niedziela, 17 sierpnia 2014

Painted On My Heart XIII

Kurwa, znowu. Znowu myślałam nad zawieszeniem i skończeniem pisania, ale chyba tak już muszę mieć... Przynajmniej raz w tygodniu muszę się załamywać. A teraz przejdę już do tego cholernego początku. Mam coś powiedzieć? Nie, raczej nie. Nie mam żadnych informacji. Ha, pewnie kiedy opublikuję coś mi się przypomni i będę edytować. :D
Z dedykacją dla deMars! Nie wiem czy to czytasz, czy nie, ale Ci dedykuję.
Miłego czytania!

________________________________________________________


Słońce mile przygrzewało, a jego promienie wkradały się przez okno i budziły swym przyjemnym ciepłem. Na Niebie nie widać było żadnych chmur, melodyjne głosy ptaków umilały popołudnie. Wszędzie czuć było nadchodzące lato, wszyscy oddawali się miłemu rozleniwieniu i przyjemnością. Odpoczywali. 
 Tego dnia do domu powrócić miał Steven. Był dokładnie trzeci czerwca, tysiąc dziewięćset siedemdziesiątego roku. Wszyscy cieszyli się z przyjazdu wokalisty, jedni bardziej, a inni trochę obawiali się tego powrotu. Joe bał się, że kiedy Tyler wróci do domu, Hope nie będzie miała dla niego czasu. Bał się również, że blondynka uzna, iż Steven jest bardziej interesujący i wróci do niego.
 Przez ten czas Alice i Joey zdążyli wiele przemyśleć. Uznali, że lepiej będzie jeśli zrobią sobie przerwę, a raczej uznała tak brunetka. Perkusista był przeciwny tej decyzji, ponieważ chciał być z Alice, jednak kiedy zrozumiał, że dzięki temu "rozstaniu" ich związek może wyjść na dobrą drogę, zgodził się.
 Wszyscy chłopacy pojechali po zaopatrzenie na powrót Tylera, czyli wódkę, piwo i inne alkohole, jakie by znaleźli w sklepie. Alice jeszcze nie było. Od czasu dowiedzenia się, że Joey ją zdradza wyprowadziła się z powrotem do swojego domu, czasem tylko wpadała do przyjaciół na herbatę, bądź kawę. Dlatego w domu przebywała tylko Hope. Nicole pojechała razem z chłopakami, mówiąc, iż ma coś do załatwienia na mieście. 
 Blondynka odłożyła do szafki czysty, wytarty ścierką talerz i zaczęła poruszać się w rytm muzyki z piosenki puszczonej w radiu. Cicho podśpiewując The Rolling Stones uśmiechnęła się. Cieszyła się z przyjazdu Stevena najbardziej z całej szóstki przyjaciół. A raczej piątki, ponieważ Nicole tak naprawdę nie poznała jeszcze Tallarico. Hope bała się jednak tego, iż Tyler znowu będzie chorobliwie zazdrosny, co również udzieli się Joe'mu. 
 Westchnęła, gdy do jej uszu dobiegł dzwonek obwieszczający, iż ktoś przyszedł. Pewnie czegoś zapomnieli, pomyślała i ruszyła otworzyć, jednak osoba po drugiej stronie widocznie zaczęła się niecierpliwić, bo po chwili usłyszała brzdęk, a potem dźwięk przekręcanego klucza w zamku. Widok osoby, którą zobaczyła zaskoczył ją i to bardzo, aż upuściła białą ścierkę w turkusowe paski.
- Witajcie, skurwysyni! - Steven wydarł się na cały dom upuszczając dwie torby, które trzymał w rękach. - O Hope... Hope, kurwa! - rzucił się na dziewczynę i mocno przytulił, a raczej ścisnął tak, że nie mogła oddychać.
Jedyne do czego była zdolna w tej chwili, to wtulenie się w Tylera z wielkim uśmiechem, który nie znikał z jej twarzy. Oderwała się na chwilę od niego, aby pocałować go w policzek. Chłopak wyszczerzył się jeszcze bardziej.
- Miałeś wrócić popołudniu, chłopacy by po ciebie przyjechali. - powiedziała. - Czemu nie zadzwoniłeś?
- Maleńka, nie potrzebuję nianiek. I to takich nie udolnych... Oni by głaz ważący tonę zgubili. A tak to jesteśmy sami i możemy porozmawiać.
Pociągnął ją w stronę kanapy, na której usiedli. Lennon, który dotychczas siedział na górze, w pokoju Brada, zbiegł na dół i kiedy tylko zauważył Stevena, rzucił się na niego. Zaczął lizać go po twarzy i machać ogonem na znak, iż się cieszy. Chłopak pogłaskał go po głowie i ściągnął a raczej próbował ściągnąć psa ze swoich kolan. Labrador nie ustępował i dalej zachęcał swojego pana do zabawy.
- Nie widział cię dwa miesiące, daj mu się nacieszyć. - dziewczyna zwróciła się do wokalisty.
Tyler spojrzał na nią, próbując jednocześnie odepchnąć łeb psa ze swojej twarzy. Hope zaśmiała się, na o Lennon zaszczekał i powrócił do "całowania" Stevena.
- A ty się za mną nie stęskniłaś? - zapytał. - Ja bym, kurwa, nie wytrzymał bez ciebie, gdybym miał siedzieć tam dłużej - spojrzał na psa, który przyglądał się mu. - Za tobą też tęskniłem, stary.
Pies skoczył na niego i kontynuował lizanie go po twarzy. Wokalista zaśmiał się i kiedy w końcu udało mu się opanować sytuację, z powrotem przytulił się do blondynki. Lennon niestety musiał się temu przyglądać z podłogi, z czego zadowolony nie był.
- Jesteś cały obśliniony. Idź się umyć, panie Tyler, ale to już! - krzyknęła rozbawiona dziewczyna.
Steven posłusznie wstał i powędrował do łazienki. W tym czasie Hope powróciła do kuchni i wzięła się za robienie obiadu. No, bo przecież kto zrobi, jak nie ona? Tyler jakoś nie odkrył swoich zdolności kucharskich, a Lennon... Jest psem.
 Po chwili z łazienki wyszedł chłopak. Podszedł do blondynki, która wyciągała mięso z lodówki i zajrzał jej przez ramię. 
- Co na obiad? - zapytał.
Niestety musiał natychmiastowo opuścić kuchnię, bo jak to powiedziała Hope "tylko przeszkadzał i nie pomagał". A poza tym psu znudziło się siedzenie na podłodze i nabrał ochoty na spacer ze swoim panem, który mimo niechęci musiał z nim iść. A kiedy już wrócili zmęczony Steven, poszedł spać przez co przegapił libacje alkoholowe z resztą zespołu.


