piątek, 19 września 2014

I Don't Want To Miss A Thing 20


Tak, wiem, że trochę tak od dupy wstawione, ale co na to poradzę, że początek napisałam wcześniej?
A więc, chciałabym polecić bloga, który jest wręcz świetny - http://all-bad-things-can-continue-forever.blogspot.com/
Zastanawia mnie tylko czy autorka będzie dalej pisać, bo minęły dwa tygodnie, ale to pewnie przez szkołę. ;_; Jezu, ten mój rozdział jest w chuja długi, nie tak miało być. Tak, dopiero zauważyłam. A teraz to, co napisałam wcześniej - 
Mamy następny rozdział i tak, wiem, że powinnam w końcu dodać Show Me Heaven albo dokończyć Painted On My Heart, ale jakoś nie miałam na to ochoty. POMH nawet nie zaczęłam, a SMH... Utknęłam w środku rozdziału. Wybaczcie. 
Ale za to mam dla Was to coś. Sama nie jestem z niego zadowolona, ale jakoś to będzie. W końcu powinnam coś wstawić, bo tydzień minął. Tylko szkoda, że takie gówno troszeczkę, ech.
W następnym spodziewajcie się akcji ślubnej Mike'a, Izzy'ego i Nat, perspektywy Tylera... A przynajmniej to w nim powinno być, jakby co, to mnie zbijcie jeśli nie będzie.
Zapraszam do czytania!

Z dedykacją dla Vikifog H, jeśli to czyta.

_____________________________


    Stałam przed lustrem i tempo wpatrywałam się w swoje odbicie. Data ślubu Michaela i Lily, z którego nikt się nie cieszył, przerażająco szybko się zbliżała. Każdego dnia myślałam o tym, jak będzie wyglądało życie Nancy i Quentina po tym jak Thompson na dobre się tam wprowadzi. A co z samym Jacksonem? On chyba nie widział jej zachowania. Zaślepiony był jej urodą i kłamstwami. Sama nie wiem jak facet może polecieć tylko i wyłącznie na ładną buźkę. To tak cholernie płytkie, ale niestety prawdziwe. Przecież na przykład taki Tyler, chce mnie przelecieć, bo...? Nie, tu sama nie znam odpowiedzi. Ładna w końcu nie jestem, a na pewni już brzydsza od Natalie czy Erin. Właśnie, nie widziałam się z nim od dłuższego czasu, prawie miesiąc zleciał. Ostatni raz wtedy na imprezie, kiedy to po pijaku wyznał mi miłość i chciał mnie przelecieć. Czy tęsknie? Chyba tak. Jednak ciągle dręczy mnie pytanie, czy mówił wtedy prawdę? Oby nie.
 Wygładziłam materiał turkusowej sukienki, którą aktualnie miałam na sobie. Za mną stała Natalie i przyglądała mi się uważnie. Byłyśmy w jednym ze sklepów w Los Angeles, które raczej nie zaliczają się do tych tanich. Skąd ona bierze kasę? Nie, skąd ja mam wziąć kasę? Sukienka może i była ładna, ale droga. Choć Nat uparła się, że muszę wyglądać elegancko na ślubie, bo jestem świadkową, to nie przewidziała kosztów tych zakupów. Przecież skąd ona wytrzaśnie tyle pieniędzy? Wyczaruje? Jeden z jej facetów ją sponsoruje? Bądźmy szczerzy, ostatnimi czasy Natalie zrobiła się okropnie puszczalska. Nie wiem czy chce przez to zapomnieć o Stradlinie, czy chodzi jej o coś innego. 
 Westchnęłam i spojrzałam na przyjaciółkę pytająco. No, bo co ja mam teraz zrobić? Skoro ta się uprała na tę kieckę, a jest aż tak droga?
- Wyglądasz w niej ślicznie. Na pewno spodobasz się Jon'owi - powiedziała, a z torebki wyjęła dzwoniący telefon. - No chyba, że chcesz podbić serce kogoś innego... Zobacz kto do mnie dzwoni. Hm, czyżby to nie twój Stevenek?
Pominęłam już to co powiedziała o Bon Jovi'm i z zaciekawieniem zerknęłam na jej telefon. Rzeczywiście, dzwonił do niej Tyler. Uniosłam jedną brew do góry i spojrzałam na nią z... zazdrością...? Ale żeby nie przyznawać jej racji, wzruszyłam tylko ramionami i starałam  się udawać obojętność. Tylko co on od niej chce? Ej, przecież mnie to nie obchodzi, co nie?
 W końcu odebrała i przeszła gdzieś dalej, aby z nim porozmawiać. Co się stało? Przeleciał już wszystkie dziwki na Sunset i teraz szuka sobie kogoś nowego? Dobra, Nat nie jest dziwką, po prostu mamy z nią małe problemy. Kurwa, normalnie jakby była moim i Gunsów, nie usłuchanym dzieckiem. A przecież to oni są w tym przypadku dziećmi, nie ona. 
 Jeszcze raz zerknęłam na siebie w lustrze. Kurde, naprawdę jestem okropna. Ha, już wiem, że Steven chce mnie tylko przelecieć, bo jeszcze tego ze mną nie zrobił, nie dlatego, że coś do mnie czuje. Przecież, kurwa, jestem dla niego za brzydka, on woli inne, ładniejsze i co najważniejsze łatwe. No i oczywiście, jego wybranka musi być też dobra w łóżku. Pokręciłam głową i westchnęłam.
 Po kilku minutach Natalie była już obok mnie i patrzyła się na mnie tak, jakby oczekiwała tego, że zaraz nie wytrzymam i spytam ją co chciał Tyler. A muszę stwierdzić, że nie zapytanie oto jest cholernie trudne. Ale z drugiej strony, co mnie to obchodzi? Przecież jemu na mnie nie zależy, chciał mnie tylko przelecieć. A nie odzywa się dlatego, że spalił całą sprawę i rozegrał wszystko nie tak, jak chciał, bo był wtedy pijany. Dam sobie głowę uciąć, że chciał mnie zwabić do łóżka wtedy, kiedy będzie trzeźwy, na czułe słówka i tak dalej. A nie wypaliło, bo zachciało mu się ruchać kiedy był nachlany i jego plan szlak trafił, ponieważ powiedział mi o tym dosłownie. Tylko...
- Co chciał Steven? - zapytałam.
No dobra, to było silniejsze ode mnie. Czy chciałam, czy nie i tak bym zapytała. Przecież to było jasne i dla mnie, i dla Nat, która uśmiechnęła się szeroko. No co? I może jeszcze mi nie powie? Jeśli nie, to ją chyba normalnie rozniosę. 
- Wiedziałam, że zapytasz. Tylko Faith, po co się nim interesujesz? Rozumiem, że kasa i, że jest dobry w łóżku, bo sama miałam okazję tego zasmakować, ale zobacz, poza tym nie ma nic do zaoferowania, bo prędzej czy później i tak cię zostawi. 
Po tych jej słowach myślałam, że się zaraz rozpłaczę albo, że podejdę do niej i ją uderzę. Spała z nim? W sumie to nigdy jej nie mówiłam, że ja coś... Ja coś?! Ja przecież nic do niego nie czuję. To tylko przyjaźń. Nie, to była przyjaźń, bo Wielki pan Tyler okazał się chujem liczącym tylko na seks. Ale miała racje, on chce tylko przelecieć, bo liczy się dla niego zaliczenie laski. A do zaoferowania? W sumie też ma racje, ponieważ i tak nie będzie kochał, choć jej raczej chodziło o co innego... Tylko, że mi nie chodzi o kasę i seks! Tu chodzi o naszą byłą przyjaźń. 
- To powiesz mi w końcu, co chciał czy będziesz tak stała? - zapytałam szorstko. - I co z tą sukienką?
- Jak to co? Sukienkę bierzemy, zdejmuj ją - ruchem ręki zagoniła mnie do przymierzalni. Zamknęłam za sobą drzwi i dalej słuchałam co ma mi do powiedzenia. - A Steven pytał się o ciebie - zamarłam. Jak to o mnie, do chuja pana?! - Chciał wiedzieć czy jesteś na niego zła, jesteś?
- Tak, jestem.
Po wypowiedzeniu tych słów, już ubrana w swoje ciuchy wyszłam z ciasnej przymierzalni i wepchnęłam Natalie sukienkę w ręce. Czy nie mógł przyjść do mnie sam i wszystko wyjaśnić? Nie, wolał wyręczyć się Nat, żeby oszczędzić sobie zbędnych kłótni ze mną. Przecież tak jest o wiele łatwiej. I teraz co? W ogóle do mnie nie przyjdzie? Czyli, że to już koniec naszej znajomości? Fajnie, zajebiście. Nie dałam mu dupy, więc już jestem zła, tak?
 Stanęłam przy kasie i czekałam aż Natalie ruszy swój tyłek i przyjdzie do mnie. Wyjęłam z kieszeni spodni portfel i zaczęłam przeliczać pieniądze. Niby powinno starczyć, ale co z kasą na inne wydatki? Mamy nie jeść, bo kupiłam sobie sukienkę? Dobra, nie dramatyzujmy. Nie jestem jedyną osobą z pieniędzmi w Hellhouse, ale reszta woli je wydawać na wódkę czy narkotyki. A w przypadku Nat są tą właśnie ubrania, więc...?
 Natalie znalazła się obok mnie i podała babce zza lady sukienkę. Ta zapakowała ją do reklamówki, a ja dałam jej pieniądze. Gdy wychodziłyśmy, zobaczyłam tylko, że sprzedawczyni uśmiecha się do nas sztucznie. Ech, jak w każdym sklepie. Starają się być miłe i jakoś tak właśnie im to wychodzi. Sztucznie.
 Wsiadłam na miejsce kierowcy do rozpadającego się samochodu chłopaków, którego już dawno powinien ktoś dać do naprawy, ale oczywiście nikt chętny nie jest. Spojrzałam ze złością na Natalie, która z torebki wyjęła coś do makijażu i zaczęła się malować. Właśnie dlatego nienawidzę z nią jeździć, wpycha łeb w przednie lusterko i ja nic nie widzę. No,bo oczywiście zawsze musi wyglądać idealnie, kurwa. Z takimi osobami się nie da żyć...



