Jeszcze nigdy nikomu nie dedykowałam rozdziału...i postanowiłam to zmienić :)
Jest ona dla bardzo wyjątkowej osoby, jaką jest Estranged. Za to, że potrafi wywołać uśmiech na mojej twarzy dzięki swoim komentarzom i za to, że jest po prostu zajebista.
______________________________________________________________________
Po chwili ocknął się i chciał wstać. Nie udało mu się to i upadł na podłogę z krzykiem. Złapał się za bolący brzuch. Dziewczyna pomogła mu usiąść i oparła go o ścianę. Z nosa leciała mu krew, dlatego pochyliła mu głowę do przodu. Pobiegła po chusteczki. Przyłożyła mu jedną do nosa.
Jest ona dla bardzo wyjątkowej osoby, jaką jest Estranged. Za to, że potrafi wywołać uśmiech na mojej twarzy dzięki swoim komentarzom i za to, że jest po prostu zajebista.
______________________________________________________________________
Po chwili ocknął się i chciał wstać. Nie udało mu się to i upadł na podłogę z krzykiem. Złapał się za bolący brzuch. Dziewczyna pomogła mu usiąść i oparła go o ścianę. Z nosa leciała mu krew, dlatego pochyliła mu głowę do przodu. Pobiegła po chusteczki. Przyłożyła mu jedną do nosa.
- Trzeba zadzwonić na policję, pogotowie...
- Nie - przeszkodził jej. - Nigdzie nie będziesz dzwonić, muszę załatwić tą sprawę sam.
Chciała zaprzeczyć, ale chłopak syknął z bólu. Siedzieli tak jeszcze przez dobre dziesięć minut z powodu tego, iż Steven nie mógł wstać. Kiedy krwotok z nosa ustąpił, Hope pogładziła Tallarico delikatnie po policzku. Uśmiechnął się do niej blado.
- To sobie kurwa moment wybrał na odwiedziny. - powiedział. - Chodź tu bliżej, bo ja nie mogę.
Wyciągnął rękę w jej kierunku. Hope przysunęła się bliżej.
- Co ty chcesz niby zrobić? Trzeba zadzwonić na pogotowie. A jak coś ci zrobił?
- Baby zawsze tak przynudzają? Dam sobie radę. Nawet mogę zrobić tak.
Wpił się w jej usta, przechylając się tym samym do przodu. Syknął cicho z bólu, ale udał, że nic nie poczuł. Dziewczyna jednak usłyszała to i podniosła się z podłogi. Pokręciła tylko głową i poszła posprzątać dom. Znowu. Po bójce nie było, aż takiego bałaganu. Tylko kilka poduszek spadło z kanapy i podłoga ubrudziła się krwią Stevena. Szybko zmyła ślady bójki z podłogi i przeszła na górę, gdzie w pokoju został Lennon. Wypuściła psa i wróciła na dół. Szczeniak podbiegł do swojego pana i zaczął się do niego przytulać i lizać go po twarzy.
- No dobra, trzeba cię przenieść na górę.
- Jak chcesz to zrobić? Jestem dla ciebie za ciężki.
- Dam sobie radę.
Pomogła mu wstać i stawiając pomału kroki, zaprowadziła na górę. Chłopak natychmiast opadł na łóżko. Lennon położył się obok łóżka i popatrzył się na Hope. Dziewczyna podeszła do Stevena i przykryła go kołdrą. Chciała wyjść z pokoju lecz Tallarico ją zatrzymał.
- Gdzie idziesz?
- Na dół.
- Zostań ze mną, nie bądź chamska. - mruknął.
Uśmiechnęła się do niego i usiadł obok na łóżku. Lennon uznał wtedy, że on też może i wskoczył między nich. Odwrócił się pyskiem do Hope.
- Dzięki stary. - powiedział Steven.
Pies zaszczekał z zadowolenia i polizał po twarzy obydwoje. Po jakimś czasie zszedł z łóżka i zbiegł na dół. Tallarico przysunął się bliżej przyjaciółki i oparł głowę o jej ramię. Dotknął swojego brzucha, który był strasznie poturbowany. Zastanawiał się czy już jutro wstanie. Wierzył, że przejdzie mu i, że będzie mógł normalnie się poruszać. Chciał już teraz wstać i dokończyć co zaczęli razem z Hope, ale niestety było to niemożliwe. Przejechał ręką po jej dekolcie. Dziewczyna spojrzała na niego pytająco. Ten nic nie powiedział, tylko podniósł się na łokciu i pocałował ją delikatnie w usta.
- Przestań.
- Co? Czemu? - zapytał.
- Nie teraz, a może nawet ni.... - nie dokończyła i nie zamierzała kończyć tego zdania.