***

Budzimy go? - spytał Joe.
Wszyscy popatrzyli na niego, jak na idiotę. Ten w geście obronnym uniósł ręce do góry, po czym pociągnął kolejnego łyka wódki. Reszta tylko pokręciła głowami z dezaprobatą. Tom spojrzał pytająco na Hope, jakby to od niej zależało to, co zrobią ze śpiącym Tylerem. Ta tylko wywróciła oczami.
- Zanieście go na górę do pokoju. - odparła i poszła do Perry'ego.
Hamilton i Whitford wykonali polecenie i ze śpiącym Stevenem poszli do jego pokoju. Joey już dawno leżał obok kanapy, gdzie zwykle wyleguje się Lennon. Upił się i zasnął, a pies za to wskoczył na łóżko i zaczął się cieszyć. Alice, która przyszła popołudniu już dawno opuściła dom Andersonów z uwagi na stan jej byłego chłopaka. Wszyscy bardzo jej współczuli, ponieważ wiedzieli jak bardzo perkusista jest dla niej ważny.
 Lennon zawarczał, kiedy Joe wstał z fotela i objął w pasie Hope. Zachowanie psa zdziwiło każdego. Nigdy tak się nie zachowywał, lubił bruneta a nawet uwielbiał z nim przebywać. Blondynka spojrzała z zaskoczeniem na labradora i wyrwała się Perry'emu. Podeszła do kanapy, po czym usiadła na niej i zaczęła głaskać Lennona. 
 Joe, któremu nie spodobało się to, że jego dziewczyna woli siedzieć z zazdrosnym psem niż z nim, poszedł na górę sam i zamknął się w swoim pokoju. Dziewczyna tylko pokręciła głową i spojrzała na Nicole, która od pewnego czasu przyglądała się jej i psu.
- Perry focha strzelił. Ha, jest zazdrosny o psa - zaśmiała się brunetka i opróżniła kieliszek z winem. - Nie pójdziesz do niego? Przecież on właśnie na to liczy, na to, że ty teraz do niego pójdziesz i będziesz go przepraszać, faceci...
- Nie mam zamiaru do niego iść. Nachlał się i teraz mu odwala, wiesz, zazdrość o byle co... Nie dam mu tej satysfakcji. Nie może myśleć, że on tu rządzi. - odpowiedziała, na co Nicole pokiwała głową z uznaniem.
- Masz rację, nie może tak myśleć. Gdyby Tom obraził się na mnie za takie coś, to by w łeb dostał, całe szczęście on taki nie jest... A co mu się stało, że taki zawzięty? - wskazała ruchem głowy na Lennona.
Hope spojrzała na psa i pogłaskała go po łbie. Ten wtulił się w nią i zamruczał, przez co dziewczyna zaśmiała się i podniosła wzrok na Nicole, która zapalał papierosa. Blondynka wzruszyła ramionami.
- Nie wiem, może też jest zazdrosny, jako tak woli... Stevena. - dodała ciszej.
Brunetka udała, że nic nie słyszała i nie drążyła tematu. Dopiero teraz Hope mogła stwierdzić, jaka jest. Znały się w końcu już miesiąc, Nicole zawsze odznaczała się ponad przeciętną inteligencją. Była pewna siebie, miała pełno wdzięku i gracji. Po jej zachowaniu można było poznać, że pochodziła z jakiejś bogatej rodziny, jednak blondynka nigdy o to nie pytała.
 Hope podniosła się z kanapy i mówiąc Nicole, że idzie już spać, udała się na górę. Za nią pobiegł, oczywiście, Lennon. Kiedy była już na górze, stanęła przed drzwiami do pokoju Joe'go, ale po dłuższym zastanowieniu zdecydowała się, że poczeka aż chłopak wytrzeźwieje. Odwróciła się w stronę swojej sypialni z zamiarem wejścia do środka, lecz przeszkodził jej w tym Steven, który widocznie się obudził i postanowił wyjść.
