Jutro nadejdzie bardzo wyjątkowy dzień. Bardzo, bardzo, ponieważ moja pani i władca obchodzić będzie urodziny. Dlatego ten rozdział jest właśnie dla Angie, Dziarskiej Joanny z klatki schodowej. XD Tak, tak. Wszystkiego najlepszego, mamo, żyj długo i mnie nie nękaj. XD Oglądaj Dirty Dancing tyle razy ile chcesz (choć już to robisz), niech Ci się dobrze powodzi, chajtnij się ze Stevenem (ale tylko tak w wyobraźni, bo on jest mój. XD), pisz ze mną więcej, edukuj się, choć i tak już wiesz za dużo o pewnych sprawach, które niestety związane są ze mną. ;____; Życzę Ci jeszcze jak najwięcej tego jednorożca w fajnych gaciach (ale nie przesadzaj) i tego, abyś ze mną zamieszkała. W końcu warto. XD Niech Cię psy już nie napadają i czego tam chcesz, mamo. XD
Twoje dziecko pozdrawia.
______________________________
- Kurwa, zajebiście tylko, że nie mamy perkusisty - burknął Rudzielec i opadł na pogniecioną pościel w kwiatki.
Jeffrey westchnął ciężko i poszedł za przykładem przyjaciela. Jedyne czego im brakowało to ktoś, kto potrafiłby grać na perkusji. Byli już tacy szczęścili; wierzyli, że coś może się ruszyć. Że w końcu zaskoczy; że nareszcie będą mogli założyć zespół z pełnym składem. Podbijać Sunset, a następnie cały świat, razem z kobiecymi sercami. Pragnęli tego. Wierzyli w to, że marzenia jednak mogą się spełnić i że ta pesymistyczna blondynka racji nie ma. Dostali porządnego kopa energii, kiedy brunet przyprowadził Chrisa, ale dopiero po przesłuchaniu chłopaka, do głowy przyszło im, że nie są gotowi. Jeszcze nie. Zespół nie był w komplecie i jak na razie zapowiadało się to kompletną klęską, bo przecież bez perkusisty nic nie zrobią.
Blondyn błysnął białymi zębami i stojąc na przeciwko łóżka, oparł ręce na biodrach. Molly przyglądająca się temu z boku, uniosła brew do góry i spojrzała ze zdziwieniem na nowego kolegę. Wydawał się jej być dziwny, trochę zbyt pozytywnie nastawiony do wszystkiego, a najbardziej zastanawiało ja to, że William powiedział iż jest tak do niej podobny z zachowania. Czy ona też była aż tak wesoła? Naprawdę aż tak promieniała, jak ten tu?
- Myślę, że mogę pomóc w tej sprawie - zaczął Chris patrząc na kolegów leżących na łóżku. - Znam pewną osobę, która byłaby zainteresowana...
- Znasz jakiegoś perkusistę? - Rose skoczył na równe nogi i stukając obcasami czarnych kowbojek, podszedł do blondyna. Ten pokiwał głową i pociągnął łyk ze szklanki, która stała na małej szafce nocnej. - Mów. Dobry jest? Ile gra? Jesteś pewien, że będzie zainteresowany? - pytania posypały się z jego ust. - Wiesz przecież, że szukamy kogoś na dłużej. Kogoś z kim można coś odnieść, a nie byle jakiego kolesia.
- Wiem, wiem... On na pewno będzie zainteresowany, tylko nie mam pojęcia jak go złapać. Wiesz, on raczej nie ma stałego miejsca zamieszkania. Chyba handluje - powiedział Weber i uśmiechnął się przepraszająco. - Dlatego nie wiem, czy będziecie go chcieli...
William posłał siedzącemu na łóżku Jeffrey'owi, porozumiewawcze spojrzenie, po czym skinął głową na znak, iż ta nowa znajomość nie będzie mu przeszkadzać. Poprowadził jeszcze krótką rozmowę z blondynem na temat spotkania z Johnny'm, jak miał na imię ów perkusista, po czym około godziny dwudziestej drugiej, blondyn opuścił mały, hotelowy pokoik, w którym ciągle unosił się papierosowy dym.
* * *
Hałas; krzyki, głośna muzyka; Pijani ludzie, którzy nie potrafią utrzymać się już na nogach i ich jedyną deską ratunku są ściany; Barman uśmiechający się zalotnie do kobiet w skąpych sukienkach; Dilerzy, skryci za ciemnymi płaszczami, czekając tylko na klientów; Pełne toalety; Jakiś mało znany zespół grający na niewielkiej scenie i ludzie, którzy byli jeszcze zdolni do tańczenia; Noc. Na dworze kompletne ciemności, a gdy tylko przekroczyło się próg klubu, doznawało się olśnienia; rażące widoki od razu rzucały się w oczy. To wszystko było nowe, dla nich. W tym wszystkim oni zachowywali się jakby trafili na obcą planetę, jakby byli w swoich najskrytszych snach, które śniły im się po nocach; prawdziwy świat, prawdziwe Miasto Aniołów.
Weszli do środka i zaczęli rozglądać się po pomieszczeniu, jednak trudno było dojrzeć cokolwiek przez ludzi przebywających tam. Było ich po prostu za dużo. Sam ciemnowłosy zastanawiał się, kiedy ich w końcu stąd wyrzucą, bo oznajmią iż klub jest pełny. Kiedy byli przed wejściem przez głowę przeszła mu myśl, ze nawet nie będą zdolni tam wejść. Jednak się mylił. Z wejściem nie było żadnych problemów, dopiero później, w środku, zrozumiał, ze popełnili błąd pchając się w ten 'świat'. Ale czego się nie robi dla dobra zespołu? Przecież musieli znaleźć Jego. Inaczej wszystko by się posypało.
