Od 'wesela' Michaela minęły trzy miesiące, a przez ten czas jego humor się nie zmienił, co wszystkich przerażało w większym lub mniejszym stopniu. Przyzwyczajeni byliśmy do tego, że jest on wesoły i, że aż promienieje, ale odkąd porzucił Lily przed ołtarzem nasiliło się to. Zachowywał się tak, jakby odżył na nowo. Dosłownie. Ale w końcu to Mike, gdyby okazywał radość i wolność inaczej, wydałoby się to dziwne. Tak, jeszcze bardziej od tego. U nas też źle nie było. Duff powiedział mi, że Marta pracuje w Rainbow, żeby mieć więcej pieniędzy, co mnie nie zaskoczyło. Jeśli ma jakieś większe wydatki od nas, to niech na siebie zarabia. Jest młodsza, fakt, i nie pełnoletnia, ale musi się czegoś w końcu nauczyć. Poza tym chłopacy bardzo często przesiadują w miejscu jej pracy, i nie dlatego, że chcą tam chodzić. Są tam, bo ja im każę, ktoś przecież musi jej pilnować, w razie czego. A kto byłby lepszy niż Guns N' Roses?
Właśnie, kto byłby lepszy od nich? Ha, wydają płytę, już niedługo zresztą. Po nowym roku zbierają tyłki do studia i dopiero praca się zacznie. Koniec z ciągłym nic nierobieniem i nudzeniem się, a przynajmniej przez jakiś czas, ten, w którym będą nagrywać. Później na pewno wrócą do swoich codziennych zajęć. Na razie miejmy nadzieję, że przez ten czas, kiedy ich w domu nie będzie, zapanuje spokój. Choć to mało prawdopodobne, z uwagi na naszych częstych gości, których ostatnio jest dużo. Hellhouse powoli staje się takim miejscem, kurwa, spotkań. Jak nie Metallika wpadnie w odwiedziny, to Sebastian z chłopakami przyjdzie na herbatkę. Później zahaczy jeszcze o nas Motley Crue, bo nie robili przez cały dzień nic pożytecznego. Oczywiście pożytecznego w ich rozumowaniu. I na sam koniec, na noc, załapie się Tyler. A nawet ostatnio to Marta uświadomiła sobie, że jesteśmy rodziną!
Mi się na pewno nie nudzi, ale za to coraz bardziej Hellhouse'owe życie mnie męczy. Za dużo przy tym pracy. Co chwile trzeba iść do sklepu po wódkę, wywalać nieprzytomnych już imprezowiczów, pilnować chłopaków, aby nic sobie nie zrobili, i jeszcze gotować tej hołocie! I pieniądze pożyczać, również na ich ulubiony napój, bądź na co innego... Odkąd dostali ten kontrakt zachowują się jeszcze gorzej niż wcześniej, i tak się zastanawiam - co będzie później? Zastanawia mnie też czy damy sobie z nimi radę, bo tak naprawdę to jedynymi osobami, które panują nad sytuacją są Erin, Mandy, Rosemary i ja. Natalie się nie zalicza, ponieważ ona się do tego nie nadaje, teraz. Załamała się, przez Stradlina i nie odzywa się do niego. Nie dziwię się jej, też bym nie chciała mieć nic wspólnego z taką osobą, ale to robi się coraz gorsze. Stara się coś ze sobą zrobić, znaleźć sobie kogoś innego. Na siłę. Przez nasz dom przewinęło się już tyle mężczyzn, że sama nie potrafię tego zliczyć, a tym bardziej Gunsi. A Izzy... Izzy próbuje coś zrobić i to naprawić, ale raczej nie ma już czego naprawiać. Zostawił tą całą Kate i chce przekonać do siebie Nat na nowo, pokazać, że mu jednak zależy. Niestety nie wychodzi mu to najlepiej.
Odejmując te sprawy sercowe, ciągłe imprezy i problemy, które nas przerastają, jest u nas jak zawsze. Tak, jak zawsze.
- Faith, czy ty w ogóle mnie słuchasz? - pytanie zostało postawione w mało odpowiednim momencie, ponieważ właśnie go nie słuchałam.
Pokiwałam głową i przyjrzałam się magazynowi leżącemu przede mną, na podłodze. Kiedy siedzący obok Jon, po mojej odpowiedzi, nawijał dalej, ja wzięłam gazetę do ręki i ze znudzonym wyrazem twarzy, zaczęłam ją przeglądać, aby zapomnieć o problemach, które mnie nękały.
Właśnie, kto byłby lepszy od nich? Ha, wydają płytę, już niedługo zresztą. Po nowym roku zbierają tyłki do studia i dopiero praca się zacznie. Koniec z ciągłym nic nierobieniem i nudzeniem się, a przynajmniej przez jakiś czas, ten, w którym będą nagrywać. Później na pewno wrócą do swoich codziennych zajęć. Na razie miejmy nadzieję, że przez ten czas, kiedy ich w domu nie będzie, zapanuje spokój. Choć to mało prawdopodobne, z uwagi na naszych częstych gości, których ostatnio jest dużo. Hellhouse powoli staje się takim miejscem, kurwa, spotkań. Jak nie Metallika wpadnie w odwiedziny, to Sebastian z chłopakami przyjdzie na herbatkę. Później zahaczy jeszcze o nas Motley Crue, bo nie robili przez cały dzień nic pożytecznego. Oczywiście pożytecznego w ich rozumowaniu. I na sam koniec, na noc, załapie się Tyler. A nawet ostatnio to Marta uświadomiła sobie, że jesteśmy rodziną!
Mi się na pewno nie nudzi, ale za to coraz bardziej Hellhouse'owe życie mnie męczy. Za dużo przy tym pracy. Co chwile trzeba iść do sklepu po wódkę, wywalać nieprzytomnych już imprezowiczów, pilnować chłopaków, aby nic sobie nie zrobili, i jeszcze gotować tej hołocie! I pieniądze pożyczać, również na ich ulubiony napój, bądź na co innego... Odkąd dostali ten kontrakt zachowują się jeszcze gorzej niż wcześniej, i tak się zastanawiam - co będzie później? Zastanawia mnie też czy damy sobie z nimi radę, bo tak naprawdę to jedynymi osobami, które panują nad sytuacją są Erin, Mandy, Rosemary i ja. Natalie się nie zalicza, ponieważ ona się do tego nie nadaje, teraz. Załamała się, przez Stradlina i nie odzywa się do niego. Nie dziwię się jej, też bym nie chciała mieć nic wspólnego z taką osobą, ale to robi się coraz gorsze. Stara się coś ze sobą zrobić, znaleźć sobie kogoś innego. Na siłę. Przez nasz dom przewinęło się już tyle mężczyzn, że sama nie potrafię tego zliczyć, a tym bardziej Gunsi. A Izzy... Izzy próbuje coś zrobić i to naprawić, ale raczej nie ma już czego naprawiać. Zostawił tą całą Kate i chce przekonać do siebie Nat na nowo, pokazać, że mu jednak zależy. Niestety nie wychodzi mu to najlepiej.