- Czemu nie śpisz? - padło z ust zaskoczonej dziewczyny.
Chłopak spojrzał na nią tak, jakby powód jego pobudki był oczywisty.
- Już się wyspałem - oznajmił. - Głodny jestem. - powiedział tonem małego dziecka.
Dziewczyna zaśmiała się, ale po chwili uspokoiła się i powiedziała Tylerowi, żeby poszukał czegoś w kuchni. Ten zrobił minę, która mówiła "myślisz, że nie wiedziałem?" i zszedł na dół, zostawiając blondynkę z psem.
 Z uśmiechem na twarzy otworzyła drzwi od pokoju i weszła do środka. Rzuciła się na łóżko i cicho westchnęła. Tak bardzo cieszyła się z powrotu przyjaciela, że mogła uśmiechać się na okrągło, co raczej przeszkadzało Perry'emu, lecz Hope nie zwracała na niego uwagi. Lennon wskoczył obok niej. Pies również sprawiał wrażenie zadowolonego, ale co mu się dziwić, w końcu to jego pan wrócił do domu. 
 Po kilku minutach do pokoju wszedł Steven z zawiedzioną miną. Usiadł na łóżku i spojrzał z żalem na dziewczynę.
- Lodówka jest pusta, wszystko zeżarliście i nawet nic mi nie zostawiliście! - powiedział, po czym położył się między Hope a Lennonem.
Blondynka znów wybuchła śmiechem a pies zaszczekał radośnie i po chwili już leżał z łbem położonym na brzuchu Tylera. Chłopak pogłaskał go.
- No wybacz, było trzeba nie spać tyle... - nie dokończyła, ponieważ jej usta zostały zatkane przez wargi Stevena.
Dziewczyna nie oddała pocałunku tylko spojrzała ze złością na przyjaciela. Ten zrobił niewinną minę i mruknął ciche "przepraszam, ale się stęskniłem".  Hope wywróciła oczami i odsunęła się dalej od niego tak, aby zachować pewną, bezpieczną odległość. Westchnęła i spuściła wzrok. Nie chciała tego, a przynajmniej tak sobie wmawiała. Zresztą wszystkie uczucia, jakie żywiła do Tylera próbowała ukryć przed nim samym, Joe i sobą. Tak bardzo chciała ułożyć sobie życie inaczej. Niestety było to niemożliwe, dzięki Stevenowi. 
 Podniosła na niego wzrok. Nadal siedział w tym samym miejscu i wpatrywał się w nią przepraszającym wzrokiem. Ale, czy można przepraszać za to, że się kocha?
- Steven, powiedz mi... Na pewno już nie wrócisz do narkotyków? - zapytała po chwili.
Zadała to pytanie. Kiedyś obiecała mu, że jeśli rzuci, wróci do niego. A teraz? Czy była gotowa spełnić obietnice? Czy chciała zostawić Joe dla niego? Tyler nadal miał nadzieję, że tak. Nie, były to jego marzenia, cóż, nierealne. Bał się. Czego? Prawdy. Obawiał się, że dziewczyna powie mu, że ich związek nie ma szans, aby w ogóle zaistnieć. 
- Jestem zupełnie czysty. - odparł.
Hope pokiwała głową. Kiedy tak na niego patrzyła, jej serce rozlatywało się na miliony kawałeczków. Tak bardzo chciała powiedzieć mu, że do niego wróci. Ale sama wmawiała sobie, że nie może. Wmawiała sobie, że go nie kocha. Wtedy, kiedy śnił się jej, obawiała się jego powrotu i swojego własnego zachowania. 
- Mam dość - powiedział. - Nie możemy tego ciągnąć w nieskończoność. Powiedz mi w końcu, kochasz mnie, do cholery?



