No to jestem. Mamy 17 coś i chyba pora coś dodać... Cóż, nie wiem co sądzić o tym rozdziale, ale może to dlatego, że pisałam go na szybko, znowu... Rozdział nie powala długością, bo inaczej byłby coraz bardziej do dupy, a staje się taki, niestety.
Zapraszam do czytania, nie wiem, może i miłego!
Z dedykacją dla The Nemeless (mogę skrócić?)!
_____________________________
- I co teraz? - widocznie ciekawiło to... Klaus'a Meine, Boże...
Pytanie rozniosło się po całym kościele. Właśnie, co teraz? Michael powiedział 'nie', a wściekła i upokorzona Lily uciekła z kościoła wyzywając Jacksona. Ciekawie, nie powiem. Zawsze się zastanawiałam, co by było, gdybym kiedykolwiek przy ołtarzu powiedziała to magiczne 'nie', a potem uciekła... Tu akurat było inaczej, bo to pan młody upokorzył panną młodą, która zwiała. Ale ja teraz gadam o sobie, nie o nich. Gdybym tak powiedziała, te niecałe dwa lata temu, Charliemu 'nie'? To co? Nie bił, by mnie? No nie, pewnie nie mielibyśmy ze sobą kontaktu, ale gdyby nie to, że byłam poszkodowaną, biedną dziewczynką nie byłabym z Izzy'm. Są plusy i minusy tego związku.
Powoli opuszczaliśmy kościół, aby w końcu zaczerpnąć świeżego powietrza i w końcu porozmawiać o tym, co się stało. Bo, że niby Mike tak nagle uświadomił sobie, że Lily nie jest dla niego? Kurde, strasznie szybko chłopak myśli. No kurwa, żeby z takim czymś w dzień ślubu wyskakiwać? Trzeba być Michaelem Jacksonem, kurwa. Spojrzałam w stronę Mike'a, który nadawał o czymś z Faith... No jasne, ta wszystko musi pierwsza wiedzieć. Choć z drugiej strony, dzięki niej ja się wszystkiego prędzej dowiem. Ha, tu również mamy plusy i minusy. Zajebiście...
- Nie wiem, chodźmy do Neverlandu... Przecież to żarcie i alkohol nie mogą się zmarnować, prawda? - powiedział nagle Jackson.
Był tak jakby... Szczęśliwy. No kurwa, rzucił laskę przed ołtarzem i się cieszy. A jeśli jej nie kochał? W końcu wszystko jest możliwe, a to raczej pewne jest. Ale tak to, na co by z nią tyle czasu był? To tak skomplikowane jak ja i Izzy. Tylko, że u nas jest przeciwnie - kochamy się, ale razem nie jesteśmy. No, bo przecież Stradlin nadal coś do mnie czuje, tak?
Obróciłam się do tyłu, aby zlokalizować Faith, która zdążyła się już odłączyć od Michaela i teraz gadała o czymś z Tylerem. No, a jak inaczej... On jest w niej tak, kurwa, zakochany, że jeśli ona tego nie zauważa, to ślepa musi być. Westchnęłam i przeniosłam wzrok na Slasha... Slasha, a obok Hudsona stał Izzy z jakąś laską. Kurwa, co to za kurwa?! Nie mówcie mi, że to jest ta cała Kate, Boże, trzymajcie mnie! Przecież TO nawet nie jest w guście Stradlina, on w końcu woli brunetki... A przynajmniej tak mi się zdaje... No halo, ja jestem brunetką, to raczej oczywiste, że woli takie jak ja. Właśnie, takie jak ja, a nie mnie.
Jeszcze raz obrzuciłam wzrokiem długonogą blondynę z cyckami wielkimi jak arbuzy. Boże, Jeffrey, czy tobie już kompletnie na mózg padło? Przecież od razu widać, że to dziwka. Ha, ale takie do niego teraz pasują, zdobywa sławę, powoli, ale zdobywa i każdą mieć musi. A pokazywanie się z dziwką, to już coś, wszyscy widzą, że stać go na nią. No, bo to raczej jasne, że ona nie jest z nim tak po prostu i, że on z nią. A może tylko mi się tak wydaje...?
Wódka, Daniels, piwo, wódka, Daniels, piwo, wódka, Daniels, piwo... I tak w kółko, nawet nie zliczyłam ile tego zeszło. Alkohol leje się litrami, a jest to impreza u Michaela, co dziwne impreza, którą Jackson wyrzuca sobie z głowy niedoszłą pannę młodą. Własnie, kurwa, nadal go nie rozgryzłam, no, bo po co z nią był, hm? Faceci... Pociągnęłam łyk jakiegoś napoju ze szklanki, cholera, nawet nie wiem, czy jest ona moja... Ale czy to ważne? I tak nikt tu już niczego nie odróżnia, bo dochodzi pierwsza w nocy, a z takimi zapasami alkoholu od godziny osiemnastej, to my tu powinniśmy dawno leżeć na podłodze i zwiedzać Wymarzoną Krainę Snów. A tym czasem jesteśmy na nogach, no, niektórzy... Laska Izzy'ego gdzieś tu narzygała, czym pewnie doprowadzi jutro do szału, jakiegoś tam ogrodnika Mike'a, czy coś. Sam Stradlin udał się na miłą wycieczkę z białym proszkiem, więc już jest stracony. Hetfield śpi pod stołem, a nieprzytomny gospodarz został zaniesiony do środka, przez co zostaliśmy w ogrodzie i nikt nas nie nadzoruje. A Faith i Tylera nie widać... Cóż, on zdążył się już dzisiaj zapoznać z białą koleżanką Izzy'ego, więc może Young próbuje go ocucić, czy coś. Jest jeszcze jedna opcja - obydwoje byli tak schlani, że spełniły się te najskrytsze marzenia Stevena i poszli do łóżka, choć szczerze w to wątpię. Reszta, za to, bawi się w najlepsze. Ćpając, chlając, udając, że potrafią tańczyć, ale bawiąc się jednocześnie.
Obrzuciłam wzrokiem ogród, który jeszcze kilka godzin temu wyglądał jak ogród i uznałam, że pora się zmywać, bo jakoś nie miałam ochoty patrzeć jak Vince gwałci jakąś laskę. Tak oto wesele straciło ten klimat. Podniosłam się z krzesła, które jako jedno z nielicznych miało na sobie jeszcze te białe dekoracje i biorąc torebkę, ruszyłam w stronę drzwi wejściowych do Neverlandu. Do wyboru miałam albo przenocować tutaj, albo pojechać taksówką do Hellhouse. Jednak nie miałam ochoty na spotkania z żadnymi ludźmi, do których zaliczał się również taksówkarz, więc wybrałam noc w posesji Michaela. A mogłam nie pić... Kurwa, i tak bym wypiła...
Kiedy znalazłam się w środku, zastanowiło mnie to, gdzie tak w ogóle są Quentin i Nancy, ale... Nic nie przychodziło mi do głowy. Nie widziałam ich na imprezie, tylko w kościele. Może zrezygnowali? Och, sama bym chętnie zrezygnowała z patrzenia na tych wszystkich ludzi, którzy byli tak spici, że nie kontaktowali. I z przebywania z Kate, nawet w ogromnym ogrodzie.
Powoli zaczęłam kierować się do łazienki. Może i trochę się chwiałam podczas drogi, a w głowie mi szumiało, ale, kurwa, pijana nie jestem! Buty na obcasie, które po prostu utrudniały mi chodzenie, zdjęłam i teraz trzymałam je w ręce poszukując w tych ciemnościach włącznika światła, dopiero później zajmę się łazienką... I szukając go, wpadłam na kogoś, niestety. Nie był to akurat ktoś, kogo chciałabym zobaczyć.
- Iz... Izzy? - zapytałam. - Co ty tu, kurwa, robisz?
Chociaż potrafiłam coś z siebie wydobyć, oprócz pijackiego bełkotu, jednak tego samego o moim towarzyszu nie mogłam powiedzieć...