Odejmując te sprawy sercowe, ciągłe imprezy i problemy, które nas przerastają, jest u nas jak zawsze. Tak, jak zawsze.
- Faith, czy ty w ogóle mnie słuchasz? - pytanie zostało postawione w mało odpowiednim momencie, ponieważ właśnie go nie słuchałam.
Pokiwałam głową i przyjrzałam się magazynowi leżącemu przede mną, na podłodze. Kiedy siedzący obok Jon, po mojej odpowiedzi, nawijał dalej, ja wzięłam gazetę do ręki i ze znudzonym wyrazem twarzy, zaczęłam ją przeglądać, aby zapomnieć o problemach, które mnie nękały.
,,Done With Mirrors - Nowy album Aerosmith"
Napis rzucił mi się od razu w oczy, przez co zaczęłam nienawidzić tę gazetę. Doprowadzał mnie do szału, miałam go po prostu dość i jednocześnie martwiłam się o niego. Steven przesadzał z narkotykami i nie tylko ja to zauważyłam. Starałam się o nim nie myśleć, ale za każdym razem, kiedy zajęłam się czymś innym, to zawsze znalazłam coś, co mi o nim przypominało. Nie rozumiałam go. Miał skończyć z tym kilka lat temu, ale nie zrobił tego. Dobra, ja wiem, że to nie jest proste, ale do cholery mógłby się chociaż postarać! Mógłby chociaż coś wynieść z tych wszystkich zakazów; mógłby zrozumieć w końcu, że my się o niego martwimy i, że chcemy dla niego jak najlepiej. Ale nie, on wie lepiej, kurwa.
Nie patrząc na Jona, po prostu wyrzuciłam tą gazetę w stronę kuchni i podniosłam się z podłogi, po czym opuściłam pokój. Kiedy byłam na górze, oparłam głowę o drzwi od swojego pokoju i stałam tak. Stałam wpatrując się w sufit i starając się nie myśleć o problemach, których było coraz więcej. Może nie były to kłopoty z pieniędzmi, ale za to ze zdrowiem, które już niedługo miało się pogorszyć i to nie u jednej osoby. Gunsi mają więcej kasy, co oznacza, że mają za co kupować alkohol i narkotyki, co mnie po prostu przerasta. Przynajmniej raz w tygodniu, jeden z nich musi wrócić do domu naćpany i kłócić się ze mną. Czasem dojdzie do rękoczynów, nie jest aż tak poważnie, oczywiście, bo to ja jestem przeważnie zmuszona do tego, aby podnieść, na któregoś z nich rękę. Ale ja nie chcę tak żyć. A będzie jeszcze gorzej, to jest pewne.
Łzy, które zaczęły mi skapywać po policzkach gwałtownie starłam, kiedy usłyszałam kroki. Starałam się wyglądać normalnie, tak jakby nic się nie stało, ale nie wiem czy to wyszło. Pewnie nie, ale trudno. Przecież nie jestem z kamienia, tak jak większość myśli.
- Co się stało? - przede mną stanął Bon Jovi i znowu zadał jedno z najgłupszych pytań, jakie mogą istnieć. Nie odpowiedziałam mu nic, tylko stałam tak dalej starając się na niego nie patrzeć. - Faith...?
Pociągnęłam nosem i przeniosłam wzrok na niego, uśmiechając się blado.
- Nic, Jon. Nic ważnego. - odpowiedziałam, a on spojrzał na mnie tak, jakby nie uwierzył w moje słowa. Sama bym nie uwierzyła, cholera...
- Faith - powiedział stanowczo, a ja jedyne co zrobiłam, to posłanie mu kpiącego spojrzenia. Przecież nie będę mu mówić, że się martwię o osobę, która raczej na to nie zasługuje. - Widzę przecież, że jest coś nie tak. Zachowujesz się od dłuższego czasu inaczej niż zwykle. Jesteś ciągle na coś wkurwiona, a na dodatek mnie olewasz!
- Więc to cię tak bardzo...
- Nie! Ja się martwię o ciebie, bo ty się martwisz o kogoś innego, i nie wychodzi ci to na dobre. Przestań interesować się tą osobą kimkolwiek ona jest, bo widocznie ją nie obchodzi to, że tobie zależy! - krzyknął. - Faith, przestań się zamartwiać, bo ta osoba i tak ma twoje zdanie w dupie, widocznie. Gdyby tak nie było, to chodziłabyś od tych dwóch miesięcy taka jak zawsze, a nie tak jak teraz - powiedział już spokojnie, a ja się chyba właśnie załamałam, poważnie. - Chodzi o Tylera, prawda? I oto, że ćpa, tak? Faith, ja go lubię, nawet uwielbiam, ale jako muzyka... Zobacz co on z siebie robi. Ciągle ćpa i ma cię w dupie, jak już mówiłem. On tego nie zrozumie, twoje słowa tu nic nie pomogą, bo on myśli teraz o tym, żeby tylko ćpać. Zresztą, on zawsze o tym myślał, no, i jeszcze o dziwkach. Jak myślisz, po co mu byłaś? Nie wiem, czy udało mu się cię przelecieć, ale i tak chciał to pewnie zrobić. A teraz ma narkotyki i alkohol, więc nie jesteś potrzebna. Nie chodzi mi o to, abyś go znienawidziła, chciałem żebyś wiedziała jaka jest prawda.
Nie odpowiedziałam nic. Stałam i patrzyłam się na niego, mając nadzieję, że on coś zrobi. Przez wiele miesięcy zastanawiałam się, dlaczego Steven się ze mną przyjaźni i wiele razy pojawiła się właśnie taka opcja, ale zwykle odganiałam ją od siebie, bo nie chciałam w to wierzyć. Ale teraz... Teraz liczyło się dla mnie, tylko to, żeby przestał brać, ale... Ale to nie ma sensu, Jon ma racje. Pieprzoną, kurwa, racje. Naprawdę ją ma.
Zbliżyłam się do niego powoli, nieśmiało, ale już po chwili zarzuciłam mu ręce na szyję i wtuliłam się w niego. Poczułam jak mnie obejmuje, i cicho załkałam. Steven, cholero...
***
07.12.1985 r.
- To który z nas, panowie, ubiera choinkę? - zapytał Axl patrząc na miejsce, w którym miało stać drzewko. Usiadł z piwem w ręku, na kanapie i spojrzał na swych przyjaciół.
