wtorek, 1 kwietnia 2014

Prolog

Wind Of Change



Kwiecień, 1982, Polska, Kraków...

         - Felicja, zejdź na dół! - krzyk matki rozniósł się po całym domu.
Głośno westchnęłam i wstałam z krzesła. Otworzyłam drzwi od małego pokoju, aby zaraz znaleźć się w również niewielkich rozmiarów, przedpokoju. Nie znajdowało się w nim nic ciekawego, tak samo jak w całym tym domu. Jedyne czym mogliśmy się pochwalić, to dwa telewizory, których zazdrościła nam sąsiadka z naprzeciwka.
 Co tym razem? Znów powie mi, że się nie uczę i tylko po to mnie woła? A może mam coś zrobić? Przetrzeć kurze u Marty? Jakby, kurwa, rączek nie miała. Denerwujące jest to, że ciągle muszę robić coś za tego rozwydrzonego bachora. Ma już w końcu piętnaście lat. Ale nie, to, że jestem starsza oznacza, że muszę ciągle ją wyręczać w obowiązkach.
 Jednak kiedy zeszłam na dół, nie zobaczyłam matki. To znaczy była tam, ale niezdenerwowana jak zawsze. Jej humor był w dobrym stanie, ponieważ mieliśmy gościa. Nietypowego gościa. Kiedy był tu ostatnio? Rok temu? Bądźmy szczerzy, nie przyjeżdżał tu za często. Może dlatego, że za każdym razem kłócił się o coś z mamą? Na pewno, ale w końcu byli rodzeństwem - to normalne i zwykle kończy się dobrze. Gdyby tak nie było, nie przyjeżdżałby tu przynajmniej raz w roku.
- Cześć, wujku... - powiedziałam.
Nic innego nie przychodziło mi do głowy. Bo co, miałam rzucić się mu na szyję? Chyba tego właśnie oczekiwał, bo miał trochę zwiedzioną minę. Ale z drugiej strony słabo znałam tego człowieka. Krzysztof Więcławski nie należał do aż tak bliskich mi osób, pomimo tego, że był moim wujkiem. A na dodatek jedynym, który w ogóle nas odwiedzał.

***

Wyjazd? I to gdzie! Do Los Angeles, zabójczego miasta. Miasta Aniołów. Czy to szok? Wielki, ogromny, taki nienaturalnych rozmiarów. Kurwa, no, mam jechać z wujkiem do L.A.! To znaczy... Czy ja mam właśnie jechać? To daleko, bardzo daleko. A poza tym, mam dopiero szesnaście lat. Rodzice? Szkoła? Natalia? Co z tym wszystkim? Mam ich zostawić i jechać do Los Angeles? To głupie. Ja przecież nigdy nie lubiłam nigdzie wyjeżdżać, bez rodziców, kogoś znajomego, a szczególnie tak daleko. A tu nagle taka... Taka okazja, i mam ją zmarnować? Albo lepiej - Czy mam ich zostawić dla jakiegoś wyjazdu? Dla przygody? Niby szkołę mam, ale co z tego? Po angielsku umiem mówić, w końcu mój ojciec stamtąd jest. Ale czy ja naprawdę chcę tam jechać?
 Zaproponował to tak szybko... Mama tu mu z herbatką wyskakuje, a on z wyjazdem do Los Angeles i na dodatek ze mną. Na początku nie chciała mnie puścić, ojciec również, kiedy tylko się dowiedział był przeciwny. A ja...? Ja powiedziałam 'tak'. Tylko dlaczego? Z tego wrażenia? Nie wiem, jakoś nigdy nie ciągnęło mnie tam, wolałam już całe życie spędzić w Krakowie niż wyjeżdżać do L.A. Bo po co? Kogo mogę tam spotkać? Jakiś pijaków? Meneli? Niedoszłe gwiazdy rocka? Ćpunów? Nie, przecież to wszystko to, to samo...
 Ale i tak już przepadło. Jadę tam. Bilet kupiony, szkoła załatwiona, dom też. Więc? Zresztą i tak się zgodziłam. W końcu może to być coś lepszego, bo co ja zrobię w Polsce? Nic. Dlatego Los Angeles to może jakaś szansa? Szansa na lepszą pracę? Przyszłość? Może...