***


     - Do garniaka mam założyć kolorowe, czy czarne majtki? - z sypialni Hudsona rozniósł się krzyk na cały dom.
- Jakie chcesz. Przecież nie będą ci prześwitywać... Ty zakładasz garniak?! Pierdole, czyli, że ja też muszę? - do pomieszczenia wszedł Izzy.
Slash, który stał w pomieszczeniu tylko w niebieskim ręczniku przepasanym na biodrach, rzucił w rytmicznego poduszką i kazał zasłonić mu oczy. Ten zaśmiał się i zrobił to co mu kazał przyjaciel.
- Ale wiesz, że tak trudno jest prowadzić inteligentną rozmowę? - zapytał Stradlin.
- Z tobą nie da się prowadzić inteligentnej rozmowy. - warknął Mulat i wszedł do łazienki, z której po chwili wyniósł dwie pary bokserek, jedną czarną, a drugą czerwoną. - Które?
Gdyby nie zasłonięte oczy bruneta, Saul dostrzegłby spojrzenie, które posłał mu przyjaciel. Gunsi nigdy nie odznaczali się inteligencją, a jedynym wyjątkiem był Izzy. Teraz Hudson kazał rytmicznemu, który miał zasłonięte oczy, wybrać kolor bokserek. Po dłuższej ciszy w pomieszczeniu Slash zrozumiał o co chodzi i pozwolił Jeff'owi spojrzeć na niego. Ten przekręcił głowę w jedną, potem w drugą stronę, następnie jeszcze raz w prawo aż w końcu wskazał na te czarne.
- Dzięki... - mruknął Hudson. - A wiesz może gdzie polazły dziewczyny? I zasłoń oczy jeszcze raz, teraz założę te czerwone. 
- Nie wiem, chyba do sklepu po sukienki.... Długo będziesz zakładać te gacie?
- Czekaj, pomyliłem strony i założyłem na odwrót. 
Z ust rytmicznego na światło dzienne wyszło jego ulubione słowo, czyli 'whatever'. Westchnął i stanął tyłem do Slasha, aby zapalić papierosa. W tym samym momencie do pokoju wszedł Duff w samych skarpetkach, bokserkach i przewieszonym przez szyję krawacie.
- Slash, nie widziałeś moich bu... Aaaa! - jego oczom ukazał się gitarzysta próbujący włożyć czerwone gacie. Szybko zasłonił oczy. - Co wy tu robicie?!
- A nie widać? - zapytał Izzy.
Basista zrobił wielkie oczy i powoli zaczął wycofywać się z pokoju.
- Ok, nie będę wam przeszkadzać...
Stradlin zaczął się śmiać, a Slash wykrzywił twarz w grymasie obrzydzenia. Szybko naciągnął bokserki na siebie i powiedział brunetowi, że może już patrzeć. Ten odwrócił się w jego stronę i widząc jego wyraz twarzy parsknął jeszcze głośniejszym śmiechem, po czym opuścił pomieszczenie, aby samemu wybrać jakieś ciuchy na wesele.
 W tym samym momencie gdzieś w swoim wielkim, zasyfionym i jednocześnie czystym, jak dla niego pokoju, Axl wraz ze Stevenem rozmyślali nad prezentem dla przyszłej pary młodej. W końcu to ślub samego Michaela Jacksona. Adler wyciągnął zza ucha ołówek i na papierze toaletowym zaczął zapisywać przeróżne pomysły Rose'a, a było ich mało.
- Ale co my mamy mu kupić? Przecież on ma wszystko. - Rudy kopnął szafkę stojącą pod ścianą.
Blondyn zamyślił się na chwilę, przez co zaczął gryźć końcówkę ołówka. Myślał, myślał i nic wymyślić nie potrafił. Do czasu gdy zniecierpliwiony Axl nie rzucił w niego puszką o piwie. Wtedy go olśniło.
- Dajmy im coś od siebie! Takiego, no... Zdjęcie! Jakieś wspólne, ładnie walniemy rameczkę i po sprawie. 
- Wątpię, żeby Lily spodobał się taki prezent. Ona by raczej wolała coś wykurwiście drogiego...
- I chcesz wydać na nią kasę?! - krzyknął zdziwiony Steven.
Rose westchnął i powrócił do chodzenia w kółko po pokoju. Teraz to on myślał nad tym, aby Adler nie wyszedł na za mądrego i, żeby pochwały za pomysł ze zdjęciem przypadły właśnie mu. Niestety musiał się poddać, bo nie chciało mu się grozić przyjacielowi, dlatego przystał na jego pomysł.
 Zbiegli razem na dół, choć Axl raczej zszedł ociągając się, aby poinformować wszystkich o prezencie jaki planują kupić Michaelowi i Lily. Jednak na dole nie było nikogo oprócz śpiących psów, które raczej nie mogły zaakceptować ich propozycji. Dlatego też chłopacy zaczęli wydawać dziwne odgłosy i w przypadku Stevena - uderzać patelnią o szafkę kuchenną. Wtedy, jak na zawołanie, na dole zjawiła się reszta zespołu. Niestety, na ich zdaniu aż tak bardzo im nie zależało.
- A gdzie dziewczyny? Erin, Mandy, Faith, Natalie i Rosemary? - zapytał perkusista. - Gdzie moja Rosemary?! - ponowił pytanie.
- Nie drzyj się tak, poszły kupić sukienki, więc wiesz... Za szybko nie wrócą. - mruknął Izzy.



***


      Później okazało się, że chłopaki mieli rację, bo za szybko nie wróciłyśmy. Natalie chciała jeszcze objechać kilka sklepów, w których nakupowała masę rzeczy, których i tak na wesele nie założy. No chyba, że chce mieć na sobie kilka warstw... Nie, na pewno nie chce. Po prostu jak ona wejdzie do sklepu, to nie wyjdzie z niego dopóki nie przymierzy wszystkiego i nie kupi tego w czym, i tak chodzić nie będzie. To jest bardzo logiczne i normalne, mhm. Za to kiedy już wróciłyśmy z miasta, był już wieczór, więc za dużo nie zrobiłam tego dnia. Chyba, że wykąpanie się i pójście spać liczy się. Byłam tak zmęczona, że nawet nie słuchałem tego o czym mówią do mnie chłopacy, pokiwałam tylko głową, na znak iż się zgadzam. Na co się zgodziłam, dowiedziałam się dopiero następnego dnia przy szybkim śniadaniu. Okazało się, że chodzi o prezent ślubny, którym miało być zdjęcie. Pomysł w sumie nie najgorszy, bo co można dać osobie, która ma prawie wszystko?