- Rudy, ale jeszcze mamy czas - powiedział Slash i przełączył na inny kanał telewizyjny.
- Tak, tak, ale ja chcę już wiedzieć, że to nie ja będę ją ubierać - odparł i pociągnął łyk z puszki.
- A skąd wiesz, że nie ty? - zapytał Duff, który stał w wejściu do salonu.
- Jestem tego pewien.
Przewróciłem tylko oczami i nie wdawałem się w dalszą dyskusję na temat choinki. Jest czas... Jaki czas? Nie ma czasu, nie ja. Dawno już straciłem czas. Na wszystko. A w szczególności na najważniejszą osobę w moim życiu. Straciłem czas na to, aby ją zdobyć od nowa. Zachowałem się jak skończony dupek, ale ja to zrozumiałem! Prawie od razu! Przecież ją kocham, bardzo, mocno, kurwa. Ale byłem jebanym chujem i pozwoliłem, a nawet kazałem jej odejść. Kazałem. Dobrze wiedziałem, co piszę na tej kartce, miałem świadomość tego, co robię. Tylko dlaczego, właśnie, to zrobiłem? Bo co? Bo boję się? Czego niby? Właśnie. Nie wiem, dlaczego to zrobiłem.
Westchnąłem i podniosłem się ociężale z fotela, na którym siedziałem. Powoli ruszyłem na górę, aby chociaż na chwilę odpocząć od tego hałasu, jaki tu panował. Ciągle się kłócą, o głupoty oczywiście. Przecież my nie potrafimy się skłócić o rzeczy poważne. Dlatego, że my niczego poważnie nie bierzemy... Oprócz głupot, rzecz jasna. Ale ja potrafię wziąć poważnie niektóre sprawy i właśnie to chcę udowodnić Natalie. Chcę jej pokazać, że potrafię poważnie się zaangażować w nasz związek, który... Który jak na razie nie istnieje.
Minąłem schodzącą na dół Erin, po czym zaszyłem się w swoim pokoju, skąd wziąłem gitarę. Usiadłem na niepościelonym łóżku i zacząłem grać coś. Coś czego jeszcze nie znałem, ale już niedługo miałem poznać. Coś, co miało mi wiele dać. Sama muzyka była dobra, a nawet lepsza, ale tekstu nie było, a ja ostatnio dużo myślałem nad tym wszystkim... Myślałem nade mną i Natalie. Moją kochaną, słodką Natalie...
- Jeffrey, masz chwilę? - usłyszałem za sobą. - Muszę z tobą porozmawiać.
Gwałtownie obróciłem się do tyłu, przez co prawie spadłbym z łóżka. Ostatecznie podniosłem się z niego i odstawiłem gitarę, podchodząc do Faith. Przyjrzałem się jej uważnie i uniosłem jedną brew do góry. To, że ona do mnie przychodzi, nie jest normalne. Przecież nigdy nie rozmawialiśmy tak naprawdę, sami. Prawie. Nigdy też nie mieliśmy dobrych kontaktów, a ona tak po prostu teraz przychodzi o oznajmia, że chce pogadać. Nie żebym jej nie lubił, bo naprawdę bardzo ją lubię, ale zawsze było tak, że ja jestem z Nat, a Nat to Nat - zazdrość. I z tego powodu zbytnio nie mogliśmy rozmawiać, a teraz...? Kurwa, Izzy, ogarnij się, pewnie przyszła tylko zapytać czy pozmywam naczynia!
Otworzyłem usta, aby coś powiedzieć, ale ona była szybsza. W tej swojej przydługiej koszuli, która na pewno jej nie była, tylko Tylera, ale sobie ją przywłaszczyła, i krótkich spodenkach zbliżyła się do mnie i szybko wypaliła:
- Chcę z tobą pogadać o Natalie - przeszła się po pokoju, jakby szukając dogodnego miejsca dla siebie.
Podążyłem za nią wzrokiem, dokładnie ją obserwując. Jak się poruszała, po prostu wpatrywałem się w nią. Podziwiając. Nie, nie podoba mi się ona, nie czuję do niej żadnego pociągu, po prostu zawsze mnie zastanawiało, dlaczego taka dziewczyna jak ona nikogo nie ma. Jak dla mnie wcale brzydka nie była. Oczywiście, nie dorównywała innym kobietą, jakie znam, ale coś w sobie miała. I to coś fascynowało takiego jednego, ale nie okazywał tego, i teraz on ma poważny problem, a jej przy nim nie ma.
- Powiesz coś w końcu? - rzuciłem pytanie, ale jakby się rozpłynęło i do niej nie dotarło.
Czekałem. Długo czekałem, na jakąkolwiek odpowiedź. Stała oparta o ścianę i myślała o czymś intensywnie. Jeśli właśnie o nim, to sobie porę wybrała...
- Kochasz ją? - spytała nie podnosząc na mnie wzroku.
Jedyne co zrobiłem to pokiwanie głową. Nie wiem, czy zobaczyła, zbytnio mnie i tak to nie obchodziło. Po prostu stałem i oczekiwałem dalszej części rozmowy.
- Powiedz jej to, do cholery - mruknęła jakby ze złością. Pretensją do mnie.
- Myślisz, że nie próbowałem? Wiesz ile ja razy do niej łaziłem i jej to mówiłem? Chcesz wiedzieć?! Przykro mi, ale ci nie odpowiem, bo było tego aż tak dużo, że nie pamiętam!
- Jeff, ona też cię kocha, i ty to wiesz. Dlatego zrób coś, bo ona się pogrąży, upadnie jeszcze niżej - zastanawiało mnie jedno: czy da się upaść jeszcze niżej? - Tylko powiedz jej to jakoś wyjątkowo. Tak, jak jeszcze nigdy dotąd nie mówiłeś. Zobaczysz, uda się. Walcz o nią, bo masz z kim.
Zmarszczyłem brwi. Nigdy bym nie podejrzewał, że taką radę dostanę właśnie od niej. Przecież to kompletnie nie jej klimaty, zawsze myślałem, że się nie zna na takich sprawach. Niespodzianka...?
- Faith, co ci jest? - zadałem chyba najgorsze pytanie, jakie w ogóle ktoś mógłby zadać, cholera.
- Nic. Tak sobie myślałam nad słowami, które mi kiedyś powiedziała pewna osoba... Mówiła to, a potem zaprzeczała, a ja nie wierzyłam w jego słowa i właśnie chciałam, żeby zaprzeczał, ale wiesz, co? Chciałabym wiedzieć, co tak naprawdę czuje ta osoba... Bardzo chciałabym to wiedzieć, wtedy wiele spraw by się rozwiązało - uśmiechnęła się. - Natalie też ci nie wierzy, dlatego musisz jej to jakoś udowodnić, Jeffrey.