___________________________________________

Myślałam, że już tego nie skończę. Miałam dodać jutro, ale dzisiaj też chyba może być. Nie mam nic do powiedzenia, zresztą jak ostatnio... Mogę Wam jedynie powiedzieć, że jutro mnie nie będzie. To tyle. Zapraszam do komentowania! A teraz lecę do Maddie...


16 komentarzy:

  1. A ja przyleciałam od Maddie do Ciebie!
    Suprajs!
    HAAHAHAH STEVEN WRACA!!!!!!! A CHŁOPAKI JUŻ PO ZAPATRZENIE POJECHALI! HAHAHAHAHAHAHHAHA KOCHAM WAS<3 Biedna Alice. :c
    HOPE W KUCHNII A TU DRYŃ DRYŃ

    -


    -


    -


    -" Witajcie, skurwysyni! - Steven wydarł się na cały dom upuszczając dwie torby, które trzymał w rękach. - O Hope... Hope, kurwa! - rzucił się na dziewczynę i mocno przytulił, a raczej ścisnął tak, że nie mogła oddychać.
    Jedyne do czego była zdolna w tej chwili, to wtulenie się w Tylera z wielkim uśmiechem, który nie znikał z jej twarzy. Oderwała się na chwilę od niego, aby pocałować go w policzek. Chłopak wyszczerzył się jeszcze bardziej.
    - Miałeś wrócić popołudniu, chłopacy by po ciebie przyjechali. - powiedziała. - Czemu nie zadzwoniłeś?
    - Maleńka, nie potrzebuję nianiek. I to takich nieudolnych... Oni by głaz ważący tonę zgubili"- HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAAHAHAHAHAAHHAHAH O JA JEBIĘ HAHAHAHHAHAHAAHHAAHAHAHAHAHHAHAHA PRZYJECHAŁ I OD RAZU HAHAHAHAHAHHAHAHAHAAHAHAHAHAHHAHA LEZĘ I NIE WSTAJĘ HAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAAHAHHAAHAHAHAHAHAHHAAHAHAHAHHAHAAHHAHAHAHAAH
    I TO LIZANIE LENNONA!
    HAHAHAHAHHAAHHAHAHHAHHAHAHAHAHAAHHAAHHAAHHAHAAHHAHAHAHAAHHAAHHAAHHAAHAHAHHAHAHAAHHAHAHAHAHAHAHHAAHAHAHAHHAAHAHHAAHAHHAHAHAAHAHAHAHAHHAHAAHHAHAAHHA