- Zwiedszam. - powiedział starając się być poważnym, ale przez jego wymowę wybuchłam śmiechem, czym raczej popsułam atmosferę. - Sz czego się, kuszwa, ryjesz?!
- Nie nic, panie Sztradlin. - powiedziałam. Specjalnie, oczywiście, aby go jeszcze bardziej wkurzyć, po czym kontynuowałam prawie, że płakanie ze śmiechu. - Gdzie masz swoja Katie?
- Jaką moją, kuźwa, Katie...? - zaczął, ale chyba po chwili sobie przypomniał, bo klepnął się w głowę. Boże, a jeśli o mnie też kiedyś zapominał? - Ach, to dziwka jest.
Starał się wymawiać dobrze 's', no, i jakoś mu to na razie szło, ale widać było, że wkładał w to dużo wysiłku. Przecież nie mógł się przede mną wygłupić. No, bo jak, przed swoją byłą? Ja sama również nie mogłam robić wielu rzeczy, na przykład uśmiechnąć się w tym momencie i pokazać mu, że cieszę się, iż uważa Kate za dziwkę. Którą oczywiście jest. Dlatego przybrałam mniej rozkojarzoną i pijacką minę, czym starłam się wyglądać dobrze. Tak, żeby móc zrobić na złość blond dziwce i uwieść jej 'faceta'. Ha, kiedyś był mój, a teraz... Ciągle chcę, żeby był ze mną i mnie kochał. Tylko, że okazać tego nie mogę, to chyba jasne, tak? Gdybym to zrobiła, byłabym na straconej pozycji, a tego nie chcę, kurwa.
- Jeffrey... - zaczęłam, ale skończyć nie było mi dane.
- Nat, wiesz, że ja cię kiedyś kochałem? - zapytał siadając na kanapie, która wcześniej była dla mnie niewidoczna. - Byliśmy raszem, ale... Wszystko było nie tak, jak tszeba. No wiesz, ty mnie zdradzszałaś, ja ciebie... I to chyba sensu nie miało. Zastanawiam się tylko, czy ty nadal czujesz do mnie to, co kiedyś. Nigdy uszuć sobie nie okazywaliśmy, byliśmy ze sobą tak jakby dla seksu, tylko, że ja cię... kocham nadal... A ty?
Gdyby te słowa były inne, wybuchłabym znów śmiechem, ale niestety mówił on o bardzo poważnej i delikatniej sprawie. Czy ja go kocham? Nie, inaczej - czy ja mam mu powiedzieć, że go kocham? Jest pijany i naćpany, ale jednocześnie mówi prawdę. Na pewno mówi prawdę, przecież nie mówiłby mi takich rzeczy, prawda? Szczególnie po pijaku, wtedy w końcu nie myśli... Ale jeśli ja mu odpowiem to, czy on będzie to pamiętać? Nie, nie będzie. Rano zapomni o wszystkim, co mi tutaj powiedział. Więc... Co mi szkodzi?
Już miałam wydusić z siebie to cholerne 'tak', kiedy Jeff zrobił wszystko za mnie. Tak po prostu zbliżył się do mnie i złączył nasze usta, jednocześnie popychając mnie do tyłu, tak, że teraz leżałam. Z początku byłam lekko zaskoczona, ale po chwili wczułam się w swoją rolę i podniosłam się na nogi, ciągnąc za sobą Izzy'ego i prowadząc go po schodach na górę, do jednego z pokoi gościnnych. A byłam taka nie zadowolona z nocy w Neverlandzie.
Kilka godzin wcześniej....
- Slash - mruknęłam mu do ucha. - Zabieraj te łapy.
- Przeszkadza ci to w czymś? - zapytał spoglądając na moją twarz. Ja na jego też próbowałam, ale niestety nie udało mi się. Trudno, życie...
- Tak, w tańczeniu z tobą. - odparłam i spychając jego ręce z mojego tyłka, poszłam z powrotem usiąść przy stole.
Towarzystwo było tam jeszcze trzeźwię, więc dało się z nimi prowadzić jakąkolwiek rozmowę. Może dlatego, że byli to bracia Michaela? Nie żadni pijacy, którzy przyszli tu tylko, aby się nachlać tylko normalni ludzie. Cud, że tacy jeszcze istnieją, bo w moim towarzystwie trudno kogoś takiego spotkać. Właśnie, a jeśli chodzi o schlanych, naćpanych i wiecznie niewyżytych mężczyzn... To gdzie jest Tyler? Był tu ze mną przed tym jak poszłam tańczyć z Hudsonem po raz pierwszy, potem zleciało i poprosił mnie do tańca jeszcze trzy razy. A Steven? Mówił, że poczeka, bo wcześniej nawijał mi coś o tym, że nie puści mnie do nikogo przez całą noc, a tu taka, korzystna dla mnie, niespodzianka.
Zaśmiałam się cicho i odwróciłam w prawą stronę i... Zauważyłam go. No to mam całą noc przejebaną. Już się szczerzył, czego nie mogłam powiedzieć o sobie. Siedziałam po prostu i wpatrywałam się w niego ze złością. Jeszcze nic nie zrobił, ale ja i tak zła już jestem, ale z nim inaczej się nie da. Z Jackiem Danielsem w ręce usiadł obok mnie i pociągnął łyka z butelki.
- Co się stało? - zapytał głośno wzdychając z ulgą. Za pewne dlatego, że w końcu napił się jakiegoś alkoholu, przecież nie chlał od jakiś dziesięciu minut. To jego rekord.
- Ty się stałeś. - mruknęłam zabierając mu Jacka z ręki.
- No ja wiem, że ty mnie kochasz, kocie - powiedział obejmując mnie ramieniem. - Powiedz mi tylko, z kim zamierzasz spędzić tę noc?
- Chętnie sama, ale jestem pewna, że taka chamska świnia wepchnie mi się do łóżka i wyjść nie będzie chciała. - powiedziałam uśmiechając się zadziornie.
On odwzajemnił uśmiech i zabrał mi Danielsa, po czym odparł z radością:
- W takim razie, jeśli jesteś już pewna, że ja będę obok ciebie, to nie będę ci odmawiać i chętnie przyjdę.
Wywróciłam tylko oczami i podniosłam się z krzesła, łapiąc uprzednio Stevena za rękę. Zaciągnęłam go trochę dalej, tam gdzie nie było słychać muzyki ani innych odgłosów 'wesela' Michaela. Ile ja bym dała za taki wielki ogród... Ale niestety jestem skazana na ten zasyfiony Hellhouse i jego dodatki, jakimi są chłopacy. No i jeszcze ciągłe imprezy...
Zatkałam Tylerowi usta ręką, ponieważ miałam dosyć gadania o tym, że chcę go zgwałcić, gdzieś w jakiś krzakach. Kiedy już zapadła cisza, uśmiechnęłam się i usiadłam na jednej z ławek, które stały co kilka metrów. Ach, no przecież nie można się przemęczać i Mike o tym pomyślał. Po chwili Steven zajął miejsce obok mnie i tak sobie siedzieliśmy, on co chwila popijając Danielsa i ja machając nogami w przód i w tył, rozmyślając na temat tego, co mnie jeszcze czeka. Tym razem nie ograniczałam się do następnego dnia, tylko wyszłam trochę dalej. Kilka lat, może... Co wtedy? Nadal będę mieszkała z Gunsami? Nadal będę tylko przyjaciółką dla Stevena? I czy nadal będzie to tak wyglądało?
Spojrzałam na Tylera, który również się na mnie gapił tylko, że on robił to od dłuższego czasu. Tymi swoimi przećpanymi oczami spoglądał na mnie, jak na obrazek. Uśmiechnęłam się delikatnie i pomachałam mu ręką przed oczami.
- Co mi tą łapą machasz, do cholery? - zapytał.
- Sprawdzałam tylko czy kontaktujesz, muszę w końcu dbać o twoje zdrowie, kochanie. - odparłam i przesiadłam się na jego kolana, co wyraźnie mu się spodobało.