 A dzisiejszego dnia... Dzisiejszy dzień jest najgorszym dniem w życiu Michaela, a przynajmniej uświadomi to sobie za kilka lat, jeśli nie miesięcy bądź dni. Tak, to już dzisiaj wychodzi on za Lily. Powiedzą sobie 'tak', bo co innego? Przecież on jest w niej ślepo zakochany. Nie, w jej cyckach i wytapetowanej twarzyczce. No, bo tak to w czym innym? W charakterze? Wątpię. Większość facetów leci tylko na to, a potem okazuje się, że źle wybrał. No, ale trudno, jego wybór. Nie zamierzam namawiać Mike'a do tego, aby ją zostawił, bo to w końcu jego życie i jego wybór. 
 Stałam przed lustrem ubrana w tą turkusową sukienkę i przyglądałam się sobie. Pewnie nie robiłabym tego, gdybym nie była świadkową na tym ślubie. I pewnie bym się spóźniła, gdyby nie to, że jestem tą pieprzoną świadkową. Od razu mówię, już nigdy nią nie będę, bo to za dużo pracy. Trzeba być na czas, a nawet przed czasem, w kościele, a potem jechać jeszcze zrobić głupie zdjęcia. Normalnie to bym spóźniła się na całą mszę i przyjechała tylko na imprezę albo... Normalnie to bym się w ogóle nie zgodziła na bycie świadkową, ale z uwagi, że to ślub Michaela i to na dodatek z Lily - zgodzić się musiałam.
 Westchnęłam. To chyba nienormalne, że w ogóle przeglądam się w tym lustrze i, że obchodzi mnie to jak wyglądam. Ale jest to ślub, na którym raczej trzeba dobrze wyglądać, a chajta się sam Michael Jackson, więc mogą pojawić się na nim niezapowiedziani goście w postaci dziennikarzy, którzy za wszelką cenę będą chcieli zrobić zdjęcie młodej parze, jak i gościom. Dlatego moje przeglądanie się i wszelkie poprawki są uzasadnione. Sukienkę mam ładną, ale ja sama to już co innego. 
- Jestem, kurwa, okropna. - mruknęłam pod nosem.
- Wcale nie. Jesteś śliczna. - przestraszyłam się trochę słysząc ten głos za sobą.
Odwróciłam się gwałtownie do tyłu i ujrzałam Tylera, który musiał przyglądać się mi od dłuższego czasu. Stał sobie opierając się o drzwi od pokoju. Ubrany w coś w podobie do garnituru, a w ręce trzymał kwiaty. Nie znam się na nich, więc nie powiem jakie kwiaty miał w posiadaniu. Zresztą przecież ja rozróżniam tylko róże, tulipany, słoneczniki, bo to raczej oczywiste. Innych nazw nie znam. Ale tu o jakieś badyle nie chodzi, tylko o niego. Po o tu przyłaził? Znów zachciało mu się mnie przelecieć?
 Podszedł do mnie powoli i stanął przede mną. Spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się delikatnie.
- Po co tu przyszedłeś? - zapytałam szorstko.
Jego uśmiech znikł mu z twarzy. Co on myślał, że ja tak po prostu mu wybaczę to, że chciał zmusić mnie do seksu? I co, pewnie jeszcze uważa, że dam mu się przelecieć? Idiota. 
- Chciałem cię przeprosić... Za tamto - powiedział cicho i spuścił wzrok. - Tęskniłem za tobą.
No dobrze, może i wygląda słodko i tak się zachowuje, ale ja nie chcę. Nie chcę, żeby to wyglądało tak jak do tej pory. Dlaczego wszystko nie może być jasne? Czemu on raz mówi mi, że nic do mnie nie czuje, a potem próbuje wytłumaczyć, że mnie kocha? Dlaczego nie może być tak jak kiedyś? W sumie to zawsze tak to wyglądało, ale wtedy ja nie zastanawiałam się nad tym czy on mnie kocha, a te dwa słowa 'kocham cię' rozumiane były po przyjacielsku. A teraz? Teraz on mi mówi, że kocha mnie tak naprawdę, a potem się rozmyśla. Po prostu bawi się mną i czeka aż wskoczę mu do łóżka. Tylko dlaczego nasze relacje stały się... takie?
 Podniósł wzrok i spojrzał na mnie. Westchnęłam. I co ja mam mu powiedzieć? Przecież nie chcę tego kończyć. Chcę nadal się z nim przyjaźnić, ale nic więcej i musimy to sobie w końcu wyjaśnić. Chciałabym się cofnąć z tym wszystkim do takiego czerwca na przykład. Wtedy wszystko byłoby łatwiejsze. O wiele łatwiejsze.
- Gniewasz się na mnie jeszcze? - zapytał.
Teraz to ja spojrzałam na niego i... Kurwa, czy my nie możemy udawać, że zdarzenia sprzed kilku dni w ogóle nie było? Wtedy moglibyśmy zachowywać się normalnie, ale raczej nie powinniśmy zapominać, bo musimy sobie to wyjaśnić. Tylko, że ja chcę zapomnieć... A gdybym tak dała mu to czego on chce, a przynajmniej ja myślę, że chce? Wtedy przekonałabym się, czy naprawdę chodzi tu tylko o seks i miałabym wszystko z głowy. Przecież lepiej jest trochę pocierpieć teraz niż robić sobie nadzieję, że chodzi tu tylko o przyjaźń. Tak, zrobię to. Tylko sukienka mi się pogniecie... Kurwa.
 W ogóle odleciałam i zajęłam się swoimi myślami, więc kiedy wspomniałam o pogniecionej sukience, mało co nie wybuchłam śmiechem. Dobrze, że tego nie zrobiłam, bo to raczej nie odpowiednie zachowanie do tej sytuacji. Tylko, co ja w ogóle chcę zrobić? Dać się przelecieć Stevenowi? W sumie to, to chcę właśnie zrobić, a nawet sprowokować go do tego. Przecież tylko w ten sposób dowiem się, czy jemu chodzi o seks. Bo jeśli tak, to zerwie ze mną wszystkie kontakty, a jeśli nie to znaczy, że chodzi mu o przyjaźń.
 Nie odpowiedziałam na jego pytanie, tylko wpiłam się w jego usta. Na początku był trochę zaskoczony, ale po chwili wypuścił bukiet kwiatów z rąk i położył ręce na moje biodra, tym samym przyciągając mnie bliżej siebie. Nasze pocałunki stały się bardziej namiętne, kiedy pociągnęłam go w stronę łóżka. Co w tej chwili czułam? Ból. Bolało mnie to, że on wykorzysta tą sytuację. Tak naprawdę chciałabym, żeby Tyler to przerwał, ale raczej tego nie zrobi. Wszystko we mnie po prostu krzyczało, miałam ochotę się rozpłakać.
 Leżałam na poduszkach z rękami zarzuconymi na szyję Stevena, który znajdował się nade mną. Cały czas całowaliśmy się, dopóki moje ręce nie znalazły się przy rozporku od jego spodni. Wtedy oderwał się ode mnie i spojrzał z zaskoczeniem. 
- Ty... chcesz się ze mną kochać? - spytał marszcząc brwi.
Pokręciłam głową, a w moich oczach zebrały się łzy. 
- Ja chcę po prostu wiedzieć, czy... - zaczęłam, ale po prostu jakoś dziwnie się wtedy poczułam, bo przecież prawdy i tak może mi nie powiedzieć. - Steven, przyjaźnisz się ze mną tylko dlatego, że chcesz mnie zaliczyć, a potem zostawić?
Zaryzykowałam i zapytałam się go o to. W sumie kiedyś musiałam, a dzisiaj? Chyba to nie była odpowiednia chwila, bo za dwie godziny muszę być w Neverlandzie. Cholerne wesele.
- Nie chcę cię przelecieć - powiedział. - To znaczy... Ja... Gdybyś mi to zaproponowała to bym się zgodził... Ale mi nie chodzi tylko o to, rozumiesz? Jesteś pierwszą kobietą, na której mi zależy... Nigdy się jeszcze tak nie czułem, kiedy miałem spotkać się z Cyrindą albo Bebe. Nie tęskniłem za żadną z nich. Nie odczuwałem potrzeby, żeby ona była ze mną, nawet chciałem, żeby sobie poszła i dała mi spokój. A ty... Nawet kiedy mnie denerwujesz - uśmiechnął się. - To nawet nie myślę o tym, żebyś sobie poszła. Dla mnie to byłby koszmar, gdybyś mnie zostawiła... Ale nasze stosunki są czysto przyjacielskie, tak?
Sama się nawet uśmiechnęłam. Zależy mu. Zależy mu na mnie. Nie chodzi mu o seks tylko o przyjaźń. Teraz mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwa.
- Tak. - odparłam.


____________________________

Koniec, kurwa. Miałam ochotę, coś już w tej idealnej akcji rozwalić, ale powstrzymałam się. Obiecuję, że w następny tydzień pojawi się SMH, no chyba, że epilog do POMH, nie wiem. Na pewno któreś z tych. Chyba, że wolicie IDWTMAT... Ja tam nie wiem. Ok, będzie to co uda mi się napisać.
Co dzisiaj w ogóle za dzień...? Wtorek? Tak. W takim razie szybko napisałam ten rozdział, dziwne trochę... Nie będę Wam to już pierdolić, pewnie macie ważniejsze rzeczy na głowach niż czytanie tego.
Proszę o komentarze.
Nawet najkrótsze, anonimowe.