    Perry zazdrosny o psa. A ja wiem, że Hope i tak będzie ze Stevenem. Skąd? Lennon to stwierdził! HA! No, bo skoro Tyler wraca do domu, a Lennon lubił Joe'go, a teraz na niego warczy, kiedy przytula Hope, to wiadomo, co nie? Powiem Ci, że wolę, żeby była z Joe, ale oni do siebie nie pasują. Tak jakoś teraz to stwierdziłam.
    A ONA I TAK BĘDZIE Z STEVENEM, HA!

    "- Lodówka jest pusta, wszystko zeżarliście i nawet nic mi nie zostawiliście! -"-HAHAHAHAAHAHAAHHAAHHAAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAAHAAAHAAHAHAA

    Ej to ostanie zdanie było takie...no...wiesz...nie wiem, jakim słowem mam je określić. Podsumowujące? I co ona mu teraz powie? No bo niby jest z Joe. Kurwa, Faith, pisz szybko!
    I NIE WAŻ SIE USUWAĆ, ANI ZAWIESZAĆ, BO CIĘ ZNAJDĘ! <3
    WENY!<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No przecież panowie muszą być przygotowani! :D
      Oni nie potrafią niczego upilnować, co tu się dziwić, w końcu to Tom, Brad, Joey i Joe.
      Oj, Estranged, dlaczego Ty tak myślisz? A może nie będą razem? XD
      Ja nie chciałam, żeby Steven to powiedział! Koniec miał być inny!
      Ale niestety wyszło, jakoś tak...
      No dobrze, ale i tak mam tłuczek... XD
      Dziękuję za komentarz. <333

      Usuń
  2. NIE, NIE NIE NIEEE, NIEEEEE!!! DLACZEGO W TYM MOMENCIE?!?!?! O NIE NO! KURWA NO TAK NIE MOŻE BYĆ!!!!!!!!!! DLACZEGO MI TO ZROBIŁAŚ?! TERAZ CAŁY CZAS BĘDĘ MYŚLEĆ, CO HOPE MU ODPOWIE! ONI MAJĄ BYĆ RAZEM (jeśli bym tego nie napisała, nie mogłabym dodać komentarza xD)!!! PIEPRZYĆ JOE (kusząca propozycja :D)!!! NO KURWA KOCHAM PERRYEGO, ALE STEVENA BARDZIEJ I TO JEGO SZCZĘŚCIA PRAGNĘ BARDZIEJ! No i się zrobiło zdanie jak z Ukrytej Prawdy. :c
    Przepraszam Cię bardzo, ale pozostałej części rozdziału nie skomentuję, bo jestem za bardzo zdekoncentrowana, a po drugie muszę się zbierać na festyn, a jeszcze nie przeczytałam rozdziału u Maddie. :o
    Weny! Czekam na następny i uwielbiam tego gifa. :D
    PS Może pozostałą część rozdziału skomentuję jutro.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zemsta za to co Ty zrobiłaś! :D
      To myśl, Angie myśl!
      Ja tam też wolę Steven, ale nie mów Davidowi, Joe'emu, Jamesowi... I reszcie!
      Kupili mi czekoladę, o tak! XD
      Dobrze, nie martw się. XD
      Dziękuję bardzo. <3333

      Usuń
  3. Joe, jak Ty mnie wkurwiasz. Nie znoszę Cię, człowieku! Nienawidzę! Hope powinna być ze Stevenem. Oni do siebie tak pasują... Są wspaniali. ♥
    Nawet Lennon tak twierdzi. Prawda, Lennon? - Tak, tak, masz racje, Joe to idiota, a Steven jest super.
    No widzisz, Faith? To idealny powód do tego, aby Hope zerwała z Perrym. W końcu Lennon to jeden z najważniejszych bohaterów w tym opowiadaniu, hah.
    Nawet nie wiem co mam napisać, bo ciągle snuję wizję o tym jak Hope (swoją drogą to w zakładce "bohaterowie" jest zdjęcie Scarlet Johanson, no nie?) i Steven stoją przed ołtarzem. Ach. ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maddie, przecież Ty go kochasz! :D
      Jest on bardzo irytującą osobą.
      Więc... Umiesz gadać po psiemu?! Naucz i mnie. XD
      Przecież on jest najważniejszy. Kit, że nie ma go w bohaterach. XD On jest na to za zajebisty!
      Tak, to Scarlet.
      Ja też przez Ciebie mam takie wizje. :D
      Dziękuję za komentarz. <3333

