czwartek, 22 maja 2014

Painted On my Heart III

Jeszcze nigdy nikomu nie dedykowałam rozdziału...i postanowiłam to zmienić :) 
Jest ona dla bardzo wyjątkowej osoby, jaką jest Estranged. Za to, że potrafi wywołać uśmiech na mojej twarzy dzięki swoim komentarzom i za to, że jest po prostu zajebista. 
______________________________________________________________________

 Po chwili ocknął się i chciał wstać. Nie udało mu się to i upadł na podłogę z krzykiem. Złapał się za bolący brzuch. Dziewczyna pomogła mu usiąść i oparła go o ścianę. Z nosa leciała mu krew, dlatego pochyliła mu głowę do przodu. Pobiegła po chusteczki. Przyłożyła mu jedną do nosa. 
- Trzeba zadzwonić na policję, pogotowie...
- Nie - przeszkodził jej. - Nigdzie nie będziesz dzwonić, muszę załatwić tą sprawę sam.
Chciała zaprzeczyć, ale chłopak syknął z bólu. Siedzieli tak jeszcze przez dobre dziesięć minut z powodu tego, iż Steven nie mógł wstać. Kiedy krwotok z nosa ustąpił, Hope pogładziła Tallarico delikatnie po policzku. Uśmiechnął się do niej blado.
- To sobie kurwa moment wybrał na odwiedziny. - powiedział. - Chodź tu bliżej, bo ja nie mogę.
Wyciągnął rękę w jej kierunku. Hope przysunęła się bliżej.
- Co ty chcesz niby zrobić? Trzeba zadzwonić na pogotowie. A jak coś ci zrobił?
- Baby zawsze tak przynudzają? Dam sobie radę. Nawet mogę zrobić tak.
Wpił się w jej usta, przechylając się tym samym do przodu. Syknął cicho z bólu, ale udał, że nic nie poczuł. Dziewczyna jednak usłyszała to i podniosła się z podłogi. Pokręciła tylko głową i poszła posprzątać dom. Znowu. Po bójce nie było, aż takiego bałaganu. Tylko kilka poduszek spadło z kanapy i podłoga ubrudziła się krwią Stevena. Szybko zmyła ślady bójki z podłogi i przeszła na górę, gdzie w pokoju został Lennon. Wypuściła psa i wróciła na dół. Szczeniak podbiegł do swojego pana i zaczął się do niego przytulać i lizać go po twarzy. 
- No dobra, trzeba cię przenieść na górę. 
- Jak chcesz to zrobić? Jestem dla ciebie za ciężki.
- Dam sobie radę.
Pomogła mu wstać i stawiając pomału kroki, zaprowadziła na górę. Chłopak natychmiast opadł na łóżko. Lennon położył się obok łóżka i popatrzył się na Hope. Dziewczyna podeszła do Stevena i przykryła go kołdrą. Chciała wyjść z pokoju lecz Tallarico ją zatrzymał. 
- Gdzie idziesz?
- Na dół. 
- Zostań ze mną, nie bądź chamska. - mruknął.
Uśmiechnęła się do niego i usiadł obok na łóżku. Lennon uznał wtedy, że on też może i wskoczył między nich. Odwrócił się pyskiem do Hope.
- Dzięki stary. - powiedział Steven.
Pies zaszczekał z zadowolenia i polizał po twarzy obydwoje. Po jakimś czasie zszedł z łóżka i zbiegł na dół. Tallarico przysunął się bliżej przyjaciółki i oparł głowę o jej ramię. Dotknął swojego brzucha, który był strasznie poturbowany. Zastanawiał się czy już jutro wstanie. Wierzył, że przejdzie mu i, że będzie mógł normalnie się poruszać. Chciał już teraz wstać i dokończyć co zaczęli razem z Hope, ale niestety było to niemożliwe. Przejechał ręką po jej dekolcie. Dziewczyna spojrzała na niego pytająco. Ten nic nie powiedział, tylko podniósł się na łokciu i pocałował ją delikatnie w usta. 
- Przestań.
- Co? Czemu? - zapytał.
- Nie teraz, a może nawet ni.... - nie dokończyła i nie zamierzała kończyć tego zdania.
- Co ni?
- Nic. - odparła i przewróciła się na bok. 
- Wiesz, że ci nie odpuszczę?
Westchnęła.
- Jesteśmy chyba przyjaciółmi, tak? - zapytała.
Pokiwał głową.
- Przyjaciele nie sypiają ze sobą. - mruknęła.
Naburmuszony chłopak zostawił w spokoju dziewczynę. Odwrócił się od niej i zasnął.

                                                                          

