Witam. Pamiętacie ten dodatek "Dream On"? Bo niby miałam go dokończyć, ale na razie to nie nastąpi. Może trochę później...Miłego czytania!
________________________________________________________________
JOE:
Kiedy przyjechaliśmy do Bostonu, ci idioci zaproponowali pójście do baru. Przystałem na to, bo musiałem się odlać, a poza tym trzeba oblać <oblać-odlać> nasz przyjazd. Poszliśmy do jakiegoś, no nie powiem, że gustownie urządzonego baru i zamówiliśmy po piwie. Steven jak zwykle wyrywał panienki, które nie chciały nawet na niego patrzeć, a ja siedziałem i przyglądałem się takiej jednej. Blondynka, nie za wysoka, zgrabna...Jednym słowem idealna. Niestety mogłem cieszyć się tylko jej widokiem. Tyler'owi też się spodobała, a przynajmniej jej tył, bo twarzy jeszcze nie zobaczył. Klepnął ją w tyłek, a ta się odwraca i...i tyle. Obydwoje zacięli się. Czyżby Steven był, aż tak paskudny, a ona piękna?
***
Hope stała przed stolikiem i wpatrywała się w Stevena. Była kompletnie zaskoczona. Przez ostatnie miesiące starała się o nim zapomnieć. Nie pisał, nic. Wywnioskowała więc, że Tallarico nie chce utrzymywać z nią kontaktu i, że była mu tylko potrzebna do seksu. Zakończyła tą przyjaźń. Miała do niego żal i nie chciała z nim gadać, nie była na to gotowa. Wyznanie sobie uczuć, wyjazd, ciąża, poronienie, nałóg alkoholowy...Jak dla niej to wszystko działo się za szybko. A poza tym przez cały ten czas miał ją po prostu w dupie.
- Co podać? - zapytała obojętnie.
- Ciebie. - mruknął, gdzieś z tyłu Tom.
- Stul pysk, Hamilton - syknął Tyler. - Hope, porozmawiaj ze mną. Wyjaśnię ci wszystko.
- Chyba mnie z kimś pomyliłeś - zwróciła się do wokalisty. - Bierzecie coś, czy nie?
- Piwo. - powiedział cicho Joe.
Dziewczyna poszła po zamówienie. Steven odprowadził ją wzrokiem. Z zamyślenia wyrwał go głos Whitforda. Odwrócił się w jego stronę.
- Znasz ją?
Pokiwał głową i jak w transie podniósł się z krzesła, i ruszył za blondynką. Podszedł do niej i siłą odwrócił w swoją stronę. Byli na zapleczu baru.
- Zostaw mnie. - powiedziała spokojnie.
- Nie - Zatrzymał ją. - Rozumiem Cię i che przeprosić, za wszystko. Mogłem napisać, przecież znałem Twój adres. Mogłem w ogóle nie wyjeżdżać i zostać z Tobą. Ale zrozum też mnie, chciałem w końcu założyć swój zespół, być sławnym. Choć to mnie nie usprawiedliwia. Jestem dupkiem i popełniłem największy błąd w życiu zostawiając Cię tu. Hope, ja...
- Steven, puść - Wyrwała się z jego uścisku. - Dla mnie to za szybko. Nie chcę być z...
- Jak to za szybko? - Zapytał zrozpaczony. - Wybacz mi, błagam Cię. Ja tak bardzo Cię kocham, Hope.
- Nie mów tak. Kochasz tylko narkotyki i wódkę. To jest miłość Twojego życia. Dałeś mi to do zrozumienia, kiedy przyjechałeś tu w takim stanie.
- Ja się zmienię.
Pokręciła głową.
- Obiecałeś już wiele razy. Nie zamierzam wierzyć Ci jeszcze raz, bo to by było bezsensu.
- Daj mi szanse, tą ostatnią. Nie musimy być parą, tylko mi wybacz. Mogę udać, że między nami...