26 komentarzy:

  1. Wiesz co? Żebym nie zaczynała tak jak zwykle, zacznę od gifa. Hahhahahahahahahahahahhahahhahahahahhahaaahha. Będę tym straszyć znajomych! XD Znaczy nie straszyć, tylko doprowadzać do tego, co stało się ze mną, kiedy to zobaczyłam, czyli upadek z krzesła i nieopanowany, 5-minutowy wybuch śmiechu. Ahh ten Steven. W sensie Adler. o Tylerze TERAZ nie wspomnę. Tylko dlaczego wszystkie moje koleżanki mówią, że Tyler wygląda jak małpa?!?! Ostatnio jedna z nich powiedziała że: "Nie no, jednak był przystojny. Ale jak był młody." Już pominęłam tą drugą część zdania, bo Steven jest wiecznie młody i przystojny, ale ONA POWIEDZIAŁA, ŻE BYŁ PRZYSTOJNY!!! Jak się zdziwiłam... Pół roku wcześniej jeszcze mi mówiła, że jak małpa, a teraz taka zmiana i to na plus. Jestem z niej dumna. :D Miałam jeszcze nie wspominać o Stevenie, kurde. ;___; Ale nie potrafię o nim nie nawijać, to silniejsze ode mnie! Jej, muszę posprzątać w pokoju. No więc, nadszedł moment, w którym przewinę ekran w dół, żeby przestać bezczelnie gapić się na Adlera i zacznę pisać na temat rozdziału. A, nie! Jeszcze nie! Jeszcze jedno. A mianowicie chodzi mi o to: "Zastanawiam się po co to w ogóle piszę. Ale... Nie mam chęci do pisania, brak motywacji, weny i tak dalej. Dlatego nie wiem czy rozdziały będą pojawiały się często. Oczywiście może się zdarzyć, że jednak uda mi się wstawić jeden na tydzień, ale bez entuzjazmu... Wasze rozdziały będę czytać i komentować, ale u mnie będzie trochę gorzej. Zastanawiam się czy czasem nie odejść... Tyle. Robię z tego wielką aferę, choć może mi przejść, no chyba, że nie przejdzie. Wtedy... Ech." Faith, kochana, mam nadzieję, że to tylko chwilowe i nie porzucisz bloga. Twoje opowiadania są jednymi z najlepszych, jakie udało mi się dotychczas przeczytać, jesteś naprawdę wspaniałą bloggerką, zawsze, kiedy widzę, że dodałaś nowy rozdział, od razu mam wyszczerz na pół twarzy, więc proszę Twoją wenę, żeby do Ciebie wróciła! Może spowodowane jest to w pewnym sensie tym, że wakacje, i tym samym wolny czas, się zakończyły...? Chociaż w sumie, jestem na bloggerze dopiero od dwóch miesięcy, więc prawdopodobnie się mylę. Okej, to chyba najwyższa pora naprawdę wziąć się za komentowanie ROZDZIAŁU. Lubię robić zakupy, jeśli to chodzenie, bez zamiaru znalezienia konkretniej rzeczy, tylko kiedy jest to takie łażenie i kupowanie tego, co się spodoba, bo kiedy chce się coś kupić, nigdy tego nie ma, a gdy nie wie się co chce się kupić, jakaś rzecz zawsze się napatoczy. Ha, dzisiaj znalazłam w starych ubraniach mojej mamy (chodziła w tym jakieś 20 lat temu, nie wiem, po co to trzyma), 2 koszule, wyglądające dosłownie jak ze Stevena ściągnięte. XD Takie kolorowe, wzorzaste... Muszę iść w jednej z nich do szkoły, tylko najpierw trzeba wyzdrowieć... Już sobie wyobrażam reakcję ludzi. XD Chociaż w sumie często dziwnie się ubieram, może już przywykli. "Tears In Heaven"! Czy Ty wiesz, jak ja uwielbiam ten utwór?! Dobrze, teraz elegancko, idę po kolei, nie zwracając uwagi na to, co stało się pod koniec. Albo nie, pominę to, bo jest tutaj o osobie, o której nie miałam jeszcze wspominać. To lecę dalej. " Do garniaka mam założyć kolorowe, czy czarne majtki? - z sypialni Hudsona rozniósł się krzyk na cały dom.
    - Jakie chcesz. Przecież nie będą ci prześwitywać... Ty zakładasz garniak?! Pierdole, czyli, że ja też muszę? - do pomieszczenia wszedł Izzy. " -hhhahahahah. "Po dłuższej ciszy w pomieszczeniu Slash zrozumiał o co chodzi i pozwolił Jeff'owi spojrzeć na niego. Ten przekręcił głowę w jedną, potem w drugą stronę, następnie jeszcze raz w prawo aż w końcu wskazał na te czarne.
    - Dzięki... - mruknął Hudson. - A wiesz może gdzie polazły dziewczyny? I zasłoń oczy jeszcze raz, teraz założę te czerwone.
    - Nie wiem, chyba do sklepu po sukienki.... Długo będziesz zakładać te gacie?
    - Czekaj, pomyliłem strony i założyłem na odwrót. " hahhaahahahahahhahahahahhahahahahhahahahahhaha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciąg dalszy:
      "- Slash, nie widziałeś moich bu... Aaaa! - jego oczom ukazał się gitarzysta próbujący włożyć czerwone gacie. Szybko zasłonił oczy. - Co wy tu robicie?!
      - A nie widać? - zapytał Izzy.
      Basista zrobił wielkie oczy i powoli zaczął wycofywać się z pokoju.
      - Ok, nie będę wam przeszkadzać..." -HAHAHAHHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHHAHAHAHAHHAHA, TO JEST GENIALNE! XDDD
      Muszę przyznać, że pomysł na prezent fajny. No bo racja, co można kupić człowiekowi, który prawie wszystko ma?!JEEETSTTSTSTSTTSTSTSTTST!!!!!!! Narszecie mogę dojść do tej części i nawijać o Stevenie! Ty to wiesz, jak mnie uszczęśliwić. xD Tylko, kurde Adler z tym wyszczrzem mnie dekoncentruje... Ale przezwyciężę to! Dobra, kurwa, już nie wytrzymam. STTTTTTTTTTEEEEEEEEEEVVVVVVENNNNNNNNNNNNNNNNNN!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ Ta scena jest wprost piękna. A konkretnie ta (za dużo kopiuję, no ale nie mogę się powstrzymać): "- Jestem, kurwa, okropna. - mruknęłam pod nosem.
      - Wcale nie. Jesteś śliczna. - przestraszyłam się trochę słysząc ten głos za sobą.
      Odwróciłam się gwałtownie do tyłu i ujrzałam Tylera, który musiał przyglądać się mi od dłuższego czasu. Stał sobie opierając się o drzwi od pokoju. Ubrany w coś w podobie do garnituru, a w ręce trzymał kwiaty. Nie znam się na nich, więc nie powiem jakie kwiaty miał w posiadaniu. Zresztą przecież ja rozróżniam tylko róże, tulipany, słoneczniki, bo to raczej oczywiste. Innych nazw nie znam. Ale tu o jakieś badyle nie chodzi, tylko o niego. Po o tu przyłaził? Znów zachciało mu się mnie przelecieć?
      Podszedł do mnie powoli i stanął przede mną. Spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się delikatnie.
      - Po co tu przyszedłeś? - zapytałam szorstko.
      Jego uśmiech znikł mu z twarzy. Co on myślał, że ja tak po prostu mu wybaczę to, że chciał zmusić mnie do seksu? I co, pewnie jeszcze uważa, że dam mu się przelecieć? Idiota.
      - Chciałem cię przeprosić... Za tamto - powiedział cicho i spuścił wzrok. - Tęskniłem za tobą.
      No dobrze, może i wygląda słodko i tak się zachowuje, ale ja nie chcę. Nie chcę, żeby to wyglądało tak jak do tej pory. Dlaczego wszystko nie może być jasne? Czemu on raz mówi mi, że nic do mnie nie czuje, a potem próbuje wytłumaczyć, że mnie kocha? Dlaczego nie może być tak jak kiedyś? W sumie to zawsze tak to wyglądało, ale wtedy ja nie zastanawiałam się nad tym czy on mnie kocha, a te dwa słowa 'kocham cię' rozumiane były po przyjacielsku. A teraz? Teraz on mi mówi, że kocha mnie tak naprawdę, a potem się rozmyśla. Po prostu bawi się mną i czeka aż wskoczę mu do łóżka. Tylko dlaczego nasze relacje stały się... takie?
      Podniósł wzrok i spojrzał na mnie. Westchnęłam. I co ja mam mu powiedzieć? Przecież nie chcę tego kończyć. Chcę nadal się z nim przyjaźnić, ale nic więcej i musimy to sobie w końcu wyjaśnić. Chciałabym się cofnąć z tym wszystkim do takiego czerwca na przykład. Wtedy wszystko byłoby łatwiejsze. O wiele łatwiejsze.

