Normalnie szaleję. Dodałam za szybko ten rozdział, ale dobra. Napisane to walnę. Ech, tak dawno nie było rozdziału tego opowiadania... Trochę krótkie.
Dedykacja dla Estranged!
Miłego czytania!
____________________________________________________________________
Promienie słońca zaglądały przez okno i rozświetlały pomieszczenie. Dzisiejsza pogoda zapowiadała się bardzo słonecznie. Na niebie nie było widać żadnych chmur. Niestety w domu nie panował ten sam nastrój. Atmosfera przytłaczała swoim smutkiem, a domownicy nie wyglądali na szczęśliwych. Tego dnia Steven miał wyjechać na odwyk. Wszyscy byli z tego powodu przybici. Nawet Lennon widział, że coś jest nie tak i chodził jakiś taki niemrawy.
Stali w przedpokoju. Wszyscy oprócz Hope. Każdy chciał pożegnać się z Tylerem przed odjazdem. Tom przytulał do siebie wokalistę w przyjacielskim uścisku. Powiedział na ucho Stevenowi parę słów otuchy, na co ten uśmiechnął się i zaczął żegnać się z następną osobą, którą był Joey. Perkusista rzucił się na przyjaciela i zaczął mocno go ściskać. Brad widząc, że Stevenowi brakuje powietrza, odsunął od niego Kramera i sam zaczął się żegnać. Potem nastąpiła kolej Joe. Perry podszedł powoli i jakby z pewną nieśmiałością spojrzał na swojego "bliźniaka". Po chwili jednak rzucił się na niego i przytulił mocno.
- Trzymaj się. - powiedział cicho, kiedy Tyler wraz z Tomem wychodzili z domu.
Wokalista siknął głową i uśmiechnął się. Ruszył za Hamiltonem, który miał go odwieźć.
Nie żegnał się z Hope, ponieważ miał to już za sobą, a blondynka nie chciała wychodzić z pokoju i rozklejać się przy wszystkich. Ze Steven "do zobaczenia", oficjalnie powiedzieli sobie wczorajszego dnia...
***
Siedziała u siebie w pokoju na podłodze przy zgaszonym świetle, w samej koszuli nocnej. Zastanawiała się co zrobi jutro. Nie chciała przed wszystkimi pokazywać tego, że będzie jej brakować Stevena. Westchnęła i oparła głowę o łóżko. Przymknęła powieki. Wspomnienia powróciły, wszystkie związane z Tylerem. Kiedy się poznali, kilkanaście lat temu. Kiedy zrozumiała, że jest jej przyjacielem, i że może mu zaufać. Kiedy pierwszy raz wykonał gest, który świadczył o tym, że znaczy dla niego więcej. Kiedy pierwszy raz spróbował narkotyków - Pamiętała to, ponieważ była wtedy u niego. Kiedy pierwszy raz pocałował ją. Kiedy pierwszy raz odważyła się z nim na poważniejszy krok.
Pamiętała jego oczy, gdy pierwszy raz się naćpał. Nie mogła wtedy w to uwierzyć. Obwiniała go o wszystko, a tak naprawdę to była jej wina. Nie pomogła mu. W tym momencie była na siebie wściekła. Zacisnęła pięści i mocno uderzyła nimi o podłogę. Po chwili, jednak znowu się uspokoiła. Pocieszając się tym, że Tyler wybiera się na odwyk i, że teraz będzie lepiej. Ale to nie zmieniało faktu, że za nim tęskniła. Za dawnym Stevenem...
Usłyszała cichy szelest i odgłos zamykanych drzwi. Dzięki blaskowi światła, które wkradało się przez okno, mogła zobaczyć kto to, lecz nawet bez tego wiedziałaby. Spojrzała na niego. Chciała stwierdzić czy jest, aż tak pijany czy naćpany, że do niej przyszedł. Nie musiała się zbytnio wysilać, ponieważ uklęknął przed nią i oparł ręce o jej kolana. Po pewnym czasie uznała, że jest czysty. Ani naćpany, ani wypity. Odgarnął jej włosy za ucho i spojrzał głęboko w oczy.
- Jesteś dla mnie najważniejsza. Wiesz o tym, prawda? - wyszeptał.
Jej dolna warga delikatnie zadrżała, a w oczach zebrały się pierwsze łzy. Nie wiedziała tylko czy szczęścia, czy smutku.