- To jak on wygląda? - zapytał jakby od niechcenia Rudy, przepychając się przez szalejący do muzyki tłum.
Chris, który utknął gdzieś w tyle, próbował dogonić dwójkę nowych znajomych lecz nie wychodziło mu to za dobrze, dlatego tamci, co zbytnio nie ucieszyło reszty ludzi, zatrzymali się na środku klubu. Blondyn uśmiechnął się w podzięce, co tylko zirytowało Williama.
- Brunet - oznajmił. - Lekko nastroszone włosy ma i, jak już mówiłem, handluje, więc łatwo będzie go dojrzeć, jeśli tu w ogóle jest.
- A kto nie ma teraz takich włosów? - zapytał z delikatną kpiną Jeffrey lecz pytanie pozostało bez odpowiedzi.
Wyruszyli na poszukiwania odpowiedniego stolika, przy którym mogłaby znajdować się poszukiwana przez nich osoba. Dlatego przepychając się przez tłum starali dojść się na koniec klubu, gdzie stoliki były oddalone od reszty i, jak podejrzewali, dilerzy mogliby tam przesiadywać. Zapachy towarzyszące im podczas drogi przez klub nie sprzyjały Will'owi, co po niedługim czasie zaczął odczuwać; do tego dochodziła jeszcze liczba osób kotłujących się w tym samym miejscu i zaduch. Jednak nie marudząc, grzecznie poszedł za kierującym ich blondynem, aby po chwili być już przy jednym ze stolików, przy którym Rudy usiadł. Chris uśmiechnął się delikatnie i podszedł do jednego z mężczyzn siedzących przy stoliku na przeciwko.
W tym czasie Jeffrey dosiadł się do rudowłosego przyjaciela i poklepał go pokrzepiająco po plecach, jednak tamten zgromił go tylko wzrokiem. Brunet zabrał rękę i wlepił wzrok w rozmawiającego Webera.
- Jak myślisz, to on? - rzucił nagle William.
Ciemnowłosy zmarszczył brwi i nie fatygując się do odpowiedzi, pokręcił tylko przecząco głową. Axl westchnął i oparł się wygodniej o oparcie mini kanapy, na której razem z Jeffem siedzieli. Po chwili ciszy wrócił do nich blondyn, jednak już teraz nie tak uśmiechnięty jak przedtem. Opadł na miejsce obok bruneta i ruchem ręki przywołał kelnerkę, która obsługiwała tych z naprzeciwka.
- I co? - zapytał Bailey okazując nagłe zainteresowanie całą tą sytuacją.
- Nie widzieli go dzisiaj - mruknął kładąc ze zrezygnowaniem głowę na blacie stolika. - Nie widzieli go dwa dni temu. Nie wiedzieli go nawet tydzień temu! Wyparował, kurwa.
- Nie mógł, do cholery. Chyba że się zaćpał... - powiedział Isbell patrząc na blondynkę pytającą się ich o to, co zamawiają. - Na serio nie wiesz, gdzie on mieszka?
- Nie. On zmienia miejsca zamieszkania tak szybko, że nawet nie można się zorientować, kiedy to robi. Raz ma chatę obok ciebie, a na drugi dzień, kiedy chcesz do niego wpaść, dowiadujesz się, że jego już tam nie ma - powiedział Weber, a Will w tym czasie złożył zamówienie. - Porażka.
Kelnerka od nich odeszła, po czym zniknęła w tłumie ludzi wraz ze swoją czarną tacą. Chłopacy jeszcze przez chwilę patrzyli nieprzytomnie za nią, a po chwili powrócili do dyskusji na temat perkusisty, którego jak na razie nie mieli. Mogli równie dobrze poszukać kogoś innego, bo teraz w Los Angeles chętnych do grania w zespole było dużo, ale mieli już kogoś pewnego; kogoś kto naprawdę potrafi grać, a przynajmniej tak twierdził blondyn. Blondyn, którego znali od jakiegoś tygodnia, a już czuli się tak jakby był z nimi od zawsze. Przyjaźnie nastawiony i wiecznie pozytywny Chris przypadł im do gustu, bo brakowało im kogoś takiego. Przecież Molly była kobietą, nie mogła z nimi chodzić i rozświetlać atmosfery swoim uśmiechem, dlatego mieli Webera. Nowego przyjaciela. A na dodatek był naprawdę dobry w tym, co robił.
- Masz ogień?
Jeffrey wyjął z kieszeni zapałki i podał Rudemu. Ten podziękował skinięciem głowy i odpalił papierosa trzymanego w ustach. Brunet zerknął na zegarek wskazujący pięć minut po północy, po czym westchnął. Teraz, kiedy przyglądał się klubowi siedząc przy stoliku, uznał, że ludzi aż tak dużo w nim nie ma. Po prostu to budynek był mały, a ludzie pchali się tylko w wejściu, teraz widział wszystko dokładnie. Nawet grający zespół.
- Jak oni się nazywają? - wycelował palcem prosto w wokalistę.
Blondyn podniósł głowę ze stolika i obrzucił spojrzeniem grupę grającą na małej scenie. Wzruszył ramionami, po czym z powrotem opadł twarzą na stolik.
- Cinderella, chyba - burknął.