- Tak, tak, ale ja chcę już wiedzieć, że to nie ja będę ją ubierać - odparł i pociągnął łyk z puszki.
- A skąd wiesz, że nie ty? - zapytał Duff, który stał w wejściu do salonu.
- Jestem tego pewien.
Przewróciłem tylko oczami i nie wdawałem się w dalszą dyskusję na temat choinki. Jest czas... Jaki czas? Nie ma czasu, nie ja. Dawno już straciłem czas. Na wszystko. A w szczególności na najważniejszą osobę w moim życiu. Straciłem czas na to, aby ją zdobyć od nowa. Zachowałem się jak skończony dupek, ale ja to zrozumiałem! Prawie od razu! Przecież ją kocham, bardzo, mocno, kurwa. Ale byłem jebanym chujem i pozwoliłem, a nawet kazałem jej odejść. Kazałem. Dobrze wiedziałem, co piszę na tej kartce, miałem świadomość tego, co robię. Tylko dlaczego, właśnie, to zrobiłem? Bo co? Bo boję się? Czego niby? Właśnie. Nie wiem, dlaczego to zrobiłem.
Westchnąłem i podniosłem się ociężale z fotela, na którym siedziałem. Powoli ruszyłem na górę, aby chociaż na chwilę odpocząć od tego hałasu, jaki tu panował. Ciągle się kłócą, o głupoty oczywiście. Przecież my nie potrafimy się skłócić o rzeczy poważne. Dlatego, że my niczego poważnie nie bierzemy... Oprócz głupot, rzecz jasna. Ale ja potrafię wziąć poważnie niektóre sprawy i właśnie to chcę udowodnić Natalie. Chcę jej pokazać, że potrafię poważnie się zaangażować w nasz związek, który... Który jak na razie nie istnieje.
Minąłem schodzącą na dół Erin, po czym zaszyłem się w swoim pokoju, skąd wziąłem gitarę. Usiadłem na niepościelonym łóżku i zacząłem grać coś. Coś czego jeszcze nie znałem, ale już niedługo miałem poznać. Coś, co miało mi wiele dać. Sama muzyka była dobra, a nawet lepsza, ale tekstu nie było, a ja ostatnio dużo myślałem nad tym wszystkim... Myślałem nade mną i Natalie. Moją kochaną, słodką Natalie...
- Jeffrey, masz chwilę? - usłyszałem za sobą. - Muszę z tobą porozmawiać.
Gwałtownie obróciłem się do tyłu, przez co prawie spadłbym z łóżka. Ostatecznie podniosłem się z niego i odstawiłem gitarę, podchodząc do Faith. Przyjrzałem się jej uważnie i uniosłem jedną brew do góry. To, że ona do mnie przychodzi, nie jest normalne. Przecież nigdy nie rozmawialiśmy tak naprawdę, sami. Prawie. Nigdy też nie mieliśmy dobrych kontaktów, a ona tak po prostu teraz przychodzi o oznajmia, że chce pogadać. Nie żebym jej nie lubił, bo naprawdę bardzo ją lubię, ale zawsze było tak, że ja jestem z Nat, a Nat to Nat - zazdrość. I z tego powodu zbytnio nie mogliśmy rozmawiać, a teraz...? Kurwa, Izzy, ogarnij się, pewnie przyszła tylko zapytać czy pozmywam naczynia!
Otworzyłem usta, aby coś powiedzieć, ale ona była szybsza. W tej swojej przydługiej koszuli, która na pewno jej nie była, tylko Tylera, ale sobie ją przywłaszczyła, i krótkich spodenkach zbliżyła się do mnie i szybko wypaliła:
- Chcę z tobą pogadać o Natalie - przeszła się po pokoju, jakby szukając dogodnego miejsca dla siebie.
Podążyłem za nią wzrokiem, dokładnie ją obserwując. Jak się poruszała, po prostu wpatrywałem się w nią. Podziwiając. Nie, nie podoba mi się ona, nie czuję do niej żadnego pociągu, po prostu zawsze mnie zastanawiało, dlaczego taka dziewczyna jak ona nikogo nie ma. Jak dla mnie wcale brzydka nie była. Oczywiście, nie dorównywała innym kobietą, jakie znam, ale coś w sobie miała. I to coś fascynowało takiego jednego, ale nie okazywał tego, i teraz on ma poważny problem, a jej przy nim nie ma.
- Powiesz coś w końcu? - rzuciłem pytanie, ale jakby się rozpłynęło i do niej nie dotarło.
Czekałem. Długo czekałem, na jakąkolwiek odpowiedź. Stała oparta o ścianę i myślała o czymś intensywnie. Jeśli właśnie o nim, to sobie porę wybrała...
- Kochasz ją? - spytała nie podnosząc na mnie wzroku.
Jedyne co zrobiłem to pokiwanie głową. Nie wiem, czy zobaczyła, zbytnio mnie i tak to nie obchodziło. Po prostu stałem i oczekiwałem dalszej części rozmowy.
- Powiedz jej to, do cholery - mruknęła jakby ze złością. Pretensją do mnie.
- Myślisz, że nie próbowałem? Wiesz ile ja razy do niej łaziłem i jej to mówiłem? Chcesz wiedzieć?! Przykro mi, ale ci nie odpowiem, bo było tego aż tak dużo, że nie pamiętam!
- Jeff, ona też cię kocha, i ty to wiesz. Dlatego zrób coś, bo ona się pogrąży, upadnie jeszcze niżej - zastanawiało mnie jedno: czy da się upaść jeszcze niżej? - Tylko powiedz jej to jakoś wyjątkowo. Tak, jak jeszcze nigdy dotąd nie mówiłeś. Zobaczysz, uda się. Walcz o nią, bo masz z kim.
Zmarszczyłem brwi. Nigdy bym nie podejrzewał, że taką radę dostanę właśnie od niej. Przecież to kompletnie nie jej klimaty, zawsze myślałem, że się nie zna na takich sprawach. Niespodzianka...?
- Faith, co ci jest? - zadałem chyba najgorsze pytanie, jakie w ogóle ktoś mógłby zadać, cholera.
- Nic. Tak sobie myślałam nad słowami, które mi kiedyś powiedziała pewna osoba... Mówiła to, a potem zaprzeczała, a ja nie wierzyłam w jego słowa i właśnie chciałam, żeby zaprzeczał, ale wiesz, co? Chciałabym wiedzieć, co tak naprawdę czuje ta osoba... Bardzo chciałabym to wiedzieć, wtedy wiele spraw by się rozwiązało - uśmiechnęła się. - Natalie też ci nie wierzy, dlatego musisz jej to jakoś udowodnić, Jeffrey.