- Co ni?
- Nic. - odparła i przewróciła się na bok.
- Wiesz, że ci nie odpuszczę?
Westchnęła.
- Jesteśmy chyba przyjaciółmi, tak? - zapytała.
Pokiwał głową.
- Przyjaciele nie sypiają ze sobą. - mruknęła.
Naburmuszony chłopak zostawił w spokoju dziewczynę. Odwrócił się od niej i zasnął.
1969 CZERWIEC
Nadeszło przez wszystkich wyczekiwane lato. W tym roku było ono bardzo upalne, dlatego każdy chciał spędzić je nad wodą. Tallarico po doświadczeniu zdobytym w poprzednich zespołach, postanowił założyć swój własny zespół. Jedyne czego mu brakowało to członków. Gdyby nie to, że kilka lat temu zakończył znajomość z Rayem, to jego by wziął jako pierwszego. Od czasu bójki przestali ze sobą rozmawiać i stali się wrogami. Postanowił, więc poszukać dalej, nie tylko w rodzinnym Yonkers. W połowie czerwca miał zamiar wyjechać na wakacje do Sunapee, które było oddalone od rodzinnego miasta o niecałe 300 mil. Miał tam jechać sam, bez rodziców. Był w końcu już pełnoletni i chciał się usamodzielnić.
Hope za to w planach miała zamiar zamieszkać w Bostonie, ponieważ jej babcia zmarła w 1968 roku na zawał. Bogato urządzony dom był teraz niezamieszkany. No chyba, że ktoś policzy dwa koty i Andrew, który je dokarmia. Wszystko było już spakowane. Dziewczyna zamierzała wyjechać następnego dnia, razem ze Stevenem. Chłopak miał trochę z nią pomieszkać, a potem wyjechać do Sunapee.
Nie chciany koniec przyjaźni zbliżał się wielkimi krokami, ponieważ Tallarico nie zamierzał wrócić do Yonkers ani do Bostonu. Dziewczyna za to zamierzała pójść na studia. Również z Lennonem Steven musiał się rozstać, ponieważ pies miał zostać z Hope w Bostonie. Cóż wszystko się kiedyś kończy.
W ostatnią noc spędzoną razem, Steven nie zamierzał próżnować. Siedzieli razem na wielkim balkonie. Chłopak wpatrywał się w oczy blondynki.
- Wiesz... - zaczął. - Ja chyba cię...kocham. - powiedział szeptem.
Serce dziewczyny zaczęło bić szybciej.
- Ja ciebie tt... - nie dokończyła, bo Steven zatkał jej usta pocałunkiem.
Hope oplotła go nogami w pasie, zaniósł ją do sypialni. Usiadł na łóżku, a ona na nim okrakiem. Nie przestając jej całować, zdjął z niej bluzkę. Przejechał rękoma po jej ciele. Dziewczyna zadrżała pod jego dotykiem. Ułożył ją na ogromnym łożu. Zdjął z niej spodnie, a potem długo pieścił jej ciało. Ściągnęła z niego bluzkę. Przejechał ustami po jej piersiach, zszedł niżej do podbrzusza. Wrócił do ust i złożył na nich czuły pocałunek. Wplotła ręce w jego włosy. Powrócił do pieszczenia jej ciała. Blondynka cicho wzdychała. Chłopak uśmiechnął się do niej i wyszeptał "kocham Cię". Obdarowała go pięknym uśmiechem. Powoli rozszerzył jej nogi i wszedł w nią. Gdyby w wielkim domu, oprócz dwójki kochanków ktoś by przebywał usłyszał, by jęki i krzyki dochodzące z sypialni. Kiedy skończyli, zasnęli wtuleni w siebie.
***
Następny dzień nie należał do przyjemnych. Przyjaciele musieli się rozstać. Steven pocałował Hope i pogłaskał już 5 letniego Lennona. Pies zaszczekał, co zapewne oznaczało "Nie jedź, zostań z nami". Chłopak otarł łzy spływające po policzkach blondynki i jeszcze raz ją pocałował. Trwali tak długo, dopóki nie musieli zrobić przerwy na oddech.
- Będę tęsknić. - powiedziała.
- Muszę już iść. - wyszeptał.
Cmoknął ją w czoło i ruszył w kierunku samochodu. Kiedy miał już otwierać drzwi, zaklął pod nosem i szybko wrócił do Hope. Wpił się w jej usta. Zaśmiał się.
- Będzie mi cię brakowało. Żegnaj Hope. - pomachał jej i wsiadł do samochodu.