- Co możesz udać? Nie da się udawać, tym bardziej, że przed chwilą wyznałeś mi miłość. No chyba, że kłamałeś.
- Po prostu chcę mieć Cię przy sobie. Zrozum to. - powiedział. - Mogę być tylko Twoim przyjacielem, jeśli ty mnie nie chcesz. Kurwa, kurwa, kurwa mogłem nie wyjeżdżać. Wszystko by było, tak to w porządku.
- Przestań, skończ już. Macie gdzie mieszkać? - westchnęła.
- Tak w sumie, to nie...To znaczy, że mi wybaczasz i...?
- Steven, po prostu proponuje wam zamieszkanie ze mną. Mam w końcu duży dom, a wy w ogóle go nie macie.
Chłopak uśmiechnął się i cmoknął dziewczynę w policzek. Odwzajemniła uśmiech, tylko jej był bardziej sztuczny. Poszła po zamówienie, a on do stolika. Objaśnił przyjaciołom co i jak. Wszyscy ucieszyli się na wieść, iż mają gdzie mieszkać. Zaczęli potem wypytywać Stevena o Hope. O to czy znają się długo? Czy jest miła? Jakich lubi facetów? Czy ma faceta? Niestety na ostatnie pytanie Tyler nie znał odpowiedzi. Po chwili dziewczyna wróciła. Przedstawili się sobie i chwilę porozmawiali, ponieważ blondynka musiała wracać do pracy.
Chłopacy poczekali na Hope. Kiedy dziewczyna skończyła prace razem zabrali się do jej domu. Drogę przebyli rozmawiając, każdy opowiadał o sobie. Śmiejąc się dotarli do wielkiego domu państwa Anderson. Po podwórku ganiały się dwa koty. Gdy zobaczyły gości, którzy mogli mieć jedzenie, wskoczyły przez okno do domu. Po chwili przykład z nich wzięli także Aerosmith i Hope. Kiedy tylko Steven przekroczył próg domu został przygnieciony ciężarem, dużego już labradora. Pies lizał go po twarzy i szczekał radośnie. Tyler próbował się podnieść, ale nie wychodziło mu to. Lennon nie chciał go puścić. Po jakimiś czasie pies dopiero zorientował się, że oprócz niego, Stevena i Hope w domu są obcy dla niego ludzie. Podniósł się z chłopaka i ruszył na zapoznanie się. Obwąchał dokładnie każdą osobę przebywającą w domu, po czym pobiegł na chwilę do kuchni. Wrócił z niej z piłką w pysku. Odłożył ją na podłogę i ruchem głowy kazał Bradowi mu ją rzucić. Gitarzysta wykonał polecenie psa.
- No Whitford, Lennon Cię polubił. - powiedział Steven.
- Lennon? Po Johnie? - spytał Tom.
Tyler przytaknął i poszedł do kuchni. Tam (zapewne) grzebał w lodówce. Kiedy wrócił zaczął marudzić, ponieważ lodówka była pusta. Dziewczyna zaproponowała, aby chłopacy wybrali sobie pokoje, w których będą mieszkać. Mina Stevena, kiedy dowiedział się, że nie może mieszkać w pokoju Hope, bezcenna. Dlatego urażony chłopak wybrał sobie pokój na przeciwko, Joe obok po prawej, Tom zajął ten na lewo od pokoju Hope, a Brad koło Tylera. Joey za to wolał mieszkać na dole, bo jak powiedział "Tam bliżej do kuchni, czyli do lodówki". Tak oto Aerosmith zamieszkało w wielkim domu państwa Andersonów.
JOE:
Ja pierdole, tego to się nie spodziewałem. Nie dosyć, że podpiszemy kontrakt z wytwórnią, to jeszcze mamy wielki wypasiony dom z piękną właścicielką. Tylko ona chyba coś kręci z Tylerem...? Hmm... Nie no, podoba mi się. Hope, nie Steven! Jest śliczna, miła i jeszcze nas toleruje. Widać, że nie miała łatwego życia z tym tłukiem. Tylko jakaś taka, jakby smutna i przygnębiona się wydaję. Coś się stało? Możliwe, ale co? No, kurwa. Muszę wiedzieć, a może Steven wie? Zapytam się go...A jeśli będzie coś podejrzewał? I dostanę od niego w łeb? A jeśli są parą? Tyle pytań, ja pierdziele...