      Usuń
    2. Ciąg dalszy dalszy:
      - Gniewasz się na mnie jeszcze? - zapytał.
      Teraz to ja spojrzałam na niego i... Kurwa, czy my nie możemy udawać, że zdarzenia sprzed kilku dni w ogóle nie było? Wtedy moglibyśmy zachowywać się normalnie, ale raczej nie powinniśmy zapominać, bo musimy sobie to wyjaśnić. Tylko, że ja chcę zapomnieć... A gdybym tak dała mu to czego on chce, a przynajmniej ja myślę, że chce? Wtedy przekonałabym się, czy naprawdę chodzi tu tylko o seks i miałabym wszystko z głowy. Przecież lepiej jest trochę pocierpieć teraz niż robić sobie nadzieję, że chodzi tu tylko o przyjaźń. Tak, zrobię to. Tylko sukienka mi się pogniecie... Kurwa.
      W ogóle odleciałam i zajęłam się swoimi myślami, więc kiedy wspomniałam o pogniecionej sukience, mało co nie wybuchłam śmiechem. Dobrze, że tego nie zrobiłam, bo to raczej nie odpowiednie zachowanie do tej sytuacji. Tylko, co ja w ogóle chcę zrobić? Dać się przelecieć Stevenowi? W sumie to, to chcę właśnie zrobić, a nawet sprowokować go do tego. Przecież tylko w ten sposób dowiem się, czy jemu chodzi o seks. Bo jeśli tak, to zerwie ze mną wszystkie kontakty, a jeśli nie to znaczy, że chodzi mu o przyjaźń.
      Nie odpowiedziałam na jego pytanie, tylko wpiłam się w jego usta. Na początku był trochę zaskoczony, ale po chwili wypuścił bukiet kwiatów z rąk i położył ręce na moje biodra, tym samym przyciągając mnie bliżej siebie. Nasze pocałunki stały się bardziej namiętne, kiedy pociągnęłam go w stronę łóżka. Co w tej chwili czułam? Ból. Bolało mnie to, że on wykorzysta tą sytuację. Tak naprawdę chciałabym, żeby Tyler to przerwał, ale raczej tego nie zrobi. Wszystko we mnie po prostu krzyczało, miałam ochotę się rozpłakać.
      Leżałam na poduszkach z rękami zarzuconymi na szyję Stevena, który znajdował się nade mną. Cały czas całowaliśmy się, dopóki moje ręce nie znalazły się przy rozporku od jego spodni. Wtedy oderwał się ode mnie i spojrzał z zaskoczeniem.
      - Ty... chcesz się ze mną kochać? - spytał marszcząc brwi.
      Pokręciłam głową, a w moich oczach zebrały się łzy.
      - Ja chcę po prostu wiedzieć, czy... - zaczęłam, ale po prostu jakoś dziwnie się wtedy poczułam, bo przecież prawdy i tak może mi nie powiedzieć. - Steven, przyjaźnisz się ze mną tylko dlatego, że chcesz mnie zaliczyć, a potem zostawić?
      Zaryzykowałam i zapytałam się go o to. W sumie kiedyś musiałam, a dzisiaj? Chyba to nie była odpowiednia chwila, bo za dwie godziny muszę być w Neverlandzie. Cholerne wesele.
      - Nie chcę cię przelecieć - powiedział. - To znaczy... Ja... Gdybyś mi to zaproponowała to bym się zgodził... Ale mi nie chodzi tylko o to, rozumiesz? Jesteś pierwszą kobietą, na której mi zależy... Nigdy się jeszcze tak nie czułem, kiedy miałem spotkać się z Cyrindą albo Bebe. Nie tęskniłem za żadną z nich. Nie odczuwałem potrzeby, żeby ona była ze mną, nawet chciałem, żeby sobie poszła i dała mi spokój. A ty... Nawet kiedy mnie denerwujesz - uśmiechnął się. - To nawet nie myślę o tym, żebyś sobie poszła. Dla mnie to byłby koszmar, gdybyś mnie zostawiła... Ale nasze stosunki są czysto przyjacielskie, tak?
      Sama się nawet uśmiechnęłam. Zależy mu. Zależy mu na mnie. Nie chodzi mu o seks tylko o przyjaźń. Teraz mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwa.
      - Tak. - odparłam."

      Chyba połowę rozdziału wkleiłam w tym komentarzu. Wybacz, ale w ten sposób okazuję emocję. xD Więc, tyle przygotowywałam się, żeby o tym napisać, a teraz, kiedy przyszedł ten moment, słów mi brakuje. Może dlatego, że tak mi się to podoba...? Tak, chyba tak. No, ale postaram się coś o tym napisać. Jestem baardzoo zadowolona z przebiegu akcji, no ale chyba się domyślasz, że nie w 100%. No bo kiedy Steven wyzna jej, tak naprawdę tą miłość? Albo Faith może dać mu jakiś znak. Tak, wiem, że to mężczyzna powinien wykonać pierwszy krok, no ale zobacz -oboje myślą, że druga strona ich nie kocha, więc nie chce jej o tej powiedzieć. No, kurwa no! I jeszcze gadam jak w sądzie, pięknie... xD
      Musisz wiedzieć, że jesteś zajebista. Ja nigdy nie napisałabym czegoś tak dobrego jak ten rozdział. Weny i jak zwykle czekam na kolejny!
      PS Jeju, ile ja pisałam ten kometarz. ;_____;

      Usuń
    3. Jezu, ludzie, jakie Wy mi piękne komentarze napisałyście. *__* Dziękuję.
      Adler jest mistrzem, zawsze wszędzie i... Jak to? chcesz nim ludzi straszyć? Przecież zakochają się, jak go zobaczą, przecież ten uśmiech, no. XD
      Nie martw się, nie porzucę bloga. Po prostu ostatnio mam mało czasu i boję się, że się nie będę wyrabiać z pisaniem rozdziałów...
      Ty się dziwnie ubierasz? To mnie nie widziałaś. Na pewno w porównaniu do Ciebie, to ja się koszmarnie ubieram, a przynajmniej tak powiedziała mi przyjaciółka, która również uważa, że Tyler to małpa... Tylko dlaczego? Czy ona nie widzi tej urody? ;___;
      Mój tata chce kupić chomika. ;_; Właśnie po niego idą. Kurwa, nie, nie, nie. Przecież chomiki szybko umierają. ;_______; Ja go będę kochać, a on umrze...
      Nikt nie jest zadowolony w sto procent, nawet ja. Staith muszą być razem, a nie...
      Dziękuję Ci bardzo, za taki komentarz i tyle miłych słów.

      Usuń
  2. Faaaith, dlaczego mi się nie wczytał gif? ;___________;
    Ten dzień od razu stał się gorszy, bo za każdym razem, gdy widzę nowy rozdział u Ciebie to na początku przewijam w dół i patrzę jakiego gifa (lub zdjęcie) tym razem nam sprezentowałaś, a tu co? Nic. Nie ma. Jest tylko czarne okienko w białek ramce. Podejrzewam, że to moja wina, bo Angie pisała, że będzie straszyć tym gifem znajomych, także to zapewne przez mojego okropnego tableta (swoją drogą to chyba powinnam napisać "przez mój okropny tablet" no ale mniejsza).

    Booooże, nie mogę się skupić na pisaniu czegoś normalnego, bo ciągle zastanawiam się nad tym co jest w tym gifie. xD Najgorsze jest to, że pięć dni temu zgubiłam ładowarkę do laptopa. Na początku się tym nie przejęłam, bo gubienie ładowarek jest u mnie normą, ale po trzech dniach się zaniepokoiłam, bo NIGDZIE jej nie było (nadal nie ma), a przeszukałam już wszystkie możliwe pomieszczenia. Nawet spiżarnie i garaż i NIC. W dodatku moi rodzice wyjechali na tydzień do Krakowa i zabrali ze sobą swoje laptopy, a przecież mój brat ma na swoim hasło i nie chce mi powiedzieć jakie. Ciekawe co on tam ma... bardzo ciekawe... Także aktualnie jestem skazana tylko na tableta (tablet ._.), na którym nie wczytują się gify.
    Właśnie chciałam Cię przeprosić za to, że tyle czasu pieprzę bez sensu, ale pomyślałam, że już się do tego przyzwyczaiłaś, bo ja zawsze pisze w komentarzach jakieś głupoty, także nie przepraszam. xD
    Poza tym to mój pierwszy komentarz od dłuuugiego czasu więc niska jakość jest uzasadniona. Aha! Przy okazji chciałam Cię przeprosić (taa) za błędy jakie zapewne się tutaj pojawią, ale dwa dni temu sobie strzeliłam paznokcie żelowe z dodatkową hybrydą i mi się ciężko pisze. Teraz sobie zapewne pomyślisz, że jestem jakimś plastikiem, czy coś, ale tak nie jest, serio! ;_; Ja po prostu mam obsesję na punkcie swoich paznokci, są dla mnie jak dzieci. ;_;

    KRÓLIK. Nie, zając. Faith, to na górze to królik czy zając? ;_; Nieobeznana jestem, chociaż jakaś wewnętrzna siła mi podpowiada, że to królik, ale kto ją tam wie. Powiedzmy, że jest to królik, no, w każdym razie jest tak słodki, że FEFEFEFGNEFNDKASDWEIDWNAKDNWDD. *__*
    Ej.
    Zaraz.
    Momencik.
    Dlaczego ten królik się wczytał, a gif nie? To niesprawiedliwe...

