środa, 27 sierpnia 2014

Show Me Heaven 1: "Jestem Axl"


Ha, pisałam ten rozdział nałogowo słuchając Culture Club, Cindy Lauper. To już chyba uzależnienie, ale coś tak mnie dzisiaj ciągnie do pop'u z lat 80. c:
Jeśli chodzi o przypadłość Irene, będzie o niej więcej w następnym rozdziale. 
Chciałabym podziękować serdecznie Rose za jej pomoc i za piękny komentarz pod prologiem.
Dlatego ten rozdział jest z dedykacją dla niej!
____________________________________


Tego wieczoru nie odzywała się za często. Myślała nad tym co powiedział jej Jeffrey, "I musisz jechać z nami". Z nimi do Los Angeles, powtarzała w myślach. Z dwójką niedojrzałych, lecz już pełnoletnich chłopaków, bo mężczyznami nie można ich było nazwać. Jak na swój wiek byli mało odpowiedzialni, a przynajmniej William. Jeff był inny, bardziej doroślejszy, ale pod wpływem kolegi stawał się kimś innym i raczej nie lepszym. Potrafili przesiedzieć całą noc w jakimś obskurnym barze i pić przeróżne trunki. Dlatego tak bardzo nie lubiła, kiedy Will przychodził po niego, żeby gdzieś razem wyjść. Ogólnie nie przepadała za Bailey'em. 
 Westchnęła ciężko i odwróciła głowę w kierunku swojej przyjaciółki. Ruda kobieta średniego wzrostu, pakowała właśnie ciuchy Irene do wielkiej torby podróżnej. Blondynka, która dotychczas siedziała w fotelu, podniosła się i zaczęła pomagać przyjaciółce w pakowaniu swoich rzeczy. Przejechała dłonią po czerwonej bluzce z cekinami. 
- Nie lubię tej bluzki, niech zostanie w domu, może jeszcze tu kiedyś wrócę. - powiedziała do rudej, która zdążyła włożyć ją do torby. 
- Jesteś pewna? Wątpię, żebyśmy tu... - nie dokończyła. 
Nie chciała dobijać przyjaciółki do końca. Wiedziała, że nie chce wyjeżdżać i, że robi to tylko dlatego, aby w pewnym sensie pilnować Jeffrey'a. Sama Molly, bo tak miała na imię ruda kobieta, również jechała, ponieważ jej bratem był William. Z uwagi na to, iż Bailey do spokojnych nie należał, musiała jechać. Jednak jej największym problemem byli rodzice, nie wiedziała co zrobią oni, kiedy ich dzieci znikną. Czy będą się martwić? A może tak po prostu nawet się nie przejmą i będą się cieszyć ze spokoju, jakiego uzyskają?
 Molly westchnęła cicho i wyciągnęła niechcianą, czerwoną bluzkę z torby. Rzuciła ją na jedną z szafek, czym zrzuciła z niej klucze od domu. Irene od razu zrozumiała co zrobiła ruda i szybko poszła posprzątać bałagan. Jako jedyna z grona przyjaciół lubiła, kiedy w domu panował porządek. Bailey uśmiechnęła się niewinnie i powróciła do pakowania.
 Niedługo po zakończeniu pakowania potrzebnych rzeczy do wyjazdu, który miał odbyć się następnego dnia, Molly opuściła dom Irene. Sama właścicielka po pogaszeniu świateł w całym domu, poszła spać. 
 Bała się wyjechać. Zastanawiała się, jak to będzie, czy da sobie rade? Z uwagi na to, iż była ociemniała, ta ucieczka była złym pomysłem. Wiedziała już od dawna, że Jeff i William chcą założyć własny zespół i być sławni. A przynajmniej Will. Isbell'owi aż tak bardzo na tym nie zależało. Wiele razy mówił jej o tym, że chciałby po prostu grać, że do szczęścia nie potrzebna jest mu sława i pieniądze. Zastanawiała się, czy gdyby nie młody Bailey i jego chęć wyjazdu do Los Angeles, Jeff by tam pojechał, z własnej woli.
 Usłyszała ruch a po chwili mignęło jej coś niewyraźnie przed oczami. Na początku wystraszyła się, ale kiedy zrozumiała, że to tylko pies, uśmiechnęła się i wyciągnęła w jego kierunku rękę. Wskoczył na łóżko i po kilku obrotach w kółko, położył się obok blondynki.