      Usuń
    2. Ja właśnie też go kocham. Ale on kurwa nie pasuje do Hope, chociaż bardzo bym chciała, zeby pasowali i byli razem...ej...ej...ej...FAITH DOSTARCZYŁAŚ MI WENY, IDĘ PISAĆ!

      "Nawet Lennon tak twierdzi. Prawda, Lennon? - Tak, tak, masz racje, Joe to idiota, a Steven jest super. "- HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAH DOBRE, MADDIE

      Usuń
  4. Oooch, Faith! Dziękuję Ci bardzo, oczywiście, że czytam! Cholera, co więcej - jeszcze nigdy nie otrzymałam takowej dedykacji, także czuję się pięknie i czuję się zaszczycona, bardzo Ci za to dziękuję!
    Co do rozdziału...Joe, Joe, Joe, mój piękny, wspaniały, tutaj niezwykle irytujący i wkurwiający Joe. Naprawdę mnie on wytrąca z równowagi, jeszcze ta zazdrość. O co? - o psa? Ale pies zawarczał, może on coś wyczuł? Cóż...ja też się zgodzę, że Hope raczej powinna być z Tylerem, ich związek wydaje mi się być taki...byłoby beztrosko i pięknie, Steven jest taką osobą, nie mam racji? Coś się tu ewidentnie nie zgrywa i nawet cudny Lennon to widzi. Kiedy ja tak czytałam o nagłym, entuzjastycznym wparowaniu Tylera do domu, reakcji na dziewczynę...jejku, no zrób coś z tym! Przejrzałam pozostałe komentarze i wychodzi na to, że większość tak myśli. Ale z drugiej strony, to skoro tak jest...może Ty masz jakiś scenariusz, może to jest jakieś Twoje autorskie zagranie, co? Ha, niewykluczone.
    Końcówka. Cholera jasna, końcówka, no dlaczego akurat na tym poprzestałaś? Bolą mnie takie pytania. Co ona mu powie? I co będzie, kiedy to zrobi? Pogmatwało się, wszystko się pieprzy, za przeproszeniem. I we mnie to też coś mąci. Chcę wiedzieć, co będzie dalej.
    Właśnie, bo bym zapomniała! Wspominałam o tym, jak bardzo mnie Perry tutaj poirytował, ale przeczytałam tu coś, co mnie maksymalnie...podekscytowało na swój sposób (Boże, litości...) - ,,Ten w geście obronnym uniósł ręce do góry, po czym pociągnął kolejnego łyka wódki''. Chrrrysteee, wizualizowałam to sobie i to jest nieziemsko, kurwa, wspaniałe. On mnie denerwuje, ale jednak nie traci przy tym na osobistym uroku...och, nie.
    Dobra, tyle ode mnie - czekam i weny, Faith!
    PS - naprawdę Twoje komentarze dopełniają moje rozdziały! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie aż tak bardzo nie wkurwia. :D Może i związek Stevena i Hope właśnie taki by był, ale... Nie, już nic. Ha, jak tak sobie pomyślę o tym, co się stanie pod koniec, to raczej żadna z Was nie będzie z tego zadowolona...
      Sama nie wiem, co mu powie... Nie, jednak wiem. Już wymyśliłam.
      Hahaha, no jak on niby miałby stracić ten urok? Przecież jest taki... słodki. XD
      Dziękuję bardzo!