- Cieszę się, że to Joe się Tobą zajmie. - kontynuował.
Dziewczyna nadal nic nie mówiła. Wpatrywała się tylko w jego brązowe oczy, które uważała za piękne. Chłopak uśmiechnął się delikatnie i pocałował blondynkę w czoło. Kiedy odsunął się od niej, przyciągnęła go z powrotem i oparła głowę o jego klatkę. Wsłuchiwała się w rytm, jaki wybijało jego serce. Głaskał ją po włosach i cicho śpiewał nieznaną jej, a także jemu piosenkę.
- Sing for the laughter and sing for the tears, Dream on, Dream until your dream come true, Dream on...
- Nawet dobra, a raczej zajebista. - odezwała się w końcu.
Steven podniósł głowę i spojrzał na nią zaskoczony, z radosnym błyskiem w oku.
- Podoba Ci się? Jest nie dokończona, mam tylko tyle.- zapytał.
Skinęła głową i z powrotem przyległa do niego. Przymknęła oczy i zaczęła bawić się koszulą Tylera. Chłopak uśmiechnął się i, żeby opanować trzęsące się ręce, przyłożył je do ciała blondynki. Po chwili jednak podniósł ją do góry. Hope, trochę zdezorientowana zarzuciła mu ręce na szyję i pozwoliła przenieść się na łóżko.
- Muszę już iść tylko... - zaczął i spojrzał na nią niepewnie. - Kiedy mnie nie będzie, nie rób niczego głupiego, dobrze?
- Czy Ty myślisz, że jestem tak głupia jak Ty? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Nie... - pokręcił głową. - Do zobaczenia.
Podniósł się z łóżka i stanął na przeciwko leżącej dziewczyny. Chciał wyjść, ale coś go zatrzymywało.
- To tylko dwa miesiące - powiedziała. - Dasz radę.
Pokiwał głową w zamyśleniu i odwrócił się w stronę drzwi. Gdy miał już wyjść, zatrzymała go Hope. Szybko podniosła się z łóżka i podeszła do Stevena. Złapała go za rękę i obróciła w swoją stronę. Zbliżyła twarz do jego twarzy i delikatnie musnęła jego usta swoimi.
- Teraz możesz iść...A jak powiesz Joe'emu, to nie żyjesz. - oznajmiła.
Chłopak zaśmiał się, a w jego oczach pojawił się błysk radości. Pocałował blondynkę jeszcze raz, namiętniej. Kiedy poczuł, że ona odwzajemniła pocałunek, kontynuował. Przycisnął ją do drzwi i zaczął delikatnie gładzić ręką jej nogę. Czując to, Hope oderwała się od niego i spoliczkowała.
- A to za co? - zapytał.
- To miał być całus na pożegnanie, a nie seks - jeśli można krzyknąć szeptem, to właśnie to zrobiła. - Jestem z Joe, skleroza?
- Czasem miewam, a Ty...? - spytał, zadziornie się uśmiechając. - Udajmy, że ją masz. Tak wytłumaczysz się Joe z tego.
Pocałował ją, ale po sposobie w jaki to zrobił, można było wyczuć, że to już ostatni buziak tej nocy. Po chwili oderwał się od niej i uśmiechnął się smutno. Wyszeptał ciche "cześć...Kocham Cię" i wyszedł.
MIESIĄC PÓŹNIEJ...
- Tom, przestań. On się na nas patrzy.
Od wyjazdu Stevena na odwyk minął miesiąc. Przez ten czas wydarzyło się wiele rzeczy. Między innymi Tom poznał dziewczynę. Nazywała się Nicole Deniver, pracowała jako modelka, a raczej zaczynała. Zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia. Zaczęli spędzać ze sobą, każdą wolną chwilę. A mieli ich bardzo dużo z uwagi na to, że zespół nie funkcjonował.
Jeśli chodzi o związek Joey'a i Alice, to ostatnimi czasy nie powodziło im się za dobrze. Dlaczego? Z powodu uzależnienia się Kramera od alkoholu. Cały czas przebywał w barach i klubach, nie poświęcając uwagi swojej ukochanej. Można powiedzieć, że przechodzili kryzys. Załamana Alice często przychodziła do Hope, aby się jej wyżalić.