Objął mnie i wtulił twarz w moje włosy przymykając oczy. Pogłaskałam go po głowie i westchnęłam. Przez chwilę wpatrywałam się w niego, ale uznając, że może mi tu zasnąć przez wypitą ilość alkoholu, podniosłam się i jemu również kazałam wstać. Kiedy wykonał moje polecenie, trochę przy tym marudząc, ruszyliśmy w stronę reszty. Coś tam mi opowiadał o tym jak na jednej próbie Joe przywalił głową w parapet, ale zbytnio go nie słuchałam, tylko wpatrywałam się w widok przed sobą. Porażkę, a nie krajobraz, kurwa. Brud, syf i kompletny bałagan.
- Em... Faith? - usłyszałam za sobą głos Tylera.
- Tak?
- Jedziemy taksówką do mnie. - powiedział również przyglądając się temu burdelowi, a ja pokiwałam tylko głową na znak, iż się zgadzam. Oj, jak Mike wstanie...
- Nie wiem, chodźmy do Neverlandu... Przecież to żarcie i alkohol nie mogą się zmarnować, prawda? - powiedział nagle Jackson.
Był tak jakby... Szczęśliwy. No kurwa, rzucił laskę przed ołtarzem i się cieszy. A jeśli jej nie kochał? W końcu wszystko jest możliwe, a to raczej pewne jest. Ale tak to, na co by z nią tyle czasu był? To tak skomplikowane jak ja i Izzy. Tylko, że u nas jest przeciwnie - kochamy się, ale razem nie jesteśmy. No, bo przecież Stradlin nadal coś do mnie czuje, tak?
Obróciłam się do tyłu, aby zlokalizować Faith, która zdążyła się już odłączyć od Michaela i teraz gadała o czymś z Tylerem. No, a jak inaczej... On jest w niej tak, kurwa, zakochany, że jeśli ona tego nie zauważa, to ślepa musi być. Westchnęłam i przeniosłam wzrok na Slasha... Slasha, a obok Hudsona stał Izzy z jakąś laską. Kurwa, co to za kurwa?! Nie mówcie mi, że to jest ta cała Kate, Boże, trzymajcie mnie! Przecież TO nawet nie jest w guście Stradlina, on w końcu woli brunetki... A przynajmniej tak mi się zdaje... No halo, ja jestem brunetką, to raczej oczywiste, że woli takie jak ja. Właśnie, takie jak ja, a nie mnie.
Jeszcze raz obrzuciłam wzrokiem długonogą blondynę z cyckami wielkimi jak arbuzy. Boże, Jeffrey, czy tobie już kompletnie na mózg padło? Przecież od razu widać, że to dziwka. Ha, ale takie do niego teraz pasują, zdobywa sławę, powoli, ale zdobywa i każdą mieć musi. A pokazywanie się z dziwką, to już coś, wszyscy widzą, że stać go na nią. No, bo to raczej jasne, że ona nie jest z nim tak po prostu i, że on z nią. A może tylko mi się tak wydaje...?
***
Wódka, Daniels, piwo, wódka, Daniels, piwo, wódka, Daniels, piwo... I tak w kółko, nawet nie zliczyłam ile tego zeszło. Alkohol leje się litrami, a jest to impreza u Michaela, co dziwne impreza, którą Jackson wyrzuca sobie z głowy niedoszłą pannę młodą. Własnie, kurwa, nadal go nie rozgryzłam, no, bo po co z nią był, hm? Faceci... Pociągnęłam łyk jakiegoś napoju ze szklanki, cholera, nawet nie wiem, czy jest ona moja... Ale czy to ważne? I tak nikt tu już niczego nie odróżnia, bo dochodzi pierwsza w nocy, a z takimi zapasami alkoholu od godziny osiemnastej, to my tu powinniśmy dawno leżeć na podłodze i zwiedzać Wymarzoną Krainę Snów. A tym czasem jesteśmy na nogach, no, niektórzy... Laska Izzy'ego gdzieś tu narzygała, czym pewnie doprowadzi jutro do szału, jakiegoś tam ogrodnika Mike'a, czy coś. Sam Stradlin udał się na miłą wycieczkę z białym proszkiem, więc już jest stracony. Hetfield śpi pod stołem, a nieprzytomny gospodarz został zaniesiony do środka, przez co zostaliśmy w ogrodzie i nikt nas nie nadzoruje. A Faith i Tylera nie widać... Cóż, on zdążył się już dzisiaj zapoznać z białą koleżanką Izzy'ego, więc może Young próbuje go ocucić, czy coś. Jest jeszcze jedna opcja - obydwoje byli tak schlani, że spełniły się te najskrytsze marzenia Stevena i poszli do łóżka, choć szczerze w to wątpię. Reszta, za to, bawi się w najlepsze. Ćpając, chlając, udając, że potrafią tańczyć, ale bawiąc się jednocześnie.
Obrzuciłam wzrokiem ogród, który jeszcze kilka godzin temu wyglądał jak ogród i uznałam, że pora się zmywać, bo jakoś nie miałam ochoty patrzeć jak Vince gwałci jakąś laskę. Tak oto wesele straciło ten klimat. Podniosłam się z krzesła, które jako jedno z nielicznych miało na sobie jeszcze te białe dekoracje i biorąc torebkę, ruszyłam w stronę drzwi wejściowych do Neverlandu. Do wyboru miałam albo przenocować tutaj, albo pojechać taksówką do Hellhouse. Jednak nie miałam ochoty na spotkania z żadnymi ludźmi, do których zaliczał się również taksówkarz, więc wybrałam noc w posesji Michaela. A mogłam nie pić... Kurwa, i tak bym wypiła...
Kiedy znalazłam się w środku, zastanowiło mnie to, gdzie tak w ogóle są Quentin i Nancy, ale... Nic nie przychodziło mi do głowy. Nie widziałam ich na imprezie, tylko w kościele. Może zrezygnowali? Och, sama bym chętnie zrezygnowała z patrzenia na tych wszystkich ludzi, którzy byli tak spici, że nie kontaktowali. I z przebywania z Kate, nawet w ogromnym ogrodzie.
Powoli zaczęłam kierować się do łazienki. Może i trochę się chwiałam podczas drogi, a w głowie mi szumiało, ale, kurwa, pijana nie jestem! Buty na obcasie, które po prostu utrudniały mi chodzenie, zdjęłam i teraz trzymałam je w ręce poszukując w tych ciemnościach włącznika światła, dopiero później zajmę się łazienką... I szukając go, wpadłam na kogoś, niestety. Nie był to akurat ktoś, kogo chciałabym zobaczyć.
- Iz... Izzy? - zapytałam. - Co ty tu, kurwa, robisz?
Chociaż potrafiłam coś z siebie wydobyć, oprócz pijackiego bełkotu, jednak tego samego o moim towarzyszu nie mogłam powiedzieć...
- Zwiedszam. - powiedział starając się być poważnym, ale przez jego wymowę wybuchłam śmiechem, czym raczej popsułam atmosferę. - Sz czego się, kuszwa, ryjesz?!
- Nie nic, panie Sztradlin. - powiedziałam. Specjalnie, oczywiście, aby go jeszcze bardziej wkurzyć, po czym kontynuowałam prawie, że płakanie ze śmiechu. - Gdzie masz swoja Katie?
- Jaką moją, kuźwa, Katie...? - zaczął, ale chyba po chwili sobie przypomniał, bo klepnął się w głowę. Boże, a jeśli o mnie też kiedyś zapominał? - Ach, to dziwka jest.
Starał się wymawiać dobrze 's', no, i jakoś mu to na razie szło, ale widać było, że wkładał w to dużo wysiłku. Przecież nie mógł się przede mną wygłupić. No, bo jak, przed swoją byłą? Ja sama również nie mogłam robić wielu rzeczy, na przykład uśmiechnąć się w tym momencie i pokazać mu, że cieszę się, iż uważa Kate za dziwkę. Którą oczywiście jest. Dlatego przybrałam mniej rozkojarzoną i pijacką minę, czym starłam się wyglądać dobrze. Tak, żeby móc zrobić na złość blond dziwce i uwieść jej 'faceta'. Ha, kiedyś był mój, a teraz... Ciągle chcę, żeby był ze mną i mnie kochał. Tylko, że okazać tego nie mogę, to chyba jasne, tak? Gdybym to zrobiła, byłabym na straconej pozycji, a tego nie chcę, kurwa.