_______________________________________________________________________
Witajcie! Powracam po tygodniu. Jakoś przez ten tydzień nie mogłam się zebrać do napisania żadnego rozdziału i zaczęłam pisać jednocześnie: ten rozdział, "I Don't Want To Miss A Thing 9", nowy dodatek i coś zupełnie nowego, ale nie skończonego (Trzy linijki. Tak wiem, jestem wielka). Ten nowy dodatek jest o pewnych osobach, które już nie żyją i tylko o nich. Jak widzicie zmieniłam nazwę na "Faith" i chyba tak zostanie, do tego jeszcze profilowe...Tęsknie za tamtym Rachel'em, ale również podoba mi się ten slash, więc mam dylemat XD Zapraszam do komentowania!
***
Hope stała przed stolikiem i wpatrywała się w Stevena. Była kompletnie zaskoczona. Przez ostatnie miesiące starała się o nim zapomnieć. Nie pisał, nic. Wywnioskowała więc, że Tallarico nie chce utrzymywać z nią kontaktu i, że była mu tylko potrzebna do seksu. Zakończyła tą przyjaźń. Miała do niego żal i nie chciała z nim gadać, nie była na to gotowa. Wyznanie sobie uczuć, wyjazd, ciąża, poronienie, nałóg alkoholowy...Jak dla niej to wszystko działo się za szybko. A poza tym przez cały ten czas miał ją po prostu w dupie.
- Co podać? - zapytała obojętnie.
- Ciebie. - mruknął, gdzieś z tyłu Tom.
- Stul pysk, Hamilton - syknął Tyler. - Hope, porozmawiaj ze mną. Wyjaśnię ci wszystko.
- Chyba mnie z kimś pomyliłeś - zwróciła się do wokalisty. - Bierzecie coś, czy nie?
- Piwo. - powiedział cicho Joe.
Dziewczyna poszła po zamówienie. Steven odprowadził ją wzrokiem. Z zamyślenia wyrwał go głos Whitforda. Odwrócił się w jego stronę.
- Znasz ją?
Pokiwał głową i jak w transie podniósł się z krzesła, i ruszył za blondynką. Podszedł do niej i siłą odwrócił w swoją stronę. Byli na zapleczu baru.
- Zostaw mnie. - powiedziała spokojnie.
- Nie - Zatrzymał ją. - Rozumiem Cię i che przeprosić, za wszystko. Mogłem napisać, przecież znałem Twój adres. Mogłem w ogóle nie wyjeżdżać i zostać z Tobą. Ale zrozum też mnie, chciałem w końcu założyć swój zespół, być sławnym. Choć to mnie nie usprawiedliwia. Jestem dupkiem i popełniłem największy błąd w życiu zostawiając Cię tu. Hope, ja...
- Steven, puść - Wyrwała się z jego uścisku. - Dla mnie to za szybko. Nie chcę być z...
- Jak to za szybko? - Zapytał zrozpaczony. - Wybacz mi, błagam Cię. Ja tak bardzo Cię kocham, Hope.
- Nie mów tak. Kochasz tylko narkotyki i wódkę. To jest miłość Twojego życia. Dałeś mi to do zrozumienia, kiedy przyjechałeś tu w takim stanie.
- Ja się zmienię.
Pokręciła głową.
- Obiecałeś już wiele razy. Nie zamierzam wierzyć Ci jeszcze raz, bo to by było bezsensu.
- Daj mi szanse, tą ostatnią. Nie musimy być parą, tylko mi wybacz. Mogę udać, że między nami...
- Co możesz udać? Nie da się udawać, tym bardziej, że przed chwilą wyznałeś mi miłość. No chyba, że kłamałeś.