A co z Hope i Joe? Od wyjazdu Stevena okładało im się bardzo dobrze. Spędzali ze sobą więcej czasu. Kiedy się na nich patrzyło, można było powiedzieć tylko jedno. A mianowicie to, że są szczęśliwie zakochani. Odkąd blondynka była pewna, że z Tylerem wszystko dobrze, mogła spokojnie być z Perrym.
Hamilton z niechęcią odsunął się od Nicole. Spojrzał na nią pytająco.
- Nie lubisz go? - zapytał.
- Nie. Lubię go, nawet bardzo, ale przeszkadza mi to, że my tu no wiesz, a on się na to patrzy.
Basista westchnął ciężko i krzyknął.
- Lennon idź gdzie indziej, przeszkadzasz nam!
Pies posłusznie wstał z kanapy, na której leżał i wyszedł z pomieszczenia.
***
Weszła do jednego z barów. Rozejrzała się dookoła. Nigdzie go nie widziała, dlatego odetchnęła z ulgą. Nie zamierzała jednak stąd pójść. Bała się, że jednak tu przyjdzie i, że stanie się coś czego by żałował. A może, jeśli to zrobi, nie będzie żałować? - pomyślała i usiadła przy jednym ze stolików. Zamówiła wodę, na co kelner wytrzeszczył na nią oczy z zaskoczeniem. Był to bowiem, jeden z barów w Bostonie, w którym klienci raczej nie zamawiali niczego, w czym nie było procentów.
Wpatrywała się w ludzi z zamyśleniem. A jeśli on mnie już dawno zdradził? - zadawała sobie pytanie. W końcu jej chłopak był przyszłym rockmenem. Mieli już kontrakt z wytwórnią, więc mógł zaszaleć i zostawić dziewczynę. Mógł mieć teraz o wiele więcej dziewczyn - ładniejszych, lepszych. Tego właśnie się najbardziej bała. Jeszcze nie dawno byli ze sobą szczęśliwi, a teraz "bańka prysła".
Nagle do jej uszu doszedł głośny śmiech. Śmiech, który wszędzie by poznała. Odwróciła głowę w tym kierunku. Z toalety wyszedł On, w towarzystwie jakieś kobiety, która nie wyglądała na koleżankę...
_____________________________________________________________________
Więc tak... Mam pomysł na nowe opowiadanie, w którym jedną z głównych ról będzie odgrywał... Izzy! Tylko mam dwie wersje. Jedna trochę bardziej drastyczna a druga bardziej przyjemniejsza. Od razu powiem, że Stradlin w każdej wersji będzie odgrywał dobrą role. Pierwsza nie będzie drastyczna przez niego tylko przez kogoś innego... Teraz pojawił się problem, którą wybrać? Ta drastyczna będzie no... Trochę bardziej ekhem. No. A ta przyjemniejsza będzie bez pewnych scen... Jakby co, to opowiadanie pojawi się dopiero po zakończeniu Painted On My Heart. Wam zostaje tylko wybrać, za które opowiadanie mam się zabrać.
Dedykacja dla Estranged!
Miłego czytania!
____________________________________________________________________
Promienie słońca zaglądały przez okno i rozświetlały pomieszczenie. Dzisiejsza pogoda zapowiadała się bardzo słonecznie. Na niebie nie było widać żadnych chmur. Niestety w domu nie panował ten sam nastrój. Atmosfera przytłaczała swoim smutkiem, a domownicy nie wyglądali na szczęśliwych. Tego dnia Steven miał wyjechać na odwyk. Wszyscy byli z tego powodu przybici. Nawet Lennon widział, że coś jest nie tak i chodził jakiś taki niemrawy.
Stali w przedpokoju. Wszyscy oprócz Hope. Każdy chciał pożegnać się z Tylerem przed odjazdem. Tom przytulał do siebie wokalistę w przyjacielskim uścisku. Powiedział na ucho Stevenowi parę słów otuchy, na co ten uśmiechnął się i zaczął żegnać się z następną osobą, którą był Joey. Perkusista rzucił się na przyjaciela i zaczął mocno go ściskać. Brad widząc, że Stevenowi brakuje powietrza, odsunął od niego Kramera i sam zaczął się żegnać. Potem nastąpiła kolej Joe. Perry podszedł powoli i jakby z pewną nieśmiałością spojrzał na swojego "bliźniaka". Po chwili jednak rzucił się na niego i przytulił mocno.