Isbell pokiwał głową i powrócił do wystukiwania rytmu piosenki granej przez ową Cinderellę. Po chwili wróciła do nich blond kelnerka, czym wytrąciła ich z transu stawiając zamówione wcześniej piwo na stoliku. William od razu rzucił się na alkohol, po czym wypił jednym łykiem pół zawartości szklanki.
- Kopciuszek - powiedział jakby sam do siebie. - Dziwnie. My będziemy nazywać się inaczej. Lepiej. Tylko jak? - zapytał patrząc na kolegów sączących powoli alkohol.
- Najpierw to musimy mieć pełny skład - odparł Jeffrey.
- Przecież mamy - oznajmił. - Jeff, przecież ty potrafisz grać na perkusji.
- Mam grać jednocześnie na perkusji i rytmicznej? - zapytał z wyraźną kpiną brunet.
Rudy wywrócił tylko oczami, jakby zażenowany tą niedomyślnością przyjaciela. Bo jak oni mogli tego nie zrozumieć? Przecież powinni czytać sobie w myślach...
- Nie, głupku. Tylko na perkusji - powiedział. - Ja wezmę rytmiczną, a Chris tak jak miało być, na prowadzącej. Proste.
- Pierdolnij się w łeb. Przecież ty nie potrafisz robić dwóch rzeczy jednocześnie - odpowiedział Jeffrey.
* * *
5:30, 6:30, 7:30, 8:30, 8:59... Czas mijał tak szybko, że nawet nie zauważyła, kiedy musiała już wyjść do pracy. Wstała przecież tak wcześnie, a nawet nie zorientowała się kiedy to minęło. Bała się, że nie zdąży, a przecież miała aż cztery godziny czasu na uszykowanie się! Jednak on zniknął, wyparował, tak jak znajomy diler Chrisa, którego poszukiwania zakończyły się niepowodzeniem. Jeffrey i William wrócili do domu około pierwszej w nocy z zawiedzionymi wyrazami twarzy i od razu położyli się spać do swojego ciasnego łóżka. Nie chcieli nawet nic mówić dziewczynom, dlatego nawet teraz unikali pytań, które co chwile zadawała im blondynka starając się dowiedzieć czegoś więcej. Przecież nie mogli powiedzieć, że jednak nie założą zespołu i że nie wyprowadzą się z tej klitki.
Zabrała swoją dużą, jasnobrązową torbę na ramię z szafki i rzucając krótkie 'cześć', wyszła z pokoju hotelowego. Szybkim krokiem pokierowała się do recepcji, przy której było wyjście, po czym opuściła hotelowy budynek. Zmierzając ku przystankowi autobusowemu szukała w torbie biletu, w który wyposażyła się już wczorajszego dnia, aby nie tracić czasu na kupowanie go teraz. Jednak nie mogła go znaleźć i kiedy po raz trzeci przeszukiwała torbę, tupnęła nogą ze złości. Rudowłosa podniosła głowę do góry, aby zorientować się czy autobus czasem już nie nadjechał, jednak nic takiego się nie stało. Spojrzała na zegarek, który miała na ręce. Wskazywał 9:13, co ucieszyło ją, ponieważ miała jeszcze siedem minut.
Tupiąc różowymi obcasami, szybko pokierowała się w stronę najbliższego kiosku, który znajdował się na przeciwko przystanku, co również jej sprzyjało. Kiedy tylko podeszła bliżej, w oczy rzuciła jej się karteczka z napisanym drukowanymi literami zdaniem - 'ZARAZ WRACAM'. Westchnęła ciężko i zawróciła z powrotem do przystanku autobusowego, gdzie już za trzy minuty miało zjawić się zbawienie. Postanowiła, że najwyżej pojedzie bez biletu, przecież jej nie złapią. Nie mogę. Nie teraz. Przecież nie ma aż takiego pecha, żeby to się stało. Wiele ludzi tak jeździ, a jeszcze nikt ich nie złapał podczas kontroli.
- Przepraszam panią, ma może pani papierosa? - usłyszała pytanie za sobą, po czym szybko się odwróciła.
- Przepraszam, nie palę - oznajmiła. - Niech pan zapyta kogoś innego - powiedziała, kiedy zorientowała się, że mężczyzna jeszcze nie odszedł.
Podniosła na niego wzrok dopiero po pewnym czasie, aby powiedzieć mu już coś, żeby odszedł jednak nie zrobiła tego, gdy ujrzała wpatrującą się w nią parę niebieskich oczu. Chłopak odgarnął swoje jasne włosy, po czym uśmiechnął się do Rudej.
- Co kłamiesz? - zapytał. - Tyle cię widziałem jak jarałaś, a teraz nagle święta się zrobiłaś. Biednemu przechodniu zapalić nie dasz.
- Dokąd idziesz? - spytała pomijając już jego żarty.
- Do was zmierzam - odparł Chris, po czym spojrzał na nadjeżdżający autobus. - A ty? Do pracy...? - Molly pokiwała głową. - To cud, że Axl się zgodził.
- Też tak uważam - powiedziała. - Muszę już iść. Zobaczymy się jeszcze dzisiaj, prawda? W takim razie, do zobaczenia, Chris.
Z wyraźnie poprawionym humorem weszła do autobusu, w którym o tej porze nie było aż tyle ludzi, ponieważ większość już dawno poszła do pracy. Usiadła na miejscu przy oknie i wpatrując się w jasnowłosego chłopaka, który odchodził w stronę hotelu, uśmiechnęła się, zapominając o tym, że nie ma biletu.
Potrafił humor poprawić. Działał na nią. Inaczej. Bo nawet taki ktoś, jak ona może mieć zły dzień.