***

Siedziała w samochodzie i wsłuchiwała się w odgłosy wiatru, który rozwiewał jej włosy przez otwartą szybę. William, który prowadził nie jechał za wolno, a raczej można by powiedzieć, że za szybko. Nigdy nie był dobrym kierowcą, więc wielką głupotą było dać jemu prowadzić. Ale czego się nie robi, żeby nie było kolejnej awantury?
 Uśmiechnięta od ucha do ucha Molly wpatrywała się w przyjaciółkę wyczekując, chociażby uniesienia przez nią kącików ust. Nic takiego się nie stało. Ruda westchnęła ciężko i kazała Jeffrey'owi włączyć radio. Brunet wykonał polecenie i już po chwili w samochodzie rozległy się pierwsze dźwięki nowej piosenki Bruce'a Sprinsteen'a Born In The U.S.A. 
- Born down in a dead man's town The first kick I took was when I hit the ground... - zaśpiewała Molly. - No dawajcie, śpiewajcie ze mną! - zachęcała przyjaciół, którzy nie byli w najlepszych humorach.
Will westchnął, ale po chwili również zaczął cicho podśpiewywać, co po pewnym czasie zmieniło się w darcie na cały samochód. Później do rodzeństwa dołączyła się reszta.

I had a brother at Khe Sahn
 Fighting off the Viet Cong 
They're still there, he's all gone 
He had a woman he loved in Saigon 
I got a picture of him in her arms now
(...)
Born in the U.S.A., I was born in the U.S.A. 
I was born in the U.S.A., born in the U.S.A.

Kiedy piosenka skończyła się, w samochodzie znów zapadła cisza, którą przerywały co chwila krzyki Molly, która była bardzo podekscytowana całym wyjazdem i widokami za szybą samochodu. Wreszcie poczuła się wolna, zresztą tak samo jak jej brat. Odkąd William dowiedział się, że jego ojcem nie jest Bailey postanowił opuścić rodzinny dom i poszukać biologicznego ojca. Sam nie wiedział jednak dlaczego siostra jedzie razem z nim. Nie domyślał się, że to z troski o niego, myślał, że chodzi jej raczej o przeżycie przygody.
 Rudowłosy chłopak oparł się o oparcie i z uśmiechem na ustach przyśpieszył wyprzedzając samochód jadący przed nimi. 
- Will, do cholery, zwolnij! - wykrzyknął Isbell. - Albo lepiej nie, zatrzymuj się, ja wsiadam za kierownice. 
- Nie jestem już Will. Jestem Axl, cioto. - odparł, po czym zatrzymał auto.


___________________________________

Przepraszam...? Chyba powinnam to powiedzieć, ale w sumie to wcześniej mówiłam, że rozdziały będą pojawiać się co 4 - 7 dni. Tylko, że miałam je wstawiać gdzieś tak o 11, a wstawiam przed 18 godziną, właśnie to mi się nie podoba. Ale chciałam już wstawić "coś". Krótkie "coś", ale rozdziały tego opowiadania miały być właśnie takiej długości.
To raczej wszystko... I tak jak już mówiłam np. jutro może mnie nie być i tak aż do 31 sierpnia.
Zapraszam do komentowania!