Los Angeles, 1982, czerwiec

  Kolejna czerwcowa noc mijała tak, jak każda inna, wracała z dodatkowych zajęć muzycznych. Uczęszczała na nie podczas wakacji. Szła jedną ze "złych" uliczek L.A, w której spotkać można było przeróżne towarzystwo od nieźle już wypitych ludzi po prostytutki. Czemu akurat tędy? odpowiedź jest prosta - była to droga na skróty. Wujek teraz pewnie siedzi w pracy i myśli pewnie, że jego chrześnica dawno siedzi w domu. Tak, to prawda dawno byłaby w domu, gdyby nie jej wrodzona powolność, a mianowicie spóźniła się na autobus. Chciała już dawno zdać test na prawo jazdy, ale to by jej nic nie dało, bo wujek i tak nie kupiłby jej samochodu. 
Skręciła w jedną z uliczek, w której nikogo nie było. Ciemno, pusto, czyli strasznie. Nagle poczuła, że wpadła na kogoś, po zapachu można było wywnioskować, że był to mężczyzna.
- Kurwa, jak łazisz?! - Krzyknęła jak się okazało na chłopaka, który wyglądał na jej rówieśnika.
- Ja?! To Ty tak leziesz i nie patrzysz gdzie. - Chłopak miał na sobie czarne jeansy, ramoneskę i bluzkę z Led Zeppelin. Jego włosy były mocno kręcone, tworzyły jedną wielką szopę koloru brązowego, choć trudno było to określić w takich ciemnościach. - Masz szczęście, że mi nosa nie rozwaliłaś - Powiedział śmiejąc się. - Fajna bluzka. - Spojrzała na swoją bluzkę tak, jakby nie wiedziała, o co chodzi, ale potem zrozumiała, że chłopak wpatruje się w logo AC/DC.
- Dzięki, Ty też masz fajną.
- Słuchasz Led Zeppelin i AC/DC?
- Nie tylko.
- Saul, jestem, ale mów do mnie Slash. 
Dziewczyna trochę zaskoczona, tak szybką zmianą zachowania chłopaka, odpowiedziała niepewnie:
- Faith - Zmieniła je niedawno, aby było łatwiej je wymówić, a poza tym nigdy nie lubiła swojego prawdziwego.
Chłopak zaproponował, aby przeszli się, a dziewczyna niechętnie, ale zgodziła się. Wiedziała, że wujek wraca późno z pracy. Tak właśnie poznali się, później najlepsi przyjaciele. Od tamtej pory Slash pojawiał się codziennie w domu Faith razem ze swoim przyjacielem Stevenem. Rok później do Los Angeles przyjechała też Natalia, która zmieniła imię na Natalie, żeby obcokrajowcom było łatwiej wymawiać jej imię. Gdy skończyła 18 lat wyszła za mąż za swojego chłopaka Charliego. Slash i Steven zaczęli grać w zespole Guns N' Roses i wtedy dziewczyny poznały Axla, Duff'a i Izzy'ego. Jak się później okazało chłopacy nie założyli go na próżno, bo zdobył on światową sławę. Gunsi zaproponowali Faith wprowadzenie się do nich, na co jej wujek zgodził się. Wszystko układało się dobrze Gunsi i dziewczyny poznawały gwiazdy rocka i stało się dla nich normalne to, że Aerosmith nocowało u nich albo, że szli na imprezę do Metalliki. Niestety wszystko co dobre się kończy, a skończyło się szczęśliwe życie Natalie...