- Po prostu chcę mieć Cię przy sobie. Zrozum to. - powiedział. - Mogę być tylko Twoim przyjacielem, jeśli ty mnie nie chcesz. Kurwa, kurwa, kurwa mogłem nie wyjeżdżać. Wszystko by było, tak to w porządku.
- Przestań, skończ już. Macie gdzie mieszkać? - westchnęła.
- Tak w sumie, to nie...To znaczy, że mi wybaczasz i...?
- Steven, po prostu proponuje wam zamieszkanie ze mną. Mam w końcu duży dom, a wy w ogóle go nie macie.
Chłopak uśmiechnął się i cmoknął dziewczynę w policzek. Odwzajemniła uśmiech, tylko jej był bardziej sztuczny. Poszła po zamówienie, a on do stolika. Objaśnił przyjaciołom co i jak. Wszyscy ucieszyli się na wieść, iż mają gdzie mieszkać. Zaczęli potem wypytywać Stevena o Hope. O to czy znają się długo? Czy jest miła? Jakich lubi facetów? Czy ma faceta? Niestety na ostatnie pytanie Tyler nie znał odpowiedzi. Po chwili dziewczyna wróciła. Przedstawili się sobie i chwilę porozmawiali, ponieważ blondynka musiała wracać do pracy.
Chłopacy poczekali na Hope. Kiedy dziewczyna skończyła prace razem zabrali się do jej domu. Drogę przebyli rozmawiając, każdy opowiadał o sobie. Śmiejąc się dotarli do wielkiego domu państwa Anderson. Po podwórku ganiały się dwa koty. Gdy zobaczyły gości, którzy mogli mieć jedzenie, wskoczyły przez okno do domu. Po chwili przykład z nich wzięli także Aerosmith i Hope. Kiedy tylko Steven przekroczył próg domu został przygnieciony ciężarem, dużego już labradora. Pies lizał go po twarzy i szczekał radośnie. Tyler próbował się podnieść, ale nie wychodziło mu to. Lennon nie chciał go puścić. Po jakimiś czasie pies dopiero zorientował się, że oprócz niego, Stevena i Hope w domu są obcy dla niego ludzie. Podniósł się z chłopaka i ruszył na zapoznanie się. Obwąchał dokładnie każdą osobę przebywającą w domu, po czym pobiegł na chwilę do kuchni. Wrócił z niej z piłką w pysku. Odłożył ją na podłogę i ruchem głowy kazał Bradowi mu ją rzucić. Gitarzysta wykonał polecenie psa.
- No Whitford, Lennon Cię polubił. - powiedział Steven.
- Lennon? Po Johnie? - spytał Tom.
Tyler przytaknął i poszedł do kuchni. Tam (zapewne) grzebał w lodówce. Kiedy wrócił zaczął marudzić, ponieważ lodówka była pusta. Dziewczyna zaproponowała, aby chłopacy wybrali sobie pokoje, w których będą mieszkać. Mina Stevena, kiedy dowiedział się, że nie może mieszkać w pokoju Hope, bezcenna. Dlatego urażony chłopak wybrał sobie pokój na przeciwko, Joe obok po prawej, Tom zajął ten na lewo od pokoju Hope, a Brad koło Tylera. Joey za to wolał mieszkać na dole, bo jak powiedział "Tam bliżej do kuchni, czyli do lodówki". Tak oto Aerosmith zamieszkało w wielkim domu państwa Andersonów.
JOE:
Ja pierdole, tego to się nie spodziewałem. Nie dosyć, że podpiszemy kontrakt z wytwórnią, to jeszcze mamy wielki wypasiony dom z piękną właścicielką. Tylko ona chyba coś kręci z Tylerem...? Hmm... Nie no, podoba mi się. Hope, nie Steven! Jest śliczna, miła i jeszcze nas toleruje. Widać, że nie miała łatwego życia z tym tłukiem. Tylko jakaś taka, jakby smutna i przygnębiona się wydaję. Coś się stało? Możliwe, ale co? No, kurwa. Muszę wiedzieć, a może Steven wie? Zapytam się go...A jeśli będzie coś podejrzewał? I dostanę od niego w łeb? A jeśli są parą? Tyle pytań, ja pierdziele...