_______________________
Nic tu nie napiszę, żeby nie było.
Poproszę tylko o komentarze, bardzo proszę.
No witaj, kochana. >:D
OdpowiedzUsuńKomentarz będzie krótki i zły. Przepraszam. :c
Straaaasznie lubię tą Molly. Jest super. I Chrisa tez. Tez jest super.
Świetny opis tego typowego losangelenskiego klubu. ♥
I gdzie Irene ja się pytam?! D':
Weny życzę, kochana i czekam na kolejny. :3
Nie jest zły. :c
UsuńJa też lubię Molly i Chris chyba też ją lubi, ja tam nie wiem...
Dziękuję bardzo, kochana.
Faith Faith Faith... Kocham cię <3 To opowiadanie jest genialne, a Chris i Molly tak słodko by razem wyglądali, że oni MUSZĄ być razem <3 Chociaż powiem ci, że w tym perkusistą, to wydaje mi się, że Chris coś kręci... Nie podoba mi się jego zachowanie.
OdpowiedzUsuńWeny Faith! <3
Na temat naszego Johnny'ego nic nie mówię.
UsuńNo i dziękuję bardzo, M.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNajwiększą wadą Bloggera jest brak edycji komentarza :/ Musiałam usunąć bo chciałam poprawić literówki, szybko pisze i potem wychodzi tak jak wychodzi .... Kurwa no.
UsuńO kutwa Faith :P Jak ostatnio pisałam nie zmieniaj szablonu bo jest genialny to nie sądziłam, że możesz zmienić na jeszcze lepszy! Teraz bez jaj ... zostaw ten bo Lars Cię pozwie! Ciebie i tłuczek! Podobają mi się ciemne kolory, jest zajebiście!
Kwestia numer dwa ... Święta Panienko, Matko z Nieba Kurwa Dunko (Larsa nowe powiedzonko ...;___;) ja już zapomniałam co było w SMH!!! Wstyd. Shame on me .... :/ Powinnam się nie przyznawać ... ale ostatnia część SMH była chyba tryliardy wieków temu! :( Dobra .... teraz to po co tu jesteśmy z Larsem ... nasz komentarz.
Po pierwsze, zgadzam się że Cinderella to dziwna nazwa :P Ja się zawsze zastanawiałam dlaczego tak ;) Czemu, kurna, Kopciuszek?! Ale dobra, w sumie ... pewnie po pijaku wymyślali więc się nie ma co dziwić. Bo na przykład Metallica - to przecież najgłupsza nazwa dla zespołu metalowego EVER >Nameless, na prawdę, jeśli ci życie miłe to się zamknij ... < Oj, Lars się spiął :P Nevermind, dalej ... opcja, żeby Jeff grał jednocześnie na dwóch instrumentach jest zajebista :P Szkoda, że nie przeszło. Lars mi mówił, że Kirk jednocześnie umie grać na prowadzącej, organkach, tamburynie i skrzypcach spalinowych :P Można? Można.
Ogólnie dobrze raczej się złożyło, że nie znaleźli tego kogo szukali, bo gość się wydawał podejrzany ... I z tego powodu żadnego mega wkurwu od strony Axla?! No jestem zdziwiona, myślałam że jak wróci to chałupę rozniesie :P To by do niego pasowało. No i zaakceptował to, że Molly pracuje ... Czy Axl nie jest chory przypadkiem, bo mam wrażenie, że on to nie on :P Nie wkurzył nie dziś i nawet nie wiem czy to dobrze ;__; ...
Ale wracając do kwestii nazwy ... ciekawa jestem jak wpadną na wymyślenie własnej nazwy kapeli ;) Bo w rzeczywistości to wiadomo, bardzo się nie napracowali z nazwą, tylko zrobili mixa z dwóch ;) Niech mnie Axl zaskoczy!
Kurde ... zaczynam go lubić :P Nie, nie, nie nie napisałam tego :P Skreślcie ostatnie zdanie!
Czy nic nie pominęłam ... hmm a nie .. jeszcze końcóweczka! Molly i Chris? Czy tam coś, tego ten? Czy mi się wydaje? Uśmieszki jakieś ... uuu mam nadzieję, że coś się w tym kierunku rozwinie ;)
Lars .. lecim do nas, bo jesteśmy w czarnej dupie z rozdziałem, wiesz? No ...
Trzymaj się Faith!
N&L
Odpowiadam późno na te komentarze, za późno, kurwa...
UsuńA ja szukam innego nadal, bo jakoś chcę coś prostszego, ale jeśli się podoba to na razie zostanie.
Samej mi się wydawało, że było daaa[...]aawno temu, ale w końcu jest i niech Lars mnie nie pozywa, kiedy zmienię wygląd. ;____:
Święta Panienko, Matko z Nieba Kurwa Dunko, Kirk to człowiek orkiestra! XD
No wiesz, Axl troszeczkę się opanował, a jego obiektem wkurwixu był Chris z uwagi na to, że się ciągle cieszy. XD Ale kto wie, może zachorował.
Ja nie wiem co, coś tego ten i nie powiem, Nem. XD
No, ja Cię i Larsa (a w szczególności Ulricha) zamorduję za moją perełkę Paula. ;____;
Hej, moja droga, zebrałam się po całym dniu i udało mi się przeczytać Twój rozdział, haha. Pierwsze co, to rzucił mi się w oczy nowy szablon, bardzo ładny, tak na marginesie. Czasem to mi jednak brak tego photoshopa, a gimp nie wystarcza, ech, ale generalnie to trzymamy się tego, co mamy, prawda? Zresztą, to jest nieistotne.