_____________________
Przepraszam za to, że ten rozdział nie wyszedł, bo nie wyszedł - musicie przyznać.
Teraz odejdę na zasłużony odpoczynek, ponieważ rozdział ten pisany był w biegu, bo mogłam po prostu z nim nie zdążyć.
Następny będzie chyba SMH, potem może uda mi się zrobić do końca kolejną część dodatku o Morrisonie, a następnie czeka Nas IDWTMAT, który będzie rozdziałem świątecznym. Związanym z akcją, oczywiście. Po prostu u bohaterów też święta będą, i nowy rok, no, i może Izzy coś powie...
Bardzo Was proszę o komentarze.
Aaaa jesteśmy :D Lars zabrał laptopa i oglądał pornosy więc dopiero teraz przybywamy na nowiutki rozdział.
OdpowiedzUsuńJest kawusia .Lars mi zrobił, on parzy najlepsza kawę na świecie. A ja na bank pierdolnę na zawał ... tak, bo piję za dużo kawy ... ale, na coś trzeba umrzeć xD Ja na zawał a Lars dlatego, że ma dziwny styl starzenia się i umrze ze starości >przepraszam Cię Larsiku :D Ja Cię kocham, wiesz<
A teraz rozdział ... wiesz, Faith ... taką atmosferę niemalże świąteczną wprowadziłaś :) Niby tej choinki jeszcze nie ma, bo się Gunsy kłócą kto ją ma ubierać (i to jest piękne, niesamowite wręcz :P ha oni są mega)... Tak jakoś od końca zaczęłam,więc niech już tak będzie. Izzy jednak ma jakieś uczucia ... ok. Ten monolog jakoś go rozgrzesza .... Bo widać, że się miota strasznie i żałuje tego co się stało. Ale STAŁO się i teraz trudno będzie mu to odkręcić, bo na pewno też Nat niczego mu nie ułatwi. Zresztą powinien się męczyć. Faith pomimo swoich własnych rozterek i problemów, jeszcze martwi się o wszystkich innych i pomogła Stradlina nakierować na odpowiednie tory. Ona mysli o wszystkich, a sama potrzebuje pomocy ... Ach, jeszcze to Stradlinowe myślenie "pewnie przyszła tylko zapytać czy pozmywam naczynia" xD No .... umarłam ;) 15 minut w głowie Izzy'ego = niesamowita podróż :P Nienawidziłam go po ostatniej akcji .. i dalej nie jest on moim ulubieńcem, ale teraz Nameless daje mu szansę na udowodnienie, że aż takim dupkiem za jakiego go wszyscy mają, nie jest. Do roboty Stradlin!
No i mamy Jona (który mnie rozjebał totalnie i kocham go i ten gif który jest na końcu! :D Uważam,że Janek ma uśmiech, który leczy wszelkie zło na świecie >Lars wywraca oczami<) On jeden zauważył, że Faith się z czymś boryka i ... dobrze, że powiedział jej prawdę. Bo ona sama pewnie by się przed tym broniła. Dobrze, że on to zrobił. I bez zbędnych ceregieli ... miło, że Faith się o Stevena martwi, bo o niego trzeba się martwić ... ale to nie wystarczy. Bo Steven albo sam musi się na tym przejechać, żeby zobaczyć w jakiej jest dupie, albo potrzeba jakiegoś innego pierdolnięcia, żeby on się ogarnął >Lars mówi, że go ogarnie<.
Ogólnie to mam taką nadzieję, że przecież zbliżają się święta i może w tym następnym rozdziale coś się wydarzy ... może magia świat zadziała :D Byłby to świetny moment na rozwiązanie problemów Nat, Izzy'ego a może nawet Tylera i Faith ... choć w tym drugim przypadku zwyczajne święta nie wystarczą pewnie .... Liczę natomiast na to, że okres świątecznego wybaczania dopadnie Izzy'ego i Nat ... mogłoby się udać.
>Lars właśnie powiedział mi, że bierze przykład z Axla i nie zamierza ubierać choinki :D A co? Ja mam sama ten niby gwiazdkowy pentagram na czubek wsadzić, no kurwa, Lars ... wróć .... < Poszedł sobie ....
Tyle od nas na dziś.
Pa ...
Nie wiem czy Stradlinowi się uda, w końcu musi przekonać do siebie Natalie, a ona do łatwych (jeśli chodzi o wybaczanie, oczywiście) nie należy. Choć z drugiej strony zależy mu na niej...
UsuńLars jest zazdrosny o Jona!
W sumie Jon to zna ją najlepiej ze wszystkich tu mężczyzn zgromadzonych w opowiadaniu. On i Joey, ale Tempesta nie było. Powiedział prawdę, która nią jest, niestety. Nie ma tu żadnego kłamstwa, choć jak dla mnie wyszło to trochę tak, jakby Jon chciał sprawić, aby Faith przestała interesować się Tylerem, a zaczęła nim, ha. I niech Larsik go ogranie, naprawdę, bo może się to źle skończyć dla Stevena.
Może te święta coś zrobią, a może nie. To zależy od Izzy'ego.
Weź jakoś tego Ulricha wytresuj, bo się Ciebie nie słucha. XD
Dziękuję i pa pa.
Faith. Zawsze doprowadzasz mnie do płaczu. Ale nie dlatego, że coś jest złe. Po prostu tego nie da się opisać. I jeszcze musi mi zawsze trafiać się na taką piosenkę smutną do smutnego tekstu. Ty umiesz napisać to tak dobrze Jejku świetnie, że wprowadzasz w ten nastrój.
OdpowiedzUsuńNat ma być z Izzym musi być. Niech ona mu wybaczy.. Ale Stradlin opamiętałeś się dopiero teraz. Miałeś tyle okazji. A gdy ona już porzuciła nadzieje na powrót i chce znaleźć sobie nowego chłopaka ty przychodzisz. Naprawdę masz chłopie wyczucie czasu. Musimy z Axlem nauczyć cię trafiać na dobry moment.
Ochhh... Faith ty masz naprawdę problemy. Nie radzisz sobie z Tylerem, a chcesz pomóc jeszcze Nat i Izzemu. Niech ona da sobie spokój ze Stevenem i mam dwie propozycje
1. Slash. Tak ja jestem dalej za Slashem. On taki uroczy jest tacy przyjaciele słodcy więc czemu nie para?
2. Jon. Widać, że zależy ma na Faith i stara się o nią. Więc czemu nie?
Ale, żeby nie Steven. Uwielbiam go ale on może ją bardzo zranić i to wiele razy. Tak i teraz leci mi Painted On My Heat, a nie chcię szlag Faith i Steven!