_______________________________________________________________________
Witajcie! Powracam po tygodniu. Jakoś przez ten tydzień nie mogłam się zebrać do napisania żadnego rozdziału i zaczęłam pisać jednocześnie: ten rozdział, "I Don't Want To Miss A Thing 9", nowy dodatek i coś zupełnie nowego, ale nie skończonego (Trzy linijki. Tak wiem, jestem wielka). Ten nowy dodatek jest o pewnych osobach, które już nie żyją i tylko o nich. Jak widzicie zmieniłam nazwę na "Faith" i chyba tak zostanie, do tego jeszcze profilowe...Tęsknie za tamtym Rachel'em, ale również podoba mi się ten slash, więc mam dylemat XD Zapraszam do komentowania!
Nowe profilowe jest świetne tyle w temacie xddd
OdpowiedzUsuńrozdział mi się bardzo podobał. Treściwy ale wciągający. I w ogóle dość zaskakujący! Od razu pod jeden dach... ostro xd.
Ciekawa jestem jak to będzie z Hope i Tylerem. Wątpię żeby ona szybko się do niego... przekonała. A poza tym jest Joe. On to lubi mieszać xd.
No nic czekam na więcej!
a i wybacz za komentarz z chujni ale pisze z tel you know....
weny!
Hugs, Rocky.
Dziękuję <3 Ale i tak jakoś nie mogę się zdecydować na nie.
UsuńOj tak, Joe uwielbia mieszać XD
Dziękuję za komentarz :)
Wybacz, że tak późno, ale zapomniałam o jednej poprawie, którą miałam dzisiaj i wiesz, nie mogłam wczoraj skomentować. Ale już jestem!
OdpowiedzUsuńPunkt widzenia Joe'ego, hahahah świetny.
No panie Tyler, tak, był nie wyjeżdżać, zachowałeś się jak ostatni kutas, tylko szkoda, że dopiero teraz to do Ciebie dotarło.
Hahahah LENNON! Ten pies jest świetny! Jak się musiał ucieszyć, jak zobaczył Stevena! I polubił Brada! Hahahahahaha
Zamieszkali u niej? :OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO
Punkt widzenia Joe'go jest najlepszy, hahahah!
CO?! on się zakochał w Hope?!!!! Wyczuwam rywalizację. Oni będą rywalizować, prawda?
Tak, Rocky ma rację, Joe lubi mieszać xD
Rozdział jesttttt zaaaaaaaaaaaaaajebisty i wcccccccciąąąąąąąąąągający! Super!!!!
Hahahha, mina Tylera, gdy nie mógł w jednym pokoju z Hope mieszkać- już sobie to wyobrażam! HAAHAHA
SWIETNE!
<3333333333333333 :****************8
Ja też lubię punkt widzenia Joe XD
UsuńRywalizacja? Hmm...Może...
Dowiemy się w następnym rozdziale.
Oj tak namiesza, namiesza...
Dziękuję za komentarz :*
U MNIE 10 O METALLICE!
UsuńCzekałam na to.....nie, nie będę komentować. Znaczy, wiem, już komentuję, ale nie będę z sensem. Bo nie umiem i mi smutno i łeeeeeeee co ja tu robię? Cieszę się, że Hope wzięła ich do siebie i mi smutno jak to czytam, bo kiedyś byli przyjaciółmi.....łe, straciłam przyjaciółkę, a właściwie, porzuciłam i żałuję:( Mam nadzieję, że Hope mu wybaczy D:Steven....on jest Stevenem. Mówiłam, że nie będzie z sensem.
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz.
UsuńWspółczuję Ci utraty przyjaciółki :(
Nie wiem czy mu wybaczy...Jeszcze.