OdpowiedzUsuńJeffrey, Jeffrey...ach. Stąpa twardo po ziemi i kupuje mnie tym w stu procentach. Wydaje mi się być taki zdecydowany i pewny, doskonale wie, czego chce i nie ma zamiaru odpuszczać, co z kolei nie do końca zgadza się z myśleniem rudego, w moim dobierze i ku mojemu zdziwieniu. Chociaż może źle to wyraziłam, wróć. Izzy ma sprecyzowane wszystko, co jak ma być, a Axl jest w stanie zrobić wszystko, by cel osiągnąć, w tym przypadku był skłonny do wymiany swojego gitarzysty na perkusistę, a samemu przejąć jego rolę. I dobrze, że ten się nie zgodził, do mnie jakoś ten plan nie przemówił, haha. Och, ale gdzieżby tam Isbell oddał komukolwiek swoje stanowisko od tak.
Zastanawiam się, czy Cinderella pojawiła się tutaj epizodycznie, tylko po to, by przyszli Gunsi mogli dojść do wniosku, że swój zespół nazwą zdecydowanie bardziej poważnie. Szczerze mówiąc, to mogłabym o Kopciuszkach coś przeczytać, stęskniłam się nawet za nimi, jakkolwiek to nie brzmi. Przypomniałam sobie ich udział w moich dwóch pierwszych opowiadaniach, Jeff zginął, Chryste, cóż się wtedy działo... Przez chwilę miałam nawet myśl, że może Rose upatrzy sobie Freda i będzie chciał porwać jego na stanowisko oficjalnego perkusisty w jego zespole, ukradnie go nowo poznanej grupie.
Stało się coś dziwnego w ostatnim fragmencie. Chris Webber... Kiedy tak czytałam już końcówkę, gdzie Molly siedzi przy oknie w autobusie i patrzy na oddalającego się chłopaka. On skojarzył mi się z Brianem Jonesem, tak bardzo wydali mi się momentalnie podobni. Nie wiem, czy słusznie, czy nie - ja tak naprawdę nie wiem o Webberze nic, poza tym, że był w oryginalnym składzie pierwszej takiej grupy Stradlina i Rose'a. Kiedy spytał Molly o pracę, o cuda, bo Axl się zgodził, zdałam sobie sprawę, że żyłam w świadomości, że ona chodzi tam ''nielegalnie'', chociaż nie wiem, dlaczego. Przecież wywalczyła sobie własne prawa, haha.
I zostaję tutaj z wielką niewiadomą, najbardziej nurtuje mnie, co z tajemniczym Johnny'm. Czy jeszcze gdziekolwiek istnieje, czy się pojawi, czy dołączy? Pewnie mnie oświecisz w swoim czasie, a teraz ja uciekam i do napisania, haha ♥
Działają tak, że Axl robi, a Jeffrey myśli, niekoniecznie uzgadniając ze sobą niektóre sprawy, ha.
UsuńCinderella będzie tu, sama nie wiem czy na długo, bo to wyjdzie dopiero później, ale będą panowie, będą. Wiesz co? W sumie to dobry pomysł z tym skradnięciem perkusisty, Axl się zastanowi...
Och, tak, do napisania!
Jest 23 coś a ja Pacze czy czasem nie dodalas czegoś nowego
OdpowiedzUsuńNo i proszę
Nie zawiodłam się
Jejku, nie wiem co mam napisać
Nie da się opisać słowami tego jak bardzo mi się to podobało. Czytałam ten rozdział z szerokim uśmiechem na twarzy i wyobrażałam sobie, że tam jestem :-D
Chris jest bardzo pozytywną osobą, co się ceni
Tak jak Molly :-)
Byliby świetną parą ;-)
Hmmm co jeszcze mogę napisać
Życzę mnóstwo Weny
Czekam na kolejny
Mam nadzieję, że niebawem dodasz coś równie świetnego
Pozdrawiam x666 <3
Dziękuję, kochana Illusion.
UsuńNa temat Chrisa i Molly nie będę się wypowiadać, bo to temat, którego na razie ruszać nie chcę.
Dziękuję bardzo, jeszcze raz.
Hej, Donuś. Patrz, mam nowy skrót. Donald -Donuś! XD Fajnie, prawda, Donusiu? XD Prawie jak „Danusiu”... xD
OdpowiedzUsuńCzekaj, czemu ja piszę komentarz w paincie? Dobra, już jestem w wordzie. Chciałam wczoraj skomentować, ale musiałam iść, bo miałam jakieś spotkanie przeprowadzać i okazało się, że nadaremno się produkowałam, bo albo byli chorzy, albo "ze studiów nie zjechali". A dzisiaj też wcześniej nie mogłam, bo miałam opóźnienie. Ale już jestem i jest 23:16, a ja muszę skończyć ten komentarz przed północą, żeby dodać go jeszcze dzisiaj. Właściwie to trochę wcześniej, bo... Chwilkaaa. Okej, jestem.
Iii... Aaaa, dziękuję! ♥ I wreszcie przyznałaś, że jestem Twoim władcą! xD I już nie ze schodów, ha! JOANNA ZMIENIŁA DZIARSKIE PROFILOWE NA FACEBOOKU! XD Wczoraj je zmieniłam. To też jest dziwne i też dziarskie, ale przynajmniej nie na schodach. xD Ja Cię nękam?! Ze Stevenem to ja już się chajtnęłam, i to nie tylko w swojej wyobraźni! Pokazywałam Ci przecież na moim ask'u zdjęcie z naszego ślubu. Pamiętasz? xD Tak, ja wiem! Właśnie, chowaj pieska i się wprowadzam, bo miałam zrobić to już dawno! XDDD Psy to nic, wczoraj jakieś zjawy mnie straszyły (więcej tutaj nie napiszę, bo jeszcze ktoś poza Tobą by przeczytał xD)! Baaardzo, baaardzo, baaardzoooo dziękuję Ci za życzenia, kocham Cię, Donaldzie!