28 komentarzy:

  1. Och, nie masz za co mi dziękować. I to ja dziękuję za dedykację. Jednak to jest zawsze takie miłe.. i sama nie wiem, dlaczego wywołuje takie emocje, ale jednak.. z resztą sama wiesz jak to jest. Przecież ja zawsze będę służyła pomocą i tak dalej. W końcu od czegoś są komentarze, prawda? Nie tylko słodzenie i pierdolenie od rzeczy. A jak mogłam pomóc to chętnie to zrobiłam :)
    Ale może przejdę do fabuły. Irene się boi. Boi się i to w sumie bardzo... ale mogę powiedzieć, że jestem na nią zła. Dobra, wiem, taka jest, ale denerwuje mnie w niej to, że czuje się tak bardzo uzależniona do przyjaciół. Tak naprawdę nie żyje swoim własnym życiem, tylko ich. Oni coś postanowią to ona zaraz to zrobią. Chociaż pewnie nie czuje się pewna i tak dalej, co też jest zrozumiałe, ale zawsze mnie wkurzała taka postawa. Wiadomo, że ona nie prowadzi do niczego dobrego. A związku z tym jestem też zła na mojego Jeffrey'a. Nie wiem, jak mogę być na niego zła, ale jednak.. chociaż.. wiadomo, ze chłopak też chce pożyć swoim własnym życiem, ale jak się jest za kogoś odpowiedzialnym, to się raczej nie robi takich akcji. Bo ja wiem! Wszystkiemu jest winny William. On ma nierówno pod sufitem i tak dalej, a wszyscy idą za nim jak stado głupich baranów... ale porównanie, ale w sumie tak to wygląda. A nad szaleństwem Williama to w sumie nie ma co tu dyskutować, prawda? On ma coś nie tak z głową i dobra, wszyscy to wiedzą. Mknie sobie autostradą na zbicie karki i ma wszystko gdzieś... na miejscu... Jeffrey'a to chyba kiedyś bym go udusiła.. ale dobra, bo za bardzo wybiegam z tym do przodu. I jest jeszcze Molly. Chyba jej nie lubię. Wydaje mi się taką... "a co się mnie czepiasz, ja jestem siostrą Willa" Nie, nie Willa, a już Axla.. tak, znaczące słowa. Pamiętam jak u siebie pisałam ten moment, kiedy Billy staje się Axlem...
    Dobra, bo wyszło na to, że wszyscy mnie wkurzają, abo ich nie lubię. Tak to jest, jak socjopatka komentuje rozdział, haha.
    Czekam na kolejny! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps: Lubię wchodzić na Twojego bloga, aby posłuchać muzyki :D

      Usuń
    2. Tak, masz rację, Irene jest uzależniona od swoich przyjaciół, ale myślę, że to się potem zmieni. Chyba.
      Jeff, tak źle postąpił zabierając Irene ze sobą do Los Angeles, ale w końcu to ona sama chciała.
      Z takim William'em na pewno bym za długo nie wytrzymała. Denerwuje mnie on już u mnie, jak pomyślę sobie jakiego go zrobię.
      A Molly, ona jest raczej taką pozytywną osobą, a przynajmniej będzie.
      Mnie też bardzo często wkurzają moje postacie i taka Irene się do nich zalicza. :D
      Dziękuję pięknie za komentarz.
      Ps - Ha, mnie samej się podoba. Starała się wybrać takie piosenki, które kojarzą mi się z... sama nie wiem czym. Nie potrafię tego określić.

