piątek, 5 września 2014

Painted On My Heart XIV


Kurde, kurde co ja mam powiedzieć? Dobra, ok, będzie tak. Nic się nie zmieniło i zmienić się nie zamierza. Em... Em... Coś jeszcze? A chuj, najwyżej potem edytuję.
Z dedykacją dla Estranged!
__________________________________

W pomieszczeniu zapadła cisza. On oczekiwał odpowiedzi na zadane wcześniej pytanie. Ona nie wiedziała co ma powiedzieć. Wiele razy zastanawiała się jak będzie wyglądać ta chwila, jednak nigdy nie mogła znaleźć odpowiedzi na to pytanie. Czy go kochała? A może to co czuje do Joe'ego jest kłamstwem? Czy coś co mówi mu każdego dnia może okazać się nieprawdą? Czy nadal kocha Stevena? Czy w ogóle go kochała? Przez jej głowę przechodziło wiele pytań, na które odpowiedzi nie znała. A przynajmniej nie chciała, żeby ktoś poznał prawdę.
 Podniosła wzrok na chłopaka, który siedział w bezruchu i chyba nawet wstrzymał oddech. On również obawiał się konsekwencji jej odpowiedzi. Jeśli powiedziałaby mu "tak", z jeden strony cieszyłby się, ale co z Joe? Gdyby jednak odparła "nie", załamałby się. Zacisnął pięści i nadal nawet nie drgnął, tak jakby bał się to zrobić, bo to miałoby zakłócić rozmyślenia Hope.
 Po dłuższym milczeniu, dziewczyna zabrała głos. Czy ta odpowiedź była zadowalająca dla Tylera? Wiedział tylko on.
- Steven, znamy się już długo... - zaczęła. - I ja... Ja kiedyś Cię... Kochałam i... Teraz... Teraz też cię kocham - właśnie te słowa, odkąd je usłyszał, powtarzał sobie w myślach. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, lecz po chwili znikł on z jego twarzy. - Ale jest jeszcze Joe. On... Ja... To skomplikowane. Kocham cię, Steven, ale nie możemy być ze sobą. Chcę ułożyć sobie życie normalnie... Z nim.
Z nim. Z nim. Z nim, nie ze mną, powtarzał w myślach. Przymknął powieki, a po chwili ukrył twarz w dłoniach. Dziewczyna przysunęła się bliżej niego i objęła go ramieniem. Wtulił się w jej chude ciało jak małe dziecko szukające schronienia u matki. Pogłaskała go po ciemnych włosach i westchnęła.
- Też cię kocham - powiedział cicho. - Rozumiem, chcesz ułożyć sobie życie z kimś normalniejszym i odpowiedzialniejszym. Nie jestem taką osobą, wiem, ale kocham cię.
Odsunął się od niej tak, że teraz spoglądał na jej twarz swoimi brązowymi oczami. Ujął jej podbródek w dłonie i cały czas patrząc w jej oczy, złożył na jej ustach czuły pocałunek, który blondynka oddała. Przyciągnął ją bliżej siebie i zaczął zachłannie całować. Po chwili ona już leżała na łóżku, a on był nad nią. Zarzuciła mu ręce ca szyję i spojrzała mu w oczy.
 Nie wiedziała czy ma się na to zgodzić, czy powiedzieć mu, że nie chce zdradzić Joe'ego. Sama nie była już niczego pewna. Wiedziała tylko, że go kocha, ale nie może z nim być. Przyszłość ze Stevenem nie zapowiadała się kolorowo. Skazana by była na ciągłe użeranie się z chłopakiem. Z nim i jego przeróżnymi nałogami, do których mógł przecież wrócić. Jednak chciała dać mu chociaż trochę przyjemności, dlatego pozwoliła mu na wszystko i kochała się z nim tej nocy.




***



        Siedziała w kuchni i piła poranną kawę. Pod kuchennym stołem jak zwykle leżał Lennon i spał jednocześnie pilnując porządku. Niby wszystko wyglądało normalnie, ale niestety tak nie było. Hope zżerało poczucie winy. Zdradziła Joe'ego i to jeszcze z jego najlepszym przyjacielem, którego kochała. Umówiła się ze Steven, że nikt się o tym nie dowie, ale przecież prawda zawsze wyjdzie na światło dzienne. 