- Jeffrey... - zaczęłam, ale skończyć nie było mi dane.
- Nat, wiesz, że ja cię kiedyś kochałem? - zapytał siadając na kanapie, która wcześniej była dla mnie niewidoczna. - Byliśmy raszem, ale... Wszystko było nie tak, jak tszeba. No wiesz, ty mnie zdradzszałaś, ja ciebie... I to chyba sensu nie miało. Zastanawiam się tylko, czy ty nadal czujesz do mnie to, co kiedyś. Nigdy uszuć sobie nie okazywaliśmy, byliśmy ze sobą tak jakby dla seksu, tylko, że ja cię... kocham nadal... A ty?
Gdyby te słowa były inne, wybuchłabym znów śmiechem, ale niestety mówił on o bardzo poważnej i delikatniej sprawie. Czy ja go kocham? Nie, inaczej - czy ja mam mu powiedzieć, że go kocham? Jest pijany i naćpany, ale jednocześnie mówi prawdę. Na pewno mówi prawdę, przecież nie mówiłby mi takich rzeczy, prawda? Szczególnie po pijaku, wtedy w końcu nie myśli... Ale jeśli ja mu odpowiem to, czy on będzie to pamiętać? Nie, nie będzie. Rano zapomni o wszystkim, co mi tutaj powiedział. Więc... Co mi szkodzi?
Już miałam wydusić z siebie to cholerne 'tak', kiedy Jeff zrobił wszystko za mnie. Tak po prostu zbliżył się do mnie i złączył nasze usta, jednocześnie popychając mnie do tyłu, tak, że teraz leżałam. Z początku byłam lekko zaskoczona, ale po chwili wczułam się w swoją rolę i podniosłam się na nogi, ciągnąc za sobą Izzy'ego i prowadząc go po schodach na górę, do jednego z pokoi gościnnych. A byłam taka nie zadowolona z nocy w Neverlandzie.
Kilka godzin wcześniej....
- Slash - mruknęłam mu do ucha. - Zabieraj te łapy.
- Przeszkadza ci to w czymś? - zapytał spoglądając na moją twarz. Ja na jego też próbowałam, ale niestety nie udało mi się. Trudno, życie...
- Tak, w tańczeniu z tobą. - odparłam i spychając jego ręce z mojego tyłka, poszłam z powrotem usiąść przy stole.
Towarzystwo było tam jeszcze trzeźwię, więc dało się z nimi prowadzić jakąkolwiek rozmowę. Może dlatego, że byli to bracia Michaela? Nie żadni pijacy, którzy przyszli tu tylko, aby się nachlać tylko normalni ludzie. Cud, że tacy jeszcze istnieją, bo w moim towarzystwie trudno kogoś takiego spotkać. Właśnie, a jeśli chodzi o schlanych, naćpanych i wiecznie niewyżytych mężczyzn... To gdzie jest Tyler? Był tu ze mną przed tym jak poszłam tańczyć z Hudsonem po raz pierwszy, potem zleciało i poprosił mnie do tańca jeszcze trzy razy. A Steven? Mówił, że poczeka, bo wcześniej nawijał mi coś o tym, że nie puści mnie do nikogo przez całą noc, a tu taka, korzystna dla mnie, niespodzianka.
Zaśmiałam się cicho i odwróciłam w prawą stronę i... Zauważyłam go. No to mam całą noc przejebaną. Już się szczerzył, czego nie mogłam powiedzieć o sobie. Siedziałam po prostu i wpatrywałam się w niego ze złością. Jeszcze nic nie zrobił, ale ja i tak zła już jestem, ale z nim inaczej się nie da. Z Jackiem Danielsem w ręce usiadł obok mnie i pociągnął łyka z butelki.
- Co się stało? - zapytał głośno wzdychając z ulgą. Za pewne dlatego, że w końcu napił się jakiegoś alkoholu, przecież nie chlał od jakiś dziesięciu minut. To jego rekord.
- Ty się stałeś. - mruknęłam zabierając mu Jacka z ręki.
- No ja wiem, że ty mnie kochasz, kocie - powiedział obejmując mnie ramieniem. - Powiedz mi tylko, z kim zamierzasz spędzić tę noc?
- Chętnie sama, ale jestem pewna, że taka chamska świnia wepchnie mi się do łóżka i wyjść nie będzie chciała. - powiedziałam uśmiechając się zadziornie.
On odwzajemnił uśmiech i zabrał mi Danielsa, po czym odparł z radością:
- W takim razie, jeśli jesteś już pewna, że ja będę obok ciebie, to nie będę ci odmawiać i chętnie przyjdę.
Wywróciłam tylko oczami i podniosłam się z krzesła, łapiąc uprzednio Stevena za rękę. Zaciągnęłam go trochę dalej, tam gdzie nie było słychać muzyki ani innych odgłosów 'wesela' Michaela. Ile ja bym dała za taki wielki ogród... Ale niestety jestem skazana na ten zasyfiony Hellhouse i jego dodatki, jakimi są chłopacy. No i jeszcze ciągłe imprezy...
Zatkałam Tylerowi usta ręką, ponieważ miałam dosyć gadania o tym, że chcę go zgwałcić, gdzieś w jakiś krzakach. Kiedy już zapadła cisza, uśmiechnęłam się i usiadłam na jednej z ławek, które stały co kilka metrów. Ach, no przecież nie można się przemęczać i Mike o tym pomyślał. Po chwili Steven zajął miejsce obok mnie i tak sobie siedzieliśmy, on co chwila popijając Danielsa i ja machając nogami w przód i w tył, rozmyślając na temat tego, co mnie jeszcze czeka. Tym razem nie ograniczałam się do następnego dnia, tylko wyszłam trochę dalej. Kilka lat, może... Co wtedy? Nadal będę mieszkała z Gunsami? Nadal będę tylko przyjaciółką dla Stevena? I czy nadal będzie to tak wyglądało?
Spojrzałam na Tylera, który również się na mnie gapił tylko, że on robił to od dłuższego czasu. Tymi swoimi przećpanymi oczami spoglądał na mnie, jak na obrazek. Uśmiechnęłam się delikatnie i pomachałam mu ręką przed oczami.
- Co mi tą łapą machasz, do cholery? - zapytał.
- Sprawdzałam tylko czy kontaktujesz, muszę w końcu dbać o twoje zdrowie, kochanie. - odparłam i przesiadłam się na jego kolana, co wyraźnie mu się spodobało.
Objął mnie i wtulił twarz w moje włosy przymykając oczy. Pogłaskałam go po głowie i westchnęłam. Przez chwilę wpatrywałam się w niego, ale uznając, że może mi tu zasnąć przez wypitą ilość alkoholu, podniosłam się i jemu również kazałam wstać. Kiedy wykonał moje polecenie, trochę przy tym marudząc, ruszyliśmy w stronę reszty. Coś tam mi opowiadał o tym jak na jednej próbie Joe przywalił głową w parapet, ale zbytnio go nie słuchałam, tylko wpatrywałam się w widok przed sobą. Porażkę, a nie krajobraz, kurwa. Brud, syf i kompletny bałagan.
- Em... Faith? - usłyszałam za sobą głos Tylera.
- Tak?
- Jedziemy taksówką do mnie. - powiedział również przyglądając się temu burdelowi, a ja pokiwałam tylko głową na znak, iż się zgadzam. Oj, jak Mike wstanie...
________________________
Wiem, że o samym weselu mało było, ale chyba w następnym będą jeszcze wspomnienia Gunsów i opowieści, co oni na nim robili, więc powinno się dziać. XD
No i jest nowy szablon, mi się tam podoba. Nie wiem, jak Wam.