      Usuń
  2. Will i Jeff ciekawie się zapowiada.
    Szczerze to cicho wierzyłam, że Irene nie pojedzie, ale źle myślałam... Mam nadzieję, że wszystko nie potoczy się tak szybko jak w wielu opowiadaniach. Ciekawi mnie czy pojawi się tutaj Steven lub Joe z Aerosmith. Jestem również ciekawa z kim będzie Irene i Molly. Może zostaną forever alone.
    Przepraszam, że tak krótko, ale jestem w okropnym stanie. Cały sierpień zmarnowany.
    PS Pozdrowienia od Skid Row :D
    Nie wiem czy na nich byłaś na Woodstocku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że uważasz, iż ciekawie się zapowiada. c: Na samym początku będą Jeff i Will a potem dojdzie reszta Gunsów.
      Gdyby Irene nie pojechała nie zrealizowałabym swojego planu, co do tego opowiadania.
      Czy potoczy się szybko? Nie, raczej nie. Nie zamierzam się zbytnio z tym wszystkim spieszyć. Powolutku będę z tym lecieć. :D
      Tak, panowie z Aerosmith pojawią się tutaj i odegrają bardzo ważne role.
      Ja też zmarnowałam... całe wakacje.
      Dziękuję za pozdrowienia.
      Nie, niestety nie byłam. :c

      Usuń
  3. Ah no i rozdział! :D
    Bardzo mnie wkurza nastawienie Irene
    Jest taka denerwująca
    wszystko musi być idealnie
    skoro nie chce jechać to po co jedzie?
    whatever
    ciekawa jestem jak rozwiniesz dalej to opowiadania
    ale sądząc po twoim talencie to będzie jeden z najlepszych blogów :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że Cię denerwuje. Mnie też. XD
      Nie chcę jej usprawiedliwiać, ale jedzie dlatego, ze chcę dopilnować, aby Jeff nie stoczył się przez Williama.
      Po moim talencie? :O Jeden z najlepszych blogów? c:
      Dziękuję Ci bardzo!

      Usuń
  4. I jestem.
    Irene mnie wkurza.
    Jest strasznie denerwująca.
    Zachowuje się, jakby Jeff był tylko jej i nie mial prawa spędzać czasu z Axlem.
    Ale obiecaj, że Izzy nie stoczy się na dno przez Axla.
    Bo Cię zabiję!
    "... podśpiewywać, co po pewnym czasie zmieniło się w darcie na cały samochód."- ahahahahahaahhaahhaahahahahahahahahahahahahahhaahahah
    "Jestem Axl, cioto"?! Zabiję Cię Rose, że tak zwraasz się do mojego Izzy'ego!
    No fajny rozdzialik, taki przyjemny, ale Irene i tak mnie denerwuje! :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdego wkurza... Mnie też.
      Ale to dlatego, że ciągle z nim przebywa i tak dalej... Matko, jaka ja jestem głodna. :D
      Nie no, aż tak strasznie ze Stradlinem nie będzie.
      Dziękuję.

      Usuń
  5. Bardzo mi się podoba :) Wybacz, że nie komentuję tak często, a będąc szczerym, prawie wcale, ale doceniam Twoje komentarze i wsparcie :) Postanowiłam, że teraz będę się udzielać odrobinę częściej, a przynajmniej się postaram :) Tymczasem powtórzę: bardzo mi się podoba to opowiadanie :) Życzę nowych, równie dobrych pomysłów xo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam, że może się to komuś spodobać, bo coraz bardziej tracę wiarę w to opowiadanie.
      Dziękuję bardzo. c:

      Usuń
  6. Faith, wybacz mi to opóźnienie! Komentarz będzie krótki, gdyż czas mnie goni. Czy tylko mnie NIE wkurza Irene? xD Ale pewnie z czasem zacznie. :D Albo nie. Dobra, nie wiem. Wszyscy wyjechali. To dobrze. Strasznie ciekawi mnie jak potoczy się dalej to opowiadanie. :D Rozdział oczywiście świetny! Ja już niestety kończę... Weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krótki, ale ważne, że jest!
      Oo, Ciebie nie wkurza? Przeżyłam szok.
      Mnie osobiście trochę denerwuje.
      Dziękuję za komentarz.