Ubawiłaś mnie tym Sebastian z chłopakami na herbatkę. Tak... Oni i herbatka.....
Dobra. Nie wiem co już pisać już zdążyłam się wyżalić.
Matko droga ! Steven ta piosenka mnie dobija. Idz stąd! Przyprowadź Joe!
Ojej, Eva, dziękuję. Ale i tak wiem, że to Ty porwałaś Kirka. ;___;
UsuńWłaśnie, Jeff miał tyle okazji, aby ją odzyskać, ale wolał wzbudzać w niej zazdrość, albo w ogóle się poddać i znaleźć sobie kogoś innego. Tak, tak, niech go Axl nauczy wyczucia czasu, bo licho u niego. Lepiej, żeby Adler mu już nie pomagał, bo jako 'doradca sercowy' się nie sprawdził zbytnio...
Eva, Ty mnie przerażasz! Jaki Slash? Czy Ty to sobie wyobrażasz? Przecież oni uwielbiają robić sobie nazłość. Nie udałoby się raczej, bo pozabijaliby się nawzajem. Są zbyt do siebie podobni.
Tak, tak, Sebastian wpada od czasu do czasu z zespołem na 'herbatkę'...
W następnym może będzie Joe, bo się pisze i raczej pojawi się za tydzień.
Dziękuję za komentarz.
A dupa jaś i małgosia do kwadratu Faith! Ja ci mówię, że go nie porwałam ! Chodź.... to nie taki zły pomysł :D
UsuńAle wiesz jakby sobie tak słodko z Slashuniem robili na złość.... To by było takie ojojoj.... (cute)
Tak!!! Joe będzie! Fuck Yeah! Perry wymiata!
Aaa, Faith! Rozdział! KOCHANA, jak cudnie, rozdział jest świetny, a przez rozmowy o choince chcę święta.
OdpowiedzUsuńIzzalie. Mają być razem. Jak nie to ja przyjdę w nocy, Faith. Będę teortutowac mięciusią podusią.
Faith za dużo się martwi o Stevena i innych. Aw. To słodkie całkiem. Ale chłopcy powinni się ogarnąć, zwłaszcza, że my dobrze wiemy co z nimi kiedyś będzie. .-.
No dobra, idę już, komentarz słaby.
Weny! *tuli*
Ja też chcę już święta, bo Last Christmas i mój George Michael. Tak, kocham go i wiem, że jedna osoba uważa to za niebezpieczne, ale nie ma do tego żadnych podstaw! XD
UsuńIzzalie to trudny temat, tak samo jak Staith... I tak, my bardzo dobrze, kurde, wiemy co z nimi będzie później.
Też Cię tulę razem z Klausem i Joey'm!
Kochana, jeszcze raz powiesz, że nie wyszedł ci rozdział, to osobiście cię znajdę i wykastruję :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem był to jeden z najlepszych rozdziałów.
Może dlatego, że Izzy sie otworzył
może dlatego, że Jon uświadomił Faith, że Steven bawi się jej uczuciami.
Chociaż wolałabym, żeby przyszedł i powiedział, że mu zależy inaczej ją starci
Rozdział ten dał mi do myślenia nad pewnymi osobami, więc dziękuję ci za to. Pomogłaś mi :)
Michael cieszy się, żę ślubu jednak nie było. Hmmm...też się cieszę. Może nawet bardziej niż on...whatever
Więcej takich rozdziałów
Życzę weny i pozdrawiam x666
No, bo tak jakoś mi nie pasował zbytnio... Ale dziękuję bardzo.
UsuńOn ją już powoli zaczął tracić, dawno zresztą. Teraz jeszcze Jon wpadł go gry i Tyler ma coraz mniejsze szansę na cokolwiek.
Naprawdę Ci pomogłam? To ja Ci dziękuję!
Jasne, że pomoglaś, nawet bardzo :-D
UsuńWitaj! Dziś będzie krótko i beznadziejnie, bo nie chce mi się niczego komentować, ale mam ty(...)le do nadrobienia, że nie mogę z niczym czekać.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: Jezu, jak mi szkoda Faith. Biedna się martwi, płacze, nie słucha... A ta "cholera" Steven nic z tym nie robi. Dlaczego?!
Po drugie: to praktycznie nic nie wnosi, ale rozmowa o choince mnie tak rozśmieszyła, że... Dokończ sobie. XD
Po trzecie: pomnik dla Ciebie, kochana, za przemyślenia Stradlina, zwłaszcza te o czasie i kłótniach. Uwielbiam Cię.
Po czwarte: rozmowa Faith i Izzy'ego... Tak milutka, haha. A on musi być z Nat, niech o nią zawalczy! Ona jest taka super-miła, a on ją zranił i... i musi ją przeprosić, no!
Nie będę Cię wyzywała, że mówisz, że rozdział nie wyszedł. Obrałam inną taktykę. Mi się bardzo, bardzo podobał. Jeden z najlepszych rozdziałów.
Jest cudownie! Przepraszam za beznadzieję!
Weny! <3
Dziękuję bardzo, a o pewnych sprawach już się wypowiadać nie będę, bo i tak to nic nie wniesie. Zdradzić przecież nie mogę, nawet gdybym chciałam.
UsuńJeszcze raz dziękuję i wcale beznadziejnie nie było!
Zbieram się przez cały ten nieszczęsny dzień, żeby coś u Ciebie w końcu napisać i przez cały ten czas coś mnie odciągało od zrobienia tego, ale korzystam w okazji i jestem, moja droga. Zostawiłaś u mnie bardzo rozbudowany komentarz, poczułam Ci się aż coś winna, haha. I tak na marginesie, jeszcze będziesz miała okazja do odniesienia realnej rozmowy Billie z Dee, obiecuję.
OdpowiedzUsuńCholera... Zacznę od tego, że w dalszym ciągu rozpiera mnie duma. To dzięki Michaelowi, podjął chyba jedną z najbardziej słusznych decyzji w swoim życiu. Puścił te sukę na wolność, mam nadzieję, że będzie teraz szczekać u kogoś innego, daleko, daleko stąd. Zostało jeszcze wspomniane o rodzinie...i ja właśnie teraz chciałabym Ci przyznać kolejny już order, tym razem za stworzenie najbardziej powalonej rodziny na blogosferze. Zaliczają się do niej chyba wszyscy ludzie z I Don't Want To Miss A Thing. Abstrakcja sama w sobie, którą ja lubię czytać, bo jest mi po prostu lżej, tyle w temacie.