1969 CZERWIEC


 Nadeszło przez wszystkich wyczekiwane lato. W tym roku było ono bardzo upalne, dlatego każdy chciał spędzić je nad wodą. Tallarico po doświadczeniu zdobytym w poprzednich zespołach, postanowił założyć swój własny zespół. Jedyne czego mu brakowało to członków. Gdyby nie to, że kilka lat temu zakończył znajomość z Rayem, to jego by wziął jako pierwszego. Od czasu bójki przestali ze sobą rozmawiać i stali się wrogami. Postanowił, więc poszukać dalej, nie tylko w rodzinnym Yonkers. W połowie czerwca miał zamiar wyjechać na wakacje do Sunapee, które było oddalone od rodzinnego miasta o niecałe 300 mil. Miał tam jechać sam, bez rodziców. Był w końcu już pełnoletni i chciał się usamodzielnić. 
 Hope za to w planach miała zamiar zamieszkać w Bostonie, ponieważ jej babcia zmarła w 1968 roku na zawał. Bogato urządzony dom był teraz niezamieszkany. No chyba, że ktoś policzy dwa koty i Andrew, który je dokarmia. Wszystko było już spakowane. Dziewczyna zamierzała wyjechać następnego dnia, razem ze Stevenem. Chłopak miał trochę z nią pomieszkać, a potem wyjechać do Sunapee. 
 Nie chciany koniec przyjaźni zbliżał się wielkimi krokami, ponieważ Tallarico nie zamierzał wrócić do Yonkers ani do Bostonu. Dziewczyna za to zamierzała pójść na studia. Również z Lennonem Steven musiał się rozstać, ponieważ pies miał zostać z Hope w Bostonie. Cóż wszystko się kiedyś kończy.
 W ostatnią noc spędzoną razem, Steven nie zamierzał próżnować. Siedzieli razem na wielkim balkonie. Chłopak wpatrywał się w oczy blondynki.
- Wiesz... - zaczął. - Ja chyba cię...kocham. - powiedział szeptem.
Serce dziewczyny zaczęło bić szybciej.
- Ja ciebie tt... - nie dokończyła, bo Steven zatkał jej usta pocałunkiem.
Hope oplotła go nogami w pasie, zaniósł ją do sypialni. Usiadł na łóżku, a ona na nim okrakiem. Nie przestając jej całować, zdjął z niej bluzkę. Przejechał rękoma po jej ciele. Dziewczyna zadrżała pod jego dotykiem. Ułożył ją na ogromnym łożu. Zdjął z niej spodnie, a potem długo pieścił jej ciało. Ściągnęła z niego bluzkę. Przejechał ustami po jej piersiach, zszedł niżej do podbrzusza. Wrócił do ust i złożył na nich czuły pocałunek. Wplotła ręce w jego włosy. Powrócił do pieszczenia jej ciała. Blondynka cicho wzdychała. Chłopak uśmiechnął się do niej i wyszeptał "kocham Cię". Obdarowała go pięknym uśmiechem. Powoli rozszerzył jej nogi i wszedł w nią. Gdyby w wielkim domu, oprócz dwójki kochanków ktoś by przebywał usłyszał, by jęki i krzyki dochodzące z sypialni. Kiedy skończyli, zasnęli wtuleni w siebie. 

                                                                           ***

 Następny dzień nie należał do przyjemnych. Przyjaciele musieli się rozstać. Steven pocałował Hope i pogłaskał już 5 letniego Lennona. Pies zaszczekał, co zapewne oznaczało "Nie jedź, zostań z nami". Chłopak otarł łzy spływające po policzkach blondynki i jeszcze raz ją pocałował. Trwali tak długo, dopóki nie musieli zrobić przerwy na oddech. 
- Będę tęsknić. - powiedziała.
- Muszę już iść. - wyszeptał. 
Cmoknął ją w czoło i ruszył w kierunku samochodu. Kiedy miał już otwierać drzwi, zaklął pod nosem i szybko wrócił do Hope. Wpił się w jej usta. Zaśmiał się.
- Będzie mi cię brakowało. Żegnaj Hope. - pomachał jej i wsiadł do samochodu.
Dziewczyna jeszcze długo machała, nawet wtedy, kiedy auto zniknęło z jej pola widzenia. Szybko otarła łzy i weszła do domu razem z psem. Usiadła w fotelu. Wtedy właśnie do jej głowy powróciły wszystkie wspomnienia jakie miała ze Stevenem. Było to najpiękniejsze 16 lat jej życia.
__________________________________________________________________
Tak, wiem za krótkie, ale chciałam skończyć w tym momencie, kiedy Tyler wyjechał. Nie wiem co sądzić o tym rozdziale. Nie mam pojęcia czy jest idiotyczny, czy dobry. Sami osądźcie. I was cryin when I met you...

5 komentarzy:

  1. Na początku dziękuję bardzo za dedykację i miłe słowa! <33333333333333333333333 :****************************************
    Oj. Biedny Steven. Przynajmniej nic bardzo groźnego mu się nie stało. Ufff....
    Hahaha! Dobrze my tak! "Przyjaciele ze sobą nie sypiają" i racja!
    Steven zakłada zespół? WEEEEEEEEEEE BĘDZIE JOE!!!!!!!!!!!!!!!! <33333333 KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ! <3333333333333
    Szkoda, że babcia Hope zmarła. :c Fajna była.
    Oj, oj, oj. A jednak się razem przespali. Ale nikt ich winić nie może- rozstanie, pewnie na baaaaardzo dłuuuugo i oj, jak Lennon będzie tęsknił...
    Tak pięknie to opisałaś....
    Ta ostatnia scena, taka smutna, taka piękna....
    Nie mam słów, zajebisty rozdział :DDDDDDDDDDD Więcej! Chcę więcej!
    I ŁOS KRAAAAAAAAAIJN ŁEN AJ MET JUUUUUU! NIE MA TO JAK "CRYIN"
    :* Weny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Z reguły nie lubię aktów w rozdziałach, ale to mi się bardzo podobało. Pasowało klimatem no i... ogółem zajebiście :DD
    Trochę przykro, że Steven wyjechał... Ciekawe, czy Hope znajdzie sobie kolejnego kochanka, czy będzie cierpliwie czekać na powrót Stevena... No, ale okaże się mam nadzieję niedługo :))
    Czekam i życzę weny, jesteś świetna! <3

    Hugs, Rocky.

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie rozdział 5 opowiadania o Metallice

    OdpowiedzUsuń
  4. Nominowałam Cię do Versatile Blogger Award!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostałaś nominowana do Versatile Blogger Award. :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli już tu jesteś i przeczytałeś, zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Nawet jedno słowo potrafi dać pozytywnego kopa :) Wyraź Swoje zdanie, to co myślisz, czujesz, kogo lubisz a kogo nie.