    OKEJ, SZANOWNI PAŃSTWO, PRZECHODZĘ DO ROZDZIAŁU.
    Jak zawsze był super, świetny, fajowski i wszystko inne. I oczywiście śmieszny. Zapewne pisałam Ci to milion razy, ale uwielbiam Twoje poczucie humoru. XD Zawsze mi poprawiasz humor, na przykład dzisiaj, o! W nocy nie mogłam spać, bo stresowałam sie tymi zawodami, w dodatku byłam sama w domu, bo brat nie wrócił do domu na noc, a rodzice stwierdzili, że jesteśmy już prawie dorośli i nie musi prosić babci, aby z nami została, także zamartwiałam się o tego półmózga, który wrócił rano i stwierdził, że był u kolegi. Zabić to mało.. później były te zawody. ;_______; Wiesz co się stało, Faith? ;_____; Zajęłam drugie miejsce. ;___; Najgorsze jest to, że ta laska co wygrała wyprzedziła mnie przed samą metą, no ja pierdole... niby to nie jest aż taki tragiczny wynik, bo tam startowało niecałe 100 osób, no ale jestem dziwna i zawsze chcę być we wszystkim najlepsza, staram się dawać z siebie 100% procent i jakoś tak mi się smutno zrobiło, gdy się okazało, że jestem druga, no, nieważne, miałam komentować rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem czy tylko ja tak mam, ale nie potrafię sobie wyobrazić Faith w sukience, a tym bardziej Faith z jakimś facetem. XD Nie wiem czemu, ale zaczęłam ją postrzegać jako taką niedostępną, może trochę zagubioną, nie wiem. W każdym razie wypisuję się z armii o nazwie Staith i wstępuję do konkurencyjnej grupy o nazwie Sith, czyli Singielka Faith, w której jak na razie jest dwóch członków, a są to:
    - Ryszard Patrzałek Jagger
    - Zuzanna Jagger
    Wiem, że to słaby wynik, ale pracuję nad tym. Próbuję właśnie przekonać pana Królika do tego, aby do nas przyłączył, ale się nie chce zgodzić. Idiota..
    Królik: Jaki idiota?!
    Maddie: To nie do Ciebie.
    K: Ta, jasne.
    M: Nie wierzysz mi?!
    K: Nie, źle Ci z oczy patrzy.
    M: Ta, świetnie. To wstępujesz do Sith?
    K: A co będę z tego miał?
    M: Marchewkę?
    K: Ok, idę na to! WSTĘPUJĘ DO SITH!
    M: *tańczy taniec radości"
    Uff, mamy trzeciego członka.
    A tak na poważnie to nie wiem dlaczego tak nagle zmieniłam nastawienie co do związku Faith i Stevena. Zawsze im kibicowałam, a teraz jakoś tak.. sama nie wiem. Przestali mi do siebie pasować.
    I polubiłam Natalie. .__. Serio, nie mam pojęcia dlaczego, ale ją lubię, mimo że czasami mnie denerwuje.
    Slash jest mistrzem! ♥ Matko, jak ja się śmiałam, gdy czytałam o tych bokserkach, zakrywaniu oczu, o Duffie, który nagle zjawia się w pokoju. xD Mistrzostwo.
    I ta ostatnia scena. Jako, że jestem w grupie Sith to mi taki układ pasują. Przyjaźnią się i gitarka.

    A teraz moment, na który czekałam.. w końcu mogę na Ciebie nakrzyczeć, hyhy.
    Faith, nawet nie pieprz o tym, że chcesz odejść. Masz tu naprawdę dużo czytelników i komentatorów, którym zapewne zrobiłoby się smutno, gdyby ich Faith odeszła z bloggera.Zapewne bym się poryczała jakby tak się stało. Serio, mimo że się prawie nie znamy to Cię bardzo polubiłam i jestem pewna, że blogspot nie byłby taki sam bez Ciebie.
    W każdym razie mam nadzieję, że nie odejdziesz i będę mogła jak najczęściej czytać Twoje rozdziały! :D

    Na koniec chciałabym życzyć Ci wenyyy, weny i jeszcze raz weny, a tymczasem ja lecę na kolejne blogi, bo narobiłam sobie tylu zaległości, że o-ja-pierdole. ;_;



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gif Ci się nie wczytał? ;_;
      chyba jednak nie kupują chomika... Uff.
      Kocham Cię, mamo. Nie zgodziła się, hihi.
      Gif to uśmiechający się Adler. Taki cudny. XD
      Ja sama nie wiem czy to królik, czy zając. Pytasz się nieodpowiedniej osoby.
      Ej no, drugie miejsce nie jest zła. Jest... Jest... To jest ogromne wyróżnienie i nie pieprz, że jest inaczej!
      Sith? Ok, mamy nową grupę. Ja osobiście jestem w Staith. XD
      Przekupiłaś królika? Jak mogłaś Ty zła kobieto? :D
      Dziękuję Ci bardzo. Nie odejdę, nie martw się. Nie dałabym rady odejść...
      Dziękuję za komentarz, taki piękny i długi.

      Usuń
  4. Kochana Faith! Ja to jutro skomentuję. Dlaczego jutro? Dlatego, że oberwałam dzisiaj na wf i mam pół ryja spuchnięte i mi odeszła wena na wszystko, bo cholernie napierdala, przy każdym ruchy twarzy. :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, Estranged, współczuję Ci, naprawdę.
      Oczywiście, że możesz skomentować dzisiaj, czy kiedy tam indziej. Ja poczekam, nie śpiesz się. c:

      Usuń
  5. kocham za gifa
    uwielbiam
    i błagam o więcej
    Steven tak bardzo
    słodki
    uroczy etc.
    szczera mam być?
    Nie mam weny do pisania komentzry dzisiaj
    może dlatego, że jest po 22
    a może dlatego, że nia mam czasu bo muszę się pakować
    ehhh ogólnie chujowo się czuję i chujowo piszę
    dlatego przepraszam w chuj mocno
    powiem po prostu, że jest zajebiście zajebisty
    kocham go :D
    Weeeeny i oczywiście pozdrawiam
    i jeszcze raz bardzo przepraszam, że takie chujowe coś tu piszę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, ten gif jest cudowny.
      Dziękuję Ci bardzo, a komentarz się nie martw, kurde no.
      Wcale nie musi być długi, co Wy sobie ubzduraliście?
      A ten Twój krótki nie jest. Mogłaś równie dobrze napisać "fajnie" i mi by to starczyło.

      Usuń
  6. Droga Faith, ja tak patrzę na te mega długie komentarze koleżanek powyżej i straciłam jakiekolwiek chęci do pisania Ci tutaj czegokolwiek, ponieważ nie ma szans, bym dzisiaj dorównała im choć trochę. Ale obiecuję Ci, że w epilogu do Painted On My Heart zostawię Ci coś długiego i ładnego, na koniec zawsze najbardziej się aktywuję, a szkoda. Wolałbym się tak częściej rozkręcać, ale może wtedy nie miałoby to swojego uroku (o ile w ogóle go ma, haha).
    Hej, ale wiesz co? Kiedy zaczęłam czytać, to byłam tak napalona na nadchodzący epilog Painted..., że byłam przekonana, że ja właśnie to czytam! Ale tak w połowie pierwszego fragmentu myślę i...,,Kurwa, zaraz, ale jak to tutaj ślub Michaela? Ale jak to tutaj nikt nie spał ze Stevenem...''. No i mnie oświeciło, że źle sobie połączyłam wątki i czytam pięknie I Don't Want To Miss A Thing (dlaczego ten tytuł, mwaaah!).
    Zaczęłam już napominać te wątki, więc może w końcu skomentuję sam rozdział, ponieważ nie wiesz, że siedzę z Twoim blogiem otwartym na tym właśnie wpisie od piętnastej :')
    Dziewczyny, dziewczyny, dziewczyny. To mnie rozbawiło, ale w tym bardzo pozytywnym znaczeniu. Już kij, że żadna z nich nie lubi narzeczonej Michaela, ale oczywiście spędzenie połowy dnia w sklepach i na mierzeniu kiecek się z tym nie pokrywa, więc dlaczego nie? Doszłam nawet do takiego wniosku, że jeśli miałaby jakieś takie odjechane kiecki, to mogłyby tym ładnie zagiąć Lily. Takie typowo kobiece zagranie, które osobiście uwielbiam, jejku, suka mode on. Ale oczywiście byłoby za łatwo, gdyby w między czasie nie zadzwonił Steven i nie wprawił Faith w kolejny myślicielski nastrój. Seks czy przyjaźń, co on wolał? To jest naprawdę dobre pytanie (a raczej było, ha!).
    Boziu, ale potem Hudson znowu uspokoił narastające napięcie swoim pytaniem o kolor bielizny, skąd się to w ogóle wzięło, umarłam trochę. I to urocze przekomarzanie się z Izzy'm, och, rozczuliłam się, no pięknie! Że z nim się nie da mądrej konwersacji nawiązać?! Już miałam w głowie na to odpowiedź, ale spanikowany Steven wzniósł raban, gdzie są dziewczyny. Gdzie jest JEGO ukochana.
    Ale tak swoją drogą, to w tym amoku radości i miłości, Axl poruszył mądry dość temat: co kupić//dać osobie, która na dobrą sprawę już ma wszystko? Sama zaczęłam nad tym myśleć i zgadzam się, że coś w deseń zdjęcia jest pomysłem idealnym. Czegoś takiego nie da się kupić. Coś takiego można tylko dostać, jeśli ma się wartościowych ludzi. Takie moje refleksje.
    Ale dobrze, to już mam za sobą, więc teraz mój ulubiony punkt KULMINACYJNY. Zwany też relacją z Faith z Tylerem. Jestem szczęśliwa (prawie). W końcu to wszystko jest jasne, oni w końcu porozmawiali jak dorośli. To znaczy...nooo, dorośli...dobra, nie porozmawiali. Ale doszło do takiego porozumienia, że wszystko się wyjaśniło. Kiedy zaczęli się całować, a ona pociągnęła go w stronę łóżka, ja byłam w siódmym niebie. Kurwa, ja uwielbiam czytać coś takiego, kiedy ktoś ładnie napisze. Uwielbiam. Miłość, uczucie, ja już nie wiem. Ale jest dobrze. I nie chodziło tylko o seks, co jest raczej ulgą dla wszystkich, a zwłaszcza dla Faith. Pytanie Stevena, czy chce się z nim kochać promieniuje wręcz taką chłopięcą jeszcze niezdarnością. Pięknie. Ale...
    ...ale - doszło do czegoś?! Jak Ty mogłaś urwać w tym momencie? Ty mi grozisz, że nie było reakcji i coś mi zrobisz?! Hej, a co ja mam Ci powiedzieć?!
    Boże, nie pozostało mi nic innego, jak powiedzieć Ci, że chcę czytać więcej i więcej, ja chcę...łaknę tego. Pomocy?
    Tyle, już się zbędnie produkuję. Czekam na epilog POMH i znoszę jajo, gdyż Show Me Heaven! Na to ostatnie to już w ogóle, musisz dokończyć rozdział, błagam Cię! I dzięki.
    Miłego weekendu! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejna, no. Mam Cię walnąć, tak? Mówisz, że krótki, a Ty go w ogóle widziałaś? Kupić Ci okulary? Jest długi.
      dobrze, w takim razie postaram się napisać POMH, ale nie wiem czy mi się uda.
      Przecież muszą przyćmić pannę młodą. No muszą. XD
      Zależy w jakim stanie jest pan Stradlin, a kiedy humor ma dobry, to rzeczywiście się nie da. :D
      Też uważam, że zdjęcie to dobry prezent. Kiedy właśnie przyszło mi do głowy to, że oni nie mają jeszcze prezentu, to nie wiedziałam co zrobić. Sama nie miałam pojęcia co można kupić takiej osobie.
      Tak, wszystko się niby wyjaśniło. Ale i tak coś się popsuje, bo ja nie zostawię tego w spokoju. XD
      Ojejuniu, no, przecież to i tak nie jest aż takie interesujące, więc mogłam... Prawda?
      To co ja mam w końcu napisać jako pierwsze, co?
      Dziękuję bardzo.