I nadal twierdzę, ze George Michael nie jest niebezpieczny! XD
Gadać nie mam o czym, więc chyba po prostu skończę, prosząc o komentarze, które są dla mnie bardzo ważne. Liczy się każdy, nawet jedno słowo.
O nie! Klaus Meine! On tez jest straszny. ;-; Jak Tempest. O. A propos Tempesta- oficjalnie jestem za tym, żeby Faith była z Tempestem! XD (chociaż jest straszny. (i słodki. ;-; (nawias w nawiasie w nawiasie, jolo. XD)))
OdpowiedzUsuńNo dobrze, dobrze, teraz już na serio. XD
Wiesz, kochana, Twoja samoocena jest okropna. Mam na nią foch. Rozdział jest cudny!
Natalie i Izzy, no, pijanemu zawsze język się rozwiązuje. Tyllleee na to czekaliśmy!
I... Czy... Tylko.... Ja... Mam... Jakieś... Podejrzenia... Co.... Może... Się... Stać... U.... Tylera? X'D
Jejku, musisz mi wybaczyć, ale w piątek wieczorem mój mózg się wyłącza. I jego wszelkie głupoty wylewają się na komentarze u Ciebie. XD
Weny życzę i czekam na kolejny! :3
*spam on*
UsuńNo i cudny nagłówek! :3 Bo na komórce widzę tylko nagłówek. XD Ale jest cudny! :3
Już idę, nie martw się. XD
Klaus nie jest straszny! Tak samo jak Joey! (choć w tym przypadku uważasz, że jest jednocześnie słodki. - popieram.) Spokojnie, ja też kiedyś zrobiłam nawias w nawiasie, a potem szybko skończyłam tą myśl. XD
UsuńJa wiem, że ONA jest okropna, ciągle mi mówi, że ja jestem okropna... ;___;
U Tylera? Boże, gdybym ja tam była na jej miejscu, to by się działo, ale to nie ja. Choć wiesz, wszystko się zdarzyć może.
Ja tam lubię Twoje głupoty.
Mi się też podoba.
Dziękuje bardzo za komentarz!
No wreszcie, nareszcie!
OdpowiedzUsuńJuż miałam pytać kiedy rozdział. Dziękuję za dedykację :* Oczywiście możesz skracać :D Nawet miałam to sugerować wcześniej, ale jakoś mi wypadło z głowy.
Przechodząc do rozdziału.... z Michaelowego wesela zrobiła się.... trochę stypa ... chyba wszyscy bardziej się przejęli tym co się wydarzyło niż sam Jackson. Wydaje mi się, że jemu po prostu ulżyło. Dlatego ma prawo się cieszyć. Pozbył się Lily i przy okazji ją upokorzył - odgryzł się za jej wcześniejsze zachowanie względem niego. Ogólnie to i tak ją łagodnie potraktował, ale myślę, że większa zemsta nie była by w stylu Michaela. A może się mylę? Oj .... A jal Lily bedzie się chciała odegrać??? To zołza jest coś przewiduję, ze ona tak tego nie zostawi ....
Hetfield pod stołem xD :D I przypomniało mi się słynne "I am the table" :P Powinni na niego wołać Tabfield :P
A w końcu Izzy .... buahahahaha .... "Zwiedszam" - kilka razy przeczytałam na głos zanim sama doszłam do tego czy on chciał powiedzieć "zwiedzam" czy "zwietrzam" :P I siedzę i myślę .... i mówię do siebie: "ale co to za słowo >zwietrzam< " Chyba że chciał coś zwietrzyć :P
No i jego wyznanie po pijaku... Od dawna wiadomo że jak chcesz poznać prawdę to spij kogoś i dopiero pytaj ;) Może to nie jest najpiękniejszy moment na wyznania, ale .... stało się! Czyli "stypa" Michaela okazała się dość szczęśliwa .. no przynajmniej dla Nat i Izzy'ego. Mam tylko obawy co do tego jak wytrzeźwieją ... bardziej jak Iz wytrzeźwieje bo to nigdy nie wiadomo ... ale ja wszędzie węszę ("zwęszam xd :P) katastrofę więc ... już ciiiiiiii ....
STEVEN I FAITH!!!! Oby to był zwiastun czegoś hot w następnym rozdziale! Wgl. jak mogłas urwać rozdział w tym momencie? :P Czemu mi to robisz? :P Za karę przyśni Ci się łysy Steven :P (Mi się ostatnio przyśnił łysy Kirk i uwierz, było to okropne doświadczenie!!) :P
Joe i parapet ;)
I syf jaki zostawili ... biedny Mike .... na imprezę to wszyscy a sprzątać nie będzie komu :(
Wybacz, że krótko. Maraton horrorów mnie czeka więc lecę :)
Weny!
>Ja tępa dzida .... :xD Skleroza nie boli ...... :D<
OdpowiedzUsuńZapomniałam dodać:
Genialny szablon, podoba mi się kolorystyka.
Wszyscy się zastanawiają, a Mike się cieszy. Chociaż ma chłopak z czego... I ja również uważam, że większa zemsta nie byłaby w stylu Jacksona. Wątpię, żeby był zdolny zrobić coś okropnego Lily (jeśli nie zaliczymy do tego upokorzenia jej przed ołtarzem).
UsuńI am the table! XD
Haha, tak, rzeczywiście bardziej przypomina to 'zwietrzam'. XD Co tu robisz? Zwietrzam. XD Boże. Nie no, to było zwiedzam. XD
Och, obawy powinny być. Sama Natalie powinna je mieć...
Nie! Weź tego łysego Stevena! To jest gorsze od Twojego maratony horrorów! XD A co do Stevena i Faith, to ja nic nie mówię...
Tak, szablon jest bardzo ładny.
Dziękuję za komentarz.
Ja powinnam cię udusić, że w takim momencie przerwałaś! Za to musisz szybko dodać kolejny post bo będzie mnie ciekawość zżerała !Hahahhaha..... Gunsi chyba nawet na pogrzebie by się schalili... Kurwa! Niech Faith wybierze Stevena bo mnie szlag trafi! ( ale ja jestem za Slashem ;__;). Oooo.... Nat i Izzy wracają do siebie tylko na to czekałam.... na ten moment tylko jakby byli trzeźwi ( tak wiem z tym ciężko jest). Yess!!! Niech Lily spierdala od Michaela ! Może będzie jakaś jej zemsta za to? Taki kryminał?
OdpowiedzUsuńOjoj.... Biedny Joe uderzył głową o parapet mój biedaczek. Niech mi tu przyjdzie to podmucham przytulę ucałuje i może coś jeszcze zrobię.... Boże jestem straszna! Dlaczego nie było Skid Row?! Czyżby Mick ich nie zaprosił ale on ma takie dobre serduszko.... Ja chce Scottiego i Sebastiana!!
No kobiete na koniec ci powiem, że napisałaś to kurwa zajebiście nie umiem to ująć jak świetnie! Mówisz, że mało się działo? Serio? Tu Izzy z Nat się zwierzają tam Faith z Stevenem idą w krzaki, a potem do niego ( u będzie się działo^^). Czyli moc yedai jest z tobą!
Ps. Współczuje ci Tattoo... Matko Kirk bez włosów? What the fuck?! Matko boska nawet nie chce sobie tego wyobrazić! Kto mógłby go tak oszpecić? Ale także pochwale się swoim snem^^. Leżałam na łóżku obok Axla który był w samych spodnich szkoda, że tylko leżeliśmy....
Za szybko nie dodam. ;__; Może dopiero za trzy tygodnie?
UsuńPoza tym, witaj Evo! Pójdę sobie zaraz do Ciebie...
Slash i Faith? To by było ciekawe połączenie z uwagi na to, iż uwielbiają się nawzajem denerwować. XD
Nikt nie wie, czy do siebie wrócą, czy tylko tak się ze sobą przespali... Trzy tygodnie. ;__;
Zemsta Lily? Ha, mogłoby by ciekawie. Zobaczymy...
Skid Row tam byli, tylko, że w tym rozdziale się nie pojawili. Jeśli powstanie część o tym, co Gunsi robili, to na pewno Skidzi będą.