      Usuń
  7. FAITH, FAITH MOJA ZŁOTA, JESTEM NA CIEBIE ZŁA, ŻE NIE POWIEDZIAŁAŚ MI NIC O TAKIEJ NOWEJ PEREŁCE (podczas gdy ja mam zamiar pochwalić Ci się swoją, ale to w odpowiednim momencie, haha!).
    Dobrze, od czego by tu zacząć? Ach... Powiedz mi, dlaczego tak króciutko? Dlaczego chcesz pisać takie krótkie, podczas gdy my chcemy czytać więcej, bo to jest naprawdę czymś, co wciąga? Może Ty specjalnie tak grasz na zwłokę z nami, co? Mniejsza z tym, wybaczam Ci przez to, że czarujesz.
    Och, to ma klimat. Czuję klimat. Czuję żądzę chłopaków, widać to, czego chcą, ich ambicje i marzenia. I dziewczyny. Cholera, nie umiem zebrać tego w miarę logiczną całość i poukładać, nie obrazisz się chyba za wyjątkowy bałagan w moim komentarzu dla Ciebie?
    Idealnie ujęłaś tutaj ''ja'' Izzy'ego, albo raczej Jeffrey'a, dla mnie to zawsze był Jeffrey Isbell, odkąd go ''poznałam'', to byłam właśnie za jego prawdziwym nazwiskiem. On był właśnie taki, jakim go tu przedstawiłaś. Nie chciał nigdy takiej sławy, czytałam niedawno biografię Axla (świetną zresztą, polecam) i było tam wspomniane, że Izzy nigdy właśnie nie pragnął gigantycznych scen, wystarczyłoby mu grać tak jak Ramones, dla dwóch tysięcy osób góra. Chyba to mnie w nim tak fascynowało, ta inność... No, mniejsza z tym.
    Wychodzi na to, że młodzi jadą do dzikiego świata w celu spełnienia marzeń, prawda? Och, zazdroszczę im tego. Tego w tamtym czasie, w tym to już żadna magia, nie mam racji?
    Wiesz, jak tak czytałam sobie opis rudej Molly...czy ona słusznie kojarzy mi się z uroczą Molly Ringwald? Czy to tylko zwykły zbieg okoliczności? Tak czy inaczej, ja ją widzę w ten sposób i jestem zakochana.
    I końcówka. Jak tak zaczęłam ten rozdział, to zastanawiałam się, skąd taki śmieszny tytuł (tak myślałam, teraz żałuję). Ten tytuł nie jest ani trochę śmieszny, on jest...wielki. Zakończyłaś rozdział z ogromną klasą. Rudy został nazwany Willem, ale on już nim jest. Porzucił za sobą to imię, jak i miasto, w którym żył. Teraz jest czas na walkę do zwycięstwa, czekamy na Najniebezpieczniejszy Zespół Świata! To jest niesamowite.
    Faith, ja pozwolę sobie powiedzieć, że jestem bardziej wkręcona w to opowiadanie niż w poprzednie, za co może Cię przepraszam, ale tutaj jestem AŻ ŻĄDNA WIĘCEJ. Daj mi znać, możesz na asku, gdziekolwiek, ale - koniecznie! Nie wiem, gdzie się chowałaś, ale masz talent. Naprawdę. Jestem na tak, trzy razy tak. Cieszę się, że pokazałaś mi się w komentarzach, a ja do Ciebie zajrzałam.
    I tak, wracając do perełki, jakbyś miała czas, chciałabym Cię zaprosić do zapoznania się z moim nowym dzieckiem - http://fire-burnin-slow.blogspot.com/ - a nóż Cię zainteresuje.
    I ode mnie chyba tyle, tak jak mówiłam - czekam na ciąg dalszy i podsumowując... POŚPIESZ SIĘ, haha! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od razu Ci powiem, że Twoje nowe dziecko jest lepsze niż moje!
      Krótko... Krótko dlatego, że, no... Ee... Boję się, że jednak to opowiadanie się nie przyjmie. Wiesz, na samym początku miało być zupełnie co innego.
      Dziękuję Ci za tyle miłych słów.
      Dla mnie Izzy i Jeff to tak jakby dwie zupełnie inne osoby, sama nie wiem dlaczego, ale tak już jest.
      Ha, właśnie miałam wziąć Ringwald jako moją Molly. Zdjęcie już jest w bohaterach i tak, słusznie Ci się kojarzy. Też sobie ją tak wyobrażam.
      Jak dla mnie to ten tytuł tak jakoś dziwnie brzmi...
      Cieszę się, że Ci się aż tak podoba. Sama uważam, że "Painted On My Heart" jest takie nie dopracowane a o "I Don't Want To Miss A Thing" to już nawet nie wspomnę... Choć ono mi się jeszcze tam jakoś podoba. :D
      Dziękuję za tyle miłych słów!
      Będę się spieszyć, a przynajmniej się postaram.