- Trzymaj się. - powiedział cicho, kiedy Tyler wraz z Tomem wychodzili z domu.
Wokalista siknął głową i uśmiechnął się. Ruszył za Hamiltonem, który miał go odwieźć.
Nie żegnał się z Hope, ponieważ miał to już za sobą, a blondynka nie chciała wychodzić z pokoju i rozklejać się przy wszystkich. Ze Steven "do zobaczenia", oficjalnie powiedzieli sobie wczorajszego dnia...
***
Siedziała u siebie w pokoju na podłodze przy zgaszonym świetle, w samej koszuli nocnej. Zastanawiała się co zrobi jutro. Nie chciała przed wszystkimi pokazywać tego, że będzie jej brakować Stevena. Westchnęła i oparła głowę o łóżko. Przymknęła powieki. Wspomnienia powróciły, wszystkie związane z Tylerem. Kiedy się poznali, kilkanaście lat temu. Kiedy zrozumiała, że jest jej przyjacielem, i że może mu zaufać. Kiedy pierwszy raz wykonał gest, który świadczył o tym, że znaczy dla niego więcej. Kiedy pierwszy raz spróbował narkotyków - Pamiętała to, ponieważ była wtedy u niego. Kiedy pierwszy raz pocałował ją. Kiedy pierwszy raz odważyła się z nim na poważniejszy krok.
Pamiętała jego oczy, gdy pierwszy raz się naćpał. Nie mogła wtedy w to uwierzyć. Obwiniała go o wszystko, a tak naprawdę to była jej wina. Nie pomogła mu. W tym momencie była na siebie wściekła. Zacisnęła pięści i mocno uderzyła nimi o podłogę. Po chwili, jednak znowu się uspokoiła. Pocieszając się tym, że Tyler wybiera się na odwyk i, że teraz będzie lepiej. Ale to nie zmieniało faktu, że za nim tęskniła. Za dawnym Stevenem...
Usłyszała cichy szelest i odgłos zamykanych drzwi. Dzięki blaskowi światła, które wkradało się przez okno, mogła zobaczyć kto to, lecz nawet bez tego wiedziałaby. Spojrzała na niego. Chciała stwierdzić czy jest, aż tak pijany czy naćpany, że do niej przyszedł. Nie musiała się zbytnio wysilać, ponieważ uklęknął przed nią i oparł ręce o jej kolana. Po pewnym czasie uznała, że jest czysty. Ani naćpany, ani wypity. Odgarnął jej włosy za ucho i spojrzał głęboko w oczy.
- Jesteś dla mnie najważniejsza. Wiesz o tym, prawda? - wyszeptał.
Jej dolna warga delikatnie zadrżała, a w oczach zebrały się pierwsze łzy. Nie wiedziała tylko czy szczęścia, czy smutku.
- Cieszę się, że to Joe się Tobą zajmie. - kontynuował.
Dziewczyna nadal nic nie mówiła. Wpatrywała się tylko w jego brązowe oczy, które uważała za piękne. Chłopak uśmiechnął się delikatnie i pocałował blondynkę w czoło. Kiedy odsunął się od niej, przyciągnęła go z powrotem i oparła głowę o jego klatkę. Wsłuchiwała się w rytm, jaki wybijało jego serce. Głaskał ją po włosach i cicho śpiewał nieznaną jej, a także jemu piosenkę.
- Sing for the laughter and sing for the tears, Dream on, Dream until your dream come true, Dream on...
- Nawet dobra, a raczej zajebista. - odezwała się w końcu.
Steven podniósł głowę i spojrzał na nią zaskoczony, z radosnym błyskiem w oku.
- Podoba Ci się? Jest nie dokończona, mam tylko tyle.- zapytał.
Skinęła głową i z powrotem przyległa do niego. Przymknęła oczy i zaczęła bawić się koszulą Tylera. Chłopak uśmiechnął się i, żeby opanować trzęsące się ręce, przyłożył je do ciała blondynki. Po chwili jednak podniósł ją do góry. Hope, trochę zdezorientowana zarzuciła mu ręce na szyję i pozwoliła przenieść się na łóżko.