Teraz mnie to czeka. xD Ale to jeszcze nie teraz... XD Dobra, kocham Cię, idę do rozdziału!
Tylko co znaczy "idę do rozdziału"? XD
I co z tym perkusistą? Mają go znaleźć! I mają potem stworzyć Gunsów! Pisałaś kiedyś, że ciężko będzie pożegnać się z Chrisem. I wiesz co? Mi już ciężko jest wyobrazić sobie, że kiedyś go tutaj nie będzie. No bo, kurde, on jest świetny!
Chris przypomina mi Adlera. Wiesz, Steven, taki słodki, wiecznie uśmiechnięty blondynek, który, wydawać by się mogło, nie ma żadnych zmartwień. A Chris? Zachowuje się niemal identycznie. Wiesz, ja jeszcze nie wiem, jak zamierzasz wykreować tutaj Adler'a, ale zazwyczaj w opowiadaniach, jest on właśnie taki, jak Chris. I jeszcze jedno- z Chrisem trzeba będzie się tutaj pożegnać, a Steven przecież też w realnym świecie, nie wiem jak u Ciebie, "opuścił" Gunsów. Tylko Chrisa wszyscy traktują tutaj w miarę poważnie, nie wiem, czy to samo będzie z Adlerkiem...? Ej, wyszło tak poważnie! Napiszę "XD" dla zmyłki. To... XDDD. Ha, nawet napisałam więcej 'D". Angie myśli! Znaczy teraz już nie myślę, ale to nic. xD Oooo, kolejne! Tylko z małym "x" tym razem...
Matko Boska! Ty zaraz się dowiesz! Ale nie nieważne. XDDD Tylko jak sobie o czymś przypomnisz, to mnie nie zabijaj. Ale może nie pamiętasz, przynajmniej mam taką nadzieję. xD
A! Żeby nie było, żeby zachować równowagę, Ty musisz powiedzieć mi jeszcze coś o "tym". I ja chcę wiedzieć, czy Molly i Chris'a połączy coś... więcej? Bo teraz to tak trochę wygląda, więc wiesz. xD Napiszę do Ciebie jeszcze gdzieś indziej, żebyś mi odpowiedziała, ale to dopiero, jak tutaj, w odpowiedzi na komentarz, nie napiszesz. Czekaj, zapiszę sobie to gdzieś. Tylko że pod ręką mam tylko drukowanego Tylera. XD Dobra, zapamiętam!
Wiesz, że Axl w ogóle mnie tutaj nie zdenerwował, właściwie zirytował, bo zazwyczaj, to on bardziej mnie irytuje, niż wkurza. No dobra, trochę tak coś tam, w sensie jakieś uczucie, się pojawiło między nami (jak to brzmi...), ale nie tak silne jak zazwtczaj. Co ja piszę? XDDD
Kurcze! 23:58, a ja jeszcze nie dokończyłam komentarza! Dobra, trudno. Ale wiedź, że odpowiadałam Ci na niego jeszcze w sobotę! Ehhhh, 0:00. Albo nie. 0:01. Buuuuu. Tak, Donaldzie, znaj tempo swojej mamusi! O! Angie -dziarska mamusia kaczora o imieniu Donald. Czyż to nie brzmi pięknie?????????? XDDD
Don't Speak... Kolejny powód, dlaczego Cię kocham!
UsuńHa, ha, ha! Doszłam! Do limitu. Znaków. W komentarzu. Na blogerze. Eeee, nie ważne. Coś ze mną nie tak...
Aaa! ZNOWU!!!! DONALDZIE, ZNOWU!!!!!!!!!!! "Ten już zostanie" -napisała TRZY szablony temu. xD Ale dobra, wybaczam Ci, bo ten jest jeszcze piękniejszy niż swój poprzednik. Tylko ja tamtego widziałam dopiero w 80%, bo nie zdążyłam pomniejszyć i powiększyć strony (tam u góry [XD]), bo czytałam Twoją odpowiedź na mój komentarz w "wersji mobilnej".
Ołłłłł bejbiiiiiiiii!