      Usuń
  7. STAITH:D
    Wybaczyła mu:) Ale ich relacje i tak nie są czysto przyjacielskie, a poza tym nie mogę pisać, bo jestem wciekła na mamę. Zresztą, te długie komentarze mnie zniechęcają, więc mój będzie krótki albo średni, jak zwykle.
    Nie wiem, co naszło Mike'a że bierze ślub z tą kobietą, a mam nadzieję, że wszyscy, łącznie z księdzem wstaną, by podać przyczynę, dla której młodzi nie mogą być razem. To błąd jego życia. Natalie,....mam wrażenie, że ona nie ,,zrobiła się puszczalska ostatnio'' , tylko że jest taka od dawna, może całe opowiadanie, kiedy powinna być z Izzym bo go kocha a on ją ludzie są gupi :( I wkurza mnie strasznie jak gada o kasie Stevena.....nie wszyscy ludzie lecą na takie rzeczy bo niektórzy mają serce. Mam ochotę jej to powiedzieć, wszyscy mnie wkurzają, może poszukam noża choć chyba został na wsi..prawie na pewno został. Izzy był tu piękny, i nawet się śmiał, nareszcie emocje!
    I pomógł Slashowi, co jest słodkie, bo Slash jest słodki, choć o tym nie wie i chce mnie ugryźć, kiedy tak mówię.
    Team Staith i kuniec:( Czekam na następny każdej opowieści..... z niecierpliwością, choć bez noża;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matko zapomniałam:( Znów to zue złe przekleństwo jest złe D:,,do ch... pana'' czuję się jakby to jakoś obrażało moją wiarę:( choć niby mała litera. Wybacz, mówię co czuję. Takie złe rzeczy myślę tylko w atakach mojej nerwicy natręctw. Ale wiedz, że cię kocham i Iz każe mi mówić, że on też i że wcale nie płakał, ale i tak płakał i całą noc biegał po domu krzycząc ,,Team Staith Forever!'' Nie wiem, czemu po moim domu, bo to bez sensu, ale tu czasem włazi przez balkon.

      Usuń
    2. Ojejku, ale Fly, niech Cię te komentarze nie zniechęcają, bo od Ciebie to mogłabym dostać nawet jedno słowo i bym się cieszyła.
      Nie będą musieli podawać przyczyny, ale cii...
      Może i nie ostatnio... Dobra, była taka cały czas.
      Zadźgaj ją, ale wiedz, że ktoś musi wkurzać i akurat wypadło na Natalie, która chętnie by była z Tylerem dla kasy...
      Slash jest słodki i Izzy jest słodki. Obydwoje to takie śliczne pyszczki.
      Mów, możesz mówić o tym, że przekleństwa Cię denerwują, ale chłopacy po prostu czasem muszą zabluźnić...
      Przez balkon... Znam ten ból.
      Dziękuję za komentarz.

      TEAM STAITH FOREVER!!!

      Usuń
  8. Jestem!
    Z góry uprzedzam, że ten komentarz będzie dupny, z dwóch powodów:
    - z powodu spuchnietego ryja, który przybral dzisiaj barwę ciemnego fioletu, wyglądam jakbym miała pomalowane oko xD
    - i z rodzinnych powodow :c

    No dobra.
    Wchodzę i moja reakcja: Gdzie ja kurwa jestem?
    Zmieniłas wygląd! Jest śliczny, ale...tamten bardziej mi się podobał. Ach te zamiłowania do koloru czarnego (moje dwa ulubione kolory to czarny i niebieski, rządzące na moim blogu).
    Okej.
    Ja też się boję, jak będzie wyglądało życie Nancy i Quena. Przecież ta głupia, pusta suka ich zwolni od razu lub będzie traktować, jak w którymś rozdziale, co mówiła Nancy, żeby coś sprzątnęła, czy jakoś tak. Czy Michael naprawdę tego nie widzi? Ona leci na kasę i chce się rządzić. Biedny Jackson. Już na zapas mu współczuję.
    A to na górze: "akcja ślubna Mike'a, Izzy'ego i Nat..."- czyli że to nie będzie tak prosto! Będzie jakaś akcja, heheheheh! I będzie Izzunio mój kochany <3
    Sukienki...jak ja nie cierpię wybierania ciuchów. Nienawidzę łazić po tych sklepach i wybierać. Męczy mnie to wszystko. Wolę przebywać w muzycznym i ślinić się na widok czarnego Epiphone'a Les Paula (Jeff Becka), który wygląda jak Gibson Les Paul Jeff Beck, Joe'go Perry'ego. <3
    Tyler dzwonił? O, kurwa!
    Boże Slash! Ty i te twoje bokserki! xDDD (normalnie bym z tej akcji rżała, ale ze względu na sytuację na mojej twarzy pojawił się tylko uśmiech (zawsze coś, udało Ci się))!
    Jeff, Jeffrey, Izzy <3
    Stopniowanie kurwa. xD
    Kogo obchodzi to, co chce Lily? Dajcie im zdjęcie! A ona się nie liczy, bo jest pustą, glupią kurwą!
    Kurczę, Faith tak gada, a mogłaby powiedzieć Mike'owi co o tym wszystkim sądzi. Może chłopak by się opamiętał...Bo wtracanie się nie jest zawsze dobre, ale nie wtrącanie się w ogóle jest jeszcze gorsze, szczególnie jeśli chodzi o coś tak ważnego, jak związanie się z kimś przez ślub.
    Tyler! Jednak Ci zależy! Dobra, daje Ci moje pozwolenie!
    No zajebisty, kochana :D I chcę więcej! I IDWTMAT i POMH i SMH!
    Ale w tej chwili chyba najbardziej czekam na POMH, więc pospiesz się kochana ;****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komentarz nie jest dupny. Przepraszam bardzo, ale co Wy wszystkie rozumiecie poprzez "dupne"? Otóż, dupne komentarze to te, które ja piszę.
      Też wolę ciemne kolory. Ha, moimi ulubionymi również są niebieski i czarny, ale taka zmiana jest chyba dobra...?
      W sumie to Lily jeszcze nie pokazała się, aż tak bardzo z tej złej strony. A nie, czekaj, pokazała się, ale Wy jeszcze o tym nie wiecie, bo sprawa ucichła.
      Tak, Izzy będzie i... Nie! Nic nie powiem.
      Jezu, zakupy są koszmarne. Nienawidzę na nie chodzić i w dodatku jeszcze z mamą... ;_;
      No chłopak musiał sobie gacie wybrać na wesele. XD
      No mogłaby...
      Dajesz mu pozwolenie? To znaczy, że prawie wszyscy chcą Staith. Chyba, że wolisz Sith, bo wiesz... Oni mają jak na razie trzech członków - Zuzie, Królika i kota Ryśka. :D
      Dziękuję, pośpieszę się.