'Tam Faith z Stevenem idą w krzaki'. Boże. XD
Dziękuję Ci bardzo za komentarz!
Ps - Nie śnił mi się łysy Steven, więc The Nemeless się nie poszczęściło. XD
O Jezuuu, rozdział jest boski, cudowny wręcz :-D
OdpowiedzUsuńskomentowa by o wiele lepiej, ale mam łapkę i kolano w gipsie, wiec mam nadzieje, ze zrozumiesz ;-)
Dziękuję Ci bardzo. c:
UsuńRozumiem, oczywiście, więc się nie martw. Zdrowia Ci życzę!
Uuuuu Faith i Steven pojechali do niego Nat i Izzy tak w ogóle aaa robak zabić zabić la,la,la,la,la,la,la,la,la,la,la kamyczki krew robaka fuuu! . Jak Mike się obudzi to będzie krzyczał oj ta... aaaa coś mi w kolanie pstrykło kurde muszę to rozchodzić, poczekaj chwile tututututututuruturututututtuturuturuturuturu wróciłam jestem gdyby co z kolanem wszystko dobrze nie martw się aaaaaaaaa znowu robak kto tu je wpuścił nie czekaj to lata tytytyty to komar aaaa! tak jeszcze raz muszę krzyknąć muszęgo zabić bo mnie uchla w nocy już po sprawie lalalalalalala w dorsza solonego kolorowy kamyczek pod łóżkiem już go wyciągam hhyhyyhhyhyhyhyh to różowy lalalalalaalalaalaaklaakalalalalalalalasalalaalalalalalalalalalalalalalallaalaalalalalalalalalalalalalalalallalaallalaallalallalalalalalalalla kamyk
OdpowiedzUsuńpiosenka
PISZĘ KOMĘTARZ
IZABIŁAM DWA ROBAKI
A JEDEN TO BYŁ KOMAR
ZNALAZŁAM KAMYK
REF
UUUUU KAMYK I DWA ROBAKI
JE UUU SUPER
I TAK 3X NO PRZĄDNA TA PIOSENKA
kakakakakakakakakakakakalkakakKSKSHdfbcwecrteesssr
takie przejście nie wiem o czym pisać nudno, zmusiłaś mnie do tego, żebym pisała kurde... kamyk róż
NUDNO MI AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! ROBAK
naprawdę ludzie, znowu lalalallalalallalalallalalallalalallalalallalalallalalallalalallalallalalallalallalalallalalalallalalalalallalallalalallalallallqalalalalaklaklallallalalalalaolalalallalalalalalalalalalallallalalalolalaolallalallalalallalalall
o.O
UsuńBoże, nigdy więcej. Zabiłaś mnie, dziecko. Ale wiesz co? Dobrze, że te robaki wymordowałaś, bo by MNIE w nocy zeżarły. Ty mój morderco. XD
Nie pisz więcej komentarzy, bo ludzie ogłupieją. A poza tym pisz normalnie i nie rób mi wstydu! XD
Skąd wzięłaś ten kolorowy kamyczek?! Jestem pewna, że wiem co trzymam pod łóżkiem...
Żegnam Cię.
...ja jednak nadal uważam, że George Michael jest niebezpieczny i w końcu się to na Tobie odbije, miła Faith XD
OdpowiedzUsuńAle pomijając to, przybywam z opóźnieniem z czystego lenistwa! W piątek siedziałam tu z półtorej godziny, ale jedyne co zrobiłam, to studiowałam Twój nowy szablon i chciałabym Ci co do niego powiedzieć, że słowa w nagłówku ładnie pokryły mi się z IDWTMAT (co za skrót!) oraz z POMH. Show Me Heaven póki co jest dla mnie zbyt spontaniczne, by je do tego przyrównać, ale zobaczymy, co będzie dalej. Tak czy inaczej, szablon elegancki, aniołki...
Przeczytać przeczytałam już wczoraj, ale sama zaczęłam bawić się ze swoim szablonem i już nie miałam siły na pisanie czegokolwiek, za co Cię przepraszam- poprawiam się już.
Czuję się usatysfakcjonowana po tym rozdziale. W stu procentach, tak na dobrą sprawę, wszystko poszło idealnie po mojej myśli. Jestem zadowolona, że Michael przejrzał na oczy i pokazał przy świadkach (aaach, dosłownie), gdzie jest jej miejsce. A potem zachował się najlepiej jak mógł, propozycja z Neverlandem zawsze cudowna! Pokazałam tego bloga koleżance i napisała mi w sms'ie właśnie, że ,,Idziemy do Neverlandu (...)'' było świetne. Ta propozycja zawsze dobrze brzmi, ja się z tym zgadzam.
Nat i Izzy! Boże, jest. Nie wierzę, seryjnie nie byłam w stanie to uwierzyć. Masz taką...śmieszną tendencje, bardzo przydatną, zresztą, do pisania w taki sposób, że urywasz pewien wątek i ktoś, kto czyta już ma wrażenie, że to koniec, a potem wyskakujesz z czymś takim, a ja po prostu jestem szczęśliwa. Chciałam, by tak było już od dawien dawna. To jest idealna para, że tak powiem. Uwielbiam ich, uwielbiam tu Stradlina, jego...przekonanie.
I wisienką na torcie będzie Steven, tak. Już kompletnie w swoim świecie, tradycyjnie, ale pojawił się na samym końcu krótki dialog, który mnie urzekł. Jedziemy do domu, jeśli mam sprecyzować. Prawdziwie to powiedział, jak na swoje odurzenie. Ładnie.
Finalnie Ci powiem, że czekam na SMH! A chyba już niedługo się ukaże, co? Dzięki, pozdrawiam ♥
George jest najlepszy! XD
UsuńSzablon jest cudny, naprawdę. Może gdybym miała czas, to sama bym coś tu zrobiła, ale jak na razie polegam na zrobionych przez innych. I raczej jest to lepszy wybór, bo ja i zrobienie szablonu...
Wszyscy się tak cieszą z powodu Natalie i Izzy'ego, a gdybyście wiedzieli to, co ja to cieszyć - byście się nie cieszyli. Ale ja nic nie mówię!
Nie wiem, kiedy SMH... Nie mam pojęcia. ;__;
Dziękuję za komentarz.
A.) Zjem cię za ten obrazek u góry.
OdpowiedzUsuńB.)Wybacz że zaczynam od pretensji, bo wiem, że mnie nie było.
Gdzie jesteśmy kiedy nas nie ma? W...życiu czasem, ale głównie w szkole lub w poszkolnym dole:( Matura, czwarta klasa szkoły, zmęczenie niczym.....a teraz święto i też mniej czasu i więcej zmęczenia.Ale jesteśmy też leniwe.Wybacz, że nie skomentowałam tamtego, ale to zrobię, prawie przysięgam. Dalszy ciąg komentarza po przeczytaniu rozdziału.
Izzy i Nat..co zrobią, kiedy się obudzą? Nieważne na razie, jest problem:czy ludzie są szczerzy tylko po proszkach, płynach i innych głupotach? Ale najważniejsze, że się kochają....szkoda, że tak mało Staith, ale byli piękni jak zawsze i jadą do Steva....Steven musi znów powiedzieć Faith, że ją kocha, a ona mu uwierzyć, nie mam nic ciekawego do powiedzenia, dobrze, że Lily nie strzeliła Michaelowi plaska, bo właściwie, to było zagrożenie, że to zrobi zanim ucieknie z krzykiem i wyzywaniem...spać mi się chce, nie umiem komentować, czekam na następny, lubię zebry, zjem cię za obrazek, wybacz mi to, kocham cię:(
UsuńChodziło mi o to, że nic u Was nie ma. ;___; Już chyba od miesiąca. ;__: Ale rozumiem, nauka.
UsuńKochają się, to pewne. W końcu to Natalie i Izzy, ale są... Głupi, właśnie, i dlatego nie przyznają się do tego inaczej. A rano dziać się będzie...