 Odłożyła filiżankę na stół i niepewnie rozejrzała się po całym pomieszczeniu. Od pamiętnej nocy minął już tydzień, a ona nadal przejmowała się, że ktoś się o tym dowie. A co najgorsze, że już ktoś o tym wie. Nie mogła spać po nocach, ale czy miała powód, aby obawiać się swoich własnych przyjaciół? Nie, przecież nawet gdyby wiedzieli, to i tak by nic nie powiedzieli Perry'emu. A sam Joe raczej niczego się nie domyślał, więc nie miała się czego obawiać.
 Do kuchni wszedł zadowolony Joe. Pocałował dziewczynę w czoło i dosłownie skacząc podszedł do szafki i wyciągnął z niej szklankę, do której nalał wody. Blondynka na widok, aż tak uradowanego gitarzysty nie mogła powstrzymać uśmiechu cisnącego się jej na usta.
- Co ci się stało? - zapytała.
Chłopak odwrócił się w jej stronę i uśmiechnął się cwaniacko. 
- Taki dobry dzień mam. - odparł i powrócił do picia wody.
- Perry, zjebie, co ty masz z tą głową?! Wiesz, która jest godzina?! Rozumiem, że zmieściłeś się w spodnie, ale to nie znaczy, że możesz wszystkich budzić! - w kuchni pojawił się Steven w samych bokserkach w panterkę.
Joe słysząc wypowiedziane przez niego słowa i widząc jego gacie popluł się wodą. Hope zaczęła się głośno śmiać, lecz po chwili się opanowała i spojrzała niepewnie na Tylera.
- Z czego się ryjesz, tłuku?! Nigdy nie widziałeś męskich gaci?! 
Gitarzysta na te słowa zaczął śmiać się jeszcze głośniej. Steven pokazał mu tylko środkowy palec i wyszedł z pomieszczenia. Poszedł na górę do swojego pokoju, zapewne, aby pójść dalej spać.
 Do uszu dwójki pozostałej w kuchni dobiegł dźwięk dzwonka. Blondynka spojrzała pytająco na swojego chłopaka, aby upewnić się czy nikogo nie zapraszał. Joe wzruszył ramionami i ruchem głowy kazał dziewczynie otworzyć. Ta posłała mu spojrzenie pełne złości i wstała od stołu. Kiedy otworzyła drzwi, zaniemówiła i jedyne do czego była zdolna to wpatrywanie się w chłopaka przed sobą. Teraz już wiedziała, przypomniało jej się. To właśnie on obserwował ją i Perry'ego w parku.
- Ray...? - zapytała cicho, ale Tabano wszedł do domu odpychając ją.
Rozejrzał się dookoła, tak, jakby czegoś szukał. A prawda była taka, że szukał kogoś. Przepchnął się obok Joe'ego, który zaskoczony zachowaniem gościa przyszedł zobaczyć co takiego on chce.
- Co ty człowieku odpierdalasz?! - krzyknął Perry. - Wypierdalaj z tego domu!
Chłopak odwrócił się w jego stronę i zmierzył go wzrokiem. Uniósł jedną brew do góry i westchnął.
- Poszukuję twojego przyjaciela Stevena. Zapożyczył ode mnie trochę koki, a kasy nie oddał. A poza tym... Muszę mu oddać.
- Co oddać? - wtrąciła Hope.
Tabano spojrzał na nią tak, jakby było to oczywiste. Przewrócił oczami i bez pytania poszedł na górę. Joe z początku był trochę zaskoczony, ale po chwili ruszył za nim i złapał go za ramię.
 Zaciekawiony zdarzeniami odbywającymi się na schodach, Tyler zszedł na dół, a kiedy ujrzał Ray'a wyglądał tak, jakby miał zaraz stamtąd uciec. Ten zobaczył go i uśmiechnął się szyderczo.
 Chłopak wyrwał się Perry'emu, podszedł do Stevena i uderzył go w twarz tak, że wokalista zachwiał się i gdyby nie poręcz, upadłby.
- To miałem mu oddać - odparł na wcześniej zadane pytanie. - A teraz dawaj kasę, Tallarico. 
Steven podniósł wzrok na byłego kumpla i spojrzał na niego jak na idiotę. Pomimo tego, że dostał od niego w twarz nadal mógł się z niego naśmiewać i wcale się go nie bał. A wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej chciał stanąć teraz przed Tabano i go wyśmiać. 
 Pewnie zrobiłby to, gdyby nie Joe, który uderzył Ray'a, przez co tamten krzyknął z bólu. Jednak szybko się odwrócił i oddał gitarzyście. Potem do bójki włączył się Tyler, i tak rozpętała się niezła bijatyka.