      Usuń
  5. Hey, dopiero teraz zobaczyłam, że zostawiłaś u mnie na blogu (zwariowany-swiat-lily-i-gunsow.blogspot.com) komentarz (mój zapłon xD). Dziękuje, za komentarze i miłe opinie. Nie wiem, czy czytałaś dalsze posty, a jeśli nie, to czy jeszcze masz ochotę je czytać. Ale mino wszystko zapraszam do przeczytania. Jeżeli nie lubisz takich komentarzy, to przepraszam, po prostu go usuń.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękna kobieto! Znów spóźniony, dziwny komentarz.
    Steven wreszcie spytał Hope, czy go kocha i ma rację, wreszcie ktoś mówi, , co czuje, czego chce, nareszcie.Miłość! :D
    Steven jest piękny i Hope ma go chcieć, bo Izzy i ja będziemy płakać:( Iz już nawet zaczął....matko, wzruszasz go, ale teraz chyba chciał tylko pokazać, że nie żartujemy. Łe, piszesz pięknie, ale ja zgadzam się z Lennonem, też bym warczała , choć Joe to Joe, ale Steven to przecież Steven i tak jak Fire chcę mieć jego zaślinioną harmonijkę ustną. (Ja chyba bardziej od niej.) Joey i Alice mają rację, ta przerwa chyba dobrze im zrobi..a Hope.. Kogo ona teraz wybierze;( Głupi komentarz, chcę tulić Stevena, idę po sowę:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki dziwny? Ja tam uwielbiam Twoje komentarze.
      Dziwne jest to, że dopóki nie przeczytam Twojego komentarza pod rozdziałem, to nie wiem o czym on był! (w sensie, że rozdział).:D
      Nie wiem czemu, ale cieszę się za każdym razem, kiedy Izzy płacze. :c Ale zrobię mu ciasto na pocieszenie.
      MIŁOŚĆ!
      Ja bym chciała mieć jego.:c
      Is This Love... Coś tam coś... Kocham tą piosenkę. <33
      Fly, jak mogą nazywać się Hope i Steven? Trzeba coś wymyślić... Nie, nic nie mam. XD
      Też uważam, że byłoby cudnie, gdyby Hope i Steven byli razem, ale... No. Nic nie mówię.
      Dziękuję bardzo za komentarz.

      Usuń
  7. U mnie jakieś gówno pt Rozdział 57

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Weź Fiath, wybacz za moje spierdolenie! Bo jak ja pisałam komentarz pod ostatnim POMH, to myślałam, że w tym śnie był Joe! Nie mam pojęcia dlaczego. Chyba aż tak bardzo chciałam, żeby to był Perry. W każdym razie moje podniecenie było pomylone. Wybacz, pewnie pomyślisz, że jestem popierdolona. W sumie jestem ale chuj.
    Obie jesteśmy... (Tyler jest mój).
    Jak mogłaś tak skończyć rozdział?! Tak, tak... Tak nie wolno! Po prostu powinno to być zabronione! Ale z drugiej strony... Jestem tak bardzo ciekawa odpowiedzi. Uch!
    Joe mnie coraz bardziej wkurza. Lennona też z tego co widzę. Wiesz, ja nienawidzę psów, i zawsze powtarzam, że jak już zostanę dyktatorem, to rozkażę wszystkie zakopać (nie pytaj :_: zawsze też mówię, że potroję cenę bitej śmietany bo zajmuje 3/4 deserów w kawiarniach, i mi się od niej niedobrze robi, serio), ale Lennon tym razem się wykazał!
    Wolimy Stevena, oczywiście, że tak!
    Bardzo interesuje mnie również postać Nicole, szczególnie teraz. Ciekawe co z nią się tam stanie...
    No i lecę dalej, a co! xD

    Hugs, Rocky.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że się nie domyśliłaś. :D
      A poza tym... STEVEN JEST MÓJ! I tak, masz rację, obie jesteśmy popierdolone. XD
      Wiesz, Rocky, poczekasz sobie trochę, bo jakoś nie chce mi się tego pisać, bo jak sobie pomyślę, że tylko dwa czy trzy rozdziały i koniec opowiadania...
      Każesz zakopać psy?! No, ale dobra, wybaczam Ci.
      Dziękuję, ale Ty już powinnaś wiedzieć, że Steven jest mój. XD

      Usuń

Jeśli już tu jesteś i przeczytałeś, zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Nawet jedno słowo potrafi dać pozytywnego kopa :) Wyraź Swoje zdanie, to co myślisz, czujesz, kogo lubisz a kogo nie.