      Usuń
  9. Jejku, ale zaje bisy rozdział. Serio, tak bardzo mi się podobał! Dawno nie było w sumie IDWTMAT i no… Jej! ♥
    Staith. Staith, to jest jednak genialna parka. Wiesz, ja to tak o to Izzalie trułam, ale na dłuższą metę, to opowiadanie opiera się na Faith i Stevenie, na nich przede wszystkim. I ich kłótnia... wprowadziła coś dziwnego, taką inną atmosferę. Jednak na samym końcu, w tej scenie, kiedy sobie mówią to i tamto... To jest jak nagły, niespodziewany powiew ciepłego wiatru w wyjątkowo nieprzyjemny dzień. Przywołuje mimowolny uśmiech na twarzy! Jest po prostu piękne. Nie dość, że sama sytuacja jest ogromnie emocjonalna, to jeszcze odczucia podsycają Twoje ogromne zdolności, o których już wspominałam. Naprawdę te ostatnie linijki we mnie uderzyły. Uwielbiam to opowiadanie :)
    Co do wątku ślubu Lily i Mike'a... A niech się chłop ożeni! Niech się ożeni, a potem, jak już przez trochę zasmakuje tego małżeństwa, to niech rzuci tą cholerną Lily w diabły. Może następnym razem będzie miał więcej rozsądku w kwestii wybierania partnerki. Choć znając Ciebie, może się pojawi coś zaskakującego na ślubie... Taka niespodziewana akcja, albo Lily przed ołtarzem zadrze nosek, tupnie obcasikiem i powie: 'NIE!'.
    Ciekawa jestem ogromnie. No i mimo wszystko nie mogę się doczekać Natalie i Izzy'ego. Też mam ogromny sentyment do tej parki w świecie bloggera. Nie wiem czemu, po prostu mam.
    Cóż, ja jestem tak samo ciekawa POMH i SMH, więc bez względu na to, co dodasz pierwsze ja przeczytam z ogromną chęcią ;)
    Weny, droga Faith.

    Hugs, Rocky.

    PS Śliiiczny wygląd! Zakochałam się *o*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo, choć ja uważam, że jest to jeden z gorszych rozdziałów. Zresztą... Dla mnie wszystko co napiszę jest gorsze...
      Staith... A teraz jest też Sith, czyli Faith Wieczna Singielka. XD
      Jejku, jakie komplementy. Dziękuję.
      Niech się żenią, dajmy im spokój. Przecież kiedyś wyjdzie na jaw, że ona taka jest...
      Oni będą i... coś się stanie, ale nie powiem co.
      Dziękuję jeszcze raz. c:
      Wygląd również mi się podoba, tak samo jak Ty, zakochałam się w nim.

      Usuń
  10. Heeeejo! Zacznę od tego że Dziękuję bardzo! ;)<3 *-* Nie spodziewałam się że zdedykujesz mi rozdział jednego z moich ulubionych opowiadań <3
    Dzięki ;)
    A teraz tak. OMOMOMOMOMOMOMOMOMOMOMOMOMOM STEVEN I FAITH! Tyle na to czekałam i się doczekałam i sie jaram i o Boże mam nadzieję że przez minimum dwa rozdziały będzie cudownie i słodko i będę żygać tęcza <3 Musza być razem razem i cieszę się że nie zepsułaś tego cudownego momentu. Kocham cię za to ;)
    Jej Slash mnie rozwalil z tymi bokserkami xd Czerwone czy czarne? A po co mu jakie kolwiek xd zachowuje się jak kobieta z butami. I biedny Duff, musiał to widzieć... z całego serca współczuję... chodź nie sama bym chciała to zobaczyć (mina zboka xd) I mega mnie wkurzasz ta Nat. Tak się kurde obnosi z tym że sypią z każdym. Tyler zabije cie! Ale w sumie cię uwielbiam... to bardziej chce zabić Nath. .
    Kurde Michael mnie wkurwia. Jak można być z taką Lily , pieprzona dziwka. Myślę że już na podróży poslubnej się przejedzie. Ale jak nikogo nie słucha to jego problem...
    No i następny rozdział będzie że ślubem. Jestem ciekawa co tam się stanie... może pocznie się mały Stevenek =] Jezu to było by słodkie taki mały dywanik <3
    No dobra życzę mnóstwa weny i nie mogę się doczekać co wymyślisz następnym razem, ale pomyśl o tym małym adlerku:* pozdrawiam gorąco ;)
    Wiki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednego z ulubionych? O Boże *.*
      No nie wiem czy będziesz rzygać tęczą... Muszę pomyśleć chwilę... Em... W tamtym rozdziale spoko... W następnym... Ok, przynajmniej w dwóch możesz rzygać. XD
      Chciałabyś to zobaczyć? Ja... wolałabym Tylera. XD
      Niektórzy lubią Natalie...
      Cicho! Czy Ty musisz wszystko przewidywać?! Oczywiście, to jeszcze nie czas na Adlerka i Rosemary. Na nich to w ogóle... Cii... XD
      Dziękuję bardzo.

      Usuń
  11. Jakoś tak... Patrząc na poprzednie komentarze czuję, że mój jest baaaardzoooo dupny. ;-; Straciłam motywację. Co? XD
    No dobra, dobra, już przechodzę do konkretów. XD
    Przeczytałam wszystko! *oklaski* Kto jest ze mnie dumny? XD
    Brzuch mnie boli. ;-;
    No więc... Steven i Faith mają być razem i już. Bo ja tak mówię. XD Więc tak na być. XD (Chyba nadużywam "XD", co? ;-;) I dokonałaś czegoś niemożliwego! Jak jakoś tak nigdy nie przepadałam za Tylerem (nie kamieniujcie mnie, plz) to w Twoim opowiadaniu zdobył moją sympatię. Kongratulejszyns. Dostaniesz ciastko.
    Nie lubię Natalie. Jest jakaś taka... chłodna? No nie wiem. Nie przepadam za nią. Tak samo za Lily. Ale chyba taki był zamysł, nie? Nikt miał jej nie lubić?
    QUEN I NANCY TO MOI BOGOWIE. ZAKŁADAM ICH FANKLUB. I RELIGIA. QUENANSIZM. (co)
    Duff i Mandy są aw. Rosemary i Steven są bardzo aw. A o Erin i Axlu jakoś za dużo nie ma, to się nie wypowiem. X'D
    Dobra, chyba jakiś bardzo nieogarnięty ten komentarz. Chaotyczny, krótki i w ogóle be. Whatever. Czekam na kolejny.
    Weny! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest dupny. To moje komentarze są dupne.
      Brawo, naprawdę chciało Ci się to czytać? Przecież to jest nudne i okropne.
      Więc jesteś w grupie o nazwie Staith. XD Och, naprawdę? Przekonałam Cię do niego? Ojejku, poprawiłaś mi humor. c:
      Hm, w sumie to niektórzy ją lubią, a niektórzy po prostu nie. To taka specyficzna osoba.
      No, Lily w sumie nie, ale ktoś mógłby ją tam polubić...
      QUENANSIZM! To teraz mamy nawet religie! Trzy grupy i religie. Jestem z siebie dumna. A z tym 'XD' się nie przejmuj, ja sama go nadużywam, a przy mnie to raczej konieczne, aby go użyć. XD
      Axl i Erin jeszcze będą, ale potem... Po prostu chciałam, żebyście się trochę nacieszyli bardziej Rosemary i Stevenem, bo...Cii..
      Komentarz jest piękny, dziękuję bardzo!

      Usuń
  12. Pierwsza rzecz, zanim zapomnę:
    Slash i jego wybór gaci. Iście hamletowski dylemat. Jak sobie to wyobraziłam to uśmiech sam cisnął się na twarz :D
    Druga rzecz:
    Stwierdzam, że Twój (tak Twój, po tym co przeczytałam masz do niego wszystkie prawa :D) Steven jest najbardziej Stevenowskim Stevenem ze wszystkich Stevenów ze wszystkich opowiadań na które wpadłam kiedykolwiek. Mam na mysli to, że wykreowałaś ... nie to nie to słowo ... oddałaś to jaki jest Steven najwierniej jak można. Interesuję się Aerosmith nie od dziś, a ni nie od wczoraj, setki obejrzanych wywiadów, przeczytanych książek, biografii i po prostu uważam, że Twój Steven jest najwierniejszą kopią prawdziwego Stevena. 99,9 % tekstów jakie wypowiada u Ciebie mógłby spokojnie powiedzieć w rzeczywistości. Przez to tak dobrze czyta się jego perypetie.
    Poza tym mam ochotę ukraść kilka Twoich zabawnych kwestii z tego opowiadania, bo są genialne xD :D Ale nie zrobię tego bez wyraźnego przyzwolenia ;)
    I tak oto spędziłam cały dzień (prawie) ze Stevenem :) Yeeeeaah.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, no, bo przecież musiał mieć gacie pod kolor garnituru. XD
      Mam wszystkie prawa do Stevena? Boże, a ja się z nim wczoraj rozstałam. ;_; Oczywiście po godzinie do niego wróciłam. XD
      Bardzo Ci dziękuję, to chyba najlepszy komplement jaki dostałam w swoim życiu. Że mój Steven jest wierną kopią prawdziwego Stevena. Matko, ja tak po prostu... DZIĘKUJĘ.
      Och, możesz sobie 'ukraść', choć raczej powinniśmy nazwać to pożyczeniem. XD
      Dziękuję jeszcze raz!

      Usuń

Jeśli już tu jesteś i przeczytałeś, zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Nawet jedno słowo potrafi dać pozytywnego kopa :) Wyraź Swoje zdanie, to co myślisz, czujesz, kogo lubisz a kogo nie.