- Muszę już iść tylko... - zaczął i spojrzał na nią niepewnie. - Kiedy mnie nie będzie, nie rób niczego głupiego, dobrze?
- Czy Ty myślisz, że jestem tak głupia jak Ty? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Nie... - pokręcił głową. - Do zobaczenia.
Podniósł się z łóżka i stanął na przeciwko leżącej dziewczyny. Chciał wyjść, ale coś go zatrzymywało.
- To tylko dwa miesiące - powiedziała. - Dasz radę.
Pokiwał głową w zamyśleniu i odwrócił się w stronę drzwi. Gdy miał już wyjść, zatrzymała go Hope. Szybko podniosła się z łóżka i podeszła do Stevena. Złapała go za rękę i obróciła w swoją stronę. Zbliżyła twarz do jego twarzy i delikatnie musnęła jego usta swoimi.
- Teraz możesz iść...A jak powiesz Joe'emu, to nie żyjesz. - oznajmiła.
Chłopak zaśmiał się, a w jego oczach pojawił się błysk radości. Pocałował blondynkę jeszcze raz, namiętniej. Kiedy poczuł, że ona odwzajemniła pocałunek, kontynuował. Przycisnął ją do drzwi i zaczął delikatnie gładzić ręką jej nogę. Czując to, Hope oderwała się od niego i spoliczkowała.
- A to za co? - zapytał.
- To miał być całus na pożegnanie, a nie seks - jeśli można krzyknąć szeptem, to właśnie to zrobiła. - Jestem z Joe, skleroza?
- Czasem miewam, a Ty...? - spytał, zadziornie się uśmiechając. - Udajmy, że ją masz. Tak wytłumaczysz się Joe z tego.
Pocałował ją, ale po sposobie w jaki to zrobił, można było wyczuć, że to już ostatni buziak tej nocy. Po chwili oderwał się od niej i uśmiechnął się smutno. Wyszeptał ciche "cześć...Kocham Cię" i wyszedł.
MIESIĄC PÓŹNIEJ...
- Tom, przestań. On się na nas patrzy.
Od wyjazdu Stevena na odwyk minął miesiąc. Przez ten czas wydarzyło się wiele rzeczy. Między innymi Tom poznał dziewczynę. Nazywała się Nicole Deniver, pracowała jako modelka, a raczej zaczynała. Zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia. Zaczęli spędzać ze sobą, każdą wolną chwilę. A mieli ich bardzo dużo z uwagi na to, że zespół nie funkcjonował.
Jeśli chodzi o związek Joey'a i Alice, to ostatnimi czasy nie powodziło im się za dobrze. Dlaczego? Z powodu uzależnienia się Kramera od alkoholu. Cały czas przebywał w barach i klubach, nie poświęcając uwagi swojej ukochanej. Można powiedzieć, że przechodzili kryzys. Załamana Alice często przychodziła do Hope, aby się jej wyżalić.
A co z Hope i Joe? Od wyjazdu Stevena okładało im się bardzo dobrze. Spędzali ze sobą więcej czasu. Kiedy się na nich patrzyło, można było powiedzieć tylko jedno. A mianowicie to, że są szczęśliwie zakochani. Odkąd blondynka była pewna, że z Tylerem wszystko dobrze, mogła spokojnie być z Perrym.
Hamilton z niechęcią odsunął się od Nicole. Spojrzał na nią pytająco.
- Nie lubisz go? - zapytał.
- Nie. Lubię go, nawet bardzo, ale przeszkadza mi to, że my tu no wiesz, a on się na to patrzy.
Basista westchnął ciężko i krzyknął.
- Lennon idź gdzie indziej, przeszkadzasz nam!
Pies posłusznie wstał z kanapy, na której leżał i wyszedł z pomieszczenia.
***
Weszła do jednego z barów. Rozejrzała się dookoła. Nigdzie go nie widziała, dlatego odetchnęła z ulgą. Nie zamierzała jednak stąd pójść. Bała się, że jednak tu przyjdzie i, że stanie się coś czego by żałował. A może, jeśli to zrobi, nie będzie żałować? - pomyślała i usiadła przy jednym ze stolików. Zamówiła wodę, na co kelner wytrzeszczył na nią oczy z zaskoczeniem. Był to bowiem, jeden z barów w Bostonie, w którym klienci raczej nie zamawiali niczego, w czym nie było procentów.