      Usuń
  8. Przybyłam! Na razie przeczytałam tylko początej tego opowiadania, ale z racji tego, że mnie zaintrygowało, mam zamiar przeczytać pozostałe.
    Moim zdaniem jest super, tylko główna bohaterka mnie irytuje. Może to trochę przesadne stwierdzenie, ale wydaje mi się samolubna w stosunku do Jeffa, no kurdę, facet ma ponad 20 lat i nie może sobie wyjść z kumplem? Whatever... Podobno w opowiadaniu zawsze musi być osoba, która denerwuje.
    Całość świetna. Dobre opisy, dokładność, estetyczny wygląd. Ogólnie rzecz biorąc- miło się czyta :) Wyobraziłam sobie krzyczącego Willa za kierownicą i zaczęłam chorobliwie chichotać.
    Dobra, koniec tej bezsensownej rozprawy, wybacz, że tak nieskładnie... Życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, a ja muszę iść czytać do Ciebie, bo zaczynam dopiero 2 rozdział...
      No właśnie, dlatego ja jakoś bardziej wolę Molly. XD
      Dziękuję za komentarz. c:

      Usuń
  9. IIIIII JESTEM!
    (STEVEN JEST MÓJ)
    Rozdział był krótki, fakt, ale dla mnie bardzo dobrze udało Ci się w nim odzwierciedlić atmosferę jaką panowała pomiędzy czwórką znajomych. I w ogóle no... fajnie to było napisane. Jestem ciekawa co tutaj odegra Steven (mój) i jak to będzie w tym Los Angeles! Molly bardzo polubiłam, od samego początku. Fajna z niej dziewczyna, xD.
    Czekam na więcej!
    I... Dobrze wiesz co!

    Hugs, Rocky.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. (Nie, bo mój!!!)
      Krótki, bo... bo... Dobra, nie ważne.
      Steven, hmm... Po pierwsze - JEST MÓJ! Po drugie - dowiesz, się, Rocky. XD
      No, ja też ją lubię. :D
      Ty też dobrze wiesz co!
      Dziękuję za komentarz.

      Usuń
  10. A ja wcześniej cię nie skomentowałam. Czemu? Nie wiedziałam, co napisać, ale znowu...hmmm. Jutro szkoła, więc tak w ostatni wakacji dzień....komentarz.
    Więc..ja też lubię Molly, a właściwie wszystkich, chociaż za przeklinanie ogolę Axlowi głowę(tak naprawdę tylko go kopnę, bo jego włosów mi żal). Cieszę się, że Irene ma innych przyjaciół oprócz Izzy'ego, chociaż jedną kobietę, i ogólnie...kocham cię. Ale muszę rzec coś złowieszczego.Albo chcę, bo to czuję.
    Chodzi o Axla, Irene i Iz'a. Mam wrażenie, że Will znowu jest ,,ten nieznośny'' a Izzy ,,ten wrażliwy'', co trochę mnie wkurza zwłaszcza po przeczytaniu biografii Axla, i nie chodzi o ciebie, tylko o to, że inni też tak robią, czemu tak robią? Bo Will był ,,agresywny''?Na pewno nie był aniołem, ale i tak...nieważne, bo to, co powiedział na koniec, pewnie akurat by powiedział...wybacz że się czepiam, po prostu jestem przewrażliwiona i bleeee. Czekam na następny, bo mi się podobało, choć może przez ten komentarz tego nie widać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;_; Szkoła.
      Prawie wszyscy lubią Molly i bardzo dobrze, bo choć to Irene jest główną bohaterką to o Bailey też dużo będzie.
      Mnie kochasz? Ja Ciebie też kocham!
      Axl ten nieznośny, hmm... On tutaj taki raczej nie będzie, raczej będzie bardzo opiekuńczy, ale tylko w stosunku do Molly.
      Widać, widać. Dziękuję bardzo.