Eeeeeehhh, ja nadal jestem opóźniona w komentowaniu tych wszystkich blogów. Przynajmniej u Ciebie zrobię to w miarę regularnie. Nie. Nie regularnie. Nie wiem, jak się na to mówi. Ja już zwyczajnie nie myślę. Ale kiedy ja myślę? Widziałas, Wiktorio, kiedykolwiek meślącą Joannę? No myśląca Joanna pisze „myśląca Joanna”, nie „meśląca Joanna'. I jeszcze tam „Widziałas”, zamiast „Widziałaś” napisałam... I tam znowu jakiś błąd... Już nie będę tego poprawiać, bo... xD
Czekaj, czekaj. Też Cię dodam do opisu na asku, jako mojego kaczora! Ale to zaraz, bo pierwsze muszę dokończyć ten komentarz. XD
A tak w ogóle, to bardzo fajny tytuł rozdziału! Czy ja nie pisałam Ci tego ostatnio? Aaa, to nic, zawsze masz fajne tytuły. XDDD
Aaaaaa, i jeszcze, uprzedzam, że niedługo na tym drugim blogu, może pojawić się (W KOŃCU) komentarz ode mnie! Tylko że chyba jeszcze nie jutro, bo muszę się nauczyć z matmy, z której nienawidzę się przygotowywać, bo od tego testu zależy, czy będę mogła mieć 6 na koniec roku. ;__;
W końcu, o 0:21... Okej, o 0:22 skończyłam w końcu komentarz, brawa dla mnie! XDDD
Idę, żegnaj, weny! Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję! Kocham Cię, mój Ty Kaczorku! XD
~MAMA ♥
PS Teraz możesz podziękować mi za komentarz. XD
Jestem! Pod Twoim przymusem zaczęłam odpowiadać na komentarze. Przez Ciebie mam teraz mniej czasu na nic nie robienie i zastanawianie się, co mam robić. Dzięki, mamo, dzięki. XD
UsuńJa chcę być Twoim Donusio-Danusią. ;_____; Ale zastanawia mnie to dlaczego pisałaś ten komentarz w paincie, Joanno. To było dziwne, wiesz? A Ty przecież jesteś taką normalną osobą...
Nie dodałaś go 13, mamo, wyszło Ci jednak 14, dlatego - PŁOŃ. XD
Zmieniłaś to zdjęcie, ale i tak pozostaniesz Dziarską Joanną ze Schodów. XD Ty weź, napisz mi o tych zjawach, czekam!
Och, jeśli chodzi o Adlera to sama nie wiem, czy on się w ogóle tu pojawi... Co czekaj, o czym ja mam pamiętać?! JA NIE PAMIĘTAM, JOANNO. A chcę pamiętać, halo. XD XD XD
Dlaczego, ludzie???? Zginiesz, mamo. XD Możesz napisać to czy Ci powiem, to już co innego...
"Angie -dziarska mamusia kaczora o imieniu Donald"- napisz to sobie na jakieś koszulce, ok? XD XD Ja walnę sobie "Donald - Kaczor dziarskiej mamusi Angie". XD
Tam u góry. XD XD XD Ja mogę normalnie instrukcje pisać. XD XD A widzisz? Ja to dopiero jestem ekstra-super! Potrafię zmienić szablon jeszcze przed Twoim dokładnym obejrzeniem poprzedniego. XD
Mamo - DZIĘKUJĘ CI ZA KOMENTARZ i jakim Ty, kuźwa, cudem będziesz miała 6 na koniec? Ja nigdy jeszcze z niczego nie miałam. Na serio będę z Ciebie przykład brać, mamo. XD
Też Cię kocham ♥
~ Donuś
A, Wićka, zabij mnie! Mam takie poślizgi, że jestem sama sobą zażenowana, cholera. Mamy poniedziałek i fartem nie poszłam do szkoły,a gdybym poszła, to ten komentarz pojawiłby się pewno jutro wieczorem, cholera, ja to jednak w organizacji czasu w weekendy całe życie odnoszę porażki i pewnie będę odnosić...
OdpowiedzUsuńChris Weber to jest to, no! Polubiłam go bardzo, jest kompletnym przeciwieństwem zarówno Willa jak i Jeffa. Nie jest taki spokojny jak Isbell, ale też nie taki nerwowy jak Rose, jest kurde zajebisty, o! Pasuje do Molly bardzo!
Szkoda, że nie wypaliło z tym Johnny'm. Ale Will w sumie miał całkiem nie najgorszy pomysł, żeby to Jeff na garach zasiadł... Cóż, ciekawa jestem jak się dalej z tym zespołem im potoczy.
Kopciuszek! Przypomniałaś mi, Wiktorio, jak ja cisnęłam w kółko jedną piosenkę Cinderelli, ale nawet nie pamiętam jaką, to było chyba prawie dwa lata temu jak ja się do tego zespołu dorwałam... I próbowałam znaleźć tą piosenkę, ale nie byłam w stanie, haha. Kurde, czy ja wyczuwam jakiś wątek z Kopciuszkami? Tego jeszcze nie było! Kurde, ciekawi mnie to, wszystko mnie ciekawi...
I tu jest, uwaga, problem! A mianowicie: jak akurat, raz w życiu nie masz biletu, szanse, że Cię złapię w autobusie zwiększają się o przynajmniej pięćdziesiąt procent, ha! Wiem z doświadczenia. Okropna zależność. Przynajmniej w Łódzkim MPK (piekło na ziemi, swoją drogą).
Ale za to Molly spotkała Chrisa! Kurde... Oni się ku sobie mają, czy mi się tylko wydaje? Ja sama nie wiem, tak szczerze, bo w sumie niewiele tu o nich było, że oni ze sobą razem gadają, ale muszę przyznać, że charaktery mają do siebie zbliżone, jak wspominałam, o!
Faith - czekam na więcej, jest cudnie, kocham Cię, wszyscy kochają, więc nie zapominaj o tym, moja droga.
Weny i całuję <3
Hugs, Rocky.
Hanka, spokojnie, nie panikuj... Swoją drogą ja też w szkole nie byłam. XD
UsuńAch, Chris to moja ulubiona postać tutaj, jak na razie. I widzę, że nie tylko moja...
Tak, Cinderella jeszcze będzie, przecież ja walnę każdego do opowiadania. XD
Może bardziej Molly do Chrisa niż Chris do Molly, ale cicho, Hanka!
Dziękuję, Hanno.
Hmmmmmm....jestem spóźniona.