Cóż, ukazało się nam Done With The Mirrors, z czego osobiście bardzo się cieszę. Uważam ją za jedną z lepszych płyt Aerosmith, stąd wynikają moje wszystkie kłótnie z Tośkiem, haha! Może mam do niej słabość, ponieważ jest pierwszą od ponownego zlepienia się zespołu? Ale co do Faith...jest urocza. Zawsze mnie urzeka, kiedy w związku jest taka troska i zmartwienie. Ale z drugiej strony mnie wkurwia. Wkurwiają mnie te narkotyki, durny temat, wszystko niszczy. Ale można nim operować na setki sposobów, na wielu płaszczyznach. Chciałabym, by jednak było dobrze, mimo wszystko. Ta para jest mi najbliższa, mogę powiedzieć... Ale troskliwy Jon też jest niczego sobie, ha (poza tym, taki śliczny gif na końcu...).
O Izzy'm się nawet nie wypowiem, szkoda mi słów. Ciota, sierota, nie wiem. Kocha ją, dlaczego nie będzie mężczyzną i nie zachowa się jak na mężczyznę przystało? Dlaczego? Czy to duma? Czy boi się o swoją wolność? Wspomniał, że Nat jest zazdrosna, nawet bardzo. Wydaje mi się, że to może najbardziej Stradlinowi przeszkadzać w podjęciu ostatecznej decyzji. Ale z drugiej strony, chwilę już razem wytrzymali. Ja sama nie wiem, czy lepiej by było, gdyby do siebie wrócili, czy zapomnieli. Nie wiem, co z tego wyniknie, a oba scenariusze są możliwe. Zaskocz mnie!
Na koniec miałam się spytać, skąd pomysły na takie imiona? Faith, Hope... Bardzo mi się to podoba, zwłaszcza drugie (och).
Dziękuję i tym razem już raczej na pewno - do czwartku! ♥
Sama nie wiem, co mam odpisać, ponieważ z mojej głowy wyleciały wszystkie słowa jakie znam. Przepraszam.
UsuńTroskliwy Jon będzie teraz częściej, bo wkroczył do akcji i już w niej zostanie na trochę, czym wyrzuci z niej Stevena, choć w następnym rozdziale pan Tyler się pojawi, chyba.
Nie zaskoczę, nie potrafię. Natalie i Izzy to trudna sprawa, o której ja nie chcę na razie opowiadać, bo nie mam o czym.
Imiona? W sumie... W sumie to nie wiem. Hope akurat ładnie pasowało, więc... A Faith? Faith to, to tak po prostu. Wiara. Nie mogę mówić i chyba nie chcę, bo nie wiem tak naprawdę jak to wyjaśnić.
Dziękuję za komentarz, Alicjo.
Dobra, Joanna już jest. I głupia Angie znowu włączyła kreskówki. Ale nie martw się, "kurczak to tylko metafora". XDDD Ty naprawdę chcesz moich komentarzy na Twoim blogu? XD Bo normalne to one nie są... Ejjj, Wiktorio, wiesz co jastrząbek robił na turnieju tenisa? XDDD Haha, ja przepraszam. Tylko "zawsze będziesz moim kaczorem". XDDD Boże, Faith, Ty zawsze będziesz moim kaczorem, chcesz? XD Bo ja tak! Będę Cię chronić, żeby nikt Cię nie zjadł! Ejjj, Kaczor ma kowbojki! Też Ci kupię, okej? Mój Kaczor musi mieć kowbojki, a jak! XD Ja nie lubię Jona! U Ciebie, Kaczorku kochany, poza Twoim opowiadaniem to go kocham (bo jest przystojny xD). On chce zniechęcić Faith do Stevena! Wiktorio!!! Oni znowu mówią o tym jednorożcu! XDDD Że był chłopiec w zwykłych gaciach, aż tu nagle pojawił się jednorożec w fajnych gaciach. XDDD Mama kupiła ciastka!!! Zaraz wracam. Idę po nie. Dobra jestem już. Jeszcze chwila... Okej, wróciłam. Ktoś zaraz mi wyłączy kreskówki. :c Jak się przestraszyłam! Idę sobie, idę, a tu nagle wpadam na dziewczynę brata. Zresztą to boje się spojrzeć jej w oczy, bo kiedy ostatnim razem przyjechała razem z nim, to przyszła moja przyjaciółka. I tak otwarta była ubikacja, która jest naprzeciwko pokoju brata i ten jego pokój. No i ona (moja koleżanka) tak patrzy do tego pokoju i tak do mnie: "gdzie jest ta dziewczyna?", a tu z łazienki ta dziewczyna się na nas patrzy i "heeeejj". XDDD I teraz dziwnie się czuję. XD Ale to nie była moja wina! XDDD To moi znajomi robią ze mnie idiotę... XD Jaaaa chcceeeeeee ccciieeebiiee mieeeccc!!! Przepraszam, radio. Ale czekaj. Jest 1985. Za niedługo 1986. A w 1987 mój, nie Twój mąż wraz z czwórką kolejnych moich, nie Twoich, mężów... Nie. Nie napiszę, bo jeszcze ktoś to przyczyta i... Ale ja chcę wiedzieć, czy tak będzie! Ale i tak mi nie powiesz. Ej, powiedz, będzie tak? Tylko Ty nie wiesz, o co mi chodzi... Chodzi mi o Tylera. Jak nie wiesz o co chodzi, to chodzi o Stevena, pamiętaj! XD Dobra, nie ważne, dowiem się, jak dojdziesz. XD Przepraszam za moje skojarzenia względem Ciebie, no ale ja nic na to nie poradzę. XDDD Ja zaraz muszę iść! Oglądnąć Dirty Dancing! Oglądam to codziennie. Ale nikomu nie mów! XD Ale serio, codziennie wieczorem to oglądam, już znam wszystko na pamięć. XD Ale to z miłości do Patricka. Taaak, kocham Patricka Swayze'a. Ale cicho! Nikt o tym nie wie! Chyba nawet ustawię go na tapecie... Tak, ustawie! Ha, dwa tygodnie temu pisałam, że mam Bacha na tapecie, później był Tyler, potem Jon Bon Jovi (!), Lars, inny Tyler, kolejny Tyler, Perry, a teraz będzie Patrick! XD Moja kolejna miłość! ♥ Izzy! Izzy! Izzy! Izzy! Nie mogę przestać tego powtarzać. XD No ale: Izzy! Izzy! (xD) Izzy! Izzy, posłuchaj Faith! Ha, przestałam! Henz ap! Bejbe, henzap! Ta ta ta ta taatataa ta ta ta ta ta taatatsatatattas... Ejjj, wiesz, że moja mama też kocha Patricka? XDDD Bo gadałam z nią kiedyś o nim. XD Tylko żeby tata się nie dowiedział. XD Dobra, Kaczorze. XDDDDD Jestem zła na Jona. Na Tylera, bo ćpa, na Izzy'ego, bo już wcześniej byłam, ale teraz mniej, bo się ogarnął, choć nie do końca. I standardowo: Faith ma być z Tylerem!!! Wkurza Cię to, prawda? Ha! Faith (nie Ty, ta druga Faith xD) i Tyler, Faith i Tyler, Faith i Tyler! Okej, przepraszam za to powyższe, ale nie czuję się najlepiej. XD Wena powróciła i trzeba korzystać! Poza tym teraz mam taki fajny klimacik w pokoju... Ohh, dobra. Idę skomentować zaległości (bo ostatnio stać mnie było tylko na komentarz składający się z dwóch zdań, więc jestem opóźniona...) i ustawić Patricka na tle na asku i na tapecie na telefonie! I obejrzeć Dirty Dancing! Weny!