***


  - Ała, kobieto to boli!
- Zabieraj te łapy, bo ci je poucinam!
- Ciebie boli? Zobacz co ja mam!
Hope oczyszczała rany chłopaków wodą utlenioną, co raczej im się nie podobało. Siedzieli jednak posłusznie i starali się wycierpieć tę męki, a jedyne czym okazywali swój ból, to krzyki bądź wiercenie się. Udało im się wyrzucić Ray'a z domu, lecz dla nich samych nie skończyło się to za dobrze, ponieważ jak się okazało, Tabano miał ze sobą scyzoryk. 
- Było trzeba nie spadać ze schodów - dziewczyna zwróciła się do Stevena. I nie dać  się pobić.
Wokalista zrobił obrażoną minę i odwrócił głowę w drugą stronę.
- Czy ja mam być zawsze gotowy na takie akcje?
Blondynka westchnęła, zaśmiała się cicho i cmoknęła Tylera w policzek, na co chłopak od razu się ucieszył. Zazdrosny Joe przyciągnął do siebie swoją dziewczynę i wytknął język przyjacielowi, jednak po chwili uśmiechnął się głupkowato.
- Ty, Steven, dobrze, że spodnie założyłeś zanim Tabano przylazł.
Wokalista mruknął coś pod nosem i z obrażoną miną wyszedł z pomieszczenia. Perry zaczął chichotać, a Hope pokręciła głową z zażenowaniem. 



_____________________________

Ech... To już przedostatni rozdział opowiadania. Trochę dziwnie się czuję, bo jedno z moich dzieci właśnie umiera. Kurde. Rozdział wstawiam dzisiaj, bo kiedy spojrzałam na zegarek uznałam, ze jeszcze 17 nie ma, więc co mi szkodzi? Trochę szybko, ale to dlatego, że teraz chcę dodawać rozdziały tylko w piątki, soboty czy tam niedziele.
Więcej do powiedzenia nie mam. Tylko tyle, że zapraszam do komentowania, bo to dla mnie bardzo ważne.



12 komentarzy:

  1. Chcę zobaczyć bokserki w panterkę Stevena!
    Teraz!
    Nał!
    XD
    Hahahhahahahahah chciałabym widzieć tą akcję jak schodzi taki poważny i zdenerwowany do kuchni w tych slipach hahahahahha xd
    Czekałam dniami i nocami na ten rozdział (Z przerwami na siku :P)
    I powiem ci
    warto było tyle czekać :D
    Hmmmm
    Ray
    Interesujący człowiek XD
    Raczej go nie polubię :P
    Eehhh no i Hope
    Wkurzyła mnie trochę
    Ale mam dylemat
    bo lubię i Joe i Stevena
    więc nie będę ją wyzywac od "dziwek" etc.
    Czekam na kolejny
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ten... Ma takie dzisiaj na sobie, choć powinien być dzisiaj u Rocky, nie u mnie, ale to wiem. XD
      Dobrze, że miałaś przerwy na siku.
      Dziękuję, bardzo się z tego powodu cieszę. Ostatni rozdział był chyba dwa tygodnie temu...
      I tak już nie zdążysz. Był na początku, a teraz już go więcej nie będzie, bo koniec opowiadania. ;c
      Dziękuję bardzo.