OdpowiedzUsuńChris + Molly = Axl z siekierą......będzie ciekawie. Mówiłaś ostatnio, że mogę zrobić tu wszystko, ale nie chciałabyś tego. Ponieważ nie lubisz prawdy, nie powiem ci, jak niesamowicie dobrze piszesz. Zamiast tego będę pisać jakieś bezsensowne głupoty jak zwykle, co jest bardziej w moim stylu. Do rzeczy? Willll
Willllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll
Willlllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllluś. Iz się droczy, jasne, że Axl umie robić wiele rzeczy naraz, w końcu grał śpiewając, a Iz to wie. Mam nadzieję, że chłopaki szybko pokażą Irene, że się myli nie wierząc w nich. Mam ochotę ją ugryźć, zresztą, ja ciągle chcę gryźć, bo jestem w jednej czwartej wilkokłakiem. I znów gadam o sobie. Miał być komentarz, nie takie cóś:(jak ugryzę Irene, to ona też będzie wilkiem...straszny komentarz, nie zaprzeczaj. Łe, usuń go, a ja czekam na następny. Może i cię kocham, ale ci tego nie powiem. Kocham, Fly.
Pewnie tak. Dobra, na pewno Axl wpadnie z siekierą i ich pozabija.
UsuńIzzy chciał uniknąć grania na perkusji, to dlatego. XD
Gryź Irene, bo i tak nikt jej nie lubi, jestem tego pewna.
Ja też Ci tego nie powiem.
Kocham Cię, Fly.
!!!NOWY ROZDZIAŁ U NAS!!!
OdpowiedzUsuńPod pewnym względem inny od wszystkich.
Z garścią ważnych informacji i wyjaśnień od autorki.
A także z pewnym pytaniem do Was.
Zapraszam serdecznie.
http://roadtocalifornialivingaftermidnight.blogspot.com/2014/12/rozdzia-x.html
Po raz setny dziękuję za cierpliwość.
~Michelle.
Witaj, Kochana! <3
OdpowiedzUsuńMasz pełnouprawnienie do zabicia mnie! Przepraszam za tę długą nieobecność, naprawdę! Ominęłam dwa rozdziały, a to nie tylko u Ciebie! Wstyd mi. Wstyd! Jak zwykle moim wytłumaczeniem jest brak tego felernego czasu. Nie wiem, co napadło nauczycieli w ostatnich dwóch tygodniach przed świętami... Jednak nie mogę żalić Ci się przez pół komentarza, który i tak będzie bardzo, bardzo krótki!
Cóż, zaczynam od sprawy dość ogólnikowej, czyli szablonu. Czy wspominałam już o moim ulubowaniu we wszystkich wyglądach Twego bloga? Nie? No, to teraz właśnie Ci to wyznałam.
Teraz mogę już przejść do najbardziej marnej części komentarza. Chris Weber ujął moją osobę w całości! Od dawna nie miałam styczności z naprawdę pozytywnie nastawionym człowiekiem, a On tutaj mi go zastępuje(Molly w sumie też, ale dzisiaj jakoś przygasła). I podobają mi się jego włosy, a to dużo znaczy w moim przypadku, ha! Przyznaję, że skupiłam się głównie na Nim, bo wyróżnia się na tle pochmurnego Izzy'ego, niespokojnego Williama oraz zgorzkniałej Irene. Wychodzi na to, że lubię jedynie Molly, Chris'a i Stradlina.
Johnny skojarzył mi się od razu z Leonardem di'Caprio(może źle napisałam, wybacz), nie wiem dlaczego. Może powinna przejąć się Jego "mrocznymi interesami", ale Gunsi nie byli od takich rzeczy zbytnio oddaleniu, ba, byli wręcz w epicentrum takowych spraw. Ale, wiesz co? Ja już Go lubię, bez głębszego poznania Johnny'ego mam o Nim dobre zdanie - dusza Los Angeles, nic innego. Bo czy nie z takich klimatów znane jest Miasto Aniołów?
Och, no i opis klubu w całej swej okazałości! Jak ja je uwielbiam! Cinderella. Moja miłość od drugiego wejrzenia, zresztą, większości zespołów nie polubiłam od razu. Ej, chyba ani jednego. Czekaj! Tylko Aerosmith, a tak to... Często pesymistycznie jestem nastawiona do nowopoznanych kapel, tak to ujmijmy.
Żałuję Johnny'ego. Polubiłam go od tak, na dodatek gra na bębnach... W końcu pokazalibyśmy z chłopakami swą potęgę Irene, no! Kurczę, zaczyna być mi jej szkoda. Tak nie może być! Ale mam nadzieję, że nasz uroczy grajek jeszcze się tutaj pojawi(?).
No i Molly - Jezu, jak ona mi się podoba w porannym wydaniu! Tak, ja to wszystko widzę oczami wyobraźni, haha. "W takim razie, do zobaczenia, Chris." było takim ładnym zdaniem.
Ach, i tym jakże optymistycznym akcentem kończę komentarz numer jeden, Kochana.
Cześć. Wreszcie Ci odpowiem, tak, to jakieś święto. XD
UsuńNie przepraszaj za opóźnienia, nie masz za co przecież. I tak Ci nic nie zrobię, więc spokojnie, Suicide! XD
Chris się wyróżnia i to bardzo dobrze! W sumie to jest on tu moją ulubioną postacią...
O Johnnym się nie wypowiem, choć chłop się pojawi, musi.
Dziękuję, że chciało Ci się w ogóle nadrabiać obydwa, ja pewnie bym tego nie zrobiła.
Nie ma szans na kontynuację, wznowienie, prawda?
OdpowiedzUsuń