Dziewczyna jeszcze długo machała, nawet wtedy, kiedy auto zniknęło z jej pola widzenia. Szybko otarła łzy i weszła do domu razem z psem. Usiadła w fotelu. Wtedy właśnie do jej głowy powróciły wszystkie wspomnienia jakie miała ze Stevenem. Było to najpiękniejsze 16 lat jej życia.
__________________________________________________________________
Tak, wiem za krótkie, ale chciałam skończyć w tym momencie, kiedy Tyler wyjechał. Nie wiem co sądzić o tym rozdziale. Nie mam pojęcia czy jest idiotyczny, czy dobry. Sami osądźcie. I was cryin when I met you...
- No dobra, trzeba cię przenieść na górę.
- Jak chcesz to zrobić? Jestem dla ciebie za ciężki.
- Dam sobie radę.
Pomogła mu wstać i stawiając pomału kroki, zaprowadziła na górę. Chłopak natychmiast opadł na łóżko. Lennon położył się obok łóżka i popatrzył się na Hope. Dziewczyna podeszła do Stevena i przykryła go kołdrą. Chciała wyjść z pokoju lecz Tallarico ją zatrzymał.
- Gdzie idziesz?
- Na dół.
- Zostań ze mną, nie bądź chamska. - mruknął.
Uśmiechnęła się do niego i usiadł obok na łóżku. Lennon uznał wtedy, że on też może i wskoczył między nich. Odwrócił się pyskiem do Hope.
- Dzięki stary. - powiedział Steven.
Pies zaszczekał z zadowolenia i polizał po twarzy obydwoje. Po jakimś czasie zszedł z łóżka i zbiegł na dół. Tallarico przysunął się bliżej przyjaciółki i oparł głowę o jej ramię. Dotknął swojego brzucha, który był strasznie poturbowany. Zastanawiał się czy już jutro wstanie. Wierzył, że przejdzie mu i, że będzie mógł normalnie się poruszać. Chciał już teraz wstać i dokończyć co zaczęli razem z Hope, ale niestety było to niemożliwe. Przejechał ręką po jej dekolcie. Dziewczyna spojrzała na niego pytająco. Ten nic nie powiedział, tylko podniósł się na łokciu i pocałował ją delikatnie w usta.
- Przestań.
- Co? Czemu? - zapytał.
- Nie teraz, a może nawet ni.... - nie dokończyła i nie zamierzała kończyć tego zdania.
- Co ni?
- Nic. - odparła i przewróciła się na bok.
- Wiesz, że ci nie odpuszczę?
Westchnęła.
- Jesteśmy chyba przyjaciółmi, tak? - zapytała.
Pokiwał głową.
- Przyjaciele nie sypiają ze sobą. - mruknęła.
Naburmuszony chłopak zostawił w spokoju dziewczynę. Odwrócił się od niej i zasnął.
1969 CZERWIEC
Nadeszło przez wszystkich wyczekiwane lato. W tym roku było ono bardzo upalne, dlatego każdy chciał spędzić je nad wodą. Tallarico po doświadczeniu zdobytym w poprzednich zespołach, postanowił założyć swój własny zespół. Jedyne czego mu brakowało to członków. Gdyby nie to, że kilka lat temu zakończył znajomość z Rayem, to jego by wziął jako pierwszego. Od czasu bójki przestali ze sobą rozmawiać i stali się wrogami. Postanowił, więc poszukać dalej, nie tylko w rodzinnym Yonkers. W połowie czerwca miał zamiar wyjechać na wakacje do Sunapee, które było oddalone od rodzinnego miasta o niecałe 300 mil. Miał tam jechać sam, bez rodziców. Był w końcu już pełnoletni i chciał się usamodzielnić.
Hope za to w planach miała zamiar zamieszkać w Bostonie, ponieważ jej babcia zmarła w 1968 roku na zawał. Bogato urządzony dom był teraz niezamieszkany. No chyba, że ktoś policzy dwa koty i Andrew, który je dokarmia. Wszystko było już spakowane. Dziewczyna zamierzała wyjechać następnego dnia, razem ze Stevenem. Chłopak miał trochę z nią pomieszkać, a potem wyjechać do Sunapee.
Nie chciany koniec przyjaźni zbliżał się wielkimi krokami, ponieważ Tallarico nie zamierzał wrócić do Yonkers ani do Bostonu. Dziewczyna za to zamierzała pójść na studia. Również z Lennonem Steven musiał się rozstać, ponieważ pies miał zostać z Hope w Bostonie. Cóż wszystko się kiedyś kończy.
W ostatnią noc spędzoną razem, Steven nie zamierzał próżnować. Siedzieli razem na wielkim balkonie. Chłopak wpatrywał się w oczy blondynki.