Twoje opowiadania są naprawdę świetne. Żałuję, że tak długo zwlekałam z przeczytaniem. ;_; Mam nadzieję, że nie obrazisz się jeśli skomentuję wszystko tutaj. Nie chciałam robić spamu pod każdym rozdziałem. Obiecuję, że każdy nowy post będę od tej pory regularnie komentować! :D
OdpowiedzUsuńPo pierwsze to jestem mile zaskoczona długością rozdziałów w opowiadaniu "I Don't want to miss a thing". Twój jeden rozdział wygląda mniej więcej tak jak moje trzy. xD Podziwiam Cię.
Jeśli miałabym wybrać bohaterkę, którą bardziej polubiłam to chyba wskazałabym Faith. Jest świetnie wykreowaną postacią. Twardą, ze świetnymi ripostami. Masz genialny styl pisania. Widziałam kilka blogów, na których autorki chciały być na siłę zabawne i pisały jakieś głupie, żałosne teksty (przepraszam za tę dosłowność), u Ciebie czegoś takiego nie ma. Wszystko jest g e n i a l n e, z a b a w n e i ogólnie świetne. Szczególnie, że pojawiły się moje ulubione zespoły, Gn'R, Asmith, Bon Jovi i Skid Row. Szkoda mi mojego kochanego Sebastiana, że Clarie (nie jestem pewna czy dobrze zapamiętałam imię) tak go potraktowała. Chłopak chciał się ustatkować, a ona do Tyler'a pobiegła (Tylera, który nawiasem mówiąc zachował się jak ostatni kretyn).
Podoba mi się ten imprezowy styl życia chłopaków z Guns n' Roses i Faith. Ciągłe imprezy, alkohol, narkotyki, te sprawy. To daje świetny klimat.
Co do " Painted on my heart" to najbardziej podobała mi się perspektywa Joe'go. xD Hope i Steven jakoś nie pasują mi jako para. Może to przez to, że Tyler ćpał, przez niego Hope ciągle się zamartwiała, a na koniec jeszcze zaszła w ciążę, poroniła, zaczęła pić alkohol i wszystko się posypało. Jestem baaaardzo ciekawa tego co wydarzy się w kolejnych rozdziałach więc pisz szybciutko! :D
Pozdrawiam i życzę weeny. :)) ♥ XO
*__*
UsuńDziękuję za tak długi komentarz.
Nie, nie obraziłam się XD
Dziękuję, dziękuję , dziękuję :)
Dodatek o Skid Row u mnie!
OdpowiedzUsuńNo tak znowu zawalam, obiecałam sobie, że będę komentować, a tu co? D U P A
OdpowiedzUsuńPrzepraszam :<
Czytam wszystko co możliwe ale potem jakoś nie umiem skleić w komentarz mając do dyspozycji 5 minut czasu ;<
Ale za niedługo koniec rzezi w szkole i będzie idealnie ♥ ♥ ♥
Okej rozpisuję się o duposprawach, a teraz rozdział:
BOŻE CO TAM SIE STAŁO O:
JA NIE MOGE
STEVEN
TYŁEK
HOPE
TO JEJ TYŁEK
I STEVEN
I W OGÓLE
ZDJĘCIE JOE
.......................................
O MATKO *---*
Serio kompletnie się nie spodziewałam o:
I co teraz będzie, hm :///
A ten Joe coś za bardzo kombinuje (chociaż w tym momencie mi się to bardzo podoba bo ten "tłuk Steven" nie ma szans i nie będzie żadnych mieć>:C)
I ten Lennon kocham za to xD
tyle:(
krótko
o chuju
masakra wiem :<
ale będzie tylko lepiej masz moje słowooo! ♥ ♥ ♥
XOXOX
Wcale nie krótko, ja się tam cieszę, że w ogóle coś napisałaś.
OdpowiedzUsuńHehehe Tak możliwe jest, że ten "tłuk Steven" nie będzie miał szans z Joe XD
Dziękuję za komentarz.