Wpatrywała się w ludzi z zamyśleniem. A jeśli on mnie już dawno zdradził? - zadawała sobie pytanie. W końcu jej chłopak był przyszłym rockmenem. Mieli już kontrakt z wytwórnią, więc mógł zaszaleć i zostawić dziewczynę. Mógł mieć teraz o wiele więcej dziewczyn - ładniejszych, lepszych. Tego właśnie się najbardziej bała. Jeszcze nie dawno byli ze sobą szczęśliwi, a teraz "bańka prysła".
Nagle do jej uszu doszedł głośny śmiech. Śmiech, który wszędzie by poznała. Odwróciła głowę w tym kierunku. Z toalety wyszedł On, w towarzystwie jakieś kobiety, która nie wyglądała na koleżankę...
_____________________________________________________________________
Więc tak... Mam pomysł na nowe opowiadanie, w którym jedną z głównych ról będzie odgrywał... Izzy! Tylko mam dwie wersje. Jedna trochę bardziej drastyczna a druga bardziej przyjemniejsza. Od razu powiem, że Stradlin w każdej wersji będzie odgrywał dobrą role. Pierwsza nie będzie drastyczna przez niego tylko przez kogoś innego... Teraz pojawił się problem, którą wybrać? Ta drastyczna będzie no... Trochę bardziej ekhem. No. A ta przyjemniejsza będzie bez pewnych scen... Jakby co, to opowiadanie pojawi się dopiero po zakończeniu Painted On My Heart. Wam zostaje tylko wybrać, za które opowiadanie mam się zabrać.
WTF? O kim jest mowa w ostatniej scenie? Kocham Joego (nie bardziej niż Tylera), ale jednak wolę żeby Hope była ze Stevenem. :D Oni naprawdę cholernie do siebie pasują. Biedny Steven, jak on wytrzyma na tym odwyku, no jak? Ale cieszę się, że przed tym wyjazdem między Toksyczymi Bliźniakami zapanował pokój. xD Długo nie dodawałaś kolejnych rozdziałów tego opowiadania, już myślałam, że je pożucisz. xDDD Ale powracasz z nim w wielkim stylu. :D Nowe opowiadanie? Z Izzym? No to pozostaje mi tylko czekać. :3 I tak wszystko co napiszesz będzie zajebiste. Hmm... Sama nie wiem, którą wersję bym wolała. xD Ale chyba tą drastyczną, chociaż nie do końca wiem na czym będzie to... jakby to powiedzieć... polegało? xD Chyba tutaj skończę mój komentarz, bo specjalnie żeby to skomentować weszłam na komputer i boję się trochę burzy, która właśnie jest na polu. xD
OdpowiedzUsuńWeny!
Nie mogłabym go porzucić. Po prostu nie wiedziałam o czym pisać. Taki trochę zanik weny miałam. Teraz za to mam problemy z "I Don't Want To Miss A Thing".
UsuńNo musiałam ich pogodzić, ale jeszcze będą się kłócić...
Dziękuję.
Będzie to polegało na, no... Wykorzystywaniu seksualnym, dlatego właśnie się pytam, którą wolicie.
Dziękuję za poświęcenie. XD
Zaraz skomentuję, a tymczasem zapraszam na zdrowo jebnięty Dodatek 5!
OdpowiedzUsuńNa wstępie bardzo dziękuję za dedykację! <3<3
OdpowiedzUsuńJAK TO TYLER IDZIE NA ODWYK?
Ale w sumie dobrze, że idzie.
ALE DLAAAAACZEGO?
żeby się odzwyczaił i kochał Hope
ALE HOPE KOCHA DŻO
A ona kocha Stevena
ALE JEST Z DŻO
Ale i tak będzie z Tylerem, co nie, Faith? xDDD
Te pożegnania, takie piękne takie czułe no i już się z Dżo kochają, no bo Dżo nie da się nie kochać, nawet jak jest tępym, głupim, bezwzględnym, okrutnym chujem.
TAAAAAAAAK DREAM ON THE BEST!!!!!! <333333333333333
Nie podoba mi się ta dziewczyna Toma. Psiaki trzeba kochać!!! <33333333333333333333333333333333333333
JOEY KRETYNIE! MASZ NIE CHLAĆ!!!!!!