Lily mogłaby go spoliczkować, no, ale wpadłam na to, dopiero przy napisaniu już pierwszej części tego rozdziału. Zresztą nie piszę dosłownie, co się działo, więc ciii. XD
Też Cię kocham, Fly.
Nowy u mnie, gościu. Perry wraca na internety
OdpowiedzUsuńOj, Faith...
OdpowiedzUsuńKocham Cię za Izzalie. Wreszcie, cholera, ja... Czekałam na to, wiesz?
Dobra, bo się tak podniecam, a może zacznę od początku, czyli jak to mam w zwyczaju: od zbędnego pierdolenia.
Przeczytałam wczoraj wieczorem (czyt. między pierwszą, a drugą w nocy :_:) i nie miałam za grosz siły, żeby skomentować, kochana. Dzisiaj od rana zapieprzam, i dopiero w tym momencie mogę skomentować, ale... Przez cały ten cholerny czas mi chodziła ta Nat po głowie. Nat z Izzy'm! Powinnam Cię za to nienawidzić, bo wiesz, jem obiad, a oni się pieprzą w mojej głowie, ale... Ale i tak Cię uwielbiam, cholera!
Dobra, dobra... No ja lubię Nat, lubię. Jest taką typową dziewczyną w sumie, ale fakt, że cały czas coś do Izzy'ego czuje, jest dla mnie czymś... imponującym? To jest w niej takie zajebiste, no. I kurde, jak się pojawiła ta głupia Kate, to mi było Natalie strasznie żal, bo to taki cios w plecy. Ale sam Stradlin nazwał ową Kate dziwką, a sam razem z Nat... O cholera, to jest takie... nie wiem jakie, że aż nie wiem jak mam to napisać. ON JĄ KOCHA. Ja pieprzę, no wiedziałam, wiedziałam, ale i tak jest takie zaskoczenie i kurde... Jest pięknie!
Teraz dalej, teraz Faith, teraz Steven... No nie no, ja popieram Nat- ona jest ślepa, ta nasza Felicja. Widać, że ten stary popierdol ją kocha, widać jak na dłoni, ale ona i tak mu głupia wierzy, że jest dla niego tylko przyjaciółką. Czy ja mam do niej podejść i jej wylać kubeł zimnej wody na łeb, żeby to zobaczyła? Oni już dawno powinni być razem! z resztą zachowują się, jakby faktycznie byli- ciągle razem łażą, śpią razem, tulą się, czasem nawet całują, jak sytuacja zajdzie za daleko... Brakuje tylko, żeby się oficjalnie wymienili krótkim 'kocham cię'. No!
Haha, Mike, Mike <3 Jedzenie i alkohol się nie mogą zmarnować, no wiadomo :') Dobrze zrobił Jackson. Tak, bardzo dobrze. Ale teraz jest samotny, więc (już Ci o chyba pisałam xD) ROCKY WBIJA DO TWOJEGO OPOWIADANIA I KRADNIE MICHAELA I ODLATUJE Z NIM DO RAJU.
Marzenia :')
Piękny, zajebisty rozdział, czekam na następny, bo ciekawa przecież jestem, co oni odpierdolili, no!
Trzymaj się Wiki ♥
Hugs, Rocky.
Nazwał Kate dziwką, bo był pijany... Powiedział coś, czego raczej powiedzieć nie chciał. A czy kocha Natalie? Pewnie tak, ja się na Stradlinie nie znam...
UsuńFelicja raczej nie chce uwierzyć. Boże, mówmy na Faith - Felicja, bo głupio się czuję, jak ktoś do mnie Faith i do niej Faith. XD A teraz kontynuuję - ona nie chcę uwierzyć. Może gdyby zależało jej na kasie, chętnie by usłyszała wyznanie z jego ust, ale tak to? W końcu ona sławy nie chce, poza tym Steven i tak by ją zdradził, zranił, więc po co? Lepiej nie chcieć wierzyć i cierpieć. A 'kocham Cię' to raczej żadne nie powie. On się boi, że może ją zranić, a ona się boi, że nie jest dla niego, że on ją zrani, więc wątpię...
Bo żarcie marnować się nie może, nie! XD A Mike'a mi nie ukradniesz, bo on jest moim pierwszym mężem (wybacz Steven, Ty jesteś drugi. XD), więc sio! XD
Dziękuję bardzo.
Wybacz za jebanego spama - nowy. Jak prosiłaś szybko xd
OdpowiedzUsuńDroga Faith! Pamiętam o Tobie i również tęsknię. Obiecuję kopnąć się w pupę i zebrać myśli w powstającym rozdziale. Wrócę tu. Obiecuję.
OdpowiedzUsuńFaith. Ty... Ahh, wiesz o czym mówię? O tym na samej górze w pasku bocznym. O tym, że blog jest zawieszony. Nie będę pisać, że nie możesz tego robić, ani nic z tych rzeczy, bo możesz (chociaż nikt tego nie chce ;__;) zresztą ja jestem chyba ostatnią osobą, która mogłaby o tym mówić. XD Więc powiem, napiszę: błagam, wracaj do pisania jak najszybciej!
OdpowiedzUsuńTeraz kolejna sprawa -nowy szablon, który faktycznie zmieniłaś. I powiem Ci, że jest przepiękny! Ehh, cały czas zamiast "że", piszę "żę". Tym razem nie przez słownik w telefonie (jak w przypadku "Steven" -"Stefan", podczas pisania komentarza u deMars xD), a przez to, że piszę to dosyć szybko, żeby o niczym nie zapomnieć, co chyba jednak niesie zupełnie przeciwny efekt. Poza tym siostra wybyła mnie z rytmu pisania... Ale wracając, bo jak zwykle odchodzę od tematu, wygląd jest uroczy. 8))
A teraz rozdział.
A, jeszcze nie! Napisałam Ci tutaj wcześniej komentarz, byłam przekonana, że go dodałam, a tymczasem, kiedy weszłam dzisiaj, aby skomentować dodatek, okazuje się, że go nie ma. Nie wiem, co z nim zrobiłam. XD
Więc, znowu Ci powiem, że oni muszą być razem!!!!!!!!!!!!!!!!!! I to jak najszybciej!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! I już na zawsze!!!!!!!!! I tak mnie nie posłuchasz, ale od czego jest nadzieja? Dobra, ja się streszczam, bo muszę sobie przypomnieć ostatnie lekcje z fizyki. Wiesz, liczę na piątkę na koniec, więc muszę być systematyczna. XDDD Zresztą, kogo ja próbuję oszukać (z systematyczną, nie z piątką, piątkę chcę xD). Ale dobra, idę od początku. W sumie to ja nie wiem, czemu zawsze w komentarzach, u kogokolwiek by to nie było, piszę "dobra, idę od początku", "okej, zacznę od początku", czy coś w deseń. He, ten komentarz wyjdzie chyba nawet dłuższy od poprzedniego. Ale poprzedni długością nie powalał, więc to może dlatego. Ej, królik mnie rozprasza. Nigdy tego nie robił, ale właśnie zaczął. I podsunął mi pewien pomysł... Właściwie dwa. Jeden, co do rozdziału u mnie, a drugi to, żeby jutro pokręcić włosy do szkoły, bo w środę nie będzie mi się chciało rano wstawać, żeby zobaczyć, czy wszystko z nimi dobrze, czy nie uszkodziłam ich podczas snu i ewentualnie poprawić, a jutro W-F-y na ostatnich lekcjach, więc chyba faktycznie tak zrobię. W ogóle to ja chcę mieć loki. A mam jakieś fale, które nawet nie wyglądają jak fale, tylko jak pójdę spać w związanych włosach. Chwila, czemu ja piszę o swoich włosach? xD To przez królika! Nie wiem, czemu patrząc na niego pomyślałam o włosach, skoro on ma sierść. Chyba. Króliki mają sierść, prawda? Ogólnie zwierzęta mają sierść, nie włosy, co nie? Z tego, o pamiętam, wszystkie koty, jakie posiadałam ([*]), miały sierść. Jeden z nich miał na imię "Obama". XD Był cały czarny. Tylko miał taką białą brodę. Jej, jakim on był super kotem! Po nim był Iron, który zginął w bardzo młodym wieku. Ale był naprawdę słodkim kotkiem. A teraz rodzice nie zgadzają się na kota, które uwielbiam, tylko dlatego, że mamy cztery psy. Ha, one też mają sierść! Oprócz Whisky'ego. Ale jako York, chyba powinien mieć włosy zamiast sierści. Ale dwójka moich pekińczyków, Pusia i Gafi, mają sierść. I kolejny pies, który, a właściwie która, jest niemieckim owczarkiem (Tobie wolę nie zdradzać jej imienia XDDDDDDDDDDD), też ma sierść. Dobra, kończę o tej sierści. Tylko właśnie sobie przypomniałam, że królik, którego kiedyś miałam, miał sierść, nie włosy, więc ten na dole też ma sierść. :D
Ahh, ten limit znaków. Ciąg dalszy komentarza:
UsuńJa jeszcze nie napisałam niczego o rozdziale. ;___; A jeszcze nie nadrobiłam zaległości u innych! Dobrze, Faith, ja naprawdę będę się streszczać.