OdpowiedzUsuńFaith! W radiu leci ta piosenka z reklamy, w której te portfele łapią sobie kasę i śpiewają to didi didi tittti titi nanananana dididididi tititiittiit nana diddidididi taadididididi anana! Kocham to!
UsuńJoanno, Ty wiesz za dużo!!! O wiele za dużo, człowieku! Czy ja Ci zdążyłam już powiedzieć wszystko...?! Całe szczęście nie! Nie wiesz wszystkiego i dobrze. Ale i tak za dużo powiedziałam Ci... Ok, no już blisko do tego 1987, o którym tylko my wiemy, ale cicho!
UsuńI tak, chcę być Twoim kaczorem. Bardzo tego chcę, Angie. XD Tobie też coś wymyślę. XD Czyli rozumiem, że była reaktywacja jednorożca, tak? Wiesz co Ci powiem? Nie oglądaj tego, bo zgłupniesz! XD
Moja mama też kocha Patricka! I ja! I tata też! XD XD Wszyscy go kochamy!
Ja to ogólnie mam wielkiego focha na miłość mojej mamy (czyt. Jona. Tak, nie Patricka, bo to nie jest tak na poważnie jak z Jonem. XD). Sama nie wiem dlaczego zrobiłam go takiego, przecież go kocham. ;________; A on będzie teraz cały czas... Ciii!!! No, bo ktoś by jeszcze się dowiedział czegoś o opowiadaniu. XD A Ty i tak już za dużo wiesz, więc już nic nie powiem!
Oglądaj Dirty Dancing! W kółko! Czemu nie! W końcu jest tam Patrick. XD
A najgorsze jest to, że chyba nie widziałam tej reklamy... ;________________;
Faith, no na początek wypadałoby podziękować za dedykację, także bardzo mocno dziękuję, huh! Miło mi się zrobiło, wiesz? W ogóle ja w piątek myślałam już, że coś Ci się stało, bo chyba jakoś tak późno dodałaś, nie? W sumie to już wcześniej, jeszcze w szkole tak sobie wymyśliłam, że przeczytam u Ciebie, a potem się zabiorę za pisanie do siebie, ale u Ciebie nie było, a ja też nie zaczęłam pisać i ostatecznie grałam sobie na kompie do pierwszej, ach, typowo.
OdpowiedzUsuńAle gadam od rzeczy, jak zwykle.
Felicja, o matko. Wiedziałam, że nadejdzie taki moment, kiedy ona pęknie. Bo za dużo ma na głowie, biedna! Ciągle się musi martwić, o tego Steven'a, ciągle nie wie jaka jest prawda. A chyba przecież nie uwierzyła, że Tyler ma ją za tylko i wyłącznie przyjaciółkę. Nie wierzę w to. Poza tym... Ona sama do niego coś czuje. Kurde, oni się nawzajem kochają, a robią takie cyrki, no typowo, no. A Jon... Jon nie powinien tak mówić. Bo skłamał, cholera, Steven'owi naprawdę zależy na Faith, widać to. O matko, właśnie mi w słuchawkach leci 'Wszystko Ma Swój Czas' Perfectu, to tak bardzo tu pasuje, uwielbiam tą piosenkę. Nieważne, cholera! Jon chyba już kompletnie zaprzepaścił szansę na to, że Felicja pójdzie do Tylera, żeby sobie wszystko wyjaśnić. Ona będzie żyła tym co jej powiedział Bongiovi i tyle z tego będzie. Żal mi jej, naprawdę mi jej żal.
Oho, i następny! Wićka, zrobiłaś z tego jakieś dramatyczne love story, znaczy z tego rozdziału, ale mi się podoba, bo czytało się naprawdę cudownie, i jest o czym pisać komentarz, kocham to.
Izzy Stradlin, Jeffrey. Się chłopina trochę późno obudził. I się Nat wcale nie dziwię. Ja już mówiłam, że ją lubię chyba? Zdaje mi się, że nie wszyscy ją lubią, ale dla mnie jest taką trochę może stereotypową kobietą, ale jednak silną. I bardzo dobrze, że teraz nie chce wrócić tak od razu do Izz'a. Przecież łatwa nie jest, o! Ale ja jednak wciąż wiesz... Jestem fanką, i największą zwolenniczką 'ruchu' Izzalie. Oni... Pasują, no. Są... Oboje mają to do siebie, że raz ich kocham, a raz nienawidzę, i dlatego ta parka jest taka rewolucyjnie zajebista. Więc, Stradlin: nie poddawaj się, walcz, no. Bo jest o co!
Wićka, jest cudnie, ja czekam na piątek. Ah!
Kocham to ♥
Hugs, Rocky.
No jestem. Tak marudziłaś, że nie odpowiedziałam Ci to postanowiłam być dla Ciebie miła, chociaż raz. XD
UsuńOna nigdy nie wierzyła w to, że on bierze ją za przyjaciółkę. Sama nie wiedziała na czym stoją, a podejrzewała, że chce ją tylko wykorzystać.
A mi się nie podoba właśnie z tego powodu.
O Natalie i Jeffreyu już się nie wypowiem, bo nie mam o czym, tak naprawdę.
Dziękuję, Hanka.
WIKUSIU TYLER!
OdpowiedzUsuńPOOOOOO PROSTU ZABIJĘ CIĘ! ZA ZAKOŃCZENIE W TAKIM MOMENCIE! JAAAAAA CHCĘ SZYBKO NASTEPNY, CHCĘ WIEDZIEĆ, CZY IZZY BĘDZIE SZCZEŚLIWY, MA SIĘ PRZEPROSIĆ Z NATALIE, CHOĆBY NIE WIEM CO! AAAAAAAAAAAAAA
BIEDNA FAITH. ALE JON CHYBA MA RACJĘ...
NIC...LECĘ NADRABIAĆ DALEJ!
Nie będzie szczęśliwy, tak jak ja.
UsuńA Jon racje ma, niestety ma.
Leć, Aśka, leć! XD