaby.
    Ech, wybacz za długość, Faith.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. MÓJ BIEDNY IZZY! ON TYLKO TAK UDAJE, ALE NAPRAWDĘ TO PRZEŻYWA. TAKI TO JEST TEN MÓJ MĄŻ, NO...
    DIALOG JAMES-LARS HAHAHAHAHAHAH
    URODZINY ZOEY. KUPI SIĘ WÓDKĘ PO DRODZE! LARS MA RACJĘ, DO PERRY'EGO NIE WOLNO IŚĆ BEZ NICZEGO, HAHAHHA.
    A TA OSTATNIA AKCJA? ;OOOOOO CZY TO NATALIE? PISZ MI TU SZYBKO KOLEJNY! :D
    PRZESYŁAM CI MOJĄ WENĘ!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TAK, ON TO CHOLERNIE PRZEŻYWA, NAPRAWDĘ. I TYLKO MY TO WIEMY, BO TO TAKI NIEŚMIAŁY CHŁOPAK.
      Nikomu nie mówiłam, ale... Natalie jest brunetką, taka podpowiedź. XD

      Usuń

Jeśli już tu jesteś i przeczytałeś, zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Nawet jedno słowo potrafi dać pozytywnego kopa :) Wyraź Swoje zdanie, to co myślisz, czujesz, kogo lubisz a kogo nie.