Jestem dumna z Jacksona! Naprawdę! Mick, spisałeś się! Naprawdę, dobrze, że to powiedziałeś! Chłopie, ja... No nie no znowu to powiem, ale to nic, ja naprawdę jestem z Ciebie dumna, Michael! Jeśli chodzi o Izzalie, przeczytałam Twoje odpowiedzi na komentarze innych, i trochę przestałam się cieszyć, bo Ty zapewne wykombinujesz coś... Złego. Ale i tak jestem szczęśliwa. Tylko oni pewnie się pozarzynają nożami, albo popiją Twoim tłuczkiem, jak się rano o TYM dowiedzą. ;__; No i w ogóle to rozdział jest cudowny, fantastyczny, genialny i, jakby to mawia moja koleżanka, kochany! I wiesz, Faith i Steven są słodcy i ja dużej nie wytrzymam, oni muszą ze sobą być, no! Za każdym razem Ci to piszę i pisać będę, dopóki tego nie zrobisz! A jeśli nie zrobisz, tooo... Masz i tak zrobić!
Weny życzę i wracaj do pisania jak najszybciej!
Ha, akurat skończyłam równo z refrenem "Forever".
Zawiesiłam, bo tak jakoś chciałam i chcę nadal, żeby był zawieszony. Sama nie wiem, może potrwa to dłużej niż tydzień...
UsuńTak, tak, Angie, zmieniłam go już znowu, więc mogłam trochę wcześniej Ci odpowiedzieć. XD
Nie będę się wypowiadała na temat Staith, bo już nie mam na to siły. Nie wiem, jakich odpowiedzi udzielać. A co do tej sierści, to się pogubiłam i nie mam pojęcia co powiedzieć. XD
Michael dobrze zrobił, ale ja nie, więc mam problem. Oj tak, Izzy i Natalie raczej nie będą zadowoleni z przebiegu wydarzeń, kiedy się obudzą.
Dziękuję Ci bardzo za komentarz.
Eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee! Co to ma znaczyć?!?! ŻE ZAWIESZASZ?!? ;_; No chyba nie! Mam nadzieję, zę to nie prawda i to pisałaś daaaaaaaawno temu i stwierdziłaś jednak, ze nie jest tak źle. Poczekaj popłaczę sobie i zaraz wracam....
OdpowiedzUsuń.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
..
.
.
.
.
Okej już jestem ;(
Aż ciężko mi skomentować. Dobra.
Slash taki słodziak. Mimo, że się chciał dobierać do Faith. Ale taki misiaczek ;P
Ta miłość która jest... patologiczna xd to jest piękne.
Biedny MJ... Bedzie musiał sprzątać.... Ale przynajmniej się uwolnił od wrednego babska jakim była Lily
Izzy i Nat.... Ah ta namiętność <3 To jest to ;P Ale i tak jej nie lubię ,bo jest dziwką. I tyle.
Nie mam weny do komentwania. I wgl przepraszam bardzo, że nie skomentowałam cześniej,ale wiedziałam, zę wyjdzie mi jakoś tak jak teraz czyli beznadziejnie...
Dobra nie rozczulam się nad sobą xd. Najlepszego, duuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuużo weny , powodzenia i POZDRAWIAM GORĄCO ;*
Wiki
A i zapraszam do mnie na nowyy ;) http://slash-gotten.blogspot.com/2014/11/rozdzia-26.html?m=1
UsuńNapisałam to gdzieś w tygodniu i zawieszenie nadal trwa. Gdybym odwiesiła, wczoraj pojawiłby się nowy rozdział. Nie rozpaczaj, bo nie ma nad czym. Nie mogę powiedzieć więcej, bo zaraz zejdą się tu ludzie, którzy będą mi wmawiać, że nie jestem taka i taka, a ja i tak nie będę ich słuchać. Bo przecież sama powinnam wiedzieć czy jestem dobra, czy nie, prawda?
UsuńOch tak, Saul jest słodki, a nawet uroczy.
Michael raczej nie będzie tego sprzątać, ale nie będzie również zadowolony z tego, co zastanie.
Dziękuję Ci bardzo.
Faith, kochana! Pomyślałam sobie, że moooże byłabyś chętna przeczytać coś ode mnie, więc zapraszam tutaj - http://were-movin-out.blogspot.com/ c:
OdpowiedzUsuńBoże, zawieszenie zawieszeniem, rozumiem, że zastój weny i te sprawy, ale tak weszłam tutaj i...Boże, jest tak pięknie. Najładniejszy szablon, jaki do tej pory miałaś, musiałam Ci o tym napisać. Co więcej, ja życzę weny, odpoczniesz tydzień, oby tylko, i wrócisz do nas, weszło nam w krew czytanie co piątek tych odjechanych perypetii, haha.
OdpowiedzUsuńŚlicznie!
Ach, wena jest, ale tu raczej talentu brak i motywacji.
UsuńDziękuję Ci bardzo, ale to chyba nie działa, już. A wygląd rzeczywiście jest śliczny. Siedziałam sobie dzisiaj z kimś i tak sobie pomyślałam, że zmienię. Pewniej osobie się to chyba nie spodobało, ale i tak jej nie słucham.
EJ! Co TO ma być?! To tam po prawej?? Co Ty ... Faith ... Ja rozumiem, że jesienna depresja i się nie chce no ale ... no ... weź ... :(
OdpowiedzUsuńNie zostawiaj nas ....
Zastanowiło mnie, że piątek już przeleciał a rozdziału niet ... wchodzę a tu takie coś .... :(
No wiesz, tak jakoś uznałam, że się zbytnio nie nadaje, bo niby dlaczego mam zaśmiecać bloggera takimi opowiadaniami, jeśli nie jestem wystarczająco dobra?
UsuńA rozdział... W sumie to połowa jest, ale IDWTMAT. ;____;
Kochana Faith,
OdpowiedzUsuńKiedyś skomentowałaś moje nieistniejące dzisiaj już opowiadanie.
Pamiętałam Cię i wyszukałam Twojego bloga.
Czytam i czytam...
powiem tak.
Dzięki Tobie można pokochać Aerosmith do szpiku kości i za to dziękuję.
Masz wielki talent i dobrze to wykorzystujesz.
Hm... Zapewne dostajesz wiele takich pochwał, więc ta moja to nic, ale ważne, że gdzieś zostanie.
Hugs, Mejsonek.
Cześć, Mejson.
UsuńTak, pamiętam. Potem jakoś zgubiłam linka do Twojego bloga i jakoś wyszło, że znalazłam go dopiero jak zaobserwowałaś.
Dziękuję Ci bardzo. Od założenia bloga dostałam chyba tylko dwie pochwały, z których się bardzo cieszyłam. Pierwsza mówiła o tym, że wykreowałam najlepszego Stevena Tylera na blogosferze, a druga jest właśnie Twoja. 'Dzięki Tobie można pokochać Aerosmith do szpiku kości i za to dziękuję'.
Ja również Ci bardzo dziękuję!