      Usuń
    2. Jaki koniec?!?!? O.O
      Nie wyrażałam zgody na jakiś tam "koniec" @.@
      Albo...
      nie!
      Na pewno nie!
      Pamiętałabym coś takiego!
      Niczego nie podpisuję bez swojego prawnika! @o@

      Usuń
  2. Umówmy się, że prześlesz mi zdjęcie Tylera w owych bokserkach...choć, kto wie, równie dobrze mogły być to gacie Hamiltona albo Brada, bo on takie lubią. xD
    Bardzo dziękuję za dedykację!
    Ojeeeeeeeeeeeeeeeeeej. Przecież wiemy, że Hope kocha Stevenka, zna go od przedszkola, to ale Joe fajniejszy (jak dla mnie). Po prostu mam większe zamiłowania do gitarzystów, niż wioślarzy. Ale prawda (jak dla mnie) jest taka, że Hope kocha Stevena. I to, że że poszła z nim do łóżka, nic nie znaczy. Nikt się nie dowie, chyba że Joey ich podglądał.
    Co ten Joe taki uradowany? I skacze? xD
    Taaaaa, Tyler i jego męskie gacie.
    To Tabano ich obserwował? Ten skurwiel?!
    Ejjjjjjjj
    ej
    ale powiedz mi, Faith
    że z tą koką
    to przed odwykiem
    a nie po...
    Aaa bijatyki są zajebiste i fajnie, że Joe uderzył Raya. Mój Joe...<3
    "Ała kobieto, to boli"- hahahhahhahahaahahahhaha
    Scyzoryk chuj miał? A to chuj!
    "Trzeba było nie spadać ze schodów" hahahahahha
    "- Ty, Steven, dobrze, że spodnie założyłeś zanim Tabano przylazł"- hahahahahahahhahaahahahahahaahahahahahhaahhahahahahahahahhaahhahahaahahahahahahahahahaha zajebiste


    Jak to...przedostatni? Ale...jak to?! No nie, proszę! :c Ja kocham to opowiadanie!
    Ale z drugiej strony byś kontynuowała opowiadanie ze Stradlinkiem <3 w roli głównej. Tym nigdy nie pogardzę.
    Rozdarta jestem.
    Ale zajebisty rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy takie lubią, a Brad to kocha. XD
      No właśnie, jeśli nikt ich nie widział to nikt się nie dowie. Joey agent.
      No taki dobry humor miał chłopak.
      Męski gacie są bardzo fajne. :D
      Z tą koką to się dowiesz w następnym, ale się nie martw.
      Przecież woda utleniona jest straszniejsza od jakiejkolwiek bójki. ;_;
      No, jak by tak w tych gaciach wyskoczył do niego... XD
      No niestety, to już koniec, ale powiem Ci, ze epilog będzie też dla Ciebie, bo to Ty (nieświadomie) pomogłaś mi coś wybrać...
      Nawet gdyby to się nie skończyło, to tamto by było. Tylko rzadziej.
      Dziękuję bardzo.

      Usuń
  3. Kocha go i nie zmieni tego. Hope kocha Stevena, inaczej nie pozwoliłaby mu na to, na co mu pozwoliła. Oszukuje siebie i Joe, więc powinna przestać, zanim go zrani, a przy tym siebie i Stevena. Między innymi dlatego jest lepiej mówić, co się czuje.Ona z nim przecież była. Wiesz, co może się stać.... Wtedy dowiedzą się wszyscy.
    Mam nadzieję, że będzie dobrze. Ona musi zrozumieć, że kocha Stevena. Może i Joe jest logicznie sto razy lepszy i bardziej odpowiedzialny, to Stevena Hope kocha naprawdę:(
    Musi to zrozumieć, a ja idę kończyć oglądanie filmu. Głupi komentarz? Więc przepraszam, ale zdania na razie nie zmieniam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ona go kocha, ale nie chce tego okazać.
      Wiem co może się stać, ale nie powiem czy się stanie.
      No właśnie, Perry jest logicznie lepszy, ale kocha Tylera i nic tego raczej nie zmieni. :c
      Nie jest głupi, Fly, ile razy będziesz mi to gadać, co?