Kto wszedł do baru? Za kim się rozglądała? Co ktoś zrobi i nie będzie żałować? Wychodzi z kibla?
Czemu mi się wydaje, że Dżo zdradził Hope? :OOOOOOOOOOOOOOO
Oj tak tak tak!!!!!!!!! PISZ OPOWIADANIE O MOIM GENIALNYM IZZY'M I MA BYĆ DRAAAAAAAAMAT! JA CHCĘ DRAAAAAAAMAT! CUKIERKA MA NIE BYĆ!!!!!! CHCĘ DRAAAAAMAT! <33333333333333333
NO BO JAK STRADLIN I TU I TU BĘDZIE ODGRYWAŁ DOBRĄ ROLĘ, TO JA CHCĘ TĄ DRAAAAAAASTYCZNĄ (ALE JAK TO BĘDZIE WYKORZYSTYWANIE SEKSUALNE STRADLINKA TO JA NIE CHCE)!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
WENY I POZDRAWIAM! <3333333333
ZAJEBIOZA!
Nie, to nie będzie wykorzystywanie seksualne Stradlnika. XD
UsuńNo musi iść na odwyk, przecież by sobie z nim nie poradzili.
Nie no, ja sama nie wiem z kim będzie.
A może z żadnym?
No, ale Joe nie da się nie kochać. XD
No, ktoś kogoś zdradził, ale nie powiem kto.
Więc, dwa głosy na tą drastyczną wersje. Zapiszę sobie...
Albo zrobię ankietę!
Tak! Jestem genialna. XD
Dziękuję <3333333333
Matko. Kto kogo zdradził? Ja jestem za tą, w której mniej będzie seksu. Którakolwiek to wersja, ty wiesz. Nie lubię seksu, seks jest be:( Brzydki i obleśny i wszechobecny....Cieszę się, że Steve jest na odwyku, ale oby zespół się nie zepsuł przez jego nieobecność, ale najpierw z nim musi być lepiej..biedny Stevie:( Chcę, żeby Hope z nim była....wszyscy przytulili ,,go'' na do widzenia, tylko nie ja....idę płakać z Izzym, w końcu sam umył te plecy, a ciastka się skończyły.
OdpowiedzUsuńDobra, zapiszę sobie...
UsuńTak, biedny Steven :(
Nie wiem czy będą razem. Wiesz, że to trudna decyzja.
Kupiłam Milkyway'e.
Mogę Wam przynieść jeśli poprawi Wam to humor.
Dziękuję za komentarz <333
Cydzysłów nie w tym miejscu.
UsuńWitaj :D na początku, sory, że tak sie opierdalam i nie komentuje na bierząco ;------; ale myśle, że już będę normalnie wszystko dodawać itd ;)
OdpowiedzUsuńWracając do opowiadania to taki żałobny klimat sie zrobił :c Stevenek wyjeżdża, wszystkim smutno, nawet mnie ;-; niech wraca szybko z tego odwyku i już więcej na niego nie wraca c:
ADADADADADA tak romantycznie z Tylerem i Hope, ale dobrze, że pamięta o Joe XD ale no kurcze znowu mi sie smutno zrobiło jak tak sie żegnali, i jeszcze to "cześć... Kocham cie"... Ah ;-;
Hehe gratulacje Tom ^^ i oj Kramer, grabisz sobie XD wykurwiaj z barów i do swojej dziewczyny, migusiem XD
I Boże nie... Nie wierze... Z dziwką?! Tak w kiblu?! Wiązanke wulgaryzmów zatrzymam dla siebie c:
Niektórzy znają moje sadystyczne zapędy więc jak dla mnie to możesz oisać to bardziej drastyczne opowiadanie ;)
No nic, czekam na więcej i jakoś dzisiaj/jutro pojawi sie u mnie nominacja dla Ciebie c:
Nie przepraszaj.
UsuńNo może trochę taki żałobny klimacik...
Już (chyba) nie wróci z powrotem na odwyk.
Nie wiedziałam, że tak potrafię...
No niestety, związek Kramerów się rozpada.
O kurde, wszyscy chcą to bardziej drastyczne. Tylko czy ja dam radę to napisać?
Sama się boję.
Dla mnie?
Dziękuję.<3333
Czekam na następny i dużo weny na przyszłość życzę.
OdpowiedzUsuń