Los Angeles, 1985, maj



  - Slash, do chuja pana, otwórz te jebane drzwi! - Jak zawsze ryja darł Axl. No niestety Rose nie trafił, bo Hudsona nie było w domu. - Stradlin, drzwi!
- ...
- Steven drzwi, do cholery!
- ...
- McKagan, to nie jest śmieszne! DRZWI!
- ...
- Faith?! Jesteś tam? No kurwa, żebym we własnym domu musiał otwierać drzwi. - Powiedział idąc otworzyć. W drzwiach stała zapłakana Natalie. Od razu, jak na zawołanie na dole pojawiła się Faith. 
- Co się stało?
- Charlie... Ja nie chciałam... Ale... on mnie pobił. - Mówiła zapłakana. Rzeczywiście na jej ciele było widać siniaki i zadrapania,które były oznaką, iż zdarzyło się to nie pierwszy raz.
- Co kurwa, zabije gnoja - Było widać, ze Axl się zdenerwował. Po dłuższym namyśleniu się i naradzie właścicieli domu postanowiono, że Natalie zamieszka u nich. Tak, więc zrobiono. Nie długo po tym, Nat wzięła rozwód z Charliem i zniknął z jej życia. Po tym wydarzeniu wszystko wróciło do normy, Natalie znalazła w Izzy'm przyjaciela i spędzała z nim dużo czasu, potem zostali parą, szczęśliwą parą.

3 komentarze:

  1. Tak, to znowu ja XD
    A więc, strasznie zazdroszcze Felicji, że pojechała do L.A. i mimo, że jest to fikcyjne opowiadanie, to moim największym marzeniem jest znaleźć sie w Mieście Aniołów. Podobnie jak główna bohaterka bez wahania zgodziłabym sie na taką propozycję. I wow, zazdroszczę jej takiego życia jakie wiodła. Gunsi, Aerosmith, Meta... Oh, szkoda, że tak jak wpomniałaś w tekście - skończyło sie ;-;
    I Axl tym swoim gwiazdorzeniem działa mi na nerwy. Ale on chyba taki jest w rzeczywistości. Dobrze, że przedstawiasz go w takim świetle (przynajmniej w prologu, bo jeszcze nie wiem jak dalej), a nie tak jak na innych blogach jako słodkiego i milusiego chłopaczka. I cholera no, biedna Natalie. Jak ten Charlie mógł?! Uderzyć kobiete... Co ona sie nie broniła czy jak?! Ale bardzo dobrze, że wzięła ten rozwód. Inaczej być nie mogło. I super, że jest razem z Izzym :D
    Dobra, lece czytać rozdział nr 1 XD jak na razie zapowiada sie zajebiście :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też chciałabym tak pojechać do L.A...
      Ech, i to jeszcze w latach 80, spotkać wszystkich zajebistych rockmenów...

      Do Axla nie pasuje (jak dla mnie) takie milusie zachowanie. No chyba, że chce się podlizać. XD
      Dziękuję za komentarz <33

      Usuń
  2. Ufa. Po raz trzeci zeżarło mi komentarz. Powinnam je chyba kopiować zanim wyślę. Tak, to rozwiązało by sprawę.

    1. Dlaczego wujek zabrał do L.A swoją siostrzenicę - nie umotywowałaś jego decyzji, a bardzo mnie to ciekawi. Czy to przez sytuację polityczną w Polsce? Jeżeli tak, to dziewczyna powinna o tym wspomnieć. Wielu młodych ludzi nie wyjechało w tamtym okresie, by móc ukształtować rodzące się państwo.
    2. Masz kilka błędów. Wybacz, ale nie będę ich tutaj teraz wypisywać. Zrobiłam to za pierwszym i drugim razem, ale teraz nie dam rady. W sumie, to teraz wyszło ze mnie bucerstwo. Paskudzę swoje teksty mnóstwami błędów, wynika z tego, że nie powinnam wytykać ich innym.
    3. Lata 80-te <3
    3.1. Wolę 60-te i 70-te, noale! <3
    3.2. Młody Slash taki przystojny.
    4. Będę czytać nie tylko ze względu na Duffa. Serio.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli już tu jesteś i przeczytałeś, zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Nawet jedno słowo potrafi dać pozytywnego kopa :) Wyraź Swoje zdanie, to co myślisz, czujesz, kogo lubisz a kogo nie.