- Wiesz... - zaczął. - Ja chyba cię...kocham. - powiedział szeptem.
Serce dziewczyny zaczęło bić szybciej.
- Ja ciebie tt... - nie dokończyła, bo Steven zatkał jej usta pocałunkiem.
Hope oplotła go nogami w pasie, zaniósł ją do sypialni. Usiadł na łóżku, a ona na nim okrakiem. Nie przestając jej całować, zdjął z niej bluzkę. Przejechał rękoma po jej ciele. Dziewczyna zadrżała pod jego dotykiem. Ułożył ją na ogromnym łożu. Zdjął z niej spodnie, a potem długo pieścił jej ciało. Ściągnęła z niego bluzkę. Przejechał ustami po jej piersiach, zszedł niżej do podbrzusza. Wrócił do ust i złożył na nich czuły pocałunek. Wplotła ręce w jego włosy. Powrócił do pieszczenia jej ciała. Blondynka cicho wzdychała. Chłopak uśmiechnął się do niej i wyszeptał "kocham Cię". Obdarowała go pięknym uśmiechem. Powoli rozszerzył jej nogi i wszedł w nią. Gdyby w wielkim domu, oprócz dwójki kochanków ktoś by przebywał usłyszał, by jęki i krzyki dochodzące z sypialni. Kiedy skończyli, zasnęli wtuleni w siebie.
***
Następny dzień nie należał do przyjemnych. Przyjaciele musieli się rozstać. Steven pocałował Hope i pogłaskał już 5 letniego Lennona. Pies zaszczekał, co zapewne oznaczało "Nie jedź, zostań z nami". Chłopak otarł łzy spływające po policzkach blondynki i jeszcze raz ją pocałował. Trwali tak długo, dopóki nie musieli zrobić przerwy na oddech.
- Będę tęsknić. - powiedziała.
- Muszę już iść. - wyszeptał.
Cmoknął ją w czoło i ruszył w kierunku samochodu. Kiedy miał już otwierać drzwi, zaklął pod nosem i szybko wrócił do Hope. Wpił się w jej usta. Zaśmiał się.
- Będzie mi cię brakowało. Żegnaj Hope. - pomachał jej i wsiadł do samochodu.
Dziewczyna jeszcze długo machała, nawet wtedy, kiedy auto zniknęło z jej pola widzenia. Szybko otarła łzy i weszła do domu razem z psem. Usiadła w fotelu. Wtedy właśnie do jej głowy powróciły wszystkie wspomnienia jakie miała ze Stevenem. Było to najpiękniejsze 16 lat jej życia.
__________________________________________________________________
Tak, wiem za krótkie, ale chciałam skończyć w tym momencie, kiedy Tyler wyjechał. Nie wiem co sądzić o tym rozdziale. Nie mam pojęcia czy jest idiotyczny, czy dobry. Sami osądźcie. I was cryin when I met you...
Na początku dziękuję bardzo za dedykację i miłe słowa! <33333333333333333333333 :****************************************
OdpowiedzUsuńOj. Biedny Steven. Przynajmniej nic bardzo groźnego mu się nie stało. Ufff....
Hahaha! Dobrze my tak! "Przyjaciele ze sobą nie sypiają" i racja!
Steven zakłada zespół? WEEEEEEEEEEE BĘDZIE JOE!!!!!!!!!!!!!!!! <33333333 KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ! <3333333333333
Szkoda, że babcia Hope zmarła. :c Fajna była.
Oj, oj, oj. A jednak się razem przespali. Ale nikt ich winić nie może- rozstanie, pewnie na baaaaardzo dłuuuugo i oj, jak Lennon będzie tęsknił...
Tak pięknie to opisałaś....
Ta ostatnia scena, taka smutna, taka piękna....
Nie mam słów, zajebisty rozdział :DDDDDDDDDDD Więcej! Chcę więcej!
I ŁOS KRAAAAAAAAAIJN ŁEN AJ MET JUUUUUU! NIE MA TO JAK "CRYIN"
:* Weny <3
Z reguły nie lubię aktów w rozdziałach, ale to mi się bardzo podobało. Pasowało klimatem no i... ogółem zajebiście :DD
OdpowiedzUsuńTrochę przykro, że Steven wyjechał... Ciekawe, czy Hope znajdzie sobie kolejnego kochanka, czy będzie cierpliwie czekać na powrót Stevena... No, ale okaże się mam nadzieję niedługo :))
Czekam i życzę weny, jesteś świetna! <3
Hugs, Rocky.
U mnie rozdział 5 opowiadania o Metallice
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Versatile Blogger Award!
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Versatile Blogger Award. :)
OdpowiedzUsuń