      Usuń
    2. Jeszcze: 1000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000 razy.

      Usuń
  4. Przedostatni? :O W mordę jeża! Teraz to mnie dopiero zostawiłaś z mętlikiem we łbie. W następnym rozdziale się wszystko okaże, tak? Z kim ona naprawdę chcę być i z kim będzie? Kurde, już się nie mogę doczekać!
    Ale... Ma być z Tyler'em! Hope go kocha, naprawdę go kocha, Joe to jest tylko wymówka.
    Musi być z nim, musi :_: Steven może nie do końca na nią zasługuje, ale ją kocha. A Perry mnie wkurwia. Pff, co to ma być, że pokazał łbem na drzwi, żeby Hope otworzyła, a sam nie mógł iść?! Sukinsyn, tyle w temacie. Ona nie powinna nigdy nic do niego poczuć.
    Kurde, no Faith, nie wiem co jeszcze napisać.
    Może, że również marzę o zobaczenia mojego półmęża w gaciach w panterkę xD
    A! Ray to skurwiel, dziękuję za uwagę :_:
    No dobra, to czekam na dalszy ciąg. ♥

    Hugs, Rocky.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, w następnym i epilogu... :c
      Yhm, znając mnie to następny rozdział będzie dopiero za kilka tygodni, bo nie będę chciała się rozstać z opowiadaniem.
      Nie zasługuje, ale kocha, ech.
      No, Nasz półmąż w takich gaciach to jest coś. XD
      Dziękuję za komentarz.

      Usuń
  5. Dobra, moja Droga, jestem dzisiaj jednak, ale jestem. I w sumie... Ja... To znaczy... Nie wiem, jak to ująć w słowa, ponieważ... Z jednej strony coś mnie tak niesamowicie bardzo urzekło. A z drugiej, to dałabym Hope w twarz. Ale po kolei: ,,Jednak chciała dać mu chociaż trochę przyjemności, dlatego pozwoliła mu na wszystko i kochała się z nim tej nocy.'' - Boże. Kobieto. To, jak i cały ten ostatni fragment pierwszego (wszystko jasne), mnie po prostu... Tak trafiło. Śliczne to jest. Steven się mógł nacieszyć, pewnie, ale z drugiej strony... Co z Joe? Czy to nie z nim czasem postanowiła nadal żyć? Owszem, z nim. Dlaczego, skoro tak, spała z Tylerem?! Z litości?! Ooo, nie. Kurwa. To mogą byc Toxic Twins, ale miłość to jednak miłość.
    Ale dobra. Minął tydzień. Nic się nie wydało. Perry szczęśliwy, a Steven jakby nie okazuje tych swoich...emocji. Chociaż w sumie jakieś uczucia są, skoro Joe aż zaczął interweniować. Cholera, nie umiem poskładać tego komentarza, choć bardzo mnie on zaskoczył. Pozytywnie, tego się nie spodziewałam.
    Powiem Ci szczerze, że gryzie mnie to, co się stało. Hope chce być z Joe, którego zdradza z jego najlepszym przyjacielem aka bratem. Co dalej? Skoro to jest przedostatni rozdział... Chryste Panie, jak to się skończy? Teraz nie będę mogła się skupić!
    Painted On my Heart...wiesz, tutaj też elegancko wstrzeliłaś się z tytułem opowiadania. Pięknie.
    Dziękuję i czekam. Na wszystko! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo.
      No właśnie z nim postanowiła, ale jednak coś czuje do Stevena... Ja sama nie wiem.
      Skończy się głupio. Tyle mogę powiedzieć. Myślę, że nikt się z takiego zakończenia nie ucieszy, ale trudno.
      Ha, dziękuję jeszcze raz.

      Usuń

Jeśli już tu jesteś i przeczytałeś, zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Nawet jedno słowo potrafi dać pozytywnego kopa :) Wyraź Swoje zdanie, to co myślisz, czujesz, kogo lubisz a kogo nie.