      Usuń
  11. Od razu przepraszam za tak długa przerwę w moim "nie komenotwaniu". Stara śpiewka, szkoła... Niestety 3 klasa daje mi porządnie w kość, a że zależy mi na ocenach i stypendium to staram się dać z siebie wszystko i tak wychodzi, że nie mam czasu na normalne życie. Ale my tutaj nie o tym.
    Kochana, rozdział był wyśmienity! WYŚMIENITY!
    Krótki, ale cudowny. Jak to się mówi, nie ilość, a jakość. I to tutaj się jak najbardziej potwierdza.
    1. Oryginalność. Tak jak mówiłam, nigdy nie czytałam o ociemniałej osobie i GNR, co jest dla mnie naprawdę niespodzianką, oczywiście miłą. Taka odmiana. Świeżość na bloggerze i super!
    2. Styl pisania. Nie ma błędów, są opisy, ciekawe dialogi. Czego chcieć więcej?
    3. Świetnie wykreowani bohaterowie, za co Cię wielbię.
    4. MUZYKA NA BLOGU JEST MMMMMM *_________* MASZ ŚWIETNY GUST MUZYCZNY!

    A teraz przepraszam, idę czytać kolejne cudeńka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, nie przepraszaj!
      Dziękuję bardzo, choć ja tak nie uważam i tu mam własnie jakby taki mały problem...
      Ja tam wątpię, żeby to było oryginalne. ;_; W sumie w tym opowiadaniu będzie Aerosmith, którzy są już w bohaterach, jak i jeszcze ktoś, ale ciągle nad tym pracuję.
      Boże, Chelle, jakie Ty mi tu rzeczy mówisz. Dziękuję!
      Gust muzyczny? Niektórzy z mojego otoczenia uważają, że muzyka z lat 60-90 jest okropna. No cóż, ale przecież i tak większość z Nas bloggerek słucha tego samego.
      Dziękuję jeszcze raz!

      Usuń
  12. To ostatnie zdanie Axla skojarzyło mi się z ''Gabryśka, weź się kufa ogarnij, bo ja wiecznie żyć nie będę''. Tak więc Jeff/Izzy (niepotrzebne skreślić) będzie od dzisiaj Gabryśką XDDD
    Molly przypadła mi do gustu, jest taka miła :3 Chyba na razie nawet bardziej od Irene xd No ale cóż, zobaczy się, co będzie potem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to kocham, Boże. XD
      Molly w ogóle jest miła, ale Irene... Nie polubisz jej chyba, że masz dużo cierpliwości.

      Usuń
  13. Kurwa mać, zakochałam się w tym fanfiku

    OdpowiedzUsuń
  14. Molly polubiłam uwu
    I a propos popu z lat 80, czytałam to przy Straight Up i Tell It To My Heart
    Złoto

    OdpowiedzUsuń

Jeśli już tu jesteś i przeczytałeś, zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Nawet jedno słowo potrafi dać pozytywnego kopa :) Wyraź Swoje zdanie, to co myślisz, czujesz, kogo